Zlany poniedziałek

Wybiegłem z weekendu prosto do pracy,
po drodze zgubiłem klucz od mojej jadalni,
wracam do domu w nadziei nijakiej,
że może znajdę, choć deszcz kapie cacy...

Ten zlany poniedziałek bije bezlitośnie,
a to telefon kopie, a to słońce świeci ukośnie,
powstają wciąż nowe problemy głupaśne,
czy ja dam radę, zanim dzień dzisiaj zgaśnie?

Wszystko jest zlane, jak obraz podwodny,
nie ma gdzie patrzeć, tylko ten szum jest wonny,
bo przecież komizm tej sytuacji jest taki,
że wciąż od rana mam ten klucz mocno w garści...