Jak Islandczycy dopingowali swoją drużynę? Reykjavík w czasie meczu Islandia - Chorwacja
Jak zapewne wiecie, media w czasie mundialu zachwycały się Islandią i jej kibicami. Nic dziwnego! Ten malutki kraj po raz pierwszy w historii wystąpił na mistrzostwach świata! Aż 10% populacji poleciało do Rosji dopingować tam swoich ulubieńców, no i w dodatku robili to w swój oryginalny sposób, który poniekąd stał się modny. Jak ten doping wyglądał tutaj, w Islandii? Postanowiłem to sprawdzić i wybrałem się do stref kibiców podczas meczu Islandia - Chorwacja!
Na czas mistrzostw rozstawiono w Reykjavíku kilka telebimów, gdzie można było cieszyć się grą zarówno Islandii, jak i innych drużyn tegorocznego mundialu. Pierwszą połowę postanowiłem oglądać w pobliskim parku Hljómskálagarðurinn, który znajduje się wokół uroczego stawu Tjörnin. To tutaj znajdował się największy telebim w całym mieście i tutaj właśnie znaleźć można było największą grupę kibiców.
Kibicowali wszyscy, Islandczycy, imigranci i turyści. W parku panowała typowa dla islandzkich eventów sielankowa atmosfera, nie było mowy o jakichkolwiek pseudokibicach czy agresji. Choć oczywiście można było spostrzec niekiedy osobników, którzy trochę przesadzili z alkoholem.
Wokół biegało mnóstwo dzieci. Część oglądała mecz z rodzicami, większość jednak wolała zająć się swoimi własnymi sprawami.
Niektórzy przyszli na mecz prosto z pracy - przebranie się może poczekać, doping swojej drużyny nie bardzo :) Jak widać nikt nie robi problemu ze spożycia piwka w uniformie, nawet jeżeli jest to pracownik służb miejskich.
Wokół strefy kibica można było przekąsić co nie co na ciepło. W tym kultowe islandzkie hot-dogi, nazywane po islandzku pylsur (sic! mają swoje własne słowo na hotdogi!).
Jak wiemy, Islandia przegrała i był to ostatni rozegrany przez nich mecz na tych mistrzostwach. Islandczycy oczywiście woleliby ujrzeć inny wynik, jednak i tak byli szalenie dumni ze swoich piłkarskich wikingów. Nic dziwnego, bo przegrali w bardzo dobrym i walecznym stylu, coś zupełnie odwrotnego niż nasza polska kadra. Islandczycy cieszyli się, że w ogóle dostali się na mistrzostwa, a widząc dobry football w wykonaniu swojej drużyny serce mogło tylko rosnąć.
W czasie przerwy przeniosłem się na mały placyk w samym centrum miasta - Ingólfstorg. Tutaj było zdecydowanie mniej miejsca, tak więc kibicowanie było trochę ciaśniejsze.
Pod koniec meczu przeleciał nad nami samolot pasażerski islandzkiej linii WOW Air z wypisanym HÚH! na kadłubie.
Jeżeli jakimś cudem nie wiesz czym HÚH! jest, to specjalnie dla Ciebie to zarejestrowałem!
Islandia jest bardzo bezpiecznym krajem. Chorwaci tego dnia nie mieli się czego bać :) I dumnie, choć w znacznej mniejszości, kibicowali swojej drużynie. Dziś to oni wygrali z Rosją i przechodzą do półfinału. Ja osobiście cieszyłbym się z wygranej Chorwacji w tym turnieju. Islandczycy zapewne też by się cieszyli, bo w końcu przegrać z mistrzem to jak nie przegrać ;)
Bardzo sympatyczny post. W Lublinie też, o dziwo Senegalka mogła śmiało dopingować swój zespół, co nie znaczy, że i tutaj rasistów nie brakuje, aczkolwiek coś się zaczyna zmieniać :)
W Kolumbii nazywają hot-dogi, perros calientes. Przetłumaczyli to dosłownie na hiszpański :)