Historia Jana Wolskiego - niezwykłe spotkanie z obcymi we wsi Emilcin.

in #polish6 years ago (edited)

stranger-2861954.jpg

Jeżeli ktoś nie słyszał jakimś cudem o tej historii, to niewątpliwie powinien ją poznać, jest to bowiem najlepiej przebadany przypadek kontaktu z UFO i nieznanymi "bytami", jaki miał do tej pory miejsce w naszym kraju.
Historia ta wydarzyła się 10 maja 1978 roku we wsi Emilcin.

emilcin mapa.jpg



Jan Wolski wracał tego dnia swoim wozem do domu, miał dostrzec na drodze dwie dziwne postacie o oliwkowozielonej skórze, wielkości około 1,5 m. Były one ubrane w czarne obcisłe skafandry, które odsłaniały tylko ich twarze i dłonie. Dodatkowo Wolski wspominał w swoich licznych relacjach z tego zdarzenia o tym, iż istoty te miały coś w rodzaju garba, a ich palce były połączone błoną. Posługiwały się dziwnym językiem, mówiły bardzo szybko.
Gdy do nich dojechał istoty te wskoczyły na jego wóz. Tutaj rodzi się pytanie dlaczego osoba spotykająca nieznane istoty, nie ucieka, bo przecież właśnie takiej reakcji należało by się spodziewać?
Opowiadał on iż zdziwiła go mowa pasażerów, oraz nieproporcjonalnie duże obciążenie wozu. Wkrótce dotarli na polankę gdzie 5 metrów nad ziemią unosił się pojazd wielkości połowy autobusu z czymś w rodzaju świdrów, w każdym z czterech rogów, na ziemię spuszczona była "winda". Istoty poprosiły Wolskiego o zejście z wozu, po czym miał on stanąć na windzie, która zabrała go do środka dziwnego pojazdu.

emilcin pomnik

emilcin pomnik

Obrazy Grzegorza Rosińskiego sporządzone przy współpracy z Janem Wolskim


W środku jak to określił ubogiego i ciemnego statku znajdowały się kolejne dwie istoty, na ziemi natomiast leżały ptaki ok. 10 sztuk, ptaki były najprawdopodobniej żywe gdyż wg relacji ruszały się. Na ścianie pod którą leżały znajdywały się dwa otwory, jedna z istot wkładała do otworów pałeczkę i kręciła, jakby coś regulowała. Były tam też jakiegoś rodzaju ławeczki.
Kosmici poprosili Wolskiego aby ten się rozebrał, po czym jedna z nich przebadała go urządzeniem przypominającym dwa złączone ze sobą talerzyki. Co ciekawe istoty były bardzo gościnne i chciały go poczęstować jedzeniem w kształcie sopla. Odmówił on jednak. Gdy opuszczał "statek" i stanął on na windzie obrócił się do nich zdjął kapelusz i ukłonił się, istoty również się ukłoniły.
Po tych zdarzeniach i po powrocie do domu opowiedział on ową historię swojej żonie i synom.

janwolski

Jan Wolsk

Śledztwo i badania

Jak o sprawie Wolskiego dowiedziały się media? Wszystko za sprawa Witolda Wawrzonka prostego człowieka, który hobbystycznie naprawiał telewizory. Dowiedział się on o niej od znajomego później wysłał listy do Zbigniewa Blani i do telewizji w Warszawie.
Milicja szybko wydała wyrok, iż chłop był pijaczkiem, a całe spotkanie z pozaziemskimi bytami po prostu było wynikiem spożycia nadmiernej ilości bimberku. Poważne śledztwo pod koniec maja wszczął Zbigniew Blania-Bolnar (1948-2003) polski UFOlog.
Wykluczył on między innymi możliwość żartu ze strony leśników, oraz pracowników dokonujących oprysków w tamtych rejonach. Sprawdzał czy w rejonie nie miały miejsca różnego rodzaju ćwiczenia wojskowe, czy lodowały tam śmigłowce, samoloty itd. Przesłuchał świadków i znajomych Wolskiego, dowiedział się iż nie spożywał on alkoholu ze względu na swój wiek. Sam Wolski dzięki jego pracy i zaangażowaniu w śledztwo został zbadany wariografem, wynik badania potwierdzał prawdomówność Wolskiego.
W toku śledztwa wyszło na jaw że był również drugi świadek, który rzekomo widział dziwny pociąg przelatujący nad stodołą. Był nim Adam Popiołek który miał wtedy sześć lat i bawił się przed domem, jego mama natomiast sprawowała codzienne obowiązki w swoim domu. Usłyszała ona dziwny huk dochodzący z zewnątrz, wybiegła więc aby sprawdzić co się stało. Wtedy Adam Popiołek wyznał jej że nad stodołą przeleciał dziwny samolot. Na początku oczywiście matka uznała że dziecko zmyśla, jednak gdy po paru dniach w miasteczku zrobiło się głośno o UFO uznała iż wydarzenia te mogą być ze sobą połączone.

Sam Wolski bardzo chętnie udzielał wywiadów, był osobą otwartą i prostą, zawsze znajdywał czas na opowiadanie swojej historii, nawet tuż przed śmiercią, gdy wylądował w szpitalu opowiadał on swoją historię wszystkim którzy mieli z nim kontakt, po kilku dniach wszystkie pielęgniarki i salowe ją znały.


emilcin pomnik

Pomnik we wsi Emilcin z napisem:
"10 maja 1978 roku w EMILCINIE wylądował obiekt UFO. Prawda nas jeszcze zadziwi... FUNDACJA NAUTILUS 2005 r."


Kolejne śledztwo po latach.

Do sprawy Emilcina po latach powrócił Bartosz Rdułtowski, przesłuchał on ciągle żyjących świadków zdarzenia, dotarł do archiwalnych i nigdy niepublikowanych nagrań z relacji Wolskiego, oraz korespondencji Blani-Bolnara z innymi ufologami.
Wziął też pod lupę przebieg śledztwa i ustalenia Zbigniewa Blani-Bolnara. W swojej książce "Tajne operacje PRL. i UFO", podważa jego rzetelność, pisze że śledztwo było z góry zaplanowanie nie na poznanie prawdy, czy wyjaśnienie tego co się wydarzyło, ale na potwierdzenie, iż Wolski rzeczywiście miał kontakt z istotami nie z tego świata.
Blania-Bolnar zataił między innymi fakt, że na polanie obok miejsca zdarzenia znalezione zostały odcięte ptasie pióra, zataił również fakt iż znał Witolda Wawrzonka i od 1977 współpracowali. Poza tym, z zeznań okolicznych mieszkańców wynika, iż w rodzinie Wolskiego miały już miejsca inne "objawienia".

Kluczowa okazuje się tutaj znajomość Wawrzonka z Blania. A ściśle rzecz ujmując wydarzenia z 18 marca 1978. W studiu telewizyjnym, podczas kręcenia programu o UFO, Lech Emfazy Stefański, który również brał udział w nagraniu zahipnotyzował Witolda Wawrzonka, następnie Zbigniew Blania-Bolnar zaindukował mu fałszywe wspomnienia na temat spotkania z UFO na wyspie Wolin.
Po tych wydarzeniach Wawrzonek miał czuć urazę do Blani, oraz pałać chęcią zemsty. Znał rodzinę Wolskiego, był kolega jego syna. Rdułtowski wskazuje na możliwość hipnozy, albo mistyfikacji przeprowadzonej przez Wawrzonka, w celu ośmieszenia Blani. Wawrzonek miał się później wystraszyć całego zamieszania jakie wywołał i zrezygnować z przyznania się.
Ustalił on również, że Adam Popiołek zmyślił swoją historię o czym mógł wiedzieć też Blania, ale z uwagi na to iż potrzebował on drugiego świadka wiedzę tą zataił.

Prawda nas jednak zaskoczyła.

Wydarzenia miały miejsce 40 lat temu i niewątpliwie mimo wszystko miały pozytywny wpływ na polską ufologię, rozbudziły wyobraźnię ludzi, którzy przedtem o UFO raczej nie mieli okazji słyszeć. Obecnie jednak, relacja Wolskiego z perspektywy mijających lat i wiedzy jaką teraz posiadamy wydają się niedorzeczna i śmieszna.
Sami pomyślcie. Kosmici przebyli ocean gwiazd by pojeździć sobie na bryczce? Używali "pałeczek" do sterowania statkiem?
Jakieś 18 lat temu sam byłem pewny że w Emilcinie rzeczywiście doszło do lądowania obcego statku kosmicznego. Dzisiaj jednak, uważam cała tą historię za mistyfikację, bądź bardzo udany żart.





Źródła:

https://pl.wikipedia.org/wiki/UFO_w_Emilcinie
Książka: "Tajne operacje PRL. i UFO" - Bartosz Rdułtowski
Powrót do Emilcina - film z udziałem Witolda Wawrzonka ARCHIWUM FN
https://www.youtube.com/watch?v=hCNDL2sIpd8
Relacja Jana Wolskiego (Emilcin, 1978).
https://www.youtube.com/watch?v=UHo_1QFujlM






Pozdrawiam

16714511501_da40ea78e3_b.jpg
rQub.

Sort:  

Jak kogoś temat interesuje to warto też przeczytać inną książkę Bartosza Rdułtowskiego "Zapomniana tajemnica strefy 51".

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 62978.31
ETH 2546.24
USDT 1.00
SBD 2.76