O najgorszym dniu tygodnia i tajemniczym budynku. Spontaniczny blog z życia #3

in #polish6 years ago (edited)

Ostatnio wymyśliłem sobie ranking dni tygodnia. Oczywiście siódme - ostatnie miejsce zajął poniedziałek. Z powodów chyba logicznych dla każdego. Cały tydzień pracy i szok poweekendowy związany ze wczesną godziną wstawania.

Ale ten poniedziałek był wyjątkowo zły. Tradycyjnie wstałem wkurzony tym dniem. Jednak, gdy schodzę do samochodu i włączam sobie radio, na którym zwykle grają stare dobre kawałki jakoś robi się lepiej. Jeszcze lepiej, gdy kupuje sobie jakiś smakołyk na początek dnia. I tak go spalę, więc się nie liczy! Tak sobie to tłumaczę, gdyż ciągle walczę o sylwetkę Apolla. Jeden dźwięk przesądził o tym, że cały dzisiejszy dzień stał się tym fatalnym. Usłyszałem, że złapałem kapcia. Nie ma czasu na zakładanie koła, bo śpieszę się do pracy. Biegiem na autobus, co spowodowało ból gardła, mięśni i nosa, trzymający mnie do teraz. Spóźniam się 20 minut. Na szczęście mam normalną pracę i nikt się nie czepia o sytuacje losowe. Myślę sobie, że po pracy pojadę autobusem do rodzinnego domu (obecnie mieszkam u siebie) i zabiorę w pożyczonym od mamy autem 4 opony, aby mieć już komplet na zimę.

No to jak pomyślałem tak zrobiłem. Biorę klucz do kół, podnośnik, napinam mięśnie i próbuję odkręcić śrubki. Ech...ani drgną...co jest? Śruby totalnie zardzewiałe. Opona całkowicie bez powietrza, więc nie ma opcji dotoczenia się do warsztatu. Siłuję się z tym, ale to bez sensu. Dzwonię do warsztatów, czy nie mógłby mechanik podjechać 1-2 km, zapłaciłbym coś ekstra, ale nie. No trudno. Jadę do wulkanizatora. Taki prosty i szczery człowiek. Duże osiedle w dużym mieście, a on ma tam domek i podwórko rodem z wioski. Biegają sobie kurki, psy i koty, a kawałek dalej hodowla gołębi. Nie da się go znaleźć w google, a co dopiero na Facebooku. Pytam, czy jak zapłacę ekstra, to nie podjedzie ze mną i nie odkręci tego koła kluczem udarowym. Odpowiada, że po co mam płacić, jak wystarczy środek WD-40 i pójdzie. Uczciwy facet, trudno dziś spotkać takich ludzi, zwłaszcza w tej branży. Kupuję wd-40, psikam, czekam 2 godziny. Może kilka drobnych i minimalnych drgań przy próbie odkręcenia, ale nadal jestem w sytuacji tragicznej. I tak minął cały dzień. Wracam do domu z czarnymi łapami, ze świadomością, że jutro jeszcze kupa roboty z remontem w rodzinnym domu i z miną jakbym chciał kogoś zabić. Jedyne pocieszenie jest takie, że wulkanizator w środę pójdzie ze mną, jeżeli dalsze próby nie przyniosą sukcesu. Być może dwie godziny to zbyt mało i przyda się cała doba. (Jeżeli ktoś się na tym zna to proszę o komentarz :)

Po gorącym prysznicu i dobrym jedzeniu nadszedł eksodus. Do uśmiechu potrzebowałem...ciszy. Jak dobrze, gdy przez trochę nie słyszę gwaru miasta, telewizora, ani radia. Tak po prostu sam ze sobą. Nadeszła refleksja, że wszystkie moje problemy to tak naprawdę nic. Jestem młodym, zdrowym człowiekiem z taką ilością zainteresowań, że nie starcza mi na to czasu. Siadam w fotelu, włączam "the Dark," czekam na tartę oreo i lepsze jutro. Bo wtorek zajmuje 6 lub 5 miejsce w moim rankingu, gdyż ciągle zastanawiam się czy jest lepszy od niedzieli.

A niedziela była całkiem ciekawa. Podczas złotojesiennego spaceru ze swoją Lepszą Połową znaleźliśmy dziwne miejsce. Nigdzie nie ukryte, gdyż znajduje się przy głównej ulicy, a jednak tajemnicze, dość przerażająca i nigdy wcześniej nie zauważone. Całkiem dobre na jakiś horror. Otóż, jak zobaczyliśmy na zardzewiałej tabliczce adresowej, teren należy do szpitala. Stara rudera, kraty w oknach, kłódka w dzwiach i ta jesienna sceneria. Lepsza Połowa mnie bała się podejść bliżej i zajrzeć do okna, ale ja nie mogłem sobie tego odmówić. Zaglądam w jedno okno, a tam stare schody, chyba drewniane (chociaż widoczność mocno ograniczona.) Druga widoczna zza szyby sceneria to o dziwo pusty, lecz dość czysty pokój. Na podłodze kafelki, 4 ściany i tyle. Nic więcej. Jedyne nad czym się zastanawiam, to czy był to jakiś oddział psychiatryczny, o czym mogłyby świadczyć kraty w oknach? A może to po prostu zabezpieczenie przed wandalami? Ktoś już tam próbował wybić szybę i malował na zniszczonej elewacji jakieś pseudograffiti. Klimatu nadaje też ta latarnia. Dla kontrastu obok znajduje się kościól i duży dom, prawdopodobnie - plebania. Miejsce znajduje się w Lublinie, na ulicy Biernackiego. Szkoda tylko, że nie da się tam wejść.

44131529_327431317811053_5317931044509319168_n (2).jpg
widok od strony ulicy

44187730_2242568002691747_9117588727521083392_n.jpg
widok od tyłu

Ooo, to mój post nr 500 na Steemit!

wtorkowa edycja : śruby poszły, wd-40 i przedłużenie jednego krótkiego klucza drugim kluczem zadziałały :)

Sort:  

Nie tak dawno sama miałam podobną sytuację udając się na wieczorny spacer po okolicy. Kiedy zboczyłam w głąb pól dostrzegłam figurę Matki Boskiej wyłaniającą się zza drzew. Jakie było moje przerażenie, zwłaszcza że robiło się już ciemno... Okazało się, że znalazłam stary, zapomniany ośrodek zdrowia 😳
Udanego wtorku!

Dziękuję, wzajemnie :)

Skąd ja znam takie poniedziałki!
Piękne niedzielne odkrycie - opuszczony budynek.
PS. Wtorek jest dużo lepszy od niedzieli. Niedziela to zło, bo to przedponiedziałek. Chociaż ja wtorek nazywam poniedziałkiem 2.0. Z kolei czwartek zwykle bywa najcięższy, ale jest przed piątkiem, więc jest ok.

Trzymaj się ciepło i wypij herbatę z miodem na to gardło!

Czwartek to „mały piątek” :D

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63651.41
ETH 2679.55
USDT 1.00
SBD 2.80