Kiełbasa wyborcza po polsku - O kłamstwie i głupocie

in #polish6 years ago (edited)

4738913551_b048a6ec86_b.jpg

Temat nominuje do konkursu #tematygodnia w temacie „Szynka św. Daniela.”

Ach wybory...czy to parlamentarne czy też nadchodzące - samorządowe. Najczęściej to moment, w którym ludzie, których kompletnie nie znamy nagle się pokazują. Dziś wskażę, jak bardzo głupio prowadzone są kampanie wyborcze w Polsce.

Przepraszam, kim Pan jest?

Anonimy wychodzą z cienia. Jeśli mowa o wyborach parlamentarnych czy samorządowych to 90% kandydatów w ogóle nie kojarzymy. W żaden sposób nie identyfikujemy się z nimi. Ich jedyna działalność społeczna to drobne przedsięwzięcia w obrębie jakiegoś ruchu czy partii politycznej. Raczej nie dokonują żadnych widocznych dla społeczności miejskiej czy wiejskiej działań. Po prostu żyją normalnie, pracują i w przypływie chęci władzy postanowili zostać radnymi czy posłami. Ludzi na których głosujemy, powinniśmy znać z aktywności, a nie z kiełbasy wyborczej i plakatów.

Skoro o plakatach mowa...

Nie ma to jak wstawić swoją twarz na billboard lub okleić plakatami całe miasto. A już szczytem hipokryzji jest deklaracja dbałości o środowisko, aby później plakaty latały po mieście jeszcze kilka miesięcy. Moim zdaniem, ludzie odpowiedzialni za kampanię powinni płacić mandaty za zaśmiecanie, gdyż po każdych wyborach nikt nie śpieszy się ze zlikwidowaniem śmieci z twarzami kandydatów. Sama ich treść budzi wiele zastrzeżeń. Z reguły nie ma tam żadnych elementów programu wyborczego, a jedynie jakieś manipulacyjne hasło. Ludzie, którzy samą twarzą na bilboardzie chcą kupić głos wyborczy uważają chyba głosujących za idiotów. No bo, przecież taki głos - jedynie na podstawie hasła wyborczego to totalna głupota.

Wyborcza kiełbasa, oszustwo i hipokryzja

Był premier, który obiecał w kampanii obniżenie podatków, by później je podwyższyć. Jest szef największej partii, który obiecywał obniżenie podatku benzyny, który oponował za wprowadzeniem opłaty emisyjnej. I tak zawsze...od zawsze...Kłamstwo, obłuda, hipokryzja. To właśnie doprowadza do całkowitego braku zaufania do polityków. Trudno nam - zwykłym ludziom wierzyć w ich misję oraz chęć poprawy różnych dziedzin życia ludzkiego czy gospodarki. Techniki manipulacyjne idealnie działają na delikatnie mówiąc - mniej inteligentnych wyborców i w ten właśnie sposób zdobywa się głosy. To wojna nie tylko jednej partii z drugą, ale również cwaniactwa polityków z głupotą wyborców. Dochodzi do sytuacji, gdzie ludzie nie mający zielonego pojęcia o polityce idą na wybory i oddają równie ważny głos, co człowiek, który o polityce wie wszystko. Wystarczy im coś obiecać. Tę okropną głupotę widać szczególnie w internecie. Jedni wyzywają drugich od "Pisiorów" a drudzy tych pierwszych od "POpaprańców." O jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji i wymiany argumentów nie ma mowy. A jak ktoś śmie skrytykować partię x, to na pewno musi popierać partię y. Według wielu użytkowników facebooka, system sympatii partyjnej jest zerojedynkowy. Nie jesteś z nami? Jesteś ten gorszy, ten z drugiej partii. Krew mnie zalewa, jak próbują lajkiem czy komentarzem wymieniać posłów, zmieniać ordynację wyborczą czy czynić rekonstrukcję rządu. O obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej nie słyszeli. I Ci ludzie mają głos...Na demonstracjach, zarówno partii x, jak i y widać doskonale, że część z sympatyków to po prostu ludzie źli, bez honoru i kultury. Bo jak można wyzywać dziennikarzy z krzyżem w dłoni czy napastować człowieka za inne poglądy polityczne, idąc ze sztandarem obrony demokracji ? Tak ci ludzie mają głos...Obserwując to wszystko, czuję się, jakby sam Orwell pisał aktualny obraz polityki w Polsce.

3598274494_6d988f2ea3_o.jpg

Niska frekwencja jeszcze kogoś dziwi?

Bo mnie nie. Materiały wyborcze są na tyle mało przejrzyste, że poza twarzą i nazwiskiem o kandydacie nie wiemy nic. Możemy głosować na przedstawiciela partii sugerując się sympatią lub programem wyborczym, a właściwie powinniśmy tym się sugerować. Z drugiej strony kandydat nawet nie stara się dostarczyć nam tych informacji, gdyż tak jak wspomniałem - traktuje wyborców jak idiotów, co w istocie jest prawdą, gdyż idioci są w każdej większej grupie. Nie wiedząc na kogo głosować, po prostu Polakom nie chce się iść na wybory. Oddając głos nie ważny, de facto oddajemy głos na obecną władzę. Wiele jest również osób, których polityka kompletnie nie interesuje i nie mają ochoty na wybory.
Jeszcze inni idą tam z jakiegoś poczucia obywatelskiego czy patriotycznego obowiązku, ale nadal nie wiedzą nic o polityce. Głosują albo za tym co jest, albo za zmianą obecnej władzy, jednocześnie dając swój cenny głos partii, która sondażowo ma największe szanse.

Gdybym ja kandydował...

To zrobiłbym to grzecznie i nowocześnie. Przeprowadził kampanie papierowo - reklamową, a później ładnie posprzątał. Na papierowych ulotkach poinformowałbym ludzi o fanpagu na Facebooku, na którym odpowiadałbym na pytania. Nagrałbym również kilka filmów. Taka kampania byłaby znacznie bardziej skuteczna, a nie wiem dlaczego decyduje się na to jakiś promil kandydujących. Może nie nadążają za technologią?

Sort:  

Trudno jest zmienić mentalność ludzi w Polsce... Oni i tak będą głosować na PIS, PO, N., SLD, PSL, Kukiz 15, Razem.

Chciałbym by głosowali na kogo chcą, ale aby ta chęć głosu była uargumentowana. I o ten brak argumentów mam żal.

Wpierw trzeba naprawić pojęcia, a ludzie się obudzą. Ludzie w Polsce dalej myślą, że PIS to prawica itd. Ogólnie można zobaczyć pewną rzecz w telewizji: zły rząd PIS, dobra opozycja PO... a potem PO zły rząd, PIS dobra opozycja. I tak w kółko. Ludzie teraz nie głosują bo ktoś ma takie i takie poglądy, głosują na tego kto im najwięcej da... A potem dziwota, że ceny produktów drożeją.

Wielu ludzi po prostu nie ma wiedzy lub wyrobionych poglądów i wchodzą w "modę". Albo w ich środowisku głosuje się na PiS albo na PO, więc czemu mają się wyróżniać? Wszystko jest fajne, podane na tacy, a można też podyskutować w najbliższym otoczeniu bez fochów i nerwów. Czego chcieć więcej? To spadek po nieboszczce PZPR i próby zarażenia Polaków mentalnością Homo Sovieticus.

Dobry post.Oddaje kiełbasę wyborcza w pełni. 500+ i 300 wyprawki robi swoje, PIS z badań wynika, że znowu wygra.Polska polityka w 2K18.xD

Szkoda tylko że nikt nie mówi skąd biorą się te 500+ itp. Sponsorujemy je sami poprzez kolejne podatki i inne bzdety. Rząd przecież nie ma swoich pieniędzy i żeby coś "dać" najpierw musi komuś zabrać.
Dodatkowo Ci co łaszą się na to 500+ i inne, nie patrzą gdzie PiS wrzuca kolejną kasę. Kolejne miliony dla Rydzyka, pompowanie swoich kieszeni przez kolejne nagrody "które im się przecież należały", marnotrawstwo pieniędzy na ochronę Kaczora, kolejne miesięcznice, komisje Smoleńskie itp. :(

Wybory samorządowe rządzą się zupełnie innymi prawami niż ogólnopolskie sondaże.

Znajomy kandydował na radnego, zamiast wydawać kasę na ulotki, odmalował ławki w okolicy ;)

Ordynacja wyborcza w połączeniu z mentalnością większości polaków sprawia że nie ma sensu robić takich kampanii o których piszesz.

Chodzi mi o to że jeśli będziesz np na 10 miejscu, zrobisz super kampanie i uzbierasz więcej głosów niż ta 9 przed Tobą, to dzięki Tobie tych 9 wejdzie do sejmu a Ty już nie koniecznie...

A u nas głosuje się zazwyczaj nie na partię tylko przeciwko partii, PiS wygrał bo ludzie mieli dość PO, no i kupili sobie głosy, ciężko będzie odkręcić 500+ - a jeśli rząd się zmieni to konsekwencje wprowadzenia tego programu spadną na nowych ;)

Dlaczego miałby nie wejść, jeśli zbierze więcej głosów od pozostałych na liście?

Bo z tego co się orientuje najpierw wchodzą osoby z pierwszych miejsc, czyli głosujemy tak jakby na listę a nie na osobę - ale może się mylę

Koronnym przykładem, że głosujemy na ludzi jest to, że Jacek Wilk wszedł z 4 miejsca w okręgu warszawskim. To jeden z bardzo złych strereotypów, który pokutuje w społeczeństwie. Nie wiem, dlaczego.

Tak jak napisałem, mogę się mylić...
Rozumiem że Jacek Wilk wszedł z 4 miejsca, a ktoś z trójki przed nim nie dostał się?

Sprawdź na stronie PKW. Ja tu nie wrzucam linków, bo stimitowa milicja stwierdzi, że nie wolno i walnie flage :) Ale tak - pierwszy był Kukiz, potem inni, a czwarty Wilk. Wszedł Kukiz i Wilk.

Ok, to muszę się doszkolić :)

Spokojnie - jak pisałem wyżej - brakuje odpowiednich akcji edukacyjnych, abyśmy nie dawali się robić. Jak coś, to wal, trochę w komisjach siedziałem, szkolenia miałem i praktycznie też widziałem jak to wygląda.

W samorządowych też jest pewna specyfika zachowań.
Twoja teoria co do prowadzenia kampanii jest jak najbardziej prawidłowa - mała ulotka do skrzynki i pełne info w sieci, możliwość interakcji. Do tego filmy lub wpisy świaczące o tym, że kandydat zna bieżące potrzeby i problemy mieszkańców, ma wiedzę o prowadzonych i planowanych inwestycjach, projektach, jednostkach organizacyjnych gminy, ma przemyślane stanowisko w sprawach lokalnie trudnych i dyskutowanych.

Tyle pięknej teorii. A rzeczywistość?
Od poprzednich wyborów samorządowych wiem, że cała masa wyborców nie rozumie ordynacji. Jest liczna grupa przekonanych o tym, że gdy głosują na burmistrza to muszą wybrać również radnego startującego z tego samego komitetu wyborczego. Jeżeli nawet wiedzą, że nie muszą, to i tak znane nazwisko na przykład byłego wójta czy burmistrza "ciągnie" cały komitet wyborczy. No i dobra. Załóżmy, że ludzie chcą wybrać burmistrza i radnego z tego samego komitetu, żeby burmistrz miał później poparcie w realizacji swoich projektów. Mija torchę czasu od wyborów i zaczyna się potężny narzek, że burmistrz podjął 1-2 (a czasem 10-20) niedobrych decyzji, a rada mu to bez mrugnięcia okiem uchwaliła, bo to w końcu "jego" rada.
Przychodzą następne wybory i ludzie co najwyżej zmienią swój wybór co do burmistrza, wójta, prezydenta, a nie wpadną na to, żeby nieco bardziej zastanowić się nad radnymi. I znowu głosują na "komplet".

Święta racja! Dokładnie tak to wygląda wobec moich doświadczeń z prac w komisjach wyborczych. Ludzie nie rozumieją ordynacji i nie ma kampanii, które by to wyjaśniały. Dodam od siebie, że e-voting pomógłby w wyrzuceniu takich nieskutecznych polityków.

E-voting to niestety będzie koniec demokracji. Jaka by ona nie była. Poczytaj co się dzieje w USA w różnych stanach gdzie dopuszcza się głosowanie elektroniczne lub tzw. kioski do głosowania. Nie wiadomo co się dzieje z tymi głosami - obywatele którzy próbują się dowiedzieć jak działają te systemy informatyczne i urządzenia, przegrywają jedną rozprawę sądową za drugą. Zero przejrzystości.

  1. W myśl prawa wyborczego komitety mają obowiązek posprzątać po kampanii w okresie 30 dni od jej zakończenia. W praktyce również zdarzały się kary. Skoro gdzieś plakaty się "walają" - należy to zgłaszać, a odpowiednie instytucje poradzą sobie ze śmieciarzami.
  2. To istotny problem edukacji, gdy prowadziłem lekcję obywatelską o pracy poselskiej, większość uczniów nie słyszała, że można monitorować pracę posła na bieżąco. Politykom na tym nie zależy, a społeczeństwo chyba też, więc można rzec, że mamy to, na co zasłużyliśmy.
    3.Ludzie nie interesują się polityką, dopóki polityka nie zainteresuje się nimi. W tym momencie bywa już niestety zbyt późno na odpowiednią reakcję. Partyjne bełkoty w TV nie pomagają w tworzeniu świadomego społeczeństwa, a ludzie zdają się iść w tej materii na łatwiznę i wchodzić w spory, które nie mają sensu.
  3. Twoje nazwisko nawet by się nie przebiło do świadomości wielu wyborców. Jeśli chodzi o samorząd - kampania ze wszechmiar zła i błędna. Jeśli chodzi o wybory parlamentarne - zbyt słaba i nie przebijająca się.

Każdy z punktów mogę oczywiście rozwinąć, jeśli chcesz :)

Generalnie się zgadzam, ale ostatnia kwestia jest dyskusyjna. Myślę, że to zależy od elektoratu. W przypadku np. partii Wolność czy Kukiz, gdzie wyborcy to głównie młodzież, mój pomysł by się sprawdził.

No to cóż - rób :) Skoro tak uważasz, to może tak będzie.

https://vod.tvp.pl/website/sztuka-uwodzenia,4289012

Polecam ten dokument! Zainspirowałeś mnie fotką :)

W 2005 r. o fotel prezydenta ubiegało się kilkunastu kandydatów. Autorki filmu wybrały spośród nich kilku – Marka Borowskiego, Lecha Kaczyńskiego, Janusza Korwina-Mikke, Andrzeja Leppera i Donalda Tuska – i przyglądały się ich kampaniom wyborczym, by pokazać, w jakim stylu je prowadzą.

Kamera towarzyszy kandydatom, relacjonuje ich spotkania, pokazuje sposób bycia. Na czym polega sztuka uwodzenia wyborców? Na ten temat wypowiadają się psycholodzy i specjaliści od kształtowania wizerunku, a nawet…wizjonerka.

Na wyborców oddziałuje przede wszystkim język ciała, a ich decyzjami rządzą w głównej mierze emocje. Jak kandydaci do najwyższej funkcji w państwie wykorzystali tę wiedzę?

dzięki, w przerwie między meczykami obajrzę ;) a fotka z foter.com, dobre źródło legalnych zdjęć

Super artykuł - szkoda, że nie wszyscy dostrzegają "wyborczą kiełbasę".

PS: zmień sobie (jeśli chcesz) tag pl-reakcja na "reakcja" - to jest główny tag reakcji.

Pozdrawiam.

Piotr.

Jeśli mowa o wyborach parlamentarnych czy samorządowych to 90% kandydatów w ogóle nie kojarzymy.

i

Ludzi na których głosujemy, powinniśmy znać z aktywności, a nie z kiełbasy wyborczej i plakatów.

Pytanie skąd się to bierze. Czy gdyby potencjalny kandydat udzielał się jakoś w danej społeczności (jak? może właśnie startowanie w wyborach samorządowych to jest dobry pierwszy krok?) to czy ludzie by o tym wiedzieli? Większość ludzi nic nie obchodzi z tego co się dzieje dookoła. Mieszkałeś kiedyś w bloku? XXI wiek a ludzie i tak wyrzucają przez okno resztki jedzenia a czasami nawet śmieci. Wielu ludzi nie ma żadnego szacunku dla wspólnej własności, dla swojego własnego otoczenia w którym wychowują swoje własne dzieci. Możesz sobie żyły wypruwać żeby z sąsiedztwa zrobić jakiś przytulne, czyste miejsce a i tak przyjdzie Ci taki i zrobi kupę na środku. Myślisz, że ktoś coś doceni (choć przecież nie po to to robisz) i będzie rozpoznawał? Najwyżej będą się przy małpce podśmiechiwać, że to ten debil, który wydał kupę kasy na krzewy i dzięki niemu mieliśmy w tym roku darmowe choinki.

Sama ich treść budzi wiele zastrzeżeń. Z reguły nie ma tam żadnych elementów programu wyborczego, a jedynie jakieś manipulacyjne hasło.

Przecież nikogo nie interesują programy wyborcze. Trzydzieści parę lat demokracji nauczyło polityków, że te partie, które miały program wyborczy już nie istnieją i nikt już o nich nie pamięta. Nigdy nie wygrywały wyborów i najczęściej w ogóle się nie dostawały do sejmu. Teraz się gra czarnym PRem, mniej czy bardziej czczymi obietnicami (nikt się zresztą nie zastanawia nad konsekwencjami ich realizacji) i generalnie graniem na emocjach. Kto to robi lepiej to wygrywa. Czy PiS to partia w której pełno fachowców? Bynajmniej, za to okazali się najlepsi w graniu na nienawiści wszystkich do wszystkich (np. do tych, którzy ciężej pracują lub lepiej kradną, do tych co są inni niż większość albo do tych, którzy co gorsza urodzili się za granicą albo chociaż nie nienawidzą tych co urodzili się za granicą).

Obserwując to wszystko, czuję się, jakby sam Orwell pisał aktualny obraz polityki w Polsce.

A z ciekawości o który kawałek Orwella chodzi?

To zrobiłbym to grzecznie i nowocześnie. Przeprowadził kampanie papierowo - reklamową, a później ładnie posprzątał. Na papierowych ulotkach poinformowałbym ludzi o fanpagu na Facebooku, na którym odpowiadałbym na pytania.

Nawet Kononowicz miał swoje filmiki na YT. Chyba mu nie pomogły za bardzo. Sporą część aktywnych wyborców stanowią ludzie na emeryturze, rencie albo socjalu, którym kierunek wyborczy wskazują albo księża albo nienawiść do księży. Twój fan page na Fejsie na pewno ich zmotywuje do zmiany światopoglądu.

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 62924.41
ETH 2436.05
USDT 1.00
SBD 2.52