Tak sobie myślę: jak można nienawidzieć dzieci?
Dziś na facebooku niejaka Pani Ania komentując wpis o placach zabaw, stwierdziła, że
na nowych osiedlach nie ma ani placów zabaw, ani terenów zielonych, ani bezpiecznych wybiegów dla psów; to ostatnie mnie osobiście martwi, bo o ile dzieci mnie nie obchodzą, to psy i tereny zielone - tak
No i #taksobiemysle, o co chodzi? Dlaczego?
Ktoś powie, że może owa Pani nie ma dziecka, a ma za to psa. No dobrze, a zapomniał wół jak cielęciem był? -dziesiąt lat temu, gdy ja korzystałem z tych przybytków, a było ich wcale niewiele i raczej marnej jakości w porównaniu do tego co jest teraz - wspominam te pobyty bardzo ciepło. Zabawa na huśtawce czy drabinkach. Przerzucanie piasku z lewa na prawo.
Dalej owa Pani stwierdza, że
miniwybiegów [dla psów] w ścisłym centrum takiej Barcelony [jest wiele], nawet pod samą Sagrada Familia? Oczywiście taki wybieg jest też małym terenem zielonym, gdzie przychodzą niektórzy z dziećmi
W Barcelonie byłem cztery dni więc ciężko jest mi to bezpośrednio skomentować, ale to co zapamiętałem to mistrzowskie wplecenie właśnie placów zabaw dla dzieci w gęstą zabudowę śródmiejską z szerokimi alejami. Być może były też inne, dedykowane miejsca dla psów - jakkolwiek jeśli chodzi o samą Sagradę to warto zauważyć że jest ona otoczona z dwóch stron parkiem/placem które mają m.in właśnie plac zabaw dla dzieci.
Ale już oddalając się od tych wybiegów/placów zabaw itp. Tak już mam, że każdy kto pisze że jego dzieci nie obchodzą i nie odnosi się do nich, nawet wprost, nie szczególnie - przedstawia dla mnie mniejszą wartość. Dzieci to dobro wspólne, przyszłość ludzkości, i od tego jak każdy z nas będzie się do nich odnosił, buduje perspektywę także naszego życia. I nie mam na myśli tego że ktoś na nasze emerytury musi zapracować ;-) raczej to, że wszyscy na tym skorzystamy, jeśli będziemy brać pod uwagę w naszych codziennych działaniach dzieci.
I tak, mnie też denerwuje gdy jadąc w pociągu dziecko trzy rzędy dalej płacze a matka nie jest go w stanie uspokoić, z jakiegokolwiek powodu. Wróćmy do idei przedziałów dla matki z dzieckiem - wszyscy będą zadowoleni! Denerwuje mnie też, gdy rodzic gdzieś w kącie ukradkiem, w dowolnym miejscu publicznym, starając się aby nikt nie zauważył, przewija dziecko. Dlaczego obowiązkowym wyposażeniem toalet nie jest przewijak? Teraz te urządzenia nie są specjalnie drogie i nie zajmują miejsca (przyczepia się je do ściany) - szczególnie piję tutaj do np. restauracji które reklamują się że są rzekomo przyjazne dla dzieci.
Takie rozwiązania zdecydowanie poprawiłyby komfort wszystkich dookoła, a owych rodziców przede wszystkim.
Jeśli jesteś młody i lekceważysz ten punkt widzenia bo Ciebie nie dotyczy, lub etap małych dzieci masz już za sobą (i jakoś to przeżyłeś, więc inni też mogą), pomyśl: wg badań, aby utrzymać cywilizację na odpowiednim poziomie, każda rodzina powinna mieć ok. 2.1 dziecka - weźmy więc statystyczną rodzinę 2+2, gdzie dzieci mają kilka lat różnicy. Rzeczy takie jak przewijaki są potrzebne gdy dziecko nosi pieluszkę, załóżmy że do 3 roku życia. Myślę, że podobnie ma się sprawa np. płaczu "bez powodu". Mamy więc okres średnio sześciu lat w naszym życiu, kiedy jesteśmy - nazwijmy to "wykluczeni społecznie" - bo nie jesteśmy w stanie zachowywać się (jako rodzina) w szeroko akceptowalny sposób. Więc proponuję: zamiast wykluczać się, wypracujmy warunki w których wszyscy będą mogli komfortowo wykonywać swoje sprawunki.
Odnośnie tej Pani to pewnie ma jakiś problem w swoim życiu. Sam dzieci nie mam i nie planuje. Ale marginalizowanie dzieci na rzecz psów, kotów czy tam innych zwierząt jest chore. Bo czy nasza cywilizacja przetrwa jeśli będziemy troszczyć się o psy? czy może jednak większe szanse mamy jeśli większą wagę przyłożymy do troski o dzieci?
Świat bez dzieci byłby smutny.