Filipińska przekąska której nie chcesz spróbować - Moje doświadczenie z Balut!

in #polish6 years ago (edited)

Tak się złożyło, że swoje 25 urodziny obchodziłem na Filipinach. Miałem ze sobą polską butelkę wódki którą podarowała mi znajoma na prezent tuż przed wylotem. Ja osobiście do wódki nie jestem zbyt skory, ale gospodarzy nie trzeba było dwa razy namawiać. Podczas gdy ja popijałem sobie lokalne piwo marki Red Horse, moi goście raczyli się polskim trunkiem marki "Krupnik". W takiej oto wesołej atmosferze zaproponowano mi do spróbowania pewne jajko. Potrawa ta na Filipinach nazywa się Balut i jest to ugotowane kacze jajko z pisklęciem w środku.

balut.jpg

Niewiele wiedziałem o tym jajku w momencie spróbowania, dostałem tylko krótkie instrukcje jak należy je spożyć. Najpierw lekko roztłuc i wypić ciecz, czyli krew. O dziwo bardzo dobra w smaku, bo słodka - poszło gładko. Następnym etapem było żółtko w niczym nie różniące sięsmakiem od "naszego" rodzimego w jajku ugotowanym na twardo. Kolejnym krokiem miało być spożycie nierozwiniętego jeszcze pisklęcia, które pomimo swojego niedorozwoju miało już pierz!

W tym momencie moje nogi zaczęły się zachowywać jak nóżki w żelatynie podawane z octem. Mając w rękach płód pisklęcia nie różniący się wiele od dzieciątek które usówają sobie feministki w ciąży długo zastanawiałem się jak zręcznie wybrnąć z sytuacji w której się znalazłem. Z jednym narożniku lokalni pijaczkowie oczekujący na mający się za chwile rozpocząć spektakl oraz dziewczyny mówiące, że jak nie chcę to żebym tego nie robił, ale że jest to bardzo zdrowe i na pewno mi się przyda taka dawka witamin. W drugim ja, grający na czas i szukający wybawienia błądząc wzrokiem w tłumie gapiów. W myślach powtarzałem sobie jak pacierz "Raz się żyje". Nie wiedząc (jeszcze) co mnie czeka, gwałtownie wrzuciłem całość do ust usiłując nerwowo pogryźć, rozgryźć, zmemlać, rozgnieźć, roztłuc, rozkruszyć i przełknąć. Początkowe energiczne ruchy z każdym zacisnięciem żuchwy stawały się wolniejsze. Choć z przybytku adrenaliny nie czułem smaku to spożywana treść zapychała mi coraz bardziej gardło aż nagle w epicentrum przełyku stanęły mi wspomniane wcześniej włosy. Nie mogło to się skończyć w inny sposób niż w pełni zautomatyzowanym odruchem naturalnym organizmu.

Choć Balut tym razem mnie pokonało to przynajmniej spróbowałem - pocieszałem się w duchu. Okazało się, że to nie koniec bo na spodzie jajka jest coś twardego przypominającego kamyk. Jest to również element tej potrawy lecz zniechęcony faktem, że nawet rodowici filipińczycy nie zawsze dojadają go do końca - nawet nie podniosłem rękawic.

Kolejne moje podejście do Balut przy nastepnej okazji było zdecydowanie bardziej przemyślane. Zrobiłem odpowiedni research i potwierdziły się tezy o jej rzekomej zdrowotności. Co więcej, jajko to posiada niezwykłe właściwości znane dojżałym panom pod postacią niebieskich tabletek. Nic więc dziwnego że Filipiny mają tak wysoką dzietność. Nie dałem za wygraną - Z chirurgiczną precyzją oddzielałem włoski od treści właściwej i można powiedzieć - Byłem, miód i wino piłem.

redhorse.jpg

Sort:  

Fajna historia. Nie wiem czy bym to zjadł. Ale też lubię próbować różnych nowych rzeczy :D To pewnie bym się skusił. :)

Trzeba próbować, żeby później nie żałować że się nie spróbowało :)

Moje ulubione powiedzenie " Lepiej grzeszyć i potem żałować, niż potem żałować że się nie grzeszyło." :D

Niezły materiał. Czytałem i czekałem kiedy będzie moment przełknięcia tego specjału. Ja to bym się nawet nie odważył. Lubie egzotyczne potrawy ale nie do tego stopnia. Gratuluję odwagi.
Pozdrawiam z Kalisza.

Oj na pewno bym tego nie zjadła. Masakra jakaś hehe.

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.034
BTC 64136.70
ETH 3128.20
USDT 1.00
SBD 3.94