Książka na dziś: Marsjanin

in #polish5 years ago

Książka na dziś: Marsjanin

Autorstwa Andy Weir


Przedmowa

Witajcie drodzy Steemianie, nervi melduje się z nową książką na dziś!
Pomysł utworzenia serii "Książka na dziś" przyszedł w dość szybkim tempie. Książki czytać lubię, w szczególności te fajne :>. Ale do rzeczy...
Lubię się dzielić z innymi moimi przemyśleniami na różnorakie tematy. Od problemów społecznych przez monologi aż po...wyszło, że książki :)
@barbarossastudio wspominał, że mam lekkie pióro, zobaczymy co z tego wyjdzie. Marsjanin, zapraszam!

Tekst nie zawiera spoilerów!


Marsjanin recenzja

Plan zapewnia wiele okazji do zginięcia w ognistej eksplozji.

The Martian jest powieścią autorstwa Andy'ego Weira napisaną w 2011 roku. Do Polski zawitała dopiero trzy lata później. Jest to książka z gatunku Science Fiction, natomiast nie liczcie na walki z kosmitami na miecze świetlne. Marsjanin to połączenie powagi z nutką humoru, smutku i nauki, ta książka to bardziej science niż fiction.

Akcja książki toczy się w niedalekiej przyszłości, opisuje losy Mark'a Watney'a – astronauty, inżyniera, członka sześcioosobowej załogi podczas misji Ares 3 trwającej 31 soli (sol - doba marsjańska). Plan misji zakładał badanie geologicznej struktury Marsa oraz pobranie z niego próbek skalnych.

W szóstym solu astronauci zostali poinformowani przez agencję NASA o zbliżającej się burzy piaskowej. Pech chciał, że nadciągająca burza jest wystarczająco silna, żeby zmieść z powierzchni Hab'a (bazę marsjańską). Załoga została zmuszona do przerwania misji i ewakuacji za pomocą MAV'a (Mars Ascent Vehicle). Niestety, podczas drogi do statku główny bohater zostaje trafiony odłamkiem anteny i upada daleko od pojazdu. Lewis, komandor misji próbuje znaleźć Watney'a lecz burza piaskowa staje się coraz mocniejsza utrudniając widoczność. Dodatkowo uszkodzony w skafandrze komputer wskazuje brak parametrów biologicznych. Załoga stwierdza zgon Mark'a. Postanawiają odlecieć bez niego.
Mark odzyskuje przytomność. Jego zadanie na najbliższe dni – przetrwać. Jedyne co mu zostało to jeszcze działający Hab i szczęście.

Przez większość książki tak na prawdę czytamy...książkę!
Mark Watney po powrocie do bazy pierwsze co robi (poza wyciągnięciem żelastwa z brzucha) to spisuje swoje poczynania krok po kroku, w notesie. Jest to genialny zabieg ze strony autora, ponieważ dzięki niemu czujemy się jakbyśmy byli na Marsie razem z nim. Niezwykle wciągające jest czytanie jak Mark zmodyfikował łazik czy też w jaki sposób udało mu się wyhodować ziemniaki! Każda czynność jest opisana rzeczowo i w elokwentny sposób. Nie oznacza to jednak, że dostaniemy po twarzy naukowymi elaboratami o chemii czy nanoinżynierii. Nie. Watney pisze do nas w sposób bardzo przystępny i dosyć zabawny. Na prawdę da się to lubić!



Nie mając pola magnetycznego, Mars nie ma żadnej ochrony przed promieniowaniem słonecznym. Jeśli byłbym na nie wystawiony, dostałbym takiego raka, że jeszcze ten rak miałby raka.

To tylko jeden z ko(s)micznych tekstów Mark'a. Dlaczego go tutaj wrzucam? Wspominałem, że nie brakuje tutaj humoru. To prawda, czasami można parsknąć śmiechem podczas czytania. Nie oznacza to jednak, że nasz astronauta zaraz zacznie latać na balonie w kształcie smoka. O nie. Każdy żart czy śmieszna opowieść jest w większym bądź mniejszym stopniu powiązana z fabułą i tym co zaraz się wydarzy. Taki zabieg bardzo umila czas spędzony z lekturą i powoduje, że chce się więcej i więcej. To bardzo dobrze.

Samą książkę udało mi się przeczytać w dość szybkim tempie. Wszystko przez klimat jaki odczuwa czytelnik w trakcie wspólnej ekspedycji z Mark'iem Watney'em. Styl w jakim została napisana książka jest na tyle luźna i odważna, że na bank każdy znajdzie chwilę, żeby odpocząć na równinie Acidalia. Serdecznie polecam!

źródła materiałów: youtube.com, universetoday.com, sciencefiction.com

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.033
BTC 64143.01
ETH 3154.83
USDT 1.00
SBD 3.86