RE: 23 lutego: Międzynarodowy Dzień Pomocy Potrzebującym – Dylematy pomagania
Niestety, żyjemy w tak wspaniałych czasach, gdzie człowiek ma na tyle wolną wolę, że może wyżebrać kilka złotych i zamiast przeznaczyć je na coś do jedzenia lub jakiś ubiór, kupiony chociaż w sklepach z odzieżą używaną, woli je najczęściej przepić. To jest smutne. Większość ludzi ma najpierw wysoce wrażliwe serce na takie przypadki, a potem, przez właśnie takie sytuacje, dopada ich znieczulica i brak chęci do pomocy prawdziwie potrzebującym. Winowajców nie dopada żadna kara, bo tak naprawdę nie robią nic złego w świetle prawa, ale, co najważniejsze, nie mają żadnego wstydu, z tego, co widać.
Nie dziwię się niechęci społeczeństwa do ludności romskiej. W moim mieście powiatowym jest ich doprawdy wysyp i takie żebry to codzienność. Szczyl, który najpierw popalał sobie papierosa, zaraz pójdzie wyżebrać kilka złotych na kolejne, chociaż, bardzo często, wcale nie potrzebuje jałmużny.
Moja babcia nauczyła mnie jednego. Możesz odmówić dania komuś pieniędzy, ale jeżeli ktoś prosi cię o nakarmienie, powinieneś to zrobić. Może nie jest to czynnik sprawdzający, ale jakiś minimalny dowód na to, że ta osoba potrzebuje pomocy, już tak. Głód to straszna rzecz. Gdy ktoś pyta mnie o pieniądze na jedzenie, mówię mu, że pójdę i kupię mu kilka bułek i coś do nich, a gdy ktoś odmawia, to znaczy, że głodny nie jest i kręci. No cóż… Ciężko być dobrodusznym w tych czasach.
Dzięki za komentarz!
Kupowanie i dawanie jedzenia to jest na pewno dobry sposób na pomoc. Jak ktoś prosi o pożywienie to musi być bardzo potrzebujący. Ale też można spotkać i takie przypadki (autentyczna historia, która przydarzyła się mojemu tacie): facet prosi o pieniądze na jedzenie, mówiąc że jest bardzo głodny. Mój tata wtedy wyciąga z torby kanapkę, którą miał przygotowaną do pracy i wręcza proszącemu. Ten natomiast z gniewem rzuca kanapkę na chodnik wołając: "Z tym to spier.... Chciałem pieniądze a nie bułkę".