Choć nieco złośliwie, to jakże prawdziwie...
Znów zbliżają się wybory samorządowe – znowu remontuje się osiedlowe drogi i kładzie nowe chodniki. Schemat, choć stary i wyświechtany, to wciąż wielce niezawodny.
Ulice, skrzyżowania i parkingi naszpikowane są Przyjaznymi Twarzami, które razem z Tobą, jeśli tylko oddasz na Nich głos, są w stanie zmienić Wasze miasto na lepsze! Bo tylko Oni i Ty, wiecie najlepiej, czego Wasze miasto potrzebuje, więc tylko Oni są w stanie wziąć na siebie ten trud i za Ciebie oraz dla Ciebie Wasze miasto uzdrowić.
Zawsze, gdy widzę na banerach te życzliwe i uśmiechnięte twarze kandydatów, każdorazowo zastanawiam się nad ich osobami. I o ile tak zwana stara gwardia jest mniej więcej rozpoznawalna i ogólnie znana, to kim właściwie są Ci pozostali? Czym się zajmują, jakie mają dotychczasowe dokonania lub wkład dla lokalnej społeczności oraz na jakiej podstawie miałbym im zaufać?
STARA GWARDIA
Stara gwardia to tacy samorządowi długodystansowcy – ich największymi dokonaniami, według mnie, z reguły jest to, że przez te wszystkie przemijające lata, wciąż niczego nie zatracili z młodzieńczego wigoru w wyścigu do urzędów i stanowisk.
Silnie skonektowani z miejscowymi przedsiębiorcami i bogatymi właścicielami firm, dyrektorami szkół i różnych placówek użyteczności publicznej, redaktorami lokalnych gazet i rozgłośni radiowych, a nawet z proboszczami i księżmi miejscowych parafii, niepodzielnie wpływają w obrębie województw, powiatów i gmin na przepływ środków finansowych w postaci wszelakich dofinansowań lub dotacji. Wszak potrzeby zawsze istnieją...
Gdzieś brakuje drogi dojazdowej, gdzieś nie ma wystarczającej liczby komputerów, gdzie indziej zaś trzeba wymienić wyposażenie wnętrz, a jeszcze gdzie indziej elewacja kościoła odstręcza wiernych od regularnych wizyt.
A jak odpowiednio uzasadnić, że dane potrzeby są akurat najbardziej palące w obrębie danego okręgu? Oj, bez obaw, od tego są przecież przez lata pieczołowicie wypracowywane przyjaźnie z lokalnymi adwokatami, radcami prawnymi i notariuszami, którzy zawsze są w stanie służyć pomocą – odpowiednią radą, wskazówką, pismem, czy ekspertyzą.
Gdy zaś zbliża się czas tej swoistej samorządowej olimpiady, są w stanie profesjonalnie i w miarę potrzeby odpowiednio interpretować przepisy (…) wyścigów.
A gdy po tylu już latach wycieńczających gonitw na przełaj i wbrew potrzebom rozwijającego się świata, przy przeskakiwaniu przez coraz gęściej porozstawiane płotki nierozwiązywanych problemów, przytrafią się choć lekkie obtarcia, to spokojnie – prywatna klinika przecież bez odpowiedniej koncesji sama by się nie wybudowała.
A jeśli, nie daj Boże, od obtarć coś poważniejszego się przytrafi – nie ma problemu – znajomy dyrektor szpitala, wraz z zaprzyjaźnionym ordynatorem, już się o to postarają, by bez zbędnych kolejek i opłat, z kontuzji sprawnie wyleczyć. Wszak wszyscy razem biegną w tej samej drużynie.
MŁODE WILKI
Cóż o nich z kolei powiedzieć mogę, skoro sam sobie zadaję pytania o to kim są, czym się zajmują oraz za jakie dotychczasowe dokonania pro publico bono są w stanie ulaurować swe skronie? Zacznijmy zatem od ich dokonań…
Jak się okazuje owe są „tak rozległe”, że nawet tak świetnie z reguły poinformowany Wujek Google polega. Na szczęście na pomoc spieszy mu poczciwa, choć leciwa, Ciocia Skrzynka von Listy, która ostatnimi dniami zapychana jest ponad miarę wyborczymi ulotkami. Stąd też czerpię wiedzę i uzyskuję odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
I tak, w większości są to młodzi małżonkowie, niejednokrotnie rodzice (czyli ustabilizowani i odpowiedzialni – taki przekaz ma iść!), którzy, pracując w różnorodnych branżach na etatach, wprawdzie nie mają jeszcze żadnych dokonań w sferze publicznej, ale za to dysponują wiedzą, jak to skorumpowane środowisko ów starej watahy pogonić, by sprawnie wyrwać im łup władzę z rąk. I że jak już dostaną tę władzę możliwość, to wszystko naprawią. I będą wspierać lokalne szkoły i drużyny sportowe, a dzieciom i młodzieży wybudują place zabaw. A co więcej, będą wspierać budowę ścieżek rowerowych, a to to już zdecydowanie więcej niż zwykłe drogi i chodniki. No i, rzecz jasna, dzięki swej młodości będą działać prężniej i ku dobru wszystkim.
Czasem ktoś jeszcze napomknie o rondzie w miejscu skrzyżowania, kto inny zmniejszy opłaty za wywóz śmieci, ale jak to zrobią i skąd wezmą na to wszystko pieniądze – tego nie zdradzą. Te Know-How objawią dopiero pod warunkiem, że wygrają wybory!
Pocieszne są wilczki małe, gdy wyją co sił, a potem o własne łapy się potykają ;)
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że, tak bezpardonowo krytykując zdecydowaną większość kandydatów, mogę zostać odebrany jako malkontent i człowiek zgorzkniały, który wszędzie doszukuje się układów i złodziejstwa, bądź też niekompetencji. Zatem chwila na me rozterki...
Kto wie, być może nazbyt srogo oceniam te wilki stare, które, na wzorzec wilczych watah – by przetrwać mogły, muszą na wspólne udawać się polowania. A po łowach nazbyt zziajane, w geriatryczne przyjaźnie uwikłane, dbać muszą o siebie wzajemnie poprzez wspólne ran sobie wylizywanie. I najpewniej to nie układy nimi kierują, lecz fundamentalne przeżycia pragnienie!
Co zaś tyczy się wilcząt młodych to, kto wie, być może to w nich właśnie przejawia się ów manifest znany, co pod zawołaniem „Mierz siłę na zamiary, Nie zamiar podług sił”, czyni ich filaretami naszych czasów.
Być może faktycznie:
"Naród nasz jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia..." na zewnątrz piękno się wówczas ujawia
Gdy co pięć lat potrzeba wyborów się zjawia.
Niiieeeeeeeee. Nic z tego, nie wierzę w to!
(A teraz w stylu ulicznego hip-hopu)
I choć wiem, że przekaz w tym tekście niezbyt radosny prezentuję,
to jednak w żaden sposób samorządowego podwórka nie kontestuję!
Raczej się nim kontentuję,
bo powodów do śmiechy mnóstwo mi ofiarowuje!
A wszyscy Oni to dla mnie ch... !
Ciekerap!
A że jest to śmiech przez łzy, to już inna sprawa.
Postscriptum
Co do kwestii mojego zaufania, jakim obdarzam zdecydowaną większość kandydatów do samorządów (choć oczywiście nie mówię tu o wszystkich), to wciąż odczuwam pewien deficyt ekspresji w mojej wypowiedzi. Stąd, chcąc jednakże pozostać w miarę eleganckim do końca, pozwolę sobie wysłużyć się tekstem pewnej piosenki, która, pomimo że tak leciwa – niczym stara gwardia, to wciąż tak bardzo świeża – jak gwardia młoda ;)
Salut!
Hi @msmp, I'm @checky ! While checking the mentions made in this post I noticed that @remont, @banery and @lekarz don't exist on Steem. Did you mean to write @rimont, @anery and @lekato ?
If you found this comment useful, consider upvoting it to help keep this bot running. You can see a list of all available commands by replying with
!help
.