Romans przez piosenkę.

in #polish6 years ago

Dziś czuję się dziwnie...
Niby jakoś smutno, a nie powinno. Jakoś tak nostalgicznie.
Niedawno wróciłem z pracy. Daliśmy tam ostro czadu, ale to chyba nie poprawi sytuacji w firmie.

Za to dziwny nastrój powinna poprawić muzyka i schłodzona flaszeczka w zamrażalniku.
Buszuje zatem po YT w poszukiwaniu odpowiedniej muzyki.
Hop-Hop... ? NIEEeee...
Drum n Base... ? Y-Y
Muzyki do Break Dance słuchałem przez 6h w pracy... Też nie...
Skacząc z gatunku na gatunek wpada mi co chwila w propozycjach Thievery Corporation.

Cudo które odkryłem może z rok temu.
Grają chyba wszystko, a płyt mają sam nie wiem ile - dużo, w chuj....
Polecam.
Ale też nie na teraz.
I tak jakoś Thievery Corporation nakierowało mnie na gatunek Trip-Hop.
A jeśli Trip-Hop to i Portishead.

No i jakoś tak ich muzyka pokryła się z moim nastrojem.
Niby smutnym ale nie, bo i powodu nie mam.
Kiedyś kiedy nie wiedziałem czego mam chcieć od życia miałem huśtawki nastroju częste.
Ale teraz?
Teraz to smutny bywam bardzo rzadko.
Teraz to albo non-stop umieram ze śmiechu, albo "trwaj wieczne chwilo".

Tak czy inaczej, kiedyś gdzieś przeczytałem wypowiedź jakiegoś krytyka o Portishead, że do ich płyt powinni gratis dawać brzytwę.
A z wywiadu z zespołem dowiedziałem się że, dawno nic nie nagrali bo dawno nie mieli depresji.

Ja tam nie wiem czy należę do normalnych, ale mi ta muzyka daje radość.
Zupełnie jak Marihuana, nie pal jak masz doła bo będzie źle ;)
No i tak jakoś myślę sobie że to jest to.
To jest muza na dzisiejszą noc.

I pierwsze co mi wpada pod klik myszki to utwór Humming.
Klik.
Play.
I natychmiast!...
Przypomina mi się historia związana z tym utworem, a ściślej z teledyskiem.
Nie pamiętam już kiedy to było i jak dokładnie to się zaczęło, z mojej czy z Jej inicjatywy.

W każdym razie miała na imię Hania. I poznaliśmy się przez internet.
Po paru dniach rozmowy postanowiliśmy się spotkać.
Poszliśmy na spacer, ale okazało się że idziemy w stronę Jej mieszkania, więc
zaprosiła mnie do siebie.
Mimo iż piliśmy wino ja czułem że jest jakaś spięta.
Wręcz wydawała się dziwna.
Jej zamknięta mowa ciała mówiła "boję się" mimo że byliśmy w Jej mieszkaniu. To było tym bardziej dziwne...

Postanowiłem więc rozluźnić trochę tą atmosferę. I nieco odwrócić tą sytuację, że to niby ja powinienem się obawiać a nie Ona.
I mówię do Niej :
"Wiesz, poznaję dziewczynę w internecie, Ona zaprasza mnie do siebie, pijemy wino i kompletnie zapomniałem o tym że może mnie spotkać to co w tym teledysku..."

Wziąłem Jej laptopa wpisałem w YT Humming - Portishead.
I zaczęło się mielić...
Za chwilę poszło lepiej i popłynęła muzyka.
Ale zaraz znów się zacięło i znów na kilkanaście sekund zaczęło grać.....
I znów przycina...
Ja zirytowany, duszę w sobie złość do totalnego trupa jaki jest internet Hani.
I myślę sobie "tej randki nic już nie uratuje..."

Mi chodziło o to, że mogło by mnie spotkać to co faceta z tego teledysku na samym końcu.
A Hania myślała, że chodzi mi o to co spotkało go mniej więcej w połowie.
Po kolejnym zacięciu teledysku gdzieś po 4 minucie trwania i 6 minutach oglądania...
Rzuciła się na mnie i zaczęła całować.
Co stało się dalej, każdy kto jest dorosły ten się domyśli.
A dzieci? Won do książek!

To był piątek. W sobotę po południu pożegnała mnie słowami "przyjdź wieczorem"
Odpowiedziałem, że nie mogę bo mam rodzinną imprezę. Nie kłamałem.
Ale koło godziny 22 w sobotę stwierdziłem, że koniec tej rodzinnej imprezy dla mnie i czas na imprezę w moim stylu.

Poszedłem do Hormona zapominając o zaproszeniu Hani....
Przed wejściem do Hormona spotkał mnie niecodzienny widok - ochrona, w garniturze.
Ok, ochrona zawsze tam jest, miła kulturalna i sprawna ale nie na zewnątrz i nie w garniturze.
Podchodzę a jegomość rzecze do mnie "Impreza zamknięta, właściciel ma wesele..."
No to zawijka do taksówki.

  • Gdzie jedziemy?
  • Niemierzyńska 21

O 22:40 Hania przywitała mnie słowami "Gdybyś dziś nie przyszedł więcej byś mnie nie zobaczył..."
"niech nam żyje para młoda" pomyślałem.

Nasz romans trwał może 5 tygodni.
Dziwne to było, widywaliśmy się tylko w weekendy a w tygodniu nawet nie rozmawialiśmy.
Jak dziwnie się zaczęło, tak dziwnie się skończyło.
Po prostu któregoś piątkowego wieczoru nie przyszedłem.
Zawsze przychodziłem w piątek wieczorem bez zapowiedzi.
I jakoś tak bez słowa to się skończyło....

Dziwnie tak, nostalgicznie.
Lubiłem Ją, nawet bardzo. Ale czułem że Ona nie chce innej znajomości ze mną, żebym nie przenosił tego na inny poziom.
Mimo że później już nie chodziło o sam seks....

Z czasem dowiedziałem się że mamy wspólnych znajomych.
A dziś po latach, chyba nawet 10-12 przypomina mi się że ci znajomi są teraz moimi sąsiadami.
Może powinienem ich kiedyś zapytać co tam u Hani?

A dla ciekawskich teledysk :

Sort:  

No dobra panie Kasanowa z Kołbaskowa :D
wiemy wszystko
Była muzyka
Była Hania
Była Marihuana :)

no ale ja się pytam , jaką to Ty masz tą schłodzoną flaszeczkę w zamrażalniku :D ?

i to są właściwe konkrety :)

Motyw z Humming niezły.. W ogóle dobry soundtrack w tym poście. 12 lat później, a Ty pamiętasz tyle detali. Widać, że zapadło w pamięć

Pamiętam prawie wszystkie swoje romanse. Nawet te przelotne, chwilowe. Wszystkie były dla mnie ważne, wyjątkowe i inne.

Oczywiście! To doświadczenia, które nas budują. I uczą dużo o nas samych

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.12
JST 0.032
BTC 62521.03
ETH 3025.04
USDT 1.00
SBD 3.97