"Jeśli jest jakakolwiek nadzieja, spoczywa w prolach" - jak George Orwell nas ostrzegał

in #polish5 years ago (edited)

Rok 1984.jpg

Gdyby spytać losowo wybraną grupę ludzi, którzy nie mieli okazji przeczytać "Roku 1984" autorstwa George'a Orwella, "o czym jest ta książka?", wielu pewnie udzieliłoby odpowiedzi tego typu: Jest w niej opisany świat powszechnej inwigilacji, wszędzie kamery i podsłuchy, a na czele wszystkiego stoi dyktator zwany Wielkim Bratem. Za tę rozpowszechnioną wizję świata Wielkiego Brata odpowiada popularny na cały świat reality show, a więc Big Brother - Wielki Brat. Tymczasem taka odpowiedź co do fabuły książki Orwella nie jest do końca prawdziwa. Zacznijmy od tego, że w świecie tej powieści Wielki Brat tak naprawdę nie istnieje, jest zwykłą fikcją stworzoną przez partię rządzącą, z kolei inwigilacja nie jest jedynym narzędziem sprawowania władzy i kontroli. Ale po kolei.....

Hierarchia społeczeństwa Oceanii

Ustrojem obowiązującym w Oceanii jest tzw. angsoc (skrót od "angielski socjalizm"), który jest podobny do znanych nam z historii ustrojów totalitarnych ZSRR i III Rzeszy, tylko jest jeszcze bardziej skrajny. Społeczeństwo podzielone zostało na trzy klasy społeczne:

  • Partia Wewnętrzna - klasa wyższych funkcjonariuszy partyjnych, stanowiąca około 2% populacji. Są grupą trzymającą główną władzę i piastującą najwyższe urzędy państwowe. To oni pociągają za sznurki i jako jedyni mają świadomość jak funkcjonuje system. Co ciekawe tak jak członkowie Partii Zewnętrznej oni również ulegają dwójmyśleniu i tym podobnym zabiegom prania mózgu, ale robią to jakby świadomie, aby być skutecznymi w swoim działaniu. Ich celem jest władza sama w sobie. Motywy działań PW możemy poznać w rozmowach O'Briena z Winstonem Smithem w Ministerstwie Miłości, a więc w cytatach tego typu: "Partia pragnie władzy wyłącznie dla samej władzy. Nie obchodzi nas dobro ludzkości; obchodzi nas wyłącznie władza. Nie bogactwa, luksusy, długie życie lub szczęście, a tylko władza, czysta władza"; "Władza to nie środek do celu; władza to cel. Nie wprowadza się dyktatury po to, by chronić rewolucję; wznieca się rewolucję w celu narzucenia dyktatury".
  • Partia Zewnętrzna - szeregowi działacze partyjni, stanowiący około 13% społeczeństwa. Pracują głównie w administracji państwowej zajmując m. in. fałszowaniem informacji (Ministerstwo Prawdy, Ministerstwo Obfitości itd.), ale także tworzeniem książek, filmów i muzyki dla proli. Stanowią grupę najbardziej inwigilowaną i najsilniej poddawaną praniu mózgów. Wymaga się od nich całkowitego podporządkowania doktrynie angsocu. Najdrobniejsze wykroczenie poza normę karane jest ewaporacją, czyli karą śmierci połączoną z całkowitym wymazaniem z historii. Do PZ należy większość bohaterów książki, na czele z głównym bohaterem, czyli Winstonem Smithem oraz Julią, z którą wchodzi w romans i razem próbują zbuntować się przeciwko systemowi
  • Prole - skrót od proletariat. Stanowiący 85% społeczeństwa, zwykli mieszkańcy Oceanii. Co ciekawe nie są oni poddawani takiej inwigilacji jak działacze partyjni, w ich domach, ani w ogóle w strefach proletariackich nie ma wszechobecnych teleekranów ani mikronów. Nie są też indoktrynowani w zasadach angsocu, w zasadzie Partia uznaje, że to wręcz pożądane aby prole nie mieli żadnych poglądów politycznych. Cieszą się również dość sporą wolnością osobistą, mają nawet dostęp do prostytucji i hazardu. Policja Myśli stanowi wśród nich tylko garstkę agentów, wyłapując nieliczne potencjalnie groźne jednostki. Utrzymywanie proli w ryzach odbywa się głównie poprzez trzymanie ich w nieświadomości, nie mają dostępu do większej edukacji, media i cała branża rozrywkowa, wszystkie książki, filmy, czasopisma, muzyka są tworzone przez działaczy partyjnych, aby wszystko to było proste, kiczowate i bez polotu. Prole są również zbyt zajęci codziennym życiem, pracą, opieką nad dziećmi, zaspakajaniem podstawowych potrzeb, aby planować bunt. Zwłaszcza, że Partia utrzymuje cały czas społeczeństwo na niskim poziomie materialnym i w obliczu ciągle trwającej wojny.

Indoktrynacja - główna siła reżimu angsocu

Pranie mózgu, któremu poddawani są działacze partyjni (zwłaszcza Partii Zewnętrznej) to główny element podtrzymujący działanie systemu. W zasadzie prawie wszystko się do niego sprowadza.

Zacznijmy od inwigilacji, a więc teleekranów montowanych w mieszkaniach członków Partii oraz w praktycznie wszystkich miejscach publicznych (tam gdzie nie jest to możliwe jak np. w lesie zamieszcza się mikrofony nagrywające dźwięk), a także działanie tzw. Policji Myśli. System ten pozwala rzecz jasna wyłapywać wszelkich przeciwników politycznych i buntowników. Jednak jego głównym celem jest w rzeczywistości indoktrynacja. Ludzie będący pod taką presją muszą w każdym momencie zachowywać się w odpowiedni sposób, nie mogą zdradzić się nieodpowiednim słowem, ani nawet wyrazem twarzy. Z początku muszą więc udawać, ale z czasem, im dłużej są poddawani procesowi, udawanie nie jest już potrzebne, to wszystko zaczyna działać automatycznie. I oto właśnie w tym chodzi, o wyrabianie "odpowiednich" nawyków myślowych.

Chodzi tu o to, żeby ludzie myśleli w pożądany sposób. Samo myślenie inaczej niż wymaga tego idea Partia już jest karanym przestępstwem, jest to tzw. myślozbrodnia. Jej wykrywaniem zajmuje się właśnie Policja Myśli, a więc tajni agenci, którymi może okazać się każda napotkana osoba. Nie mają rzecz jasna możliwości dosłownego czytania w myślach, ale są w stanie domyślić się po zachowaniu człowieka, sposobie jego wypowiedzi, mowie ciała, że potencjalnie może być on wywrotowcem, któremu "coś nie pasuje". Tak jak już pisałem, takie dyscyplinowanie ludzi, sprawia, że myślozbrodnia staje się prawie niewykonalna, umysł staje się dosłownie wytresowany.

Kolejnym elementem kształtowania właściwego z punktu widzenia angsocu sposobu myślenia jest nowomowa. A więc proces tworzenia nowych słów i usuwania dotychczasowo stosowanych. Powód jest bardzo prosty, to jakich używamy słów wpływa na nasz sposób myślenia.

Na szczególną uwagę zasługuje rytuał znany jako Dwie Minuty Nienawiści. Jest to codzienny rytuał w Oceanii, polegający na przedstawianiu krótkiego filmu propagandowego, gdzie prezentowana jest sylwetka Emmanuela Goldsteina, głównego wroga ludu i zdrajcy. Według oficjalnej wersji, miał on być w przeszłości jednym z przywódców Partii, ale zbratał się z kontrrewolucją i teraz knuje przeciwko Wielkiemu Bratu i Partii wraz ze swoimi zwolennikami, tzw. Braterstwem. Na filmie przedstawiana jest twarz Goldsteina wraz z głoszą przez niego "herezją" krytyki obecnego systemu, ujawniania manipulacji Partii, domagania się wprowadzenia wolności słowa i druku, prawa do zgromadzeń, wolności myśli. Jednocześnie przekaz sugeruje, że służy on obcym wojskom (w zależności od danego okresu jest to armia Eurazji lub Wschódazji). W czasie spektaklu zgromadzona publiczność krzyczy i złorzeczy Goldsteinowi, nazywając go zdrajcą.

Duże znaczenie ma tu psychologia tłumu. Tu również nie trzeba długo udawać, nawet będąc sceptycznie nastawionym (jak Winston Smith) naprawdę zaczyna się odczuwać nienawiść do Goldsteina. W ten sposób Partia wyrabia wśród swoich członków nawykowe odczuwanie nienawiści i traktowania jako zdradę i nieprawdę wszelkich alternatywnych poglądów. Pozwala to również dać upuść swojej własnej frustracji, związanej z niedogodnościami w codziennym życiu w Oceanii.

Dwójmyślenie - to już szczytowe osiągnięcie "tresowania mózgu". Jest to umiejętność wyznawania równocześnie dwóch sprzecznych ze sobą poglądów, przy wierze, że oba są prawdziwe. Istotą dwójmyślenia nie jest zwykła hipokryzja, tylko to, że człowiek naprawdę wierzy w coś co jest logicznie sprzeczne. Najlepszym jego usposobieniem jest główny slogan Partii: Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła. Dwójmyślenie uniemożliwienia dokonanie obiektywnej oceny efektów działania Partii, pozwala na dowolne fałszowanie faktów i historii. Orwell nawiązuje tu do charakterystycznych dla systemów totalitarnych zmian linii partii, traktowanie porażek jako sukcesów, zamienne traktowanie sojuszników jako wrogów, bohaterów jako zdrajców itd.

Reżimy totalitarne potrafią utrzymywać się przy władzy przez długi czas, ale mają pewną wadę, która prędzej czy później wiedzie je do upadku. Otóż pochłaniając wiele ofiar, tworzą jednocześnie wielu męczenników, a to otwiera ludziom oczy. Na miejsce jednego zgładzonego buntownika wskakuje tysiące nowych. W Oceanii rozwiązano ten problem. Po pierwsze wprowadzono coś takiego jak ewaporacja, a więc skazaniec zostaje nie tylko stracony po tajnym (nie pokazowym jak było w ZSRR) procesie, ale również całkowicie wymazany z historii. Wszelkie dokumenty i informacje na jego temat zostają zniszczone, uznaje się oficjalnie, że taka osoba "nigdy nie istniała". Po drugie taki człowiek przed egzekucją przechodzi wpierw przez proces reedukacji, który jest na tyle skuteczny, że nawet najwięksi buntownicy stają się lojalni wobec Partii, a ich ostatnie uczucie przed śmiercią to miłość do Wielkiego Brata.

Skoro już wspomniałem o Wielkim Bracie. Kolejną słabością totalitaryzmu jest to, że śmierć przywódcy potrafi całkowicie wywrócić wszystko do góry nogami i stać się początkiem zmian systemu. Tymczasem Wielki Brat nie umrze, bo zwyczajnie nie istnieje. Jest fikcją wykreowaną przez Partię, którą dzięki dwójmyśleniu można ludziom przedstawiać ciągle i ciągle.

Dlaczego więc dałem taki tytuł?

Istotną sprawą, która niekiedy trochę umyka czytelnikom jest to, że dobre 85% społeczeństwa Oceanii nie jest poddawane ciągłej inwigilacji ani indoktrynacji. Ten proces został przeznaczony dla członków Partii. A co do proli? Cóż zwyczajnie nie było takiej potrzeby, prawdopodobnie byłoby to zbyt kosztowne i fizycznie niewykonalne. Wystarczy zatem poddawać takiemu procesowi część ludzi, robiąc z nich największych fanatyków, którzy będą utrzymywać ten system w ciągłym ruchu. Tymczasem prole są dalecy od sprzeciwu wobec Partii, nie względu na swój fanatyzm, ani nawet w ogóle wiarę w ideały Partii (w istocie prole żywią pewną niechęć i nieufność w stosunku do członków Partii), ale ze względu na swoją ignorancję i brak świadomości.

Zmiana systemu poprzez bunt wewnątrz Partii jest praktycznie niemożliwa, ze względu na totalne zmanipulowanie jej członków. Z kolei ci bardziej świadomi, jeśli próbują się buntować, to tylko dla wyrwania sobie odrobiny wolności, napicia się lepszej kawy, uprawiania seksu dla przyjemności, a nie po to żeby płodzić nowych członków Partii itd. Nie mają jednak większej nadziei na prawdziwą zmianę. Przykładem takiego buntownika jest Julia.

Poza tym nawet takie osoby i tak w pewnym stopniu ulegają dwójmyśleniu. Przykładowo Julia jest naprawdę bystra, ma wiele ciekawych przemyśleń, np. to że być może tak naprawdę nie toczy się żadna wojna, tylko Partia zrzuca rakiety na własnych obywateli, reszta to fikcja wykreowana na teleekranach. Ale nawet jej mieszają się fakty, np. była zdziwiona kiedy Winston uświadomił jej, że jeszcze 4 lata temu Oceania nie prowadziła oficjalnie wojny z Eurazją, tylko ze Wschódazją, a Eurazja była jej sojusznikiem. Także sam Winston Smith pomimo swojej świadomości zastanawiał się czy aby na pewno to on dostrzega prawdę, a może to właśnie on jest wariatem z problemami z pamięcią? No i w końcu nawet tacy buntownicy wpadają prędzej czy później w ręce Policji Myśli.

Dlatego jedyną szansą na obalenie angsocu jest sprzeciw ze strony proli. Z tego względu Winston Smith pisze w swoim pamiętniku zdanie: "Jeśli jest jakakolwiek nadzieja, spoczywa w prolach". Scenariusz teoretycznie możliwy, ale jednocześnie bardzo, bardzo trudny do zrealizowania. Doskonałą tego laurką jest moment w powieści, gdy Smith przechadzając się po strefach dla proletariatu usłyszał krzyk wielu gardeł. Przez chwilę myślał, że może w końcu zaczął się bunt proli. Tymczasem okazało się, że to grupa prolek kłóci się o sprzedawane garnki i sprzęty kuchenne. Smith zadał sobie pytanie: "Dlaczego prole nigdy nie krzyczą tak głośno o czymś naprawdę istotnym?"

I takie właśnie płynie przesłanie z tej książki. I takie przesłanie również sam chciałbym teraz przekazać czytelnikom. Większość społeczeństwa stanowią zwykli ludzie. To od nas tak wiele zależy, chociaż często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Faktycznie często nie mamy czasu, żeby zainteresować się poważnymi tematami albo zwyczajnie tego nie chcemy, w końcu "nie lubimy polityki", prawda? Nawet teraz mając ogromny dostęp do informacji, nie do końca potrafimy to wykorzystać.

Jaki jest więc samouczek obywatelskiej postawy, będący młotem na totalitarne zapędy? Po pierwsze zawsze musimy bronić najważniejszych praw obywatelskich, takich jak wolność osobista, własność prywatna, prawo do rzetelnego procesu i domniemania niewinności, równość wobec prawa, wolność słowa, wolność mediów, wolność zgromadzeń itd.

Po drugie warto poznać przynajmniej podstawową wiedzę na temat manipulacji. Zaczynając chociażby od 6 reguł wywierania wpływu Roberta Cialdiniego. Tak samo ważna jest znajomość różnych błędów poznawczych, jakie popełniamy, w omawianym temacie istotne jest zwłaszcza wiedzieć czym jest taki błąd konfirmacji i bańka informacyjna.

Po trzecie naprawdę warto czytać literaturę dystopii i antyutopii. A więc "Rok 1984", "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella, "Nowy wspaniały świat" Aldousa Huxleya oraz wiele innych.

Sort:  

Myślę, że patrząc na obecne czasy lepszym prorokiem okazał się Nowy Wspanialy Świat, niż Rok 1984. Co nie znaczy, że ten drugi też nie przewidział pewnych zagrożeń, albo że nie ma tam trafnych spostrzeżeń o których piszesz. :)

This post is supported by $0.58 @tipU upvote funded by @grecki-bazar-ewy :)
@tipU voting service instant upvotes | For investors.

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.033
BTC 64093.86
ETH 3123.80
USDT 1.00
SBD 3.94