Moja dziewczyna kręci odcinek, czyli recenzja Lay's Zielone Curry.

in #polish6 years ago (edited)

Moralność, pruderia, recenzja nowego smaku chipsów, fetysze, wizerunek w Internecie, clickbait, atencja i "sprzedajność", to tematy, które przewiną się przez dzisiejszy post, jako, że rozwinęły się one mentalnie w mojej głowie, jak i werbalnie pomiędzy mną i Kasią, podczas wspólnej edycji dzisiejszego odcinka.

The Sun is coming up, my Sunshine's going to sleep

Wstałem wczoraj rano na uczelnię i szykując się do wyjścia, spoglądałem to na rozstawiony zeszłego wieczora w pokoju osprzęt filmowy, to na moją dziewczynę schowaną za białymi parasolami fotograficznymi, śpiąca w łóżku.

Wtedy pomyślałem:

Może dzisiaj to Ona nagra odcinek?

Wyszedłem z domu i zjeżdżając na parter windą, spod palców, na ekran telefonu i jednocześnie do okienka Messengera, spłynęła wiadomość:

W ten oto sposób powstał kolejny odcinek Daj Jednego. Jednakże, nie byle jaki odcinek, a premierowy, prowadzony solo przez moją drugą połówkę - Kasię.

Explanatory, collected and level-headed

Kasia jednak, jak to Kasia, przeczytała wiadomość, zinterpretowała według swoich kryteriów i urodził Jej się w głowie pomysł wystarczająco perwersyjno-niewinny, by nadać się idealnie na YouTubowy clickbait (Kasia nie jest rozeznana jak ten światek wygląda i czym się zazwyczaj kieruje, trzeba więc Ją uświadamiać o potencjalnych, długofalowych konsekwencjach)

Kasia, - powiedziałem - wystarczy ten kadr, na którym przez ułamek sekundy widać Twoją pupę, ustawić jako miniaturkę, a ten tekst o "robieniu tego na stole", który mówisz na samym początku, wpisać jako tytuł i już mamy dramę i gównoburzę jednocześnie, Twoja kariera w Internecie kończy się, nawet jeżeli jeszcze się nie zaczęła, a ja wychodzę na sprzedajnego "YouTubera", który do tego wykorzystuje bliskich dla profitu. Ten jeden wysoki dźwięk, który z siebie wydałaś, kiedy smak wydał Ci się dziwny i ta kwaśna mina, która owy dźwięk poprzedzała, wystarczy, by spreparować wideo zaspokajające czyjeś chore fantazje i fetysze. Tak działa Internet. - wyjaśniłem Kasi w telegraficznym skrócie.

Spośród pojedynczych klatek materiału wideo z łatwością wybrać mogłem taką, która "lepiej by się sprzedała" i złapała co drugiego widza za oko. Nie wybrałbym takiej jednak, nawet gdyby Kasia sama mi to zaproponowała.

Aczkolwiek, jeżeli chodzi o tytuł odcinka, oboje zgodziliśmy się, by był taki jaki właśnie widzicie. Taka była wizja Kasi na ten odcinek (który jest swoją drogą bardzo merytoryczny!) Żart polega czysto na dwuznacznej zabawie słowami, a te konsekwentnie potwierdzają się, jak tylko w podkładzie zaczyna grać muzyka, a Waszym oczom ukazuje się Kasia dosłownie nagrywająca odcinek podczas siedzenia na stole. Nie mam nic przeciwko clickbait'owi, który nie kłamie.

Ale jak smakowało Zielone Curry?

Opinię Kasi możecie poznać w dzisiejszym odcinku:


Poniżej jednak, przeczytacie pierwszą pisemną wersje odcinka "Daj Jednego" i zarazem moje zdanie:

Wersja tl;dr:

Smak: 5/10
Opakowanie: 4/10
Zapach: 7/10
Cena: 7/10

Chipsy kupiłem w maju 2017 roku i już na wstępie powiem - istnieją małe szanse, że któryś sklep jeszcze je sprzedaje. Jednakże! Smaki tej serii nie wychodziły jednocześnie i najnowszymi smakami jakie ja kupiłem, kilka miesięcy po kupnie kurczaka, curry i chili był burger i wok. Być może jakimś cudem Biedronka sprzedaje jeszcze te dwa smaki.

Cena

Ja kupiłem je w podanym wyżej sklepie w cenie 3.99zł pomiędzy takimi smakami tej samej serii ("Smaki lata") jak:

Kurczak Yakitori
Burger z Bekonem
Chili Con Carne
Orientalny Wok

Dla zainteresowanych, każdy link zaprowadzi Was do odcinków na temat danego smaku.

Zapach

Chipsy, co prawda zamknięte szczelnie, leżały na mojej półce ponad pół roku i czekały na swoją kolej. Po otwarciu pachną nietypowo, orientalną mieszanką oryginalnych przypraw, których jeszcze nie próbowaliście tylko dlatego, że rosną gdzieś poza Waszym zasięgiem, daleko na indyjskich uprawach.

Smak

To, że wyżej wspomniane uprawy znajdują się setki tysięcy kilometrów od Was, nie oznacza, że próbując tego smaku nie możecie przenieść się do świata Bollywoodu, kolorowych szat i tańczących bellydance kobiet.

Chipsy smakują równie orientalnie co orientalnie pachną, a w skrócie obrazując wrażenia organoleptyczne, ich smak można opisać posiłkując się innym, znanym nam już bardzo dobrze, a mianowicie smakiem "ser&cebula".

Lay's Zielone Curry to orientalna, pikantna wersja naszych cebulowo-serowych chipsów. Myślę w tym momencie o StarChipsach, których swego czasu jadłem więcej, i do których chętnie, ze smakiem i ochotą wracam gdy przypomni mi się, że jeszcze gdzieś tam istnieją w małych osiedlowych sklepikach czy w uczelnianym automacie z przekąskami.

Opakowanie

Kiedy ta seria limitowana była jeszcze nowa, jej opakowania podobały mi się bardziej. Obecnie, ponad pół roku później, mam już dość patrzenia na nie i oglądania tego samego zdjęcia na górze i tej samej kolorystyki. Dlatego ocena jest tak niska ;). Jednakże! Zielone Curry jest ostatnim smakiem z tej serii, a ja mogę przejść ze swoim życiem dalej i zacząć nagrywać, tym razem, zalegające Crunchipsy.

Jeżeli o Crunchipsach mowa, w następnym poście pojawi się, związana z nimi, ciekawa historia! Już niedługo dowiecie się jaka!

"To by było na tyle jeżeli chodzi o tę recenzję! Ja jestem Marcin! Naaarazie!"

Coin Marketplace

STEEM 0.29
TRX 0.12
JST 0.033
BTC 62559.43
ETH 3092.10
USDT 1.00
SBD 3.86