Moje Klasyki #15 – Joker (2019)

in #polish5 years ago (edited)

Pół godziny reklam przed seansem, ale warto było. Wiem, że to dziwne, bezsensu i nienormalne, ale pierwszy raz zdarzyło mi się bić brawa po filmie w kinie.

Postaram się być bardzo ostrożny, żeby nie zaspojlować zbyt wiele, ale ten film trzeba jednak obejrzeć samemu. Zwyczajnie nie wiem, czy da się opisać emocje, które wzbudza Joker. A emocja są. Poza Nocami Cabirii chyba nigdy nie byłem tak poruszony po seansie (chociaż trochę się temu wzruszeniu dziwię).

Todd Philips nie zrobił bajki o superbohaterze walczącym z super-złoczyńcą. Ten Joker nie jest psychopatycznym przestępcą o wyjątkowo niskiej etyce i szczątkowej moralności, który odczuwa przyjemność z sadystycznych żartów. Ten Joker nie jest nawet prequelem opisującym historię głównego antagonisty Batmana, jak można by się spodziewać. Ten Joker jest historią nieco zwichrowanego człowieka, który wbrew przeciwnościom losu próbuje utrzymać się na powierzchni w kompletnie popapranym świecie. Niczym w Kuglarzach Bergmana czy La Stradzie Felliniego tandetne show splata się z beznadziejną walką o przetrwanie. A nie są to jedyne inspiracje, które można dostrzec. Główny bohater spokojnie dogadałby się z Taksówkarzem Travisem.

Można odnieść wrażenie, że widzimy na ekranie dość popularną w ostatnim czasie konwencje wybielania czarnych charakterów (np. Maleficent), ale poza wątkiem Thomasa Wayne’a, ta historia nie ma nic wspólnego ze światem Batmana. Gotham City nie jest mrocznym i złowieszczym miastem, ale szarą i smutną metropolią. Joker nie jest szalonym bandytą, ale opiekującym się matką poczciwym człowiekiem z marzeniami. I w końcu ojciec przyszłego Batmana nie jest ofiarą okrutnej napaści, ale aroganckim bubkiem, który ukręcił sobie bat.

Joaquin Phoenix wyśmienicie wykonał swoją robotę, ale, nie wiem czemu, chętnie zobaczyłbym w tej roli śp. Robina Williamsa. Główny bohater Arthur Fleck (Jocker) ma w sobie coś z Parry’ego, Patcha Adamsa, Adriana Cronauera, Jakoba Heyma, etc. etc. etc. i w końcu z samego Robina Williamsa. Człowiek, który miał rozśmieszać ludzi, zmaga się z parszywą codziennością okraszoną tragediami, porażkami, potknięciami, plwocinami, obelgami, kłamstwami, oszczerstwami, niesprawiedliwością, bezsensowną przemocą i w końcu chorobą psychiczną. Jedyne bliskie mu osoby – schorowana matka, charyzmatyczny prezenter z telewizji, śliczna sąsiadka – okazują się być kłamstwem, ułudą lub urojeniem. Przy każdej okazji jest bity i poniżany. Traci pracę, którą lubi. Kariera sceniczna coś się nie rozwija. Generalnie, jeśli coś może pójść źle w życiu głównego bohatera, to idzie. Ba! Biegnie. Pędzi niczym japoński Maglev. Od samego początku wiadomo, że główny bohater jest po prostu życiowym przegrywem na dnie.

Oprócz Najlepszej roli męskiej, najlepszego filmu, najlepszej reżyserii, może najlepszej muzyki i najlepszego scenariusza, i mooże najlepszych ról drugoplanowych, myślę, że Joker powalczy jeszcze o Oscara w kategorii najlepsze zdjęcia. Lawrence Sher odwalił kawał dobrej roboty. Paskudne ujęcia betonowej dżungli fantastycznie współgrają z wylewającym się z filmu pesymizmem.

Co jeszcze? Najlepszy dźwięk? Najlepszy montaż? Charakteryzacja? Myślę, że również tutaj mogą pojawić się nominacje. Ogromne chapeau bas dla reżysera. Z całkowicie fikcyjnej i nierealnej postaci stworzył niezwykle wciągającą historię, która spokojnie mogłaby się wydarzyć w naszym świecie. Dotychczasowy bohater naiwnych komiksów dla młodzieży został odziany we wstrętne szaty realizmu. Mimo to nie brakuje motywów symbolicznych, groteskowych czy psychotycznych. Ale są one tylko (świetnym) dodatkiem to smutnej rzeczywistości.

Od strony wizualnej cały film jest niesamowicie brzydki. Nie mroczny i ponury, jak w dotychczasowych obrazach z uniwersum Batmana, ale brzydki. Od pierwszej sceny wszystko jest blade, smutne i obskurne. Ale takie ma być – jak życie głównego bohatera. A jedyna ładna scena, czyli udział Jockera w programie swojego idola – ROZWALA MÓZG I SERCE. Bo nagle z szarego, podłego świata, na chwilę przenosimy się do kolorowego, komediowego talk-show, gdzie błyskotliwe żarty oraz charyzma kolorowych uczestników programu budzą uśmiech na ustach widzów. I niby żarty prowadzącego mają rozbawić widza, ale nie wiadomo, czy wypada się śmiać. Bo przecież na ten lukrowany, znany z telewizyjnych ekranów wesoły światek patrzymy z pełną świadomością, że za chwilę dojdzie do tragedii.

Todd Phillips wywrócił do góry nogami dotychczasową strukturę Gotham City. Okazuje się, że ci, którzy mieli być ofiarami zła panoszącego się w Gotham, tak naprawdę są jego źródłem. A najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że alternatywą dla tego paskudnego systemu jest terror, pożoga i zniszczenie.

Na upartego miałbym się do czego przyczepić, ale nie chcę.

Joker – 9,5/10.

PS. Moje Klasyki miały odnosić się do filmów z XX wieku, ale zrobiłem wyjątek. Jestem przekonany, że ten film za kilkadziesiąt lat będzie określany mianem klasyka.

#JokerFilm
#JokerMovie
#Joker2019

Sort:  

Małe sprostowanie. Pisałem w emocjach, ale teraz, na spokojnie, dwie sprawy.

  1. Pisząc o Oscarze za najlepszy dźwięk, myślałem o najlepszą muzykę. Przepraszam.
  2. Trochę przesadziłem ze statuetkami. Podejrzewam, że będzie duużo nominacji, ale samych statuetek może być trochę mniej.
    Jako pewniaki przewiduję najlepszą rolę męską oraz najlepsze muzyka. Ewentualnie najlepsze zdjęcia i najlepsza drugoplanowa rola kobieca.
    A poza tym sporo nominacji.

Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem film wybitny.

Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRAIL" o łącznej mocy ~0.17$. Zasady otrzymywania głosu z traila @sp-group-up znajdziesz w ostatnim raporcie tygodniowym z działalności @sp-group, w zakładce PROJEKTY.

Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD

@ewkaw

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 62668.27
ETH 3332.07
USDT 1.00
SBD 2.46