KSIĄŻKA TYGODNIA #15 "Chłopiec z latawcem" Khaled Hosseini
Przyszła pora na recenzję książki, przy której płakałem jak bóbr tak bardzo, że zalałem sąsiadów z dołu. To dzieło chwyta wzruszeniem za gardło już po kilkunastu stronach i trzyma jeszcze długo po skończeniu czytania. Miłośnikom płakania (ale nie tylko) gorąco polecam „Chłopca z latawcem”!
Książkę przeczytałem około dwa lata temu, ale ciągle doskonale pamiętam jakie uczucia towarzyszyły mi podczas jej czytania. Na wstępie chcę od razu powiedzieć, że jest to najbardziej wzruszająca książka jaką kiedykolwiek czytałem! I to wcale nie dlatego, że to jedyna lub jedna z niewielu książek, jakie miałem okazję poznać. Możecie mi wierzyć lub nie, ale pochłonąłem w swoim krótkim jeszcze życiu całkiem sporo tytułów.
Wydaje mi się też, że nie jestem jakoś nadzwyczajnie wrażliwą osobą. Owszem, po śmierci mojego pieska płakałem, ale do diaska, miałem wtedy z siedem lat. W zasadzie to często poszukuję momentów do wzruszenia, ale nie jest to takie łatwe. Jednak książka, o której chcę Wam opowiedzieć, kupiła mnie całkowicie. Sprawiła, że moje gruczoły łzowe rozpoczęły powoli produkcję. Najlepsze jest jednak to, że moje oczy nie zrobiły się mokre dopiero na końcu książki, lecz wielkie wzruszenie ogarniało mnie w zasadzie co kilkanaście stron. Serio, bardzo przeżywałem tę książkę. Wiem co sobie teraz o mnie pomyślicie: Geeeeeeeej i panienka! Nie mam zamiaru się wdawać w polemikę na ten temat. W każdym razie ja myślę o sobie inaczej :D
Czasami dobra książka potrafi wydobyć łzy nawet największego twardziela... Kadr z filmu "Chłopiec z latawcem".
Pora wreszcie napisać o czym jest ta książka. Niestety, nastręcza to sporo problemów, ponieważ nawet opis o wiele bardziej utalentowanej pisarsko osoby niż ja będzie niezmiernie płytki w porównaniu do dzieła Hosseiniego. Przede wszystkim jest o przyjaźni. Prawdziwej męskiej przyjaźni i oddaniu. O relacjach między mężczyznami, które nieraz bywają bardzo trudne. Jest także o przywiązaniu do ojczyzny i własnej kultury. O tragedii zwykłych ludzi jaką jest krwawa rewolucja. Ta książka jest o miłości. O miłości w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa. O miłości między ojcem i synem, między chłopcem i jego najlepszym przyjacielem, między braćmi, między mężem a żoną, między kobietą i dzieckiem, które chciałaby mieć. O miłości do ojczyzny, która całkowicie się zmieniła po rewolucji. Dobra, koniec z tym, bo robi się zbyt rzewnie i pisząc te słowa znowu zaczynam się wzruszać (ale gejem nie jestem!).
Większość akcji rozgrywa się w Afganistanie, w czasie zmian ustrojowych w latach 70. Nie myślałem, że książka osadzona w takich realiach może mi się tak spodobać. Owszem, czytanie o innych kulturach, poznawanie ich jest co prawda ciekawe, ale wydawało mi się, że aby książka mnie wciągnęła i poruszyła, musi dotyczyć realiów które dobrze znam. A jednak okazało się, że byłem w błędzie. Nigdy nie byłem w tamtym rejonie świata, lecz po kilku przeczytanych stronach miałem już przed oczyma Kabul, którego obraz, na podstawie opisów autora, powstał w mojej głowie. W wyobrażaniu sobie miasta niewątpliwie pomogły mi zdjęcia, które widziałem na spotkaniach podróżniczych czy też różne sceny z filmów, które pokazywały islamskie kraje.
Po lewej jest Hasan, po prawej Amir. Kadr z filmu "Chłopiec z latawcem".
Głównego bohatera Amira poznajemy jako dwunastoletniego chłopca, marzącego o tym by dokonać czegoś, co sprawi że jego ojciec będzie zeń dumny. Amir ma przyjaciela Hasana, który jest zarazem jego służącym. Między chłopcami istnieje interesująca relacja. Niewątpliwie są przyjaciółmi, jednak Amir – zamożniejszy i edukujący się – wiele razy wywyższa się nad Hasanem, który mimo wszystko darzy go bezgraniczną miłością i oddaniem.
Autor znakomicie panuje nad słowem i poprzez opisy prostych wydarzeń rysuje nam portrety psychologiczne bohaterów. Poznajemy chłopców, ich bliskich, a gdzieś tam w tle rozgrywa się wątek polityczny, który ma później ogromne znaczenie dla losów Afganistanu. Nie chcę spojlować za bardzo, aby każdy mógł mieć dużą przyjemność z czytania. Napiszę więc tylko, że w pewnym momencie dochodzi do wydarzenia, które głęboko wpłynie na relacje chłopców. To zdarzenie będzie się ciągnęło za Amirem przez długie lata, a my – czytelnicy, będziemy podążać razem z nim.
Może niektórzy będą narzekać na zbytnią ckliwość tego dzieła czy przeładowanie emocjonalne. Dla mnie jednak jest to wspaniała, życiowa historia, opowiedziana bez zbędnych stylistycznych upiększeń, przystępnym, prostym językiem, która potrafi całkowicie pochłonąć. Bohaterowie stają się nam niezwykle bliscy, więź z nimi jest niebywale silna, dlatego każde ich mniejsze czy większe nieszczęście działa na nas bardzo mocno. Myślę, że zdecydowanie warto oderwać się od naszej codziennej rzeczywistości, zostawić nasze problemy na chwilkę i przenieść się w inny rejon świata, w inny czas i przeżyć z postaciami to czego raczej nigdy nie przeżyjemy w naszym życiu. Takie przeżycie niebywale oczyszcza i powoduje, że patrzymy potem na nasze realia nieco inaczej.
Na pierwszym planie najważniejszy bohater powieści - LATAWIEC! Kadr z filmu "Chłopiec z latawcem".
Wspomnę jeszcze, że w 2007 r. powstała adaptacja tej książki w reżyserii Marca Forstera. Jednak filmu nie polecam, jeśli wcześniej nie przeczytało się książki. Zbyt spłaca całą historię i nie daje zbytnio szansy, by zżyć się z bohaterami i emocjonalnie reagować na to co się z nimi dzieje.
Serdecznie polecam każdemu tę powieść! Jeżeli spodobał Ci się film "Slumdog" tym bardziej nie będziesz zawiedziony. Jeżeli natomiast już przeczytałeś ten tytuł, napisz w komentarzu co o nim sądzisz. Jestem ciekaw czy jesteś nim równie zachwycony jak ja.
Kadry z filmu użyto na podstawie prawa cytatu: http://www.prawoautorskie.pl/art-29-prawo-cytatu.
Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/
Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!
Nie znam tej książki... Jednak nie o tym chciałam. Odniosę się do tego jak piszesz o emocjach, bo to mi zawsze pokazuje, kim jest człowiek, z którym mam do czynienia. Gejem mógłby Cię nazwać tylko ktoś, kto ma problem sam ze sobą. Osobiście (i wiem, że wieeeele innych babek też) niezwykle doceniam otwartość mężczyzn na przeżywanie emocji i zdrowe ich okazywanie.
Te wstawki o gejach to takie bardziej żartobliwe miały być. Przypomniało mi się takie szkolne (i trochę głupie) poczucie humoru, gdy koledzy na każdy przejaw wrażliwości żartobliwie wołali właśnie "GEEEEEJ!"
Już dawno zrozumiałem, że akurat emocji nie ma co się wstydzić, bo każdy je przeżywa.
Dziękuję Ci za ten komentarz :)
Dodam jeszcze, że książka choć mało reklamowana przez wydawców, cieszy się ogromną popularnością wśród czytelników. Od pierwszego polskiego wydania minęło już 14 lat, a tytuł ten jest w ciągłym ruchu w bibliotekach. Czytelnicy polecają znajomym, a ci z kolei swoim znajomym.
Gdy w bibliotece jest kolejka do książki, wiedz, że musi być coś na rzeczy. :)
Pamiętam, że ja też musiałem się troszkę nachodzić, by wreszcie na nią dostępną trafić.
Świetny tekst :)