RE: Krótki spacer po Toronto i wege pomysł na obiad
Że siedzą w domach to chyba fakt, ja na pewno siedzę, bo jest zimno... Tu jest trochę inna atmosfera, mało ludzi, nie ma tego pędu i tej energii - nawet za bardzo nie wiem dokąd miałabym pójść, bo nie ma aż tak wielu miejsc w pobliżu mnie. Z drugiej strony mam w końcu normalne mieszkanie, więc też specjalnie nie chce mi się wychodzić (w nyc wychodziłam z domu często po prostu żeby tam nie siedzieć) :) chociaż mam nadzieję, że zrobi się w końcu cieplej i trochę obejrzę okolicę.
Jeśli chodzi o ceny to nie wiem jak jest w innych miastach USA, ale tutaj wydaję na jedzenie 4x mniej niż w Nowym Jorku (mimo że teraz kupuję większość warzyw organicznych) i to jest przerażające! Ale wynika to z tego, że tu sobie gotuję wszystkie posiłki. W nyc nawet śniadanie jadłam po drodze do pracy, żeby zaoszczędzić czas, bo pracowałam dużo więcej i dłużej dojeżdżałam. Miałam też 4 współlokatorów, którzy byli ciągle w kuchni, więc po prostu nie było opcji. Tutaj zdecydowałam mieszkać sama, mieć dostęp do kuchni i w końcu trochę o siebie zadbać. Na tygodniowe zakupy spożywcze tylko dla siebie wydaje ok. 65-50 cad (50-40 usd), chyba nie ma tragedii. Podejrzewam, że jak ktoś je mięso to może mieć większe wydatki. Nie kupuje też zwykle gotowych produktów weganskich. Ale też z drugiej strony myślę, że nyc to skrajność - tam się zupełnie nie opłaca robić zakupów. Chyba że na się możliwość podjechać do new jersey do walmartu na przykład, inaczej ceny są powalające. Wydaje mi się, że to jednak specyfika NYC. Czy u Ciebie też tak jest?
Podejrzewam że zasada wszędzie jest taka sama: im dalej od downtown tym taniej
Fakt