Aż śmiać mi się chce jak widzę te przedszkola i klasy dla młodych prawników, potem wręcz zanoszę się od śmiechu kiedy widzę te tłumy prawników na pierwszym roku studiów prawniczych.. A potem już znacznie mniej chętnych przy aplikacji.
To nie chodzi wcale o to, że studia są trudne i ludzie odpadli, bardziej o to, że dostrzegali jak 'Prawo Agaty' (dawniej Ally McBeal) zapędziło ich w stracone lata pogoni za ułudą, w której pełno jest niepowodzeń i zawodu.
Sam przez 3 lata studiowałem prawo, potem zrobiłem sobie przerwę, wyjechałem na rok na Łotwę i zrewidowałem mocno wizję swojej przyszłości. Aczkolwiek nie uważam, że był to czas stracony. Przynajmniej wiem gdzie czego szukać, a na część wykładów chodziłem z autentyczną przyjemnością (np. na historię doktryn do Bisztygi lub historię prawa do Mikołajczyka). O ile jednak "prawnicy" na pierwszym roku mnie śmieszyli, o tyle zajęcia z prawa dla 6-latków już mnie przerażają...