Rodzice! Jeżeli nie chcecie popełnić błędu koniecznie sięgnijcie po „Koralinę” Neila Gaimana. Bajka czy nękająca nas rzeczywistość?
Neil Gaiman po raz kolejny zaprasza nas do swego świata i choć z pozoru wydaje się nam, że to zaproszenie dla młodszych czytelników to w miarę pochłaniania kolejnych stron nie jest już tak bajkowo, a kilkuletnia główna bohaterka Koralina wcale nie daje gwarancji, że Gaiman otwiera swój świat wyłącznie przed dziećmi. Zaprasza do niego zarówno rodziców i dzieci, choć mam nieodparte wrażenie, że tych najmłodszych wrażliwych czytelników z dużą dozą wyobraźni może nieźle przestraszyć. Czy to ma na celu? O tym jednak za chwilę.
Autor przenosząc nas do swych wymyślonych światów, nie robi tego bez celu. Za każdym razem spacerując razem z jego bohaterami po zaczarowanych krainach, w końcu docieramy do tego co nam chce tak naprawdę przekazać, a przekaz ten ubiera w genialną formę. Gaiman czaruje nas w taki sposób, że wywiera to na nas głębokie wrażenie i trafia prosto w nasze serca. Czy jednak przemawia do nas Koralina i czy jest zdolna nas poruszyć? Jak już wspomniałem to książka o dziecku, ale nie tylko dla dzieci, albowiem głęboko płynący z niej morał skierowany jest raczej w naszym dorosłym kierunku. Koralina pokazuje nam właściwą drogę jaką powinniśmy podążyć. Zatracając się w codziennych obowiązkach, w natłoku codziennych spraw, mijamy nasze pociechy niechcący nie zauważając je. To chyba największy problem naszej małej bohaterki, ale nie można powiedzieć, że rodzice jej nie kochają, ich ignorancja polega na niezrozumienia problemu. Pomimo że oboje pracują, w domu nie poświęcają Koralinie swego bezcennego czasu, nie zaniedbują jej wprawdzie, ale ich troska ogranicza się jedynie do rodzicielskich obowiązków, nic poza tym. „Co mam robić? – spytała. – Poczytaj książkę – odparła matka. – Obejrzyj film na wideo, pobaw się zabawkami. Idź, pozawracaj głowę pannom Spink i Forcible, albo szalonemu staruszkowi z góry. – Nie – rzekła Koralina. – Nie chcę robić nic z tych rzeczy. Chcę badać. – Tak naprawdę nie obchodzi mnie, co będziesz robić – powiedziała matka Koraliny. – Bylebyś tylko nie nabałaganiła.” Dla małej dziewczynki, która w każdej wolnej chwili usiłuje poznawać i zgłębiać świat to trochę za mało, doskwiera jej nuda, a może brak przewodnika w życiu, funkcji, o której rodzice Koraliny zapewne zapomnieli. Choć po przeprowadzce radzi sobie nieźle w nowym środowisku i świetnie aklimatyzuje się w nowym dużym domu oraz świetnie dogaduje się z jego lokatorami, Gaiman sprawnie zwraca nam uwagę na tęsknotę młodej bohaterki za prawdziwym rodzicielskim ciepłem. Mama i tata są blisko na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tak daleko. Alternatywny świat ukryty za zamkniętymi drzwiami ma zrekompensować Koralinie te niedoskonałości dziecięcego świata.
Równoległy świat, do którego trafia nasza mała bohaterka dokładnie odzwierciedla dotychczasowy wraz z zastępczymi rodzicami, drugą matką i drugim ojcem. Ma on za zadanie zastąpić ten nudny z prawdziwymi zapracowanymi rodzicami. Początkowo Koralina jest nim oczarowana, choć podchodzi do niego ostrożnie i z dystansem. Drudzy rodzice są uprzejmi i mili, tylko czarne wielkie guziki jakie posiadają zamiast oczu przerażają naszą bohaterkę i nie tylko, nastoletni czytelnik może poczuć gęsią skórkę na ciele puszczając wodze fantazji czytając tę scenę. Czy wielkie czarne guziki w oczodołach mieszkańców alternatywnego świata miały tylko za zadanie przerazić czytelników? Guzikom i ich autorowi zapewne to się udało, ale czy to wszystko? Całe lustrzane odbicie prawdziwego świata Koraliny z pozoru wydaje się istną sielanką, imaginacją pragnień dziewczynki, jednak nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Koralina nie daje skusić się obiecywaną bezgraniczną miłością drugiej matki, której w realnym świecie bardzo jej brakuje. Ta mała mądra dziewczynka odrzuca propozycję alternatywnych rodziców, ponieważ wie, że ma swoich prawdziwych rodziców może nieidealnych, ale na których mimo wszystko może liczyć i którym może zaufać. Jednakże podjęcie tej jak najbardziej trafnej decyzji to początek guzikowego koszmaru. Koralinę czeka długa droga do świata bez wielkich czarnych guzików i wyobraźcie sobie, że to nie one w tej historii są najstraszniejsze. Horror małego dziecka dopiero się zaczyna. Czy da radę i odzyska swój prawdziwy świat? O tym wszystkim dowiecie się od Gaimana, ale czego dowiadujemy się od Koraliny? Koralina dokonała wyboru, zrozumiała, że nie może mieć wszystkiego: „Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic”. Zrozumiała, że zapracowani rodzice bardzo ją kochają pomimo, że na co dzień tego nie okazują, a brak zainteresowania jej osobą nie wynika z braku miłości do niej i że żaden inny świat nie zastąpi dotychczasowego. Koralina o tym już wie, ale czy wiedzą o tym nasze dzieci? Często pozostawione samym sobie, bawiące się samotnie w swoim pokoju, spędzające niezliczone godziny pod okiem zastępczych rodziców - komputera i Internetu. To my tworzymy takie światy, jesteśmy współtwórcami rodzicielskich niedoskonałości przeradzających się stopniowo w umysłach naszych pociech w wyimaginowany gaimanowski świat za zamkniętymi drzwiami. Gaiman zwraca nam uwagę na palący problem dnia dzisiejszego. Brak czasu dla naszych dzieci, niedostrzeganie ich, nie poświęcanie im uwagi, a nawet ignorancja i to wszystko zgrabnie usprawiedliwione ciągłą pracą w celu zapewnienia im godnego bytu, lepszej przyszłości i startu w dorosłe życie. Czy pieniądze to wszystko, skoro z ich powodu nie mamy czasu dla dzieci. Czy to one zapewnią naszemu dziecku prawdziwą rodzicielską miłość i codzienną bliskość? One nawet nie są namiastką miłości, tak jak nie była nią druga matka. Jednakże biegamy za nimi z troski o nasze dzieci, ale czy nasze pociechy to zrozumieją, tak jak zrozumiała to Koralina i czy poradzą sobie w guzikowym świecie tak jak zrobiła to nasza mała dzielna bohaterka? To tylko od nas zależy. Może jednak warto spojrzeć w lustro, może to my nosimy na oczach te przerażające czarne guziki, które przesłaniają nam prawdziwe dziecięce troski i pragnienia, może pora już zerwać nici by oderwały się te okrągłe potwory i potoczyły daleko, daleko do głębokiej studni i przepadły w niej na zawsze.
Źródło:
Neil Gaiman "Koralina"
Zdjęcia pochodzą z:
https://pixabay.com/pl/photos/dziecko-dziewczyna-twarz-oczy-3473596/
https://pixabay.com/pl/photos/osoby-cz%C5%82owiek-dziewczyna-dziecko-1205140/
https://pixabay.com/pl/photos/stare-drzwi-tekstury-%C5%BCelazko-3173160/
https://pixabay.com/pl/photos/rodzina-mama-c%C3%B3rka-dziecko-3817040/
!tipuvote 0.3 hide
Bardzo dobry tekst!
Dzięki.
Pozdrawiam
Twój post został podbity głosem @sp-group-up. Kurator @julietlucy.
Zdaje się, że ta książka powinna znaleźć się w każdym domu, w którym są dzieci. Nieraz rodzice nieświadomie chcąc jak najlepiej dla swoich dzieci wyrządzają im tym krzywde. Tyle się o tym mówi... a jednak wciąż niektórym rodzicom ciężko zdać sobie sprawe z tego, że pieniądze i najmodniejsze zabawki nie są okazywaniem dzieciom miłości.
Może nie wystarczy o tym wspominać od czasu do czasu a na prawdę trzeba pokazać to w tak drastyczny sposób w jaki pokazuje to ta książka?
Dzieci to temat rzeka. Cieszę się, że Gaiman poruszył problem bliski wszystkim rodzicom. Z troski o nasze pociechy można by o nich pisać w nieskończoność, a może dlatego, że sami w pewnym sensie do końca życia nimi pozostajemy. Zrozumieć dziecko to zrozumieć siebie.
Dziękuję za komentarz.