Polak na wakacjach!

in #polish5 years ago

Kilka dekad temu rozpoczęliśmy prawdziwe podróżowanie. Sięgamy wyżej, dalej, a nasze aspiracje rosną z roku na rok. Bałtyk już nam nie wystarcza, Morze Śródziemne staje się za ciasne. Pragniemy więcej, chcemy dogonić inne nacje. Zjawisko jak najbardziej pozytywne, jednakże w tym wakacyjnym kołowrotku zdarzeń jest coś co mi się bardzo nie podoba. Mianowicie komentarze. Co rok natrafiamy na niepochlebne opinie wygłaszane na temat polskich turystów. Dla mnie zaskakujące są nie tyle one same, a to, że najczęściej padają z naszych ust. O ile wydawałoby się, że są zjawiskiem jak najbardziej pożądanym, bo przecież samokrytykę powinno się cenić. Jednakże nie ganimy samych siebie tylko swoich rodaków, za których ponoć wstydzimy się ogromnie. Jesteśmy malkontentami, wiecznie niezadowolonymi turystami, których nie razi Anglik bekający na cały głos na basenie tylko Polak, który za ostatnie swoje pieniądze wykupił wczasy all inclusive i spędza je za hotelowym barem.  



Bułgaria, Słoneczny Brzeg. W hotelu przeważają Anglicy, Niemcy, Rosjanie i tylko trzy rodziny z Polski i bynajmniej nie na nich chciałbym się skupić, bo w tym hotelowym zgiełku byli niezauważalni. Zresztą trudno było na tle tych trzech dominujących narodowości rozpoznać innych gości, skoro wszyscy do obsługi zwracali się tylko w języku angielskim, niemieckim, czy rosyjskim. Skłamałbym gdybym nie napisał, że atmosfera w hotelu była przednia, a obsługa stanęła na wysokości zadania, przy czym goście również. Nie mniej jednak podążając polskim krytykanckim tropem śmiało mógłbym wiele zarzucić gościom, a w teksty obnażające wady naszych polskich podróżników-wczasowiczów śmiało można by zastosować formułę wytnij-wklej, tak by po tych zabiegach pokazywały inne narody w złym świetle. Bardzo bolą mnie artykuły opisujące tak popularnych dzisiaj polskich Januszów i Grażyny za granicą. Nie dlatego, że nie powinno się piętnować złych zachowań, bo powinno, ale współmiernie do popełnionych czynów. Technika okaleczania się nawzajem Polaków sięga nieraz apogeum, co nie prowadzi do niczego dobrego. Po bacznej obserwacji hotelowych gości w bułgarskim hotelu chciałbym wziąć w obronę naszych rodaków, nie usprawiedliwiać ich wybryków, ale na zasadzie porównawczej udowodnić, że wcale nie wypadamy tak źle na tle innych nacji. Królowała zasada zapłaciłem, więc będę robił co zechcę nikt z gości nie przejmował się bałaganem zostawionym po sobie na basenie po całodniowym wylegiwaniu się na słońcu, a że do morza trzeba było przejść około 300 metrów ścieżką biegnącą przez wydmy hotelowe, baseny były na okrągło oblegane i śmiało mogę powiedzieć, że wielu z gości skoncentrowało się wyłącznie na tej formie rozrywki. Zapewne sprawiła to odległość, brak hotelowego baru na plaży i płatne drogie leżaki na czarnomorskiej plaży. Jak widać lenistwo to nie tylko wada polskich turystów, ale czy oszczędność możemy nazwać wadą? Pewnie niejednego Niemca obrazilibyśmy tym stwierdzeniem, jednak dla mnie najbardziej urągającym zachowaniem był nieporządek jaki turyści pozostawiali na basenie. Nie tak mnie wychowano, choć może to tylko moja fanaberia, przecież są wakacje. Na szczęście nie zauważyłem tak znanych nam wakacyjnych, ostentacyjnych zachowań, choć bar na basenie był wieczne oblegany i ilość wypitego alkoholu spora, wręcz było spokojnie. Podobnie było w hotelowym Lobby-barze, zawsze dużo gości, kelnerzy mieli pełne ręce roboty i śmiało można powiedzieć, że nikt nie wylewał za kołnierz. Jedynym przykrym wspomnieniem jest Rosjanka z dziećmi ograniczająca swój pobyt do tej formy rozrywki. Niestety dla mnie najnieprzyjemniejszym incydentem była infekcja grzybicza otrzymana po hotelowym basenie, z którą wróciłem do kraju. Czy była ona wynikiem zaniedbań obsługi, czy bezpośrednio wczasowiczów, trudno mi powiedzieć, na pewno nie była ona spowodowana przez polskich turystów.



Zanim napiszemy coś o naszych rodakach warto naszą wiedzę skonfrontować, a na obronę pragnę dodać, że nasze podróżowanie nie trwa długo. Dopiero uczymy się wypoczywać. Siermiężny okres, który nasze pokolenia mają za sobą nie wykształciło w nas cech turystów na miarę jaką byśmy sobie wymarzyli. Musimy sięgnąć głębiej, znaleźć genezę tych zachowań. Kto naszych rodziców uczył wypoczywać? Niejednokrotnie namiot i plecak do takiej formy sprowadzał się wypoczynek, oczywiście to nie negacja tego co było ani takiej formy wczasów. Takie były realia. Status chłoporobotnika w mniejszych ośrodkach miejskich kompletnie nie pozwalał na podróże i odpoczynek. Warto dodać barierę językową i możliwość wyjazdu jedynie do tak zwanych demoludów, mało kto poza tym wie, że młody człowiek, który chciał opuścić kraj w kierunku przeciwnym, czyli chciał podróżować po Europie Zachodniej, przed odbyciem służby wojskowej musiał uzyskać zgodę na wyjazd z Wojewódzkiej Komisji Uzupełnień, co dla większości było niemożliwym. Odrabiamy dzisiaj te zaległości, uczymy się zachowań, które dla większości naszego społeczeństwa były obce. Choć podróżujemy już od kilku dekad, to jest to zadanie trudne do odrobienia. Młodsze pokolenia mają prościej, uczyły się podróżować z rodzicami, ale czy czerpały odpowiednie wzorce? To długi proces, w którym zapewne osiągniemy doskonałość, chociaż na plażach i w hotelach zawsze znajdziemy przysłowiowych Januszów. Dzisiaj już nie odbiegamy od normy. Nie mamy się czego wstydzić, za bardzo wyolbrzymiamy pewne stereotypy i biczujemy się wzajemnie.

Małe ubogie nadmorskie miasteczko w Grecji, a może nawet wioska. Turyści to Grecy, Serbowie, trochę Polaków. Znajdujemy się w biedniejszej części Europy z zero inclusive. Co rano trzeba wstać i przemierzyć kilkaset metrów do piekarni po pyszne pieczywo. W drodze po greckie przysmaki dotrzymują nam towarzystwa wszędobylskie psy, których jest tam bez liku. Gdzieniegdzie mijamy otwarte, ale jakże śpiące jeszcze tawerny z nielicznymi tubylcami sączącymi z wolna swą poranną kawę. To standardowy obrazek, który utrwalił nam się na dobre w pamięci. Niestety nie zapomnieliśmy o grupie mężczyzn siedzących przed sklepem sączących z wolna napój sprzedawany w aluminiowych puszkach. Nie mogliśmy ich nie poznać, to nasi rodacy, którzy już z rana delektowali się piwem. Oczywiście jest to wspaniały pretekst do dramatyzującej postawy jaką mógłbym tu zaprezentować w szkalowaniu naszych rodaków, tym bardziej na tle Greka witającego dzień małą czarną w konfrontacji Polaka z piwem w dłoni, ale taka sytuacja ani trochę nie wydaje mi się godna sensacji. O ile Grekowi może rano smakować kawa, tak Polakowi na wczasach poranne piwo. Nie ważne co, ważne jest jak. Budowanie jakichkolwiek złych analogi do takich zaobserwowanych obrazów jest nieuprawnione i niewłaściwe, a wyciąganie pochopnych wniosków dla nas samych bardzo szkodliwe. Niejednokrotnie na podstawie tak pobieżnych obserwacji tworzymy mity i niestworzone historie, a to że robili to na ławce przed sklepem, a nie w tawernie wynikało zapewne z ograniczonego budżetu jakim dysponowali, co ich w żaden sposób nie deprecjonuje. Może nie jest to regułą, ale zauważyłem iż turyści ze skromniejszym portfelem reprezentują wyższą kulturę obycia, niż ci z nieokreślonym budżetem.



Olbrzymi kompleks hotelowy w Grecji, a w nim goście z całej Europy, przeważają Rosjanie, Anglicy, sporo Francuzów, zaskakująco mało Niemców i Polacy. Wieczorem animacje, dużo rozrywki, kelnerzy podający drinki do stolików, dookoła moc wrażeń, cóż więcej trzeba? Dzieci usatysfakcjonowane, stolik pełen rozkoszy, chipsy, popcorn i inne przekąski bez ograniczeń. Rodzicom też niczego nie brakuje, aż żal wracać do pokojów tylko zachodzące słońce nas upomina, abyśmy nie zapomnieli go jutro przywitać. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku tylko ten niesmak pozostający po francuskich młodych ludziach trzymających ostentacyjnie nogi w butach na fotelach i sofach służących wyłącznie do siedzenia. Jak to wytłumaczyć? Brak kultury, a może to francuscy Janusze jakich pełno możemy wytropić na każdym kroku. Odpoczywając za granicą zwracamy uwagę na to co nam bliskie, koncentrujemy się na krytyce naszej narodowości, nie widząc co robią inni. Aprobujemy wszystko to co robi cudzoziemiec byle z ust jego nie padała słowiańszczyzna, bo to pretenduje nas do krytyki jego zachowań. Od lat jesteśmy tak ukształtowani, że to co na zachód od nas jest lepsze. To nasza wada. Obarczeni przez lata materialnym niedostatkiem musimy pamiętać, o tym, że niekoniecznie idzie on w parze z niedostatkiem intelektualnym. Potrafimy obserwować, oceniać, kalkulować, rozpoznawać, choć pozbawieni przez lata szerokiej możliwości podróżowania nie pozbawiono nas dobrego smaku i potrafimy rozpoznać wakacyjne nieprawidłowości, szkoda tylko że utraciliśmy szerokie pole widzenia i bardzo się ograniczamy w tej krytyce. Co rusz przetrząsając Internet natykamy się na uszczypliwości o naszych turystach wypoczywających czy to nad polskim morzem czy daleko w świecie. Nie pozostajemy sobie dłużni. Czy brakuje nam dystansu do siebie? Czy może ta krytyczna ocena nas samych leży już w naszej naturze?  

Światełko w tunelu. Może nie zauważamy lub nie chcemy zauważać błędów jakie co rusz popełniają inne nacje. Tak jak wcześniej napisałem, jesteśmy na nie niejednokrotnie ślepi, choć coraz więcej niepokojących sygnałów pojawia się na naszym krajowym wakacyjnym podwórku odwiedzanym przez zagranicznych turystów, którzy to niejako przy stosunkowo jeszcze dla nich niskich cenach dosłownie odgrywają rolę panów i władców. Dociera do nas wreszcie, że polski restaurator zamieniłby ich, a zwłaszcza angielskich turystów na polskich Januszów. To co raziło nasze oczy za granicą przywędrowało do nas w bardzo oryginalnym wydaniu, już nie polskim, ale iście zagranicznym, które kaleczy nasze obyczaje i zmusza do refleksji. Wakacyjnych przysłowiowych Januszów i Grażyn mamy na całym świecie mnóstwo, wbrew pozorom to nie wyłącznie nasz towar eksportowy. Spróbujmy choć przez chwilę spojrzeć chłodnym okiem i otrząsnąć się z medialnego marazmu, który tak źle nas traktuje czy to jesteśmy nad Bałtykiem czy innym bardziej błękitnym morzem. Bardzo szybko się uczymy, cały czas idziemy w dobrym kierunku, powoli zaciera się bariera językowa, z wolna następują zmiany pokoleniowe, a z ograniczonym budżetem potrafimy sobie również radzić, uczymy się trudnej sztuki odpoczynku bez dozy krytycyzmu.  

Pierwsze zdjęcie pochodzi z:
https://pixabay.com/pl/photos/selfie-ludzie-cz%C5%82owiek-kobieta-900001/ 

Reszta zdjęć pochodzi z własnego źródła

Sort:  

Zapraszam Cię z tym artykułem do udziału w trwającej aktualnie edycji konkursu Tematy Tygodnia. Szczegóły znajdziesz tutaj: https://staging.busy.org/@steemit-polska/tematy-tygodnia-70-start-tematy

Dokładnie! :)

Patrząc na tytuł byłem przekonany, że to jest właśnie wpis na Tematy Tygodnia!

Moja reakcja była identyczna :)

Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.17$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdziesz w ostatnim raporcie tygodniowym z działalności @sp-group, w zakładce PROJEKTY.

@wadera

Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 64401.36
ETH 2627.01
USDT 1.00
SBD 2.83