Czy czas to największy problem polskiej piłki nożnej?

in #polish6 years ago

Nie warto roztrząsać sprawy mundialu i bardzo słabego występu naszej kadry. Obwiniani są wszyscy i wszystko, napisane zostało tyle ciekawych rzeczy, które miały przyczynić się do złej gry naszej reprezentacji, że nic dodać nic ująć. Każdy nowy wpis zdaje się być powieleniem poprzedniego, eksperci sportowi prześcigają się w stawianiu diagnoz i recepty na lepszy wynik. Zawsze przed wielkimi imprezami mamy wiarę na powtórzenie wyników sprzed lat, ale pozostaje jedynie nadzieja. Co mistrzostwa jest źle, a w tym roku było jeszcze gorzej. Ciągle zadajemy sobie pytanie kiedy nasze orły wzbiją się do góry i osiągną szczyt sławy. Byliśmy swego czasu na piedestale i tylko niesforna pogoda nie pozwoliła nam sięgnąć po trofeum mistrza świata. Czasy odległe, ale może warto sięgnąć pamięcią, poszperać w starych archiwach i zadać kolejne pytanie bez odpowiedzi.

9OlktkqTURBXy80OWVlYWIwNzBjZDUyMzE1YzhjY2NhNWIwMTZjM2NkMC5qcGVnkpUDAAzNBzHNBAyTBc0DFM0BvA.jpg

Cofnijmy się do czasów największych osiągnięć w tym sporcie i skonfrontujmy go z ostatnimi czasami klęsk. Być może konfrontacja ta pomoże nam znaleźć przyczynę zapaści, którą moim zdaniem należy upatrywać w czasie. To czas obecny jest największym wrogiem naszych piłkarzy. Czas, nie w formie upływu i mijających lat, ani biegu zdarzeń, ale chwili obecnej, w której toczą się rozgrywki. Lata szczytu i sławy to lata siermiężne, czarno- białe, mozolne, bez perspektyw, lata niejednokrotnie pogardy, wyzute z nadziei na lepszą przyszłość gdzie „telewizor, meble, mały fiat oto marzeń szczyt” były wręcz nieosiągalne. W takich to czasach nasza reprezentacja potrafiła i dostarczała nam emocji, o których teraz tylko możemy pomarzyć. Dlaczego tak się działo? Zbieg okoliczności, że w czasach pochmurnych potrafiliśmy walczyć, dać z siebie wszystko, o jakości nawet nie mówiąc. Czyżby chciejstwo było większe w tych mozolnych latach, w których przed mistrzostwami mobilizowano zawodnika do kopania rowów w służbie dla ojczyzny, a kontuzje leczono blokadami. Wyobraźmy sobie dzisiaj jak jeden z naszych czołowych graczy zostaje powołany do służby wojskowej przed mistrzostwami świata i zamiast na zgrupowanie kadry trafia do koszar, urazy zaś często nie były poddawane rehabilitacji tylko leczone środkami przeciwbólowymi. W latach osiemdziesiątych była to norma. Takich przykładów można mnożyć, stan wojenny nie sprzyjał sportowcom, jednak nie przeszkadzał osiągać wyników.

Mundial-1982-900x500.jpg

Oczywiście w tych strasznych czasach nie zawsze było w piłce nożnej kolorowo, były chude chwile, ale proporcjonalnie sukcesów odnosiliśmy więcej. Jak tamten czas potrafił wyzwolić w zawodnikach to czego im teraz brakuje? Zaraz ktoś powie i zarzuci - to inne czasy, po co to roztrząsać i właśnie nie w tamtych czasach, ale w obecnych upatruje się największego winowajcę naszych słabych występów. Odkąd wyłoniliśmy się z mroków, otrząśliśmy się i zapomnieliśmy o latach ubóstwa i znoju, naszej reprezentacji ktoś podciął skrzydła. Czas zamiast pracować dla nas, uzurpuje sobie prawo klęski. Lata niedoli wyzwalały w nas odruchy pozytywne. Na ich lichych barkach potrafiliśmy się wznieść na szczyty, które w minionym dwudziestoleciu są dla nas nieosiągalne. Zastanawiające jest to, że regułę tę możemy odnieść tylko do piłki nożnej, a w innych dyscyplinach nie zauważamy tak wielkiego regresu. Boję się brnąć dalej tą drogą bo prowadzi ona do trudnego tematu związanego z pieniędzmi, którego nie chcę tu poruszać, ale muszę zadać to pytanie. Jak rosły zarobki piłkarzy przez ten niechlubny okres polskiej piłki nożnej w stosunku do innych dziedzin sportu? Na pewno odwrotnie proporcjonalnie do wspomnianego wyżej chciejstwa, którego teraz trudno zauważyć u naszych graczy. Według mnie nasi zawodnicy przegrywają z czasem, to ich największy przeciwnik i tu należy upatrywać głównej przyczyny. Pojęcie czasu, chwili w której zawodnicy wychodzą na boisko zmienia się wraz z otaczającym nas światem. Czyżby czas zmienił wartość? Sukces na pewno lepiej smakował w biednych czasach mimo, że nie był okraszony kasą miał ponadczasowy wymiar, był odskocznią od rzeczywistości. Teraz smak sukcesu to smak zbliżających się pieniędzy, kontraktów, dodatkowych apanaży. Wnioskując jest teraz o co się bić, jednak chęci do osiągania lepszych wyników powinny być większe, a ciągle ich brakuje. Czy staje się to już regułą, że tylko złe czasy wyzwalają w nas ducha walki i kiedy jest już dobrze duch rozpływa się w dobrobycie? Czas przewartościował nam również rangę piłkarskich imprez - rozgrywki klubowe stają się ważniejsze i bardziej prestiżowe od potyczek narodowych kadr, to tam teraz czas rozdaje karty pomimo, iż mistrzostwa świata są dalej najważniejszym pokazem piłkarskich umiejętności to trzeba jasno zdać sobie sprawę, że to w klubach piłkarze zarabiają na życie. Miało nie być o pieniądzach, ale czasy kiedy pieniądz nie był na pierwszym miejscu, bo go po prostu nie było, minęły bezpowrotnie. Miejmy tylko nadzieję, że sukcesy naszej kadry nie minęły na zawsze.

Zdjęcia pochodzą z:
https://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/lotto-ekstraklasa/andrzej-buncol-bylem-cieniem-zbigniewa-bonka/bdbd6bg
http://footballart.pl/mundial-1982-po-medal-wbrew-wszystkiemu/

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.034
BTC 63750.99
ETH 3130.22
USDT 1.00
SBD 3.95