A to ci historia! Westerplatte - czy legenda broni się jeszcze?

in #polish6 years ago

Nie ma chyba w Polsce człowieka, który by nie wiedział co to jest Westerplatte i jakie ma dla nas znaczenie „ten wąski język lądu wysunięty w morze”.  To wyznacznik polskiego heroizmu, patriotyzmu, męstwa, miejsce, które historia uczyniła symbolem. To kierunek, odnośnik tego co w życiu ważne, metafora postawy życiowej, o której pięknie mówił Jan Paweł II: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych”. Te słowa po stokroć oddają czym jest dla nas ten skrawek ziemi.

Czas jednak z naszym symbolem nie obszedł się łaskawie, a na jaw wychodzą tajemnice. Tajemnice i sekrety Westerplatte. Czy Westerplatte obroni się jeszcze? Miało bronić się dwanaście godzin, żołnierze na posterunku trwali siedem dni. Od przeszło dwudziestu lat historycy weryfikują fakty dotyczące tamtych siedmiu dni. Czy symbol Westerplatte broni się jeszcze? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.
                    

Wszystko rozpoczęło się 1 września 1939 roku o godz. 4:48 rano, kiedy niemiecki pancernik Schleswig-Holstein otworzył ogień na polską placówkę składnicy wojskowej znajdującą się na półwyspie Westerplatte nad Zatoką Gdańską w Wolnym Mieście Gdańsku. Tym atakiem rozpoczęła się II wojna światowa i pierwsza bitwa w tej wojnie w Europie. Polskie umocnienia na tym półwyspie składały się z pięciu betonowych wartowni, koszar przystosowanych do obrony oraz zewnętrznego drewniano-ziemnego pasa umocnień. We wrześniu 1939 roku załoga placówki składała się i tu rozpoczynają się tajemnice, bo tak naprawdę nikt nie wie jaki był faktyczny stan załogi na Westerplatte pierwszego września. Liczba ta zmienia się i oscyluje między 182 a 225 żołnierzami, w tym składzie było 5 oficerów i 70 podoficerów. Placówka uzbrojona była w broń ciężką: działo piechoty 75 mm, 2 działka przeciwpancerne 37 mm i 4 moździerze 81 mm. Oprócz karabinów żołnierze dysponowali 18 ckm, 17 rkm i 8 lkm.  

                    

Siły niemieckie składały się z 3. Kompanii Morskiej "Stoßtrupp" zaokrętowanej na pancerniku szkolnym „Schleswig-Holstein” liczącej 229 żołnierzy, plutonu pionierów z Dessau-Roßlau, samodzielnego batalionu moździerzy, jednostki obrony wybrzeża należącej do policji gdańskiej, lokalnych oddziałów milicji SS (SS -"Heimwehr Danzig", dowodzonej przez Generalleutnanta Friedricha Eberhardta). Tajemnicą jest dokładna liczba żołnierzy niemieckich biorących udział w atakach na półwysep. Poza artylerią posiadaną przez pancernik, Niemcy posiadali 65 dział artyleryjskich, dużą liczbę moździerzy i miotaczy ognia, dodatkowo wojska lądowo-morskie wspierane były przez dwa dywizjony Luftwaffe.

Niemcy planowali zając półwysep z marszu. Hitlerowi i miejscowemu Gauleiterowi Forsterowi zależało na jak najszybszym zdobyciu Westerplatte, aby uroczystości z okazji włączenia Gdańska do Rzeszy nie były zakłócane wybuchami i odgłosami działań wojennych. Jednakże polscy bohaterowie pokrzyżowali im te plany. Hitler był wściekły. Gdyby obrońcy Westerplatte wiedzieli jak bardzo, zapewne podniosłoby ich to na duchu.

1 września 1939 roku, godzina 4:48, Westerplatte  
„W pewnej chwili zbudził go niesamowity huk. Porwał się – za oknem na tle nieba widać było, jak lecą czubki drzew. Po chwili inny huk wstrząsnął powietrzem. – „Schleswig-Holstein” – przekrzyknął kapitan Dąbrowski, śpiący w tymże pokoju. Teraz poszedł drobny – tak znany – mak strzałów. Spojrzeli po sobie. – Nasze maszynki... Spojrzeli na zegarki: 4:50. Dzwoni telefon: – Porucznik Pająk melduje się. Brama kolejowa wysadzona; Niemcy wtargnęli; otworzyłem ogień”.
Według naszego niezapomnianego reportażysty Melchiora Wańkowicza tak wyglądał początek niemieckiego natarcia. Dla Westerplatczyków rozpoczęło się siedem dni piekła. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, tam było inaczej, bowiem umierała ona każdego dnia. Trzymajmy się jednak faktów, przez wyrwę w murze i zniszczoną bramę wdarła się kompania SS-„Heimwehr Danzig" i odział szturmowy piechoty morskiej i rozpoczęły atak w kierunku placówki „Prom”. Spotkał się on jednak ze stanowczą odpowiedzią polskich obrońców, wytoczone działo kaliber 75 mm zniszczyło kilka gniazd karabinów maszynowych, placówkę gdańskiej policji i po 90 minutach walk niemiecka piechota wycofała się. Natarcie zostało odparte, ale dzień się dopiero zaczynał. Kolejny atak nastąpił tym razem od strony bramy i plaży, Niemcy poprzedzili je kolejną nawałnicą ogniową z pancernika Schleswig-Holstein, pomimo że pociski ważące 330 kg niejednokrotnie były kierowane niecelnie i przelatywały za polskie placówki, to taka kanonada na obrońcach musiała wywrzeć nie lada wrażenie. Nie przeraziło to naszych bohaterów, którzy zdołali odeprzeć kolejny atak, chociaż stracili działo, którym skutecznie likwidowali gniazda karabinów maszynowych za kanałem portowym. Westerplatte nie zostało zdobyte z marszu, niestety to najgorsze miało dopiero nastąpić.

2 września 1939 rok, godz. 18:00, Westerplatte - 40 minut piekła
60 bombowców Ju 87 Stuka obrzuciło półwysep 500 kilogramowymi bombami. 40 minutowy nalot Luftwaffe zamienił wartownie nr 5 w stertę gruzu, pod którą pogrzebana została sześcioosobowa załoga. Łączność została zerwana, uszkodzone zostały koszary, zniszczone były wszystkie moździerze. „Nadzieja na pomoc trwała 12 godzin, a potem następne 12 godzin. Drugiego dnia, po bombardowaniu lotniczym zrodziła się desperacja. Nie było innego wyjścia niż śmierć. Nie było już odwrotu”. To były najtrudniejsze chwile dla Westerplatczyków, pojawiła się biała flaga, ale o tym za chwilę.
 

3 września 1939 rok „Westerplatte broni się jeszcze”
Ponownie rodzi się nadzieja. Wielka Brytania i Francja wypowiadają III Rzeszy wojnę. To były ważne wiadomości dla obrońców, podniosło to morale całej załogi. Czy wierzyli w to, że Armia Pomorze przyjdzie z pomocą? Czy wierzyli w to, że alianci nadejdą? Wokół byli tylko Niemcy i nie zanosiło się na nic innego, ich los został przesądzony dużo wcześniej. Westerplatczycy walczyli tylko o honor polskiego żołnierza.

4 września 1939 rok „Westerplatte broni się jeszcze”
Do ostrzeliwania Westerplatte przystąpiły dwa torpedowce Kriegsmarine. Niemcy ściągnęli kompanię pionierów wyposażoną w miotacze ognia, a także ciężkie moździerze. W następnych dniach Niemcy dwukrotnie podpalają las porastający Westerplatte za pomocą cystern wypełnionych ropą, wtoczonych na teren składnicy po linii kolejowej. Pierwsza próba zostaje powstrzymana przez obrońców, druga również zakończyła się porażką, ponieważ pożar się nie rozprzestrzenił.

7 września 1939 rok Westerplatte
Pancernik ponownie użył swej artylerii pokładowej, prowadząc ogień przez prawie dwie godziny. Tym razem ostrzał był bardzo skuteczny. Do walki włączyły się niemieckie uzupełnienia, które miały przeprowadzić atak będący głębokim rozpoznaniem walką. Za pomocą miotaczy ognia podpalili las, a moździerzami uszkodzili dotkliwie wartownie nr 2. Westerplatczycy ponownie stanęli na wysokości zadania i odparli szturm. Kulminacyjnym momentem miał być jednak szturm, zaplanowany przez Niemców na 8 września, jednak do masakry polskich obrońców nie doszło. Za kapitulacją przemawiało wszystko: 20 poległych, wyczerpanie żołnierzy, zły stan rannych, kończące się leki, opatrunki i amunicja, jak również beznadziejne położenie, wypełnienie rozkazu do końca, brak otrzymania pomocy i w końcu przytłaczająca przewaga wroga. Choć część obrońców chciała walczyć dalej tym razem kapitulacja stała się faktem, ale te siedem dni obrony, te siedem dni chwały stały się legendą.

                         

Czy warto było walczyć? To pytanie zadam jeszcze kilka razy, choć nie wiem czy zza biurka i ekranu komputera mam jakiekolwiek prawo na nie odpowiedzieć. Słowa „Westerplatte broni się jeszcze” usłyszane w radiu w pierwszych dniach września 1939 roku winny odpowiedzieć na to pytanie same. Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić jakie oddziaływanie miały na polskich żołnierzy walczących na innych odcinkach frontu, jak podtrzymywały ludność cywilną na duchu w pierwszych dniach niemieckiej agresji, były nadzieją, otuchą, wiarą, balsamem dla uszu na odgłosy wybuchających bomb. Tak rodziła się legenda Westerplatte, małe polskie Termopile w symbolicznym znaczeniu. Jednak po latach wychodzą z szafy upiory, sekrety, skrywane tajemnice. Okazuje się, że nasza siedmiodniowa epopeja ukrywa iście dramatyczne wydarzenia. Czy zburzą ten skrzętnie utrwalany przez nas mit?  

                          

Biała flaga
Czy może być skazą na honorze żołnierza? To pytanie bez odpowiedzi. Na Westerplatte biała flaga pojawiła się już 2 września, a wraz z nią pojawił się konflikt. Drugi dzień obrony był dla Westerplatczyków dniem tragicznym, szczególnie dla dowódcy majora Henryka Sucharskiego.  



Major Sucharski objął dowództwo na Westerplatte we wrześniu 1938 roku. Stary, wypróbowany żołnierz, nieżonaty – bo takich dobierano na ten stracony posterunek”. Po zmasowanym nalocie niemieckich bombowców zostaje zniszczonych wiele placówek, uszkodzone są koszary, przestaje istnieć wartownia nr 2. Major Sucharski się załamuje i podejmuje decyzję o przerwaniu walki. Pada rozkaz wywieszenia białej flagi. Reakcja zastępcy dowódcy kapitana Dąbrowskiego jest natychmiastowa.

                    

On jak i pozostali oficerowie nie zamierzają rezygnować z obrony. Dąbrowski wpada w złość, wydaje rozkaz zerwania białej flagi. Sytuacja zaczyna przerastać majora Sucharskiego. W tym miejscu zaczyna się jedna z tajemnic. Przez lata ukrywane sekrety rodzą spekulację, bez sprzecznie od tego momentu historycy potwierdzają przejęcie dowództwa przez kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Załamanie nerwowe dowódcy, atak skrzętnie skrywanej przez niego choroby epileptycznej, zmęczenie czy może strach i przerażenie. Major Sucharski traci kontakt z rzeczywistością, oficerowie układają dowódcę na łóżku, wiążą pasami, a kapitan Słaby aplikuje mu zastrzyk. Świadkami tej tragicznej sytuacji oprócz Dąbrowskiego i kapitana Słabego jest porucznik Grodecki. Wspólnie zamykają majora Sucharskiego w pokoju, którego strzeże Grodecki, a żołnierzom z placówek nie umożliwia się do niego dostępu. Dowodzenie obroną bierze w swoje ręce kapitan Dąbrowski. Czy to jednak koniec dramatycznych wydarzeń drugiego dnia obrony? Tu rodzi się problem, bo jeśli zmiana na stanowisku dowodzenia okazała się faktem, to znalezienie przez Niemców 8 września ciał czterech obrońców płytko zakopanych, czy może przykrytych tylko gałęziami, nastręcza wiele pytań. Tworzy się przeróżne scenariusze wydarzeń, podejmuje się ten temat w obrazoburczym filmie Pawła Chochlewa „Tajemnica Westerplatte”. Czy trafnie? Sami musicie ocenić. Czterech pogrzebanych pod gałęziami Westerplatczyków, czy to wynik egzekucji na dezerterach? Osobiście nie jestem w stanie sobie wyobrazić, gdzie mogliby zdezerterować. Drogi ucieczki z tego skrawka lądu nie było. Być może byli tak jak dowódca załamani, przerażeni i odmawiający dalszej walki, czy jednak wykonano na nich egzekucję bez sądu? Chciałbym usłyszeć to z ust prawdziwego historyka. To największa tajemnica jaką skrywa jeszcze Westerplatte i ona najbardziej zagraża legendzie tego miejsca.  Ukrywanie dramatu Sucharskiego, białej flagi, zmiana dowódcy czy wreszcie niewyjaśniona prawda o odkrytych ciałach przez Niemców to wszystko rzutuje na naszą legendę. Czy jest w stanie jej jednak zagrozić? Dlaczego tak późno się o tym dowiadujemy? Należy pamiętać, że to major Sucharski wyprowadził żołnierzy do walki i to on zakończył tą walkę, on prowadził rozmowy kapitulacyjne, to on był dowodzącym w tych kluczowych momentach. Oficerowie zaś przyrzekli sobie, że będą milczeć o zaistniałej sytuacji, a cała sprawa ujrzy światło dzienne dopiero po wojnie. Sucharski obiecał również, że ujawni fakty o obronie Westerplatte, gdy nadejdą takie możliwości zaraz po wojnie. Nigdy tego jednak nie zrobił, a miał niezaprzeczalną okazję w 1946 roku podczas spotkania z Melchiorem Wańkowiczem, gdy ten wypytywał go o obronę Westerplatte. Sucharski ani razu nie wymienił nazwiska Dąbrowskiego, mówił tylko o sobie. W czasach gdy tworzono i utrwalano legendę, w czasach PRL-u była to jedna z niewielu historii wojny obronnej i II Rzeczpospolitej, o której można było głośno mówić. Zbudowanej tak skrzętnie legendy polskiego żołnierza nie należało naruszać w posadach. Należało milczeć. Po wojnie trzech z czterech żyjących oficerów złożyło oświadczenie, że obroną placówek na Westerplatte dowodził Dąbrowski. To nie wystarczyło, legendy nie należało prostować. Być może role odegrało tu pochodzenie tych dwóch dowódców. Sucharski lepiej swym chłopskim pochodzeniem wpasowywał się w ramy bohatera i systemu. Dąbrowski oddalał się wizerunkowo ze swoim pochodzeniem od nowej rzeczywistości, a ojciec generał II Rzeczpospolitej dolewał oliwy do ognia. Jednakże bez kapitana Franciszka Dąbrowskiego nie byłoby legendy, a radio w pierwszych dniach września nie powtarzałoby słów: „Westerplatte broni się jeszcze”. Bez Dąbrowskiego nie byłoby siedmiu dni chwały, nie byłoby polskich Termopil. Kto jest prawdziwym bohaterem Westerplatte? Są nimi wszyscy, ale kto wygrywa w tym wyścigu o palmę pierwszeństwa  Sucharski czy Dąbrowski? W czasie obrony tego wąskiego cypla następuje zderzenie dwóch różnych postaw. Sucharski reprezentuje postawę realisty, Dąbrowski to romantyk, a walka do ostatniego żołnierza nie jest mu obca. To dwie różne osobowości, inaczej spoglądające na otaczającą ich rzeczywistość. Można by się pokusić na stwierdzenie, iż Sucharski dowiedział się dzień przed atakiem, że żadna pomoc nie nadejdzie i usprawiedliwić jego pragmatyzm, choć nie jest to do końca potwierdzony fakt. Postawę Dąbrowskiego możemy negować jako wyniszczającą polskiego żołnierza, ale idąc takim tokiem myślenia należałoby złożyć broń już 1 września i nie podejmować żadnych działań obronnych.
Czy warto było walczyć i umierać za Westerplatte? To tylko mały skrawek Polski, ale równie dobrze można byłoby zapytać czy warto było umierać za Hel, za Modlin, za Wiznę, Lwów czy też Warszawę. To wszystko sprowadza się do pytania czy warto umierać za Polskę. W świetle wojny obronnej i ofiar  jakie w niej ponieśliśmy polegli żołnierze z pewnością krzyczeliby do nas, że tak. Taką postawę życiową reprezentował kapitan Dąbrowski patrioty, romantyka. Wyniósł ją z domu, był w piątym pokoleniu żołnierzem, synem generała, potomkiem Dąbrowskiego, o którym śpiewamy w polskim hymnie. Człowiek idealny na bohatera, ale jakże niewygodny dla ówczesnego systemu. Choć po wojnie wstąpił w szeregi ludowego wojska i partii nie zagrzał tam długo miejsca, a prawda o jego determinacji musiała jeszcze poczekać na lepsze czasy. Po latach historycy upominają się o prawdziwego bohatera, bez którego nie byłoby legendy, a Gałczyński nie napisałby „Pieśni o żołnierzach z Westerplatte”. Ta ukrywana przez lata prawda nie burzy legendy, nadaje jej inny,  szerszy wymiar. Ten dramat, który wydarzył się drugiego dnia podsyca i rozpala do czerwoności tę historyczną obronę. Westerplatczycy zmagali się nie tylko z wrogiem, ale walczyli z własnymi słabościami, dramatami, ułomnościami, dylematami i własnym strachem. Czy spośród dwustu ludzi znajdziemy dwustu bohaterów? Pomimo, co tam się wydarzyło, każdy był bohaterem, ale nie możemy milczeć w kwestii tego, kto stał na ich czele, a kto był przeciwnikiem obrony. Kto zagrzewał żołnierzy do boju, a kto wydał rozkaz wywieszenia białej flagi. Prostując historię Westerplatte musimy być ostrożni nie po to by przypadkiem nie zburzyć legendy, ponieważ ona trwa, ale by niesprawiedliwie nie osądzać i nie krzywdzić innych, a prawdziwemu bohaterowi oddać po latach należny mu hołd.    


Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Obrona_Westerplatte
https://pl.wikipedia.org/wiki/Westerplatte
https://pl.wikiquote.org/wiki/Westerplatte
https://dziennikpolski24.pl/koniec-obrony-na-westerplatte/ar/12449098
https://ksiazki.wp.pl/smiertelny-konflikt-dowodcow-westerplatte-skrywana-przed-kilkadziesiat-lat-prawda-o-polskich-bohaterach-6145573611300993g

Zdjęcia pochodzą z:
https://nowahistoria.interia.pl/historia-na-fotografii/obrona-westerplatte-zdjecie,iId,1551715,iAId,124409
https://www.tvp.info/33737929/78-lat-temu-do-portu-gdanskiego-kurtuazyjnie-wplynal-pancernik-schleswigholstein
https://militarhistoria.se/1900-tal/andra-varldskriget/henryk-sucharski-ifragasatt-polsk-hjalte
https://www.sadistic.pl/franciszek-dabrowski-prawdziwy-dowodca-westerplatte-vt239192.htm
https://nowahistoria.interia.pl/historia-na-fotografii/obrona-westerplatte-zdjecie,iId,1551074,iAId,124409


Sort:  

Gratuluję!!!

Twój post został zakwalifikowany i opublikowany w dzisiejszym wydaniu @codziennik (nowej inicjatywy wspierającej polską społeczność). Dodatkowo Twój post weźmie również udział w cotygodniowym niedzielnym konkursie.

Pozdrawiam
@baro89

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 62904.22
ETH 2571.38
USDT 1.00
SBD 2.76