Udar - ciągła walka o normalne życie

in #polish6 years ago

Oddział rehabilitacji - to inna bajka, ciągły chaos, jakieś krzyki, przywoływanie dzwonkiem pielęgniarek, mnóstwo ludzi na korytarzu - w ciągu dnia ruch jak na ruchliwej drodze. Tutaj nie ma nudy. Ja zakwalifikowany zostałem jako "leżak" - to osoba nieporuszająca się na własnych nogach.

!

Pierwszy dzień to pełny luzik, około 10 odwiedziła mnie młoda sympatyczna dziewczyna o imieniu Paulina, przedstawiła się jako moja rehabilitantka, zapytała czy potrafię sam przesiąść się z łóżka na wózek, powiedziałem że tak, potem zawiozła mnie do sali ćwiczeń. Pierwszy dzień to były proste ćwiczenia. Zapytałem, czy tak będzie wyglądała rehabilitacja. Odpowiedziała że tak, tylko że codzień będzie coraz trudniej i intensywniej. 

Powiedziałem Paulinie że kiedyś uprawiałem dość intensywnie sport i czy mogła by mnie postawić jak najszybciej na nogi, chciałem sam chodzić do ubikacji i sam się myć. Odpowiedziała że nie obiecuje ale nie będzie łatwo. Pomyślałem, że dam radę i tak się stało.

Codziennie trzy razy chodziłem na ćwiczenia, przed śniadaniem, po śniadaniu i po obiedzie, byłem jedynym pacjentem który z sali wychodził cały spocony, po ostatnich ćwiczeniach padałem ze zmęczenia, około 16 przychodziła do mnie logopeda, nigdy nie mogła mnie dobudzić, zostawiała mnie na sam koniec żebym mógł odpocząć.

Po tygodniu potrafiłem już sam wstawać z podłogi i stać samemu na własnych nogach. Bardzo się ucieszyłem kiedy Paulina zapytała czy chce spróbować przejść na nogach przy pomocy kuli z 3 nogami do swojej sali (ok 70 m), nie musiała pytać, odpowiedź z góry była wiadoma. I tak w asyście Pauliny i jeszcze dwóch rehabilitantów udało mi się przejść 3/4 korytarza, byłem zmęczony, ale i szczęśliwy, moje pierwsze samodzielne kroki. Pomyślałem, teraz będzie z górki.

Mijały dni, moja ciężka praca przynosiła coraz to nowsze wyniki, zacząłem chodzić już samemu o lasce, na noc miałem zakładane ortezy, cały czas miałem problem z ręką, ale podobno ona goi się najdłużej. Codzienne ćwiczenia z drewnianymi klockami też przynosiły efekty, powolne ale jednak. Najgorsze w tym wszystkim było to że nie czułem swoich mięśni, a to powodowało iż nie mogłem wykonać żadnego ruchu, gdyż nie byłem wstanie odróżnić przedramienia od ramienia, dłoni i palców. Cały ruch wykonywałem łopatką i plecami zamiast ręką.

Dni mijały powoli, zrobił się słonecznie i ciepło, moja radość była coraz większa, kiedy pielęgniarka pozwoliła mi samemu wyjść na spacer wokół oddziału, cieszyłem się jak dziecko, człowiek nigdy tego nie doceniał, teraz świeże powietrze, odgłosy lasy, pięknie śpiewające ptaki, ciepłe promienie słońca, normalnie jak w niebie.

Zbliżała się Wielkanoc, gdzieś tam słyszałem że być może święta spędzę w domu z rodzinom :). Usłyszałem też od swojej żony, że dom już przygotowany jest pod mój powrót, poręcze zamontowane pod prysznicem, obok ubikacji, takie wymogi muszą być dla kogoś takiego jak ja. Pomyślałem, pora wracać do domu. Trochę bałem się powrotu, w szpitalu było łatwiej, opieka medyczna, pomoc 24 na dobę, a w domu dwójka małych dzieci, nastolatek, żona która ma to wszystko na głowie, jak to będzie?

Dzień przed Wielkanocą zostałem wypisany do domu, dziwnie się czułem, jakoś obco, być może za długo byłem w szpitalu, wiele też się zmieniło, żona naprawdę postarała się żeby lepiej mi się funkcjonowało. Mimo wszytko było dziwnie.

Sort:  

Piękna historia pełna nadziei <3
Dziękuję, że się tym z nami dzielisz. Takie opowieści uświadamiają człowiekowi co tak na prawde jest ważne :)

Wspaniała historia, z drugiej strony przerażająca (Udar, te sprawy). Ale dobrze, że odzyskałeś siły młodzieńcze ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63914.63
ETH 2664.93
USDT 1.00
SBD 2.77