Koronawirus - dobry sposób na biznes
W Łodzi, pomimo że koronawirus jest tuż tuż, pomału zaczyna wszystko wracać do normy. W sklepach można w sumie kupić już wszystko normalnie. Jedynie brak spirytusu, można go gdzieniegdzie kupić tylko w małych butelkach. To wynik ogłoszenia w mediach że spirytus zabija koronawirusa.
Zdziwiło mnie jeszcze dziś tylko to że w pobliskich dwóch biedronkach były braki w papierze toaletowym. Ekspedientka potwierdziła moje obawy. Ludzie w poprzednim tygodniu oszaleli, wykupywali nie tylko artykuły w formie zamkniętej ale i papier do d… . Normalnie jak w PRL-u.
Tak sobie dziś pomyślałem, że taki wirus to dobra rzecz, z półek znika praktycznie wszystko. Wystarczy tylko puścić w media famę że na wirus dobre są świeczki i kisiel i do jutra sklepy zostaną bez tych produktów. Tak samo jak z maseczkami, wartość rynkowa jednej maseczki przed wirusem to od 50 gr do 2 złotych, a dziś? Czysty zysk, nic tylko robić interesy. Nawet maseczki do lakierowania samochodów i przeciw pyłowe nagle zniknęły i teraz można je kupić za ciężkie pieniądze. Tylko czy one naprawdę pomogą?
Tak czy siak można nieźle zarobić na tym wirusie. Od wieków na chorobach i wojnie można było stać się bogaczem. Zawsze mnie to wkurzało, zamiast zjednoczyć się i pomagać sobie nawzajem, to jeden na drugim chce zarobić. Nigdy na świecie nie będzie dobrze dopóki światem rządzi pieniądz. Kiedy to ludzie w końcu zrozumieją?
Właśnie wróciłem z zakupów z Kauflanda, bo zabrakło mi... kawy w robocie.
U mnie w miarę spokojnie... póki co... Jedyną rzeczą gdzie widziałem puste półki to była... lodówka z pizzą. Co i tak jest niecodziennym widokiem, bo dawno nie widziałem pustych półek. Pizza, artykuł pierwszej potrzeby na wypadek klęski.