Dr Strange - Recenzja

in #polish4 years ago

111111111111111.jpg

A propos "Dr Strange'a", wiecie że znamy już reżysera drugiej części? Niestety nie będzie to Scott Derrickson, a Sam Raimi. Nie widziałem oficjalnego potwierdzenia, ale wg Napisów Końcowych reżyser już potwierdził, że pracuje przy tym filmie. W wieczornym wpisie dam coś innego niż archiwalny tekst ;).

Po "Guardians of the Galaxy", wiem że Marvel sprzeda mi już chyba absolutnie wszystko. Gdy tylko zapowiedziano ten film, miałem nie tyle co obawy, co byłem zwyczajnie zaintrygowany, w jaki sposób pokażą moce tego bohatera. Cieszy mnie to, że coraz lepiej wychodzi im tworzenie kolejnych tworów - wzmacniają to, w czym są dobrzy, zaś ograniczają wady. Szkoda że konkurencja nie może się pochwalić podobnymi osiągnięciami. No i co najważniejsze - ten film jest na tyle dobrym produktem, że można go polecić ludziom, którzy kompletnie nie znają MCU.

Jest to co prawda kolejna "geneza", ale przyjąłem ją równie dobrze, co "Ant-Mana" albo "Guardians of the Galaxy". W ogóle podoba mi się klimat i często miałem skojarzenia z grami typu "League of Legends" albo "Defence of the Ancients". Magia, charakterystyczne znamiona "buffów" (zwiększenie możliwości swojego ciała za pomocą napojów/czarów/artefaktów itd.), czary, inkantacje itd. Podobnie mogą mieć fani anime, a konkretniej shounenów-bijatyk, gdzie takie motywy są podobnie popularne.

A na tym zabawa się nie kończy! Manipulacja czasem, spętywanie przeciwnika za pomocą czarów, "stunowanie" (ogłuszanie przeciwnika za pomocą czaru, uniemożliwia poruszanie się), obrona przed różnymi mackami, większe znaczenie terenu na którym walczymy (czy wpływa pozytywnie/neutralnie/negatywnie na poziom naszej mocy). rozmaite magiczne artefakty (jak jakiś "Bloodstone" z DotA, czy inny "Rabadon" z "Ligi Legend"). Czułem się jak w domu! Już się nie mogę doczekać na sequel, gdy Doktorek lepiej opanuje magię, a film przestanie być nudną genezą... i ruszymy z kopyta :).

Sami aktorzy... cóż, nadal nie rozumiem fenomenu Benedicta Cumberbatcha, aczkolwiek podobała mi się jego wersja Dr Strange'a. Arogancki, pomysłowy, pewny siebie, kroczący pewnym krokiem. Szybko radzi sobie z życiowym dramatem i staje się pełnoprawnym bohaterem.

Mads Mikkelsen jako Główny Zły to typowa klisza Marvela. Nie podoba mi się to, że obraz pod tym względem wypadł standardowo. Co prawda z Zimo miałem podobnie, aczkolwiek pod wpływem tego samego komcia, co Ichabod (Wyjaśnienie: Chodzi o komentarz jednej z jego fanek, która po pierwszych narzekaniach na rolę Zimo, powiedziała że pełnił rolę "zapałki na beczce prochu", co moim zdaniem nadaje jego roli sens), jakoś go zaakceptowałem. Mikkelsen co prawda gra całkiem fajnie, ale scenariusz nie daje mu dużych możliwości na pokazanie swojego kunsztu aktorskiego. Prawdę mówiąc, myślę że w tym przypadku Marvel mógłby eksperymentalnie odejść od swojej niepisanej, często stosowanej zasady - dawania podobnego przeciwnika do głównego bohatera (jak to miało miejsce w kilku innych filmach "Genezy") lub nieco rozszerzyć linie dialogowe naszego “Villiana”. Myślę nawet, że przy odpowiednim przemyśleniu scenariusza, to mógłby być on nawet zbędny lub jego forma mogłaby być nieco inna.

Tilda Swinton z kolei to po prostu miód. Przepiękna, kobieca i ujmująca nawet, gdy jest ogolona "na Kojaka". Po prostu mnie urzekła swoim doskonałym głosem. Mocnym, zdecydowanym, przepełnionym wielowiekową mądrością. Czuć od niej magię! Swoją drogą, nieźle zmasakrowała Strange'a w dyskusji, niszcząc jego ograniczone trzymanie się faktów, ignorując tym samym rzeczy niewidzialne dla ludzkiego oka, byty i twory z innych wymiarów.

Wiecie co? Część z Was zna moje poglądy co do "poprawności politycznej" (jest to bardzo złe, przynajmniej w aktualnych czasach), ale w takich sytuacjach kompletnie to olewam. To jest tak dobra, tak naturalna zmiana, że naprawdę nie widzę najmniejszych problemów! Tak długo, jak zmiany mają swój cel i zostały wprowadzone z logicznego, konkretnego powodu, to w ogóle mi to nie przeszkadza. To samo w przypadku Wonga, czy tam Barona Mordo (nie znam dokładnie sprawy, a burza w sieci dotycząca poprawności politycznej była również skierowana w któregoś z nich). Jeżeli ktoś robi takie zmiany z głową, z solidnym uzasadnieniem, to nie są to zmiany na gorsze. Czarnoskórzy, Biali, Azjaci, wszyscy mają swoich świetnych aktorów, nie ma sensu pomagać jednym lub drugim - prawdziwy talent sam się wybroni.

Co do efektów - powiem krótko. Są przepiękne, jeden z najlepszych filmów akcji/efektownych "Blockbusterów" ostatnich lat, jakie widziałem. Nieraz byłem zaskoczony pomysłowością twórców m.in. na wplecenie gustownych żarcików w całość filmu związanych z magią oraz giętkością umysłów twórców, jeśli idzie o kreatywność. Fakt, w paru miejscach odniosłem wrażenie że są delikatnie... "doprawione" komputerami (wydawało mi się jakby animacja była mniej płynna, mniej szczegółowa w miejscach, gdzie jest słabiej skupiona uwaga ludzkiego oka), aczkolwiek dopiero po ponownym obejrzeniu byłbym w stanie stwierdzić, na ile te zarzuty są uzasadnione. Mówiąc dokładniej - są to proste sztuczki, by zrobić coś co wygląda dobrze tylko "na pierwszy rzut oka" (broń Boże tu nie ma fuszerki, ale odczułem minimalne... niedopracowanie?).
Idźcie do kina.Najlepiej do IMAXa. Ode mnie "Doctor Strange" dostaje 7/10.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63402.76
ETH 2554.52
USDT 1.00
SBD 2.66