Bezspoilerowe, luźne omówienie “Avengers: Infinity War”

in #polish4 years ago

12333.jpg

Tekst archiwalny. Newsów dziś nie będzie, bo nie mam za bardzo o czym pisać, a nie chcę pisać na siłę. Do końca kwietnia pewnie wrzucę jakiś dłuższy tekst (albo masakrowanie jednego kołcza albo o anime :P). Jutro w pracy może napiszę jedną albo dwie polecanki z anime, o których nie pisałem jeszcze na Hive/Steemit, bo wpisu o newsach jutro też pewnie nie machnę. No nic, udanego niedzielnego wieczora :), obyście spokojnie zasnęli.

Marvel dokonał tego po raz kolejny. Uczynili kolejny krok naprzód. "Infinity War" to produkcja na niespotykaną dotąd skalę, jeśli chodzi o kino super bohaterskie. Co prawda to nadal hermetyczny obraz, przeznaczony przede wszystkim dla mniejszych lub większych fanów MCU, ale z drugiej strony jest to moim zdaniem, jeden z oryginalniejszych filmów z bohaterami w dziwacznych kostiumach. Wydaje mi się, że film był w miarę przystępny dla niedzielnego widza, a scenariusz i zajebiście odważne decyzje studia były dodatkowym atutem. Jest to chyba pierwszy film Marvela z naprawdę poważnymi konsekwencjami, które mogą być niemożliwe do naprawienia. Są one tak olbrzymie, że naskrobanie czegoś sensowniejszego bez spoilerów, to naprawdę swoiste wyzwanie.

Jest to pierwszy film, w którym to Villian jest centralną postacią. Jest autentyczny, a ideologia którą się kieruje, jest niestety bardzo logiczna i uzasadniona. Tak samo autentyczna jest jego wielka moc, którą emanuje przez cały czas trwania filmu. Duża w tym zasługa świetnych umiejętności Josha Brolina, który świetnie odgrywa zarówno te smutne, wzruszające momenty, jak i sceny walki z jego udziałem. Jego Thanos to zupełnie inny poziom w porównaniu z dotychczasowymi przeciwnikami w MCU. Jeśli dodać do tego epickie momenty, w których Marvel pokazał, że ma "jaja jak arbuzy", to ta przepaść dramatycznie się rozszerza.

Nie widzę sposobu, by opisać zajebistość i wielkość tych scen bez nadmiernych spoilerów, więc powiem jedynie, że to najczystszy fanserwis. To co widzieliście w trailerach i filmikach promocyjnych to NIC. Również w tym aspekcie widać pewność siebie studia, bo pozwolili sobie na zrobienie filmu przeznaczonego dla fanów. Fanów, którzy śledzą MCU od lat i czekali na taki właśnie produkt. Przepełniony interakcjami pomiędzy postaciami, odniesieniami do poprzednich filmów. Zwykły widz powinien mniej-więcej zakumać o co chodzi, nie jest to specjalnie trudne i moim zdaniem nie trzeba znać poprzednich części, by cieszyć się "Infinity War". Jeżeli przeżyją ten chaos i obraz im się spodoba, to będą się raczej cieszyć odważnymi ruchami ze strony Marvela.

Fabuła jest zdecydowanie dojrzalsza, postacie stają przed naprawdę trudnymi wyborami, w których pierwsze rozwiązanie jest złe, a drugie jeszcze gorsze. Humor co prawda pojawia się tu i ówdzie, ale jest go zdecydowanie mniej. Moim zdaniem to dobra decyzja, gdyż podkreśla to powagę filmu. Człowiek nie wybija się ze smutniejszego rytmu, a zabawne sceny wynikają przede wszystkim z interakcji pomiędzy postaciami. Stark, Dr Strange i Star Lord razem są po prostu zajebiści, szczególnie ci pierwsi xD! Dwóch buców z ego jak Lech Wałęsa, którzy zawsze stawiają na swoim i mają resztę w dupie. Drax jako Kameleon też jest zajebisty, całe kino wyło ze śmiechu.

Jeśli chodzi o samo zakończenie... O, tak powiem, jest ciekawe i pobudza jeszcze bardziej oczekiwanie na kolejną. Sama finałowa walka kojarzy mi się z różnymi anime-bitewniakami typu DBZ, HxH, Naruto łamane przez gry typu DotA, LoL. Generalnie jest na co popatrzeć, nie tylko w trakcie bitew. Wszystkie scenerie, zarówno te na Ziemi, jak i w kosmosie, są po prostu śliczne.

Generalnie wyszedłem bardzo zadowolony z kina i na pewno pójdę na niego jeszcze raz, bo tego co odjaniepawlił Marvel nie da się ogarnąć za jednym razem. Pomijając to że jedna postać jest moim zdaniem zbyt OP i kreację drugiej, to nie mam żadnych zarzutów do tego filmu. Idźcie dzisiaj do kina. WARTO!!!

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 62102.06
ETH 2415.08
USDT 1.00
SBD 2.49