"Tekkaman Blade" po latach

in #polish4 years ago

okladka.jpg

"Tekkaman Blade", a dokładniej "Uchuu no Kishi Tekkaman Blade", powstało w 1992 roku. Zdobyło dość dużą popularność zarówno na rynku amerykańskim, jak i polskim (emitowano to u nas na stacjach Fox Kids i TV 4). Jest to swoisty remake oryginalnego "Uchuu no Kishi Tekkaman" z lat ‘70. Nie znam pierwowzoru, moja znajomość tego tematu ogranicza się do omawianej tu serii, sequela oraz dwóch krótkich OVA. Widziałem wszystkie 3 wersje anime. Amerykańska podobała mi się najmniej, rodzime wydanie miało całkiem dobrych aktorów głosowych (mój ulubiony dubbing z anime, które wydano w Polsce), domyślna jest rzecz jasna ta japońska. Nie tylko ze względu na ścieżkę dźwiękową (choć i ta amerykańska nie była najgorsza), ale przede wszystkim "pełne wydanie". Czemu pełne? Ponieważ to zachodnie było nieco okrojone z niektórych wątków. Np. zmieniono imiona postaci i nie tylko (co w pojedynczych przypadkach wyszło moim zdaniem na plus), proces przemiany w Teknomana niszczył ubranie postaci (co postanowiono wyciąć), usunięto aż 7 odcinków (!), nieco spłycono klimat opowieści. Nawet zmieniono płeć jednej z postaci (która w oryginale była hermafrodytą albo transseksualistą), nie pamiętam dokładnie, jak to zaakcentowano. Nie bójcie się, nie są to jakieś brednie, wątek Levin jest bardzo naturalnie i gustownie poprowadzony. Tytuł mimo wielu lat na karku, nadal utrzymuje w moim osobistym rankingu taką samą ocenę. Stosunkowo często aktualizuję oceny na MAL-u (czy raczej aktualizowałem, obecnie nie chce mi się, mam ciekawsze rzeczy do roboty... np. robienie tego samego na filmwebie xD!), a “Tekkaman” należy do tej nielicznej grupki anime, które tak samo mi się podobają niezależnie od perspektywy czasowej. No i ten, w tekście będę używał naprzemiennie angielskich i oryginalnych nazw, za co przepraszam. Po prostu niektóre imiona lepiej zapadły mi w pamięci i nie muszę szukać synonimów w guglu. Dodam też, że pojawią się tu pewne spoilery, ale nie bójcie się, żaden nie zepsuje Wam radości z oglądania (jeśli naprawdę tego nie widzieliście, a zachcecie). No, w sumie poza jednym, ale on też nie będzie jakiś szczególnie dotkliwy.

Moja przygoda z Blejdem zaczęła się od oglądania bajek na stacji Fox Kids. Jarałem się strasznie. Od dziecka lubiłem walki, roboty, interesowała mnie tematyka koegzystencji maszyny i człowieka (coś jak w "Robocopie"), stworzenie takiego "super-człowieka". Teknomany to ciekawa wariacja czegoś takiego (choć w klimatach bliższych "StarCraftowi"). Wojownika, który doskonale walczy w każdych warunkach, jest super silny oraz wyjątkowo zwrotny. Podobnie jak w przypadku "Dragon Balla", "Kapitana Tsubasy" albo "Batman TAS", biegłem jako młody chłopak do domu na kolejny odcinek, by poznać tę pasjonującą opowieść do końca. Początek jest dość standardowy, nieszczególny. Ot z nieba spada nieznajomy, który stracił pamięć i stopniowo sobie przypomina, kim jest i nic nie wie, poza tym, że musi chronić ponad wszystko ludzkość. Z każdym kolejnym odcinkiem odkrywamy wraz z D-boyem jego przeszłość, dlaczego źli Teknomeni pragną zagłady ludzkości, kim są Venomoidy itd. Rozwiązanie nie jest jakieś szczególnie odkrywcze. Ot, większość scen z "Tekkamana" widzieliśmy już gdzieś indziej, wcześniej. W filmach, serialach, animacjach czy bajkach z gatunku sci-fi (lub poszczególne motywy w innych gatunkach). Twórcy nadali temu jednak bardzo fajnego klimatu i sensownie poskładali to wszystko w jedną, trzymającą się kupy historię.

tekkaman 1.jpg

Nie jest to historia, która porwie Was, skłoni do ewentualnych przemyśleń nad pewnymi sprawami itd. To po prostu solidny akcyjniak, choć postacie (Heinrich von Freeman , twórca Kosmicznych Rycerzy, Balzack Asimov, ten który wyglądał jak Kubańczyk od Fidela Castro na początku anime, Aki Kisaragi, D-Boy, Tekkaman Evil), rozwiązanie niektórych wątków (większość dotyczących rodziny Aiba, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentu z siostrą D-Boya historie poszczególnych postaci), jak i one same, bywają intrygujące, a ich poziom nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jeżeli jednak chcielibyście obejrzeć jakieś typowe anime dla lat ‘90 (jeśli chodzi o klimat, postacie, jego wydźwięk, otoczkę etc.), to "Tekkaman Blade", jest jedną z moich bardziej polecanych pozycji. Animacja, jak i fabuła całkiem dobrze przetrwały próbę czasu. Nie wiem, czy teraz bym nie zmienił zdania (choć pamiętam to anime dość dobrze), ale nie przypominam sobie jakieś wyjątkowo bolesnej wpadki ze strony twórców. Może do pojedynczych spraw, jakiś kwestii, które mogły powodować lekkie poirytowanie, ale wiecie, to jest "problem", który dotyka wielu dzieł. Nie przeszkadza mi to tak długo, jak seria jest konsekwentna w swoich założeniach i nie oszukuje widza. Warto dać mu szansę również z powodu dość ciekawych rozwiązań w finałowych odcinkach oraz dość nietypowego, jak na wiele anime, zakończenia. To mimo wszystko pasuje do nieco “szarego” tonu anime i z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie innego.

tekkaman 2.jpg

A propos końcówki, nie polecam oglądać drugiej serii. Gdy obejrzałem ją sobie z 8 lat temu, to reagowałem mniej więcej jak Roman Sklepowicz na Czarny protest. Z całkiem fajnej bajki dla 16-latków (więcej przemocy, nie mało krwi, nieco dojrzalsze wątki dla młodzieży, która szuka czegoś "trudnego" i odpowiadającego potrzebom swojego wieku) zrobili jakąś tanią serię z cyckami, odrzutami z Venomoidów, a sam Blade zachowywał się mocno out of character. Tak jak 1 część wzięła z grubsza, to co najlepsze z tego typu tworów, tak sequel to jedna z gorszych serii tego typu w historii anime moim zdaniem. Animacja, fabuła, w ogóle kompletnie bezsensownie i kiepsko zrealizowany pomysł. Jedynie opening jest naprawdę fajny... i to tylko tyle. Nie wiem po co, jak historia była już niemalże zakończona.

tekkaman 3.jpg

Na osobny akapit zasługuje omówienie muzyki, ze szczególnym uwzględnieniem openingów i endingów. Yumiko Kosaka, która odpowiada za wszystkie 4 (2 openingi, 2 endingi), ma przepiękny głos. Mocny, inspirujący, dodający epickości intensywnym starciom. Masquerade, za który również odpowiada w/w piosenkarka, jest równie emocjonującym utworem i stanowi jeden z moich ulubionych elementów soundtracku. Skoro mówię o ulubionych utworach, to nie sposób wspomnieć o wybitnej scenie z torturowania Miyuki, w tle której leci 1-szy ending Energy of Love. Nawet dziś, gdy odświeżam sobie tę scenę na YT, to czuć, że przyłożono się do wykonania tego wątku i nie zrobiono tego "na odwal". Nieco słabsze odczucia mam wobec sekwencji, gdy Blade zmienił się po raz pierwszy w swoją rozwiniętą formę (pod koniec anime) z 2-gim op-em w tle. Amerykańskie intro (jak również ichnia ścieżka dźwiękowa) był również wyjątkowo udany i jeszcze bardziej wzmacnia moje skojarzenia z grą "StarCraft". Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię, że Blizzard inspirował się tym przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej, ot widać takie dźwięki pasują do ścieżek dźwiękowych dzieł, których akcja dzieje się w kosmosie. Sama ścieżka dźwiękowa daje rady. Co prawda wiele utworów nie zapada wyjątkowo w pamięci, ale pasują do akcji, którą obserwujemy na ekranie.

tekkaman 4.jpg

Jednym zdaniem, jeśli szukacie w miarę solidnego tytułu (takiego rodem z lat ‘90), który porusza nieco dojrzalsze wątki, z dość ciekawymi postaciami (tak męskimi, jak i żeńskimi), to nie pozostaje mi nic innego, jak polecenie Wam "Tekkaman Blade". W sam raz na nostalgiczne święta ;).

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63195.68
ETH 2615.38
USDT 1.00
SBD 2.74