Ćwierćfinały PHL zakończone.
Odbyły się siódme mecze w dwóch pozostałych jeszcze parach 1/4 finału Polskiej Hokej Ligi. Niespodzianek, a w zasadzie, sensacji nie było.
GKS Katowice - Unia Oświęcim, mecz nr 7: 3-1, stan 4-3 - awans GKS-u Katowice
Siódme spotkanie tych dwóch drużyn niewiele różniło się od wcześniejszych. GKS atakował, Unia starała się grać uważnie z tyłu i liczyła na nadarzające się kontrataki oraz błędy przeciwnika. Taka taktyka sprawdzała się przez 10 minut. Wtedy właśnie pierwszego gola zdobyli gospodarze, a konkretnie Janne Laakkonen, który wykorzystał okres gry w przewadze. Krążek po drodze odbił się jeszcze od oświęcimskiego obrońcy, ale w hokeju bramek samobójczych nie ma. Obraz gry nie zmienił się jednak. Gospodarze oddawali sporo więcej strzałów, Unia skupiała się nadal na obronie. W 16 minucie, inny z Finów, Jesse Rohtla zdobył drugiego gola. Wynik 2-0 po pierwszej tercji oznaczał, że Unia będzie musiała zagrać odważniej. Okazało się, że trener nakazał kontynuowanie cierpliwej gry. Skończyło się to trzecim golem dla gospodarzy, którego zdobył Patryk Wronka. Minutę później Peter Tabacek zdobył pierwszego gola dla oświęcimian i wydawało się, że pójdą oni za ciosem. Próbowali, ale brakło umiejętności, a może i sił. Również katowiczanie zmienili taktykę, grając bardziej uważnie w obronie, wybijając gości z uderzenia. W ten sposób wynik do końca się już nie zmienił i GKS zameldował się w półfinale. Poniżej można zobaczyć bramki z tego spotkania:
W najbliższy poniedziałek GKS Katowice rozpocznie batalię półfinałową z wypoczętą Cracovią Kraków. Transmisję zapowiada TVP Sport. Początek o godzinie 18.30. Zachęcam, powinno być ciekawie.
GKS Tychy - Automatyka Gdańsk, mecz nr 7: 2-0, stan 4-3, awans GKS Tychy
Dzień później ćwierćfinały dobiegły definitywnie do końca. Spotkanie kolejnej śląskiej ekipy, a jednocześnie jednego z faworytów rozgrywek i wciąż urzędujących mistrzów Polski, było bardzo podobne do meczu wyżej opisanego. Taktyka podobna - GKS nastawiony na atak, Automatyka na uważną obronę. I również tutaj obrót spraw miał podobny przebieg. Przynajmniej w pierwszej tercji. Po 9 minutach gry było 1-0 za sprawą wykorzystanej przez Tomasa Sykorę przewagi. Pięć minut później Filip Komorski w podobnych okolicznościach podwyższył wynik na 2-0. Różnica pomiędzy tymi siódmymi meczami była taka, że w Tychach więcej gol już nie było. GKS stwarzał kolejne okazje, ale z minuty na minutę coraz bardziej dbał o zabezpieczenie własnej bramki. To spowodowało, że więcej z gry miał przeciwnik, ale nie na tyle, by zbliżyć się do gospodarzy. W ten sposób tyszanie dowieźli zwycięstwo do końca. Żeby nie było wątpliwości, zrobili to w pewny sposób. Poniżej link do bramek z tego meczu:
Dla mistrzów Polski walka o finał rozpocznie się dzień później, we wtorek. Rywalem będzie Podhale Nowy Targ. Początek meczu i transmisji w TVP Sport o 20.00. Zapraszam.