Tarnów kontra Internet

Mówi się, że wszystko jest w Internecie. To bzdura. Ostatnio przypomniałem sobie o Eugeniuszu Kopytce. 10 lat temu trafiłem na jego grób na tarnowskim Starym Cmentarzu. "Aresztowany przez Gestapo w Tarnowie 19 XI 1944 oddał życie za swego brata Stanisława". Postanowiłem poszukać czegoś więcej. Niestety napis z nagrobka to wciąż jedyna informacja, jaką posiadam. Internet nie wie o nim kompletnie nic. Eugeniusz Kopytko istnieje tylko jako imię i nazwisko.

Nie jest to jednak przypadek odosobniony. Tarnowska historia jest bardzo słabo wyeksponowana w Internecie. Bardzo bardzo słabo. W ostatnich latach pojawiło się na mieście kilka tablic upamiętniających wydarzenia czasu wojny. Ot, na przykład pracowników Ubezpieczalni Społecznej, których Gestapo aresztowało w kwietniu 1941. Wywieziono ich do obozów. Tablica jest. I bardzo dobrze. Szczegółowych informacji w Internecie jednak nie ma. I tak ze wszystkim. Miasto wysiliło się, aby wyeksponować zaledwie kilka tematów. Reszta leży odłogiem. I tak oto szukając czegokolwiek na temat Gestapo w Tarnowie trafiłem na... projekt poświęcony Romom, realizowany przez tarnowskie Muzeum Okręgowe, ale o Gestapo na stronach Muzeum nie znalazłem kompletnie nic. Placówka potrafiła wrzucić do Sieci kilkadziesiąt miejsc związanych z zagładą Cyganów, dokładnie je opisać i oznaczyć, ale nie potrafiła zadbać o pokazanie własnego miasta podczas okupacji niemieckiej.

I w zasadzie nie zauważyłbym tego paradoksu, gdybym nie pracował od miesiąca nad WW2 VR Museum. Co ciekawe, pierwotnym założeniem było pokazanie obcokrajowcom II wojny światowej przez pryzmat Tarnowa. Okazuje się jednak, że najpierw trzeba pokazać to samym Polakom...