Steemowa kampania billboardowa #4: Argument koronny
Tak się złożyło, że byłem dzisiaj gościem Radia WNET. Ot, przechodziłem z tragarzami obok rzeszowskiego Rynku i wpadłem na chwilę. Rozmowa dotyczyła głównie Królestwa Bez Kresu i historii, ale nie zabrało również wzmianki o Steemie. Całą audycję można wysłuchać tutaj. Rozmowa ze mną rozpoczyna się w 2:21:18.
Ale dlaczego o tym piszę? Otóż cała sytuacja po raz kolejny uświadomiła mi jak trudno mówić o Steemie. Zwłaszcza jeśli wypowiedź musi się ograniczyć do kilku zdań. Na co kłaść nacisk? Co powinno być argumentem koronnym świadczącym o wyjątkowości platformy? - wciąż szukam odpowiedzi na te pytania. I wciąż nie wiem, czy mówić w pierwszej kolejności o możliwości zarabiania na treści, czy może o decentralizacji. A może o tagach kuratorskich?
Nie ukrywam, że chciałbym móc reklamować Steem na przykładzie społeczności rzeszowskiej przedstawiając model, w którym ludzie są wynagradzani nie tylko za swoje artykuły, ale również za pracę środowiskową; w którym za tokeny mogą nabyć realne przedmioty lub usługi. Do tego jednak droga długa i to zresztą jest celem kampanii billboardowej - zgromadzenie ludzi i doprowadzenie do takiej sytuacji.
Tylko jak? Poniżej kilka uwag z poprzedniego wpisu z nosaczem sundajskim.
@postcardsfromlbn sugeruje by nie koncentrować się na "piniądzach":
Mimo wszystko uważam, że nie można reklamować steemita jako "platformy do zarabiania piniędzy". Kurs SBD/STEEM jest gówno warty, na polish większość użytkowników zarabia grosze.
Z kolei @the.foodini odradza pójście w memy:
Pomysł ma potencjał (chociaż osobiście nie chciałbym żeby Steemit był kojarzony z tym memem), ale wymaga odpowiedniej strategii.
@wadera natomiast proponuje stworzenie dwóch projektów graficznych:
Zastanawiam się, czy korzystne (i dostępne finansowo) byłoby zastosowanie dwóch projektów, trafiających do różnych gustów. Dwa projekty, ale w miarę jednorodne w szacie graficznej, żeby były ze sobą kojarzone.
Cóż, wpisy z niniejszej serii nie opisują gotowej koncepcji, są raczej poszukiwaniem najlepszego rozwiązania. Billboardy niestety kosztują i cała kampania musi być dobrze przemyślana. Wiele billboardów raczej nie wchodzi w grę (koszt). Działanie jednak nie może ograniczać się tylko do wielkoformatowej reklamy na mieście i postawienia strony internetowej. Konieczne będzie wykupienie promocji na FB, zorganizowanie wydarzenia.
Najpierw jednak trzeba wiedzieć czym promować Steema. Jeśli nie memem i "piniądzem", to może perspektywą tworzącej się społeczności? Może cała kampania powinna być nastawiona na zgromadzenie twóczych ludzi (być może wokół jakiegoś działania), następnie udostępnienie im przestrzeni w KBK i zachęcanie, aby zaczęli korzystać ze Steemita. Wciąż jednak nie rozstrzygnięta pozostaje kwestia jaki powinien być argument koronny? Czy "Chodźcie na Steemita! Będzie fajnie!" wystarczy?
Będzie fajnie, bo... ? ;)
Tłumaczenie o co chodzi na steemicie to czasami zadanie na kilkadziesiąt minut :) Ale knujmy dalej!
Czasami obraz jest więcej warty niż tysiąc słów

Może na bilbordzie fajnie jakby był wielki napis Steemit a w tle np. tagi typu polish pl-artykuly pl-muzyka pl-filmy itd może iść w te stronę, a hasło np. "wartościowe treści" sami tyle o tym mówimy (jako zarobek i jako dobra treść).
Banalne a zarazem skuteczne okazują się też ulotki. Słupów i miejsc na reklamy czy ogłoszenia jest dużo, a każdy mimo wszystko zwróci uwagę na treść. Jest nas taka ilość, że każdy w swoim mieście mógłby parę rozwiesić. Oczywiście wszystko dla chętnych. Kwestia tylko grafiki (w naszej społeczności są fajni graficy) i oczywiście drukarnia oraz nakład.
Generalnie nie jest to uniwersalna kampania promująca Steemita, tylko kampania nakierowana na stworzenie steemitowej społeczności w Rzeszowie. I tak jak pisałem billboard jest tylko jednym z elementów.
Billboard z napisem Steemit (jak już pisałem w którejś części) przejdzie bez echa i nikogo nie przyciągnie. Ludzie potraktują go jak normalną reklamę. Jeżeli nie będzie przykuwał uwagi w 1 sekundzie, to kaplica. Pieniądze wyrzucone w błoto.
Co do ulotek, to raczej mało skuteczna metoda. No chyba, że rozda się je na jakimś spotkaniu dla kreatywnych ludzi ;) Jeśli są rozdawane na mieście to mam wrażenie, że najczęściej od razu lądują w koszu.
Wyrwałeś moją wypowiedź z kontekstu, nie uważam, że memy są złe. Uważam, że TEN KONKRETNY MEM Z NOSACZEM jest słaby i osobiście nie chciałbym żeby promował Steemit i był z nim kojarzony.
Żebyśmy mieli jasność - kibicuję żeby te billboardy się pojawiły bo każda inicjatywa tego typu jest potrzebna.
Uważam tylko, że liczenie na to, że przerobiony, oklepany mem wywoła viral, który ludzie nagle zaczną wrzucać w net to wielki optymizm.
Jak pisałem w komentarzu pod Twoim poprzednim postem, lepiej moim zdaniem odezwać się do lokalnych gazet/profili/portali i poprosić o ich wspracie niż liczyć, że to się wydarzy "samo z siebie" bo pojawią się jakieś billboardy.
Co prawda takich strategii outdoorowych kampanii dla klinetów zrobiliśmy tylko kilka, ale każda miała wspacie lokalnych wydawców i dzięki nim osiągneliśmy świetne rezulataty. Oczywiście nawiązanie takich kontaktów wymaga czasu i pracy, ale myślę że warto. Byłeś w radio, więc jakiś punkt zaczepienia masz. Skoro działasz w Rzeszowie to pewnie łatwiej będzie Ci dotrzeć do kolejnych osób związanych z tym miastem.
Bez tego, moim zdaniem, pomysł przejdzie bez echa.
Co do pytania w tym poście uważam, że promowanie zarabiania w zamian za dobre treści i dzielenie się swoją pasją to najkrótsza droga i tak najłatwiej zdobędziesz zainteresowanie w naszym kraju. Statystycznie na przykucie uwagi masz jakieś 4 sekundy, więc żadna decentralizacja (kto w "normlanym" świecie wie w ogóle co to znaczy), czy budowanie społeczności nie zadziała tak dobrze jak kasa.
Ostatnio usłyszałem fajne zdanie: "Na Steemit 90% ludzi przyszło dla kasy, a zostało dla społeczności".
Myślę, że jest w tym dużo prawdy i to chyba naturalny "cykl użytkownika" na tej platformie.
Dlatego na drugim miejscu jest moim zdaniem promowanie Steemit jako miejsca, gdzie można znaleźć wartościowe treści, które może przyciągnąć ludzi mających dość internetowego szamba. No ale tutaj potrzebna jest bardziej złożona strategia.
Chęć pomocy dalej podtrzymuję i śmiało możesz do mnie pisać. Piona!
Wybacz @the.foodini. Jakoś umknęło mi słówko "tym". Ale chyba nie minąłem się z prawdą, bo sam piszesz: "Uważam tylko, że liczenie na to, że przerobiony, oklepany mem wywoła viral, który ludzie nagle zaczną wrzucać w net to wielki optymizm." A w tym konkretnym przypadku jako "mem" rozumiem motyw, który każdy kojarzy.
A co sądzisz o tym, by zamiast kampanii stricte promującej Steem/Steemita zrobić kampanię zbierającą ludzi twóczych w KBK (z zaimplementowanym już Steemem). I dopiero jak już przyjdą by działać, przedstawić im Steem jako narzędzie. Ewentualnie zaznaczać to od razu, ale niejako na marginesie (chcemy działać, mamy super miejsce i korzystamy ze Steema). W kontekście tego co piszesz o lokalnych mediach wydaje mi się, że łatwiej będzie promować jakieś działanie korzystające ze Steem niż samego Steema/Steemita.
Memy odpowiednio zastosowane są super tylko pod warunkiem, że są "świeże" i stosowane ciągu tygodnia - dwóch od momentu kiedy zrobi się na nie hype. Później to odgrzewanie kotleta. Dlatego ciężko je zrobić z marszu na nośniku, który ma "zaklepane" terminy emisji innych reklam. Uważam, że billboard to poprostu niewdzieczny material do pracy z memami. Sam nosacz kojarzy mi się raczej negatywnie i ma kiepski wizerunek. Chociaż osobiście rozbrajają te memy, ale jednak to jest taki no typowy Janusz, po prostu. Ja to kumam, ale sama postać w tym kontekscie mnie jakoś nie leży.
Natomiast jeżeli wykorzystasz te billboardy jako nośnik komunikatu którym skierujesz ludzi w miejsce, gdzie dowiedzą się więcej to moim zdaniem wykorzystasz je najlepiej jak można.