Kresowe kadry #11: Dziwny Lwów
Lwów to inny świat. Chyba nigdzie indziej Zachód i Wschód nie ścierają się tak bardzo jak tu. Kontrasty są łatwo dostrzegalne. Z jednej strony świetna baza turystyczna, lokale na "europejskim poziomie" (a czasem nawet lepsze). Z drugiej - wschodnia egzotyka - wszelkiej maści sowieckie pozostałości, uliczny handel, marszrutki, krasnoludzkie pismo...
Poniżej kilkanaście fotografii zrobionych na przestrzeni ostatnich 4 lat, które przedstawiają różne lwowskie "dziwności".
Podoba mi się ten wybór :)
Cieszę się jak w Cieszynie ;)
Zacne zdjęcia. Jaki aparat ?
Dzięki. Canon EOS 60D i obiektyw Tamrona 17-50mm f/2.8.
Cudnie! Myślałam, że tylko na Korfu są takie dziwy ;)
Czekam więc na post o dworcu :)
Człowiek wysiada na dworcu kolejowym we Lwowie zachwycony architekturą budynku dworca i dostaje w twarz tym kresowym klimatem - jeziora w nawierzchni, milion marszrutek i jak okiem sięgnąć mały i średni handelek ;) Moim ulubionym Lwowskim "dziwactwem" są chyba kasowniki-dziurkacze na "wajchę". W starych, zardzewiałych tramwajach są zardzewiałe dziurkacze, a w najnowocześniejszych tramwajach za milion hrywien są... nowe dziurkacze, które od starych różnią się tylko tym, że "wajcha" jest pomalowana.
Panocku, jechałeś może i marszrutką od granicy do Lwowa? Niezapomniane przeżycie. A i ósemka dała mi o sobie mocno wtedy znać 😄
Otóż nie :)