Duch powstania 1863/4 na Biskupiej
Od kilku dni myśli moje krążą wokół powstania styczniowego. Wszystko za sprawą wileńskiego pogrzebu po 155 latach, który pokazał, że to o czym rozmawialiśmy 10 lat temu na spotkaniach Towarzystwa Michała Archanioła powoli się urzeczywistnia. Mam tu na myśli ideę Międzymorza - ideę współpracy narodów dawnej Rzeczypospolitej (w pierwszej kolejności) i innych państw regionu.
TMA od kilku lat praktycznie nie działa. Nigdy nie zostało rozwiązane, ale zasnęło snem twardym. Mimo to elementy tej początkowej identyfikacji przetrwały w ramach Królestwa Bez Kresu. Mam tu na myśli przede wszystkim trójpolowy herb powstańczy przedstawiający Orła, Pogoń i Michała Archanioła (Koronę, Litwę i Ruś). Od pierwszego dnia działania KBK wisiał on zaraz przy wejściu. Znak ten znalazł się również na rycarach - monecie bitej w "królewskiej" mennicy.
Przenosiny na Biskupią w Krakowie można odebrać jako spójny element tej trwającej od 11 lat opowieści. Przed wojną bowiem znajdowało się tu przytulisko dla weteranów powstania styczniowego. Jakiś czas temu szukałem informacji na ten temat. Wczoraj do tego wróciłem i okazało się, że to, co znalazłem kilka miesięcy temu, to był zaledwie wierzchołek góry lodowej. Istnieje dość bogata dokumentacja dotycząca tego miejsca. Zachowały się również zdjęcia...
Nie ma przypadków. Są znaki. Gdyby nie wiosenna zawierucha i ewakuacja z Rzeszowa, to możliwe, że dziś w dawnym przytulisku dla weteranów na Biskupiej byłby jakiś sklep lub biuro. Stało się jednak inaczej. Obecnie remontujemy miejsce, które przed wojną było domem dla tych, których walka stała się mitem założycielskim Niepodległej. To dlatego powstańców styczniowych otaczano w II RP powszechną czcią. W Krakowie centralnym miejscem tego szacunku była kamienica na Biskupiej 18. Dzięki Królestwu Bez Kresu może tak pozostać...
Przy okazji przypominam o trwającej wciąż zrzutce remontowej. Powoli przechodzimy do etapu wymagającego wydania poważnych środków, więc każdy pieniądz się przyda. Równocześnie musimy płacić czynsz i podatki. Do tej pory wydaliśmy na to 12 tys. złotych, czyli znaczną część tego, co zebraliśmy.