Czy grozi nam wojna? Kilka słów o geopolityce.

in #polish6 years ago (edited)

Wojna wszystko zmienia. W obliczu globalnego konfliktu to, czym żyjemy obecnie (choćby korekta bitcoina) przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Im bardziej przywykliśmy do pokoju i dotychczasowego ładu, tym większe będzie zaskoczenie, gdy on się skończy.

W listopadzie 2015 roku po raz pierwszy posłuchałem Jacka Bartosiaka. Jego wykład zrobił na mnie tak duże wrażenie, że postanowiłem stworzyć grę planszową, która ukaże wszystkie mechanizmy, o których mówił. Od tamtego czasu o wiele bardziej zainteresowałem się geopolityką. A każdy test mojej gry tylko potwierdzał, że ład światowy zależy od wielu czynników.

Na filmie: geopolityczna gra planszowa mojego autorstwa.

Najważniejszą rzeczą, którą uświadomił mi dr Bartosiak jest znaczenie mórz. Być może mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale to właśnie tą drogą transportowana jest większość towarów. To krwiobieg światowego handlu. Skalę pokazuje m. in. mapa przygotowana przez UCL's Energy Institute. Uświadomienie sobie tego faktu jest warunkiem sine qua non zrozumienia geopolityki. Pozwala to bardzo łatwo dojść do wniosku, że dominację na świecie może osiągnąć tylko ten, kto kontroluje morskie szlaki handlowe. Kiedyś robiła to Wielka Brytania. I dlatego wybuchła I wojna światowa. Dziś mocarstwem są Stany Zjednoczone, które dzięki lotniskowcom mogą w każdym momencie podjąć interwencję w dowolnym miejscu na świecie. To kolejna zasada geopolityki. O sile nie decyduje ilość wojska, tylko możliwość projekcji.

Polskie spojrzenie na kwestię bezpieczeństwa zwykle jest bardzo wąskie i sprowadza się do Rosji. Wiele osób ulega magii liczb i wyciąga błędny wniosek, że starcie z taką potęgą musi skończyć się klęską. Sęk w tym, że żadne państwo nie może rzucić wszystkich swoich sił do ataku. Rosja jest ogromna. Fakt. Utrzymanie jednak tak dużego terytorium pochłania sporo energii i wymaga ogromnych środków. Inna kwestia, że państwo Putina jest ważnym, ale bynajmniej nie głównym graczem. W globalnej rozgrywce pozostaje daleko w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami. To te państwa prowadzą rywalizację o dominację. I o tym właśnie mówił Bartosiak w pamiętnym wykładzie, którego wysłuchałem w 2015 roku. Dziś to się spełnia.

usa.jpg

fot. US Army w Tarnowie, maj 2016.

Bartosiak wiele razy zwracał uwagę, że obecny ład, przestał być korzystny dla jego architekta, czyli Stanów Zjednoczonych. Po Zimnej Wojnie doszło do sytuacji wyjątkowej. Związek Radziecki upadł, nie powstała jednak żadna koalicja balansująca wpływy USA. Amerykanie nie mieli równego sobie przeciwnika a ład, którego byli gwarantem, oparty na wolnym handlu, był korzystny dla wszystkich. To uśpiło ich czujność. Wdali się w wojnę z terroryzmem (mało istotną z punktu widzenia geostrategicznego), która pochłonęła sporo energii. Chiny nie przespały tego okresu i wzmocniły swoją potęgę. Piwot, który zapowadział Obama, czyli wycofanie się z Europy i skupienie się na Azji, był reakcją spóźnioną. I tu dochodzimy do punktu wyjścia, czyli do tytułowego pytania o wojnę. Jeśli bowiem status quo zostanie utrzymany, wówczas Chiny najprawdopodobniej dogonią Stany Zjednoczone, a na taki obrót sprawy administracja Trumpa nie może sobie pozwolić. Chodzi przecież o utrzymanie dominacji, o pozycję, do której Amerykanie mocno się przyzwyczaili. Trudno jednak uderzać w ład, który jest podstawą dobrobytu...

To, o czym trzy lata temu Bartosiak jedynie dywagował, dziś staje się faktem. Na początku marca Donald Trump ogłosił taryfy na import stali i aluminium. Końcem marca Chiny zapowiedziały cła odwetowe. Wojna handlowa staje się faktem. Jeszcze jej nie odczuwamy i rodzime media wciąż bardziej interesują polityczne rozgrywki między partią rządzącą a opozycją. To jednak kwestia czasu, gdy Polacy zrozumieją, że rywalizacja amerykańsko-chińska naruszy obowiązujący ład i możliwe, że mocno przemebluje świat, w którym żyjemy. Choć niekoniecznie przy użyciu czołgów i bomb.


PS. Osobom zainteresowanym tematem polecam godzinny wykład Jacka Bartosiaka, który odbył się 27 marca 2018.

Sort:  

Uwielbiam Bartosiaka, dla mnie on też był wstępem i zaproszeniem do geopolityki! Dzięki za wpis, na pewno obejrzę ten wykład dzisiaj – nie widziałem go nigdy ;)

Wykład był nieco ponad tydzień temu, więc świeża sprawa. W pierwszej połowie mówi o wojnie handlowej, w drugiej o tym, jakie ma to znaczenie dla Polski.

Jacek Bartosiak wie że pośrednio zainspirował Cię do prac nad Rimlandem? Jesteście w kontakcie? Tak czy siak - idzie złoto do złota - podziwiam i JB i DH.

Możliwe, że wie, bo kiedyś oznaczyłem go we wpisie na Twitterze i polubił ;) Są plany, aby ściągnąć go do Rzeszowa (to byłaby okazja porozmawiania), ale na razie to tylko mgliste plany...

Polecam "Następne 100 lat" Georga Friedmana. Trochę widzenie proamerykańskie, ale ta książka przemeblowała nieco moje postrzeganie polityki.

Więcej niż ,,trochę'' proamerykańskie to widzenie Friedmana.

Zgodzę się, ale napisana była w 2009 roku, wtedy nikt się jeszcze nie spodziewał, że świat niespełna 10 lat później się tak przemebluje. Być może takie wydanie w Polsce to "ku pokrzepieniu serc" sojuszników. Jednak to była moja pierwsza książka traktująca o geopolityce i przeżyłem szok poznawczy, o tym jak z perspektywy geopolityki mniej znacząca zdaje się polityka wewnętrzna państwa.

Polecam jeszcze starsze "wróżby" - : Anatolij Golicyn, Nowe kłamstwa w miejsce starych: komunistyczna strategia podstepu i dezinformacji, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Warszawa 2007.
Dostępne w sieci.

Nie za bardzo wiem co dodać, więc zapytam tylko - gdzie można dorwać twoją grę planszową?

Jeszcze jest w fazie testów, więc zasadniczo nie można jej nigdzie dorwać. Można w nią zagrać w KBK w Rzeszowie, ewentualnie w innych miastach, jak ruszę w jakiś tour.

Rosja atakiem na Polskę nie zyskuje nic. Nie mamy atrakcyjnych dla nich zasobów a charakterystyka terenu i doktryna obronna to spory problem przy wojnie konwencjonalnej. Kraje zachodnie wpompowały by w nas broń, amunicje, czołgi i paliwo i dały parasol powietrzny uniemożliwiający w Rosji przejecie kontroli w powietrzu. Wszystko tylko po to by ta wojna toczyła się u nas a nie u naszych zachodnich sąsiadów. Rosja utknęła by tu militarnie, oberwała kolejnymi sankcjami a Chiny z pewnością wykorzystały by taki moment na ugranie czegoś dla siebie... Rosji nie stać na konflikt zbrojny z Polską. Jest on totalnie dla niej nieopłacalny a jedynie ją osłabi. Putin nie jest głupcem. Krym i Ukraina już się Rosji gospodarczą czkawką odbija stąd próba zdominowania dostępu zasobów na mroźnej północy.

Kraje zachodnie wpompowały by w nas broń, amunicje, czołgi i paliwo i dały parasol powietrzny uniemożliwiający w Rosji przejecie kontroli w powietrzu. Wszystko tylko po to by ta wojna toczyła się u nas a nie u naszych zachodnich sąsiadów.

  1. W 1939 państwa zachodnie poprzestały na wypowiedzeniu wojny i "siedzącej wojnie", więc ta pompa mogłaby i tym razem nawalić.
  2. W przypadku wojny (sensu stricto) Amerykańsko-Chińskiej, Rosja będzie miała do wyboru: 1) stanąć po stronie USA 2) stanąć po stronie Chin 3) zachować neutralność. Wybór 1) mógłby wiązać się z dealem, którego ofiarą padłaby Polska i Pribaltika. To samo wybór 2).

Właśnie po 1939 zmienił się stosunek do takiego wsparcia. Zobacz ile sprzętu i "instruktorów" wpompował zachód w Ukrainę, żeby zatrzymać rebelię wspieraną przez Putina. Koszty obrony po stronie ukraińskiej są rozłożone na społeczność międzynarodową. Koszty po stronie rebelii ponosi jedynie Rosja, której jeszcze dołożyli sankcje gospodarcze. Putin wkręcił nogawkę w Ukrainę i Krym. Wygrał bitwę o kawałek ziemi a przegrywa wojnę ekonomiczną w dłuższej perspektywie czasu Rosja wyjdzie z tego osłabiona gospodarczo. Chinom to bardzo na rękę.

Dzięki za ten post i filmik, Bartosiaka znałem chociaż pełnego wykładu jeszcze nie dane mi było posłuchać, warto!

Tak, Bartosiak jest przeciekawy... A najciekawsze jest to, że jego stare wykłady, w kontekście tego co się dzieje obecnie, brzmią jak proroctwa.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.16
JST 0.032
BTC 59894.48
ETH 2608.80
USDT 1.00
SBD 2.46