Biura podróży go nienawidzą! Odkrył 1 prosty sposób jak podróżować za darmo.
Wyświetlił mi się kiedyś na YouTubie film. Skrillex in South America. Obejrzałem i pomyślałem sobie: "Fajnie ma ten Skrillex". Po chwili uświadomiłem sobie jednak, że ja mam podobnie. Skala oczywiście jest inna i raczej nie mam szans na trasę po Ameryce Południowej z noclegiem w willach nad brzegiem morza. Mechanizmy jednak są podobne: ktoś płaci za moją podróż i fatygę, nocleg mam zapewniony, często jakiś "lokals" pokazuje mi miasto a po koncercie zaprasza na imprezę. Czy istnieje lepszy sposób podróżowania?
Koncerty zwykle gram na południu Polski. Zaproszenia z dalszych stron zawsze dobrze kalkuluję. Jeśli już decyduję się na wyjazd staram się zrobić to tak, aby dojechać na spokojnie i mieć trochę czasu na rekonesans. Unikam zatem wyczerpujących tras koncertowych. Ostatnio poznałem dwóch muzyków z Australii. Grali akurat w Rzeszowie. Od kilku dni byli w drodze. Każdej nocy spali gdzie indziej. Na zwiedzanie czasu nie mieli. Kontrakt to kontrakt. Ja tego problemu nigdy nie mam. Koncerty to dla mnie okazja poznania nowych miejsc i ludzi. I choć czasem wiąże się to z brakiem snu i długą podróżą, to z każdej trasy przywożę dobre wspomnienia. Poniżej kilka z nich.
Dyneburg 2008
Latem 2008 roku zacząłem wydobywać ze znajomymi zapomniane pieśni z XIX-wiecznych śpiewników. Pierwszy koncert zagraliśmy w Tarnowie w rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta. Kolejny 27 grudnia w Dyneburgu (łot. Daugavpils). Bardzo dobrze wspominam ten wyjazd. Dla mnie sentymentalny. Był to bowiem kolejny powrót na Łotwę. Wyjechaliśmy 26 grudnia. Następnego dnia nad ranem byliśmy w Rydze. Wsiedliśmy w pociąg do Daugavpilsu. Koncert zagraliśmy wieczorem na sali Polskiej Szkoły. Następnego dnia nasi gospodarze zabrali nas w objazd po Łatgalii. Odwiedziliśmy m.in. Liksnę i Krasław.
29 grudnia nad ranem opuściliśmy Dyneburg i pojechaliśmy pociągiem do Aizkraukle. Stamtąd autobusem do Sece, gdzie przenocowaliśmy u łotewskiej rodziny, w której byłem zakwaterowany podczas projektu w 2007 roku. 30 grudnia pojechaliśmy do Rygi. Stamtąd w nocy do Wilna, gdzie nad ranem przespaliśmy kilka godzin u Justyny - litewskiej Polki poznanej w Dyneburgu. Sylwestra spędziliśmy w siedzibie Związku Polaków na Litwie. Po nieprzespanej nocy nad ranem poszliśmy do Ostrej Bramy. Kilka godzin później wracaliśmy już pociągiem do Polski.
Parczew 2009
Na początku października 2009 roku w Parczewie został odsłonięty pomnik poświęcony powstańcom styczniowym. Pojechaliśmy tam na dwa Golfy ekipą tarnowsko-rzeszowską. Wiele nie pozwiedzaliśmy, wyjazd był jednak pełen przygód. Po uroczystościach np. wsiedliśmy w samochody i udaliśmy się na ucztę przygotowaną przez magistrat. Jadący na końcu Kamil miał jednak pecha i zatrzymała go policja. Policjant podszedł i mówi:
— Dokumenty proszę.
— Ale my jedziemy za burmistrzem...
— Aaaa, jak za burmistrzem, to proszę jechać!
W Parczewie mieszka również Gośka vel @sarna. Była to więc okazja, by ją odwiedzić i zrobić kilka tradycyjnych, ustawianych zdjęć. Ostatnie niestety spotkało się z sabotażem (tylko Halstein nie zdradził)...
Dyneburg 2010
Latem 2010 roku otrzymałem maila z Ambasady RP w Rydze. Okazało się, że przeszukali cały Internet szukając artystów śpiewających o polsko-łotewskim braterstwie broni i znaleźli tylko mnie (czasem warto siedzieć w niszy). A że planowana była duża uroczystość związania z rocznicą wyzwolenia Łatgalii, połączona z wizytą Prezydenta RP, no to zaproponowali mi koncert... Oczywiście zgodziłem się. Nie pogardziłbym przecież koncertem na Łotwie. Przed wyruszeniem w drogę musiałem jednak zebrać drużynę.
Oprócz Halsteina, z którym grałem od początku, czyli od 2008 roku, pojechali z nami: Anka, Kamil i Kotulbaum, który dwa lata później był trzonem trasy Pielgrzymsto Polskie. Koncert miał być 11 września. W drogę ruszyliśmy ósmego. Pierwszą noc spędziliśmy w Warszawie. Następnego dnia mieliśmy spotkanie w Ambasadzie Republiki Łotewskiej, po którym ruszyliśmy na Kowno. W Dyneburgu byliśmy po pierwszej w nocy. Pamietam jak w poszukiwaniu hotelu zajechaliśmy na dworzec autobusowy. Podszedłem do taksówki, aby zapytać o drogę. Taksówkarz wysiadł, ukłonił się i rzekł tonem gospodarza miasta: "здраствуйте!"
Był 10 września. Tego dnia zaplanowaną mieliśmy tylko próbę w Domu Jedności. Nie gramy zbyt skomplikowanych kawałków, więc wystarczyło nam pół godziny i wsio. Popołudnie mieliśmy wolne, pojechaliśmy zatem do Kraslavy.
Następnego dnia zagraliśmy koncert, wymeldowaliśmy się z hotelu (najlepszego w mieście) i pojechaliśmy do Wilna. Tu spotkaliśmy się z Godą, którą poznałem w 2009 roku, a która nauczyła nas kilku pieśni z rozłożeniem na głosy. Przenocowaliśmy w polskiej szkole.
Przedpołudnie 12 września spędziliśmy w Wilnie. Potem pojechaliśmy do Mejszagoły, gdzie odwiedziliśmy prałata Józefa Obrębskiego, który miał wtedy 104 lata. Rzekł nam byśmy więcej starali się o ducha, i że czasy są niedobre. Z Mejszagoły wróciliśmy na Łotwę. Do Sece. Cały kolejny dzień spędziliśmy na łotewskiej prowincji. Pogoda była piękna. Istna sielanka. Wieczorem wybraliśmy się do Koknese, gdzie stoją ruiny jednej z najważniejszych twierdz Rzeczypospolitey. Po powrocie do Sece rozpaliliśmy w pozostałościach wiatraka epickie ognisko...
14 września opuściliśmy Sece i pojechaliśmy do Rygi, gdzie cały dzień spotykaliśmy się z moimi znajomymi. Dzień zakończyła ludowa potańcówka, na którą zaprosił nas Janis z zespołu Kokle. Było wiele radości. Następnego dnia koło południa ruszyliśmy w drogę powrotną... 16 września koło 21.00 byłem w Tarnowie.
Do dziś z dużym sentymentem wspominam tamten wyjazd. Trwał on łącznie 9 dni, podczas których sceneria zmieniała się jak w kalejdoskopie. Jednego dnia byliśmy na łotewskiej prowincji, gdzie diabeł mówi dobranoc, drugiego w tętniącej życiem Rydze. Jednej nocy spaliśmy w najlepszym hotelu w Dyneburgu, kolejnej na podłodze w polskiej szkole w Wilnie. Spaliśmy jednak niewiele. Nocne Polaków rozmowy wkręcają mocno...
Gowidlino 2016
Podobny klimat miał wyjazd do Gowidlina w 2016 roku. Wrażenie to mam zapewne przez wrześniową aurę, która - tak jak podczas wyjazdu do Dyneburga - mocno sprzyjała. Skład jednak był znacznie okrojony. Tym razem mógł pojechać tylko Halstein. Dołączyła do nas również (jako kierowca) Maria. Z Tarnowa wyruszyliśmy po 21.00. Całą noc jechaliśmy. Na miejscu byliśmy nad ranem. Kilka godzin snu w gospodarstwie. Wieczorem koncert. Po koncercie długa rozmowa o Kaszubach, historii, polityce. Następnego dnia powrót...
Po drodze zatrzymaliśmy się w Kościerzynie. Obejrzeliśmy centrum miasta. Długo jednak nie zabawiliśmy. Przed nami była długa droga.
Legnica 2017
Ostatni dalszy wyjazd koncertowy miałem w maju 2017 roku. Do Legnicy. Był to jeden z kilku koncertów, które zagrałem z @foggymeadow.
Występ mieliśmy 14 maja, ale z Rzeszowa wyjechaliśmy dzień wcześniej koło 10.00. W Legnicy byliśmy koło 16.00. Zakwaterowanie. Obchód miasta. Następnego dnia próby i koncert. Po koncercie znów na miasto. Wyjechaliśmy na spokojnie, po 21.00. Napierw pociągiem do Wrocławia. Potem autobusem do Rzeszowa. Na miejscu byliśmy o 4.30.
Przez ostatnie 10 lat zagrałem ponad 60 koncertów. Powyżej opisałem zaledwie kilka koncertowych podróży, które najbardziej zapadły mi w pamięć i utwierdziły w przekonaniu, że jest to wręcz formuła idealna zwiedzania świata. Pozwala bowiem nie tylko za darmo poznawać nowe miejsca, ale często oferuje dodatkową gratyfikację. Oczywiście im wiecej członków zespołu, tym sprawa się komplikuje. W sytuacji bowiem, w której ktoś chce zostać dłużej, a ktoś inny szybko wracać do domu, to zwykle wygrywa opcja druga...
PS. Jeśli ktoś jest ciekawy, gdzie jeszcze grałem w ciągu ostatnich 10 lat, to tutaj kompletna lista koncertów:
29.10.2008 Tarnów
27.12.2008 Dyneburg (Łotwa)
08.03.2009 Kraków
02.05.2009 Wisła
15.05.2009 Tarnów
16.05.2009 Rzeszów
16.06.2009 Warszawa
13.09.2009 Katowice
03.10.2009 Parczew
11.11.2009 Bielsko-Biała
14.11.2009 Kraków
11.09.2010 Dyneburg (Łotwa)
10.11.2010 Rzeszów
10.11.2010 Raniżów
13.11.2010 Kraków
15.11.2010 Stalowa Wola
17.11.2010 Przemyśl
19.11.2010 Krosno
27.11.2010 Biecz
14.01.2011 Kraków
13.05.2011 Kraków
23.01.2012 Bytom
01.03.2012 Kraków
22.04.2012 Kraków
13.07.2012 Kraków
14.07.2012 Katowice
14.07.2012 Gliwice
14.07.2012 Głogówek
15.07.2012 Opole
20.07.2012 Tarnów
21.07.2012 Jarosław
21.07.2012 Przemyśl
22.07.2012 Rzeszów
28.07.2012 Katowice
28.07.2012 Częstochowa
29.07.2012 Brzeziny
13.10.2012 Rzeszów
28.10.2012 Tarnów
27.01.2013 Bielsko-Biała
09.02.2013 Warszawa
17.03.2013 Rzeszów
18.04.2013 Kraków
12.05.2013 Kraków
04.03.2014 Warszawa
13.05.2014 Wilno (Litwa)
02.06.2014 Dyneburg (Łotwa)
14.09.2014 Głogówek
13.12.2014 Tarnów
06.05.2015 Warszawa
15.05.2015 Kraków
16.05.2015 Toruń
26.06.2015 Rzeszów
14.01.2016 Opole
01.03.2016 Lublin
02.04.2016 Rzeszów
13.05.2016 Kraków
03.09.2016 Rzeszów
17.09.2016 Gowidlino
16.11.2016 Wilno (Litwa)
10.04.2017 Opole
14.05.2017 Legnica
25.11.2017 Rzeszów
ZA JE BI STY tekst! RESTEEM!
Lista miast robi wrażenie :) A każdy koncert inne niezapomniane wspomnienia! Tylko pozazdrościć :D Mi w podobny sposób z chórem udało się zwiedzić Finlandie, Łotwę, Rosję, Włochy, USA i każdy wyjazd wspominam bardzo dobrze, ale najważniejsze na nich byli zawsze ludzie z którymi dzieliłem te podróże. Znów mieć te 18 lat ach... ;)
No ja jak miałem 18 lat to jeszcze nie koncertowałem ;) Ba! Nawet bym wtedy nie pomyślał, że kiedykolwiek będę :D
Świetne to ostatnie zdjęcie! Można wiedzieć jakim sprzętem zrobione?
Dzięki :) Odpowiadając na pytanie: Canon EOS 60D i obiektyw Tamrona 17-50mm f/2.8.
Skoro już śpiewacie o polsko-łotewskim braterstwie broni - gdy ostatnio obie nacje znalazły się na jednym polu bitwy, Łotysze z 15 Dywizji Grenadierów SS Lattland dopuścili się zbrodni wojennej, paląc żywcem 32 pojmanych polskich żołnierzy z 1 Dywizji Piechoty 1 Armii LWP. Tak mi się przypomniało.
To ja przypomnę, że historycy do dziś spierają się kto dokonał zbrodni w Podgajach i odpowiedzialność 15. Dywizji nie jest przesądzona.
Rzeczywiście genialny sposób na podróżowanie :) Połączenie przyjemnego z pożytecznym - to lubię najbardziej! Pozdrawiam!