Haha... zjeść się nie da ale wywar zdrowy jak się okazuje, więc nadal go wyciągam na brzeg talerza albo wyławiam z garnka ;) Nie wiem czy byłeś w Grecji, tutejsze liście mają zupełnie inny aromat jak pisałam w poście, wręcz przyjemny. Jak będziesz to poszukaj, ale taki z drzewa, nie ze sklepu, możesz nawet do szafy go wykorzystać zamiast kulek na mole (zapomniałam o tym napisać w poście) :)
Nigdy nie byłem w Grecji. Może kiedyś nadarzy się okazja to skorzystam. Co do liści to teraz będę wyławiał z talerza i do szafy wrzucał :D Niech mole ucztują ;) Tylko ciekawe co na to żona powie...
Uwielbiam dodawac liscie do potraw .... :) nie wyobrazam soebie bez nich ...niestety mam tylko te ze sklepu ale nie narzekam ...:) kiedys mialam male drzewko na parapecie ale jak to - ususzylam ...!!!!
Piękne widoki, dom z ogrodem, Ty żyjesz chyba w raju.
Co do liścia, nie wiedziałem że jest duża różnica, liść ze sklepu a taki z drzewa, cały czas myślałem że to jest to samo, przecież jak ususzysz taki z drzewa to jest to samo co kupisz w sklepie już ususzony.
Mam tutaj swój mały raj, przynajmniej tak go nazywam :) Ale jeszcze dużo pracy i nauki przede mną ;)
Co do suszonych ziół, to te tutejsze mają bardziej intensywny a wręcz odmienny aromat niż te w Polsce. A jeśli sama suszę to jest podobnie a poza tym np. liść laurowy suszony jest zielony a nie taki bury jak ze sklepu. Skoro zauważam tą różnicę to dzielę się moim spostrzeżeniem. I nie bez przyczyny wszyscy turyści kupują tutaj (i zapewne nie tylko tutaj) zioła i przyprawy, aczkolwiek te moje ogrodowe i tak są lepsze niż te z tutejszych sklepów ;) Osobiście chciałabym pojechać po przyprawy do Indii albo Konstantynopola :)
To co Ciebie powstrzymuje przed taką podróżą, teraz świat stoi otworem.
Ps. ale chyba już nie ma Konstantynopola, tylko Stambuł. Chyba że ja o czymś nie wiem
Nie bierz do głowy dziewczyno, to jest tak jak się człowiek przyzwyczai do jednej nazwy, jak u mnie w mieścinie mówiliśmy spotykamy się pod kinem i tak było 25 lat temu, kina nie ma już 20 lat tylko sala ćwiczeń a i tak dalej się mówi pod kinem, wszyscy wiedzą o co chodzi.
Liść laurowy, paskudztwo ;) Zawsze bylem zdania, że po co to dodawać do jedzenia skoro i tak ląduje na brzegu talerza, bo zjeść się tego nie da :p
Haha... zjeść się nie da ale wywar zdrowy jak się okazuje, więc nadal go wyciągam na brzeg talerza albo wyławiam z garnka ;) Nie wiem czy byłeś w Grecji, tutejsze liście mają zupełnie inny aromat jak pisałam w poście, wręcz przyjemny. Jak będziesz to poszukaj, ale taki z drzewa, nie ze sklepu, możesz nawet do szafy go wykorzystać zamiast kulek na mole (zapomniałam o tym napisać w poście) :)
Nigdy nie byłem w Grecji. Może kiedyś nadarzy się okazja to skorzystam. Co do liści to teraz będę wyławiał z talerza i do szafy wrzucał :D Niech mole ucztują ;) Tylko ciekawe co na to żona powie...
:-D
Skoro leczy kaca to jutro rano na pewno mi się przyda ;) A tak na serio to nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez liścia
;) Ja już też nie - zwłaszcza bez tego z mojego ogrodu :)
Uwielbiam dodawac liscie do potraw .... :) nie wyobrazam soebie bez nich ...niestety mam tylko te ze sklepu ale nie narzekam ...:) kiedys mialam male drzewko na parapecie ale jak to - ususzylam ...!!!!
Ususzyłaś? To pewnie masz zapas suszonych liści laurowych ;)
Mój najmłodszy syn ma na imię... Wawrzek :D
O, super! Po grecku Dafnis :)
:D Dafnis, muszę zapamiętać :)
Chyba łatwo będzie bo kojarzy się z rozwielitką (po łacinie: Daphnia) [Takie małe bezkręgowce-pokarm dla rybek] :D
:)
Piękne widoki, dom z ogrodem, Ty żyjesz chyba w raju.
Co do liścia, nie wiedziałem że jest duża różnica, liść ze sklepu a taki z drzewa, cały czas myślałem że to jest to samo, przecież jak ususzysz taki z drzewa to jest to samo co kupisz w sklepie już ususzony.
Mam tutaj swój mały raj, przynajmniej tak go nazywam :) Ale jeszcze dużo pracy i nauki przede mną ;)
Co do suszonych ziół, to te tutejsze mają bardziej intensywny a wręcz odmienny aromat niż te w Polsce. A jeśli sama suszę to jest podobnie a poza tym np. liść laurowy suszony jest zielony a nie taki bury jak ze sklepu. Skoro zauważam tą różnicę to dzielę się moim spostrzeżeniem. I nie bez przyczyny wszyscy turyści kupują tutaj (i zapewne nie tylko tutaj) zioła i przyprawy, aczkolwiek te moje ogrodowe i tak są lepsze niż te z tutejszych sklepów ;) Osobiście chciałabym pojechać po przyprawy do Indii albo Konstantynopola :)
To co Ciebie powstrzymuje przed taką podróżą, teraz świat stoi otworem.
Ps. ale chyba już nie ma Konstantynopola, tylko Stambuł. Chyba że ja o czymś nie wiem
No widzisz, jakie niejasności, po grecku mówi się Konstantynopol nadal, nie pomyślałam i napisałam :)
Mnie nie przeszkadza wiedziałem o co Tobie chodzi, myślałem że może zmienili z powrotem na starą nazwę. W tych czasach wszystko jest możliwe.
To się wymądrzę, że tak naprawdę stara nazwa to Bizancjum. ;-P
I za to masz moje Follow
No tak, masz rację... ale fakt faktem, że się rozpędziłam ;)
Nie bierz do głowy dziewczyno, to jest tak jak się człowiek przyzwyczai do jednej nazwy, jak u mnie w mieścinie mówiliśmy spotykamy się pod kinem i tak było 25 lat temu, kina nie ma już 20 lat tylko sala ćwiczeń a i tak dalej się mówi pod kinem, wszyscy wiedzą o co chodzi.
Dokładnie, cieszę się, że mnie rozumiesz :)
Liście i kulki zawsze do wywalenia. Chyba nigdy tego nie polubię :)
Wszyscy wywalamy z talerza... ale smak w potrawie zostaje i o to chodzi :) Chyba, że i tego nie lubisz...
Nie wiem, chyba tego nie czuję :) Ogólnie zupa ma być dla mnie czysta, nie lubię pływającej zieleniny czy innych takich rzeczy.
Mam i ja -ale najlepszy ponoć wysuszony.W UK tego masa rośnie aż się zdziwiłem-nie ma zimy.
No popatrz... nie wiedziałam, że tam rosną. Najlepszy wysuszony, to prawda :)