You are viewing a single comment's thread from:

RE: Tajemnice, których nie było

in #polish6 years ago (edited)

Kurde chciałem napisać, że legendy to w sumie są fajne i sam w tekstach turystycznych (a piszę ich dość dużo) takowe podaję tylko trzeba zaznaczyć, że to legenda, ale potem doczytałem do ostatniego akapitu :P

Co do lokalnych tajemnic to niestety miałem kiedyś dwie potężne kłótnie ze znawcami właśnie. Pierwsza dotyczyła tego, że grupa lokalsów strasznie sie oburzyła o nazwanie ich wsi... wsią :D Utrzymywali, że to osada. A ja doczytałem i okazało się, że owszem w XIX wieku jak likwidowano wiele miast w Królestwie to żeby tak do końca ludzi nie gnoić car wprowadził pojęcie osady. I to słowo przekazywane z pokolenia na pokolenie przetrwało u nich do dziś. Nie docierały tłumaczenie, że dziś osada to tylko kilka domków na krzyż, a oni są dużą wsią. Nie! Osada i koniec!
Druga sprawa (co ciekawe ta sama wieś) dotyczyła pochodzenia nazwy ich miejscowości. Otóż nazwa ta ma dość jasne pochodzenie patronimiczne (a już na pewno od imienia). Zaatakował mnie archeolog twierdząc, że ta nazwa nie może pochodzić od imienia założyciela/kasztelana/czy innego przywódcy bo... podczas badań archeologicznych nie znaleziono jego grobu! I koniec - nie ma znaczenia historia języka! W końcu znalazł jakieś opowieści mieszkańców spisywane przez miejscowego fascynata i tam ktoś sobie wymyślił jakąś legendę dotyczącą nazwy, no i pan archeolog, że hurr durr na pewno tak było.

Tak więc znam ten ból :)

Sort:  

Niezłe. :) Zwłaszcza teoria o wymaganym grobie założyciela/właściciela. Gdyby miał pięć wiosek, to musiałby się kazać w kawałkach pochować. :)

Bardzo lubię legendy, ale nie podoba mi się trend współczesnego tworzenia legend wbrew historii. Legenda jest świetna, gdy historię uzupełnia - opowiada o zdarzeniach pozaźródłowych. Na przykład legenda wywodząca nazwę mojego miasteczka od oporu stawionego podczas najazdu tatarskiego - źródeł nie ma, jest opowieść. Spotykam się jednak z tekstami literackimi, które przeczą dość podstawowym faktom, co do których źródła podają konkretne informacje. Nie mam nic przeciwko opowiastce, która uzasadniłaby jakieś działanie postaci historycznej wprowadzając na przykład wątek romantyczny, nadprzyrodzony - wedle gustu autora, ale zastąpienie rzeczywistego fundatora zabytku jakąś bajkową bliżej nieokreśloną postacią jest moim zdaniem kiepskim pomysłem.

Wiesz to jest temat rzeka. Wszystko zależy od tego jak, w jakim stylu, po co i tak dalej. Najgorzej jednak kiedy takie legendy tworzą przewodnicy. Powiem szczerze, że często do artykułów wybieram sobie różne historie właśnei ze zbiorów legend - niektóre z nich wyglądają jakby krzyczały do mnie z pierwszych akapitów "mam pół roku, wymyślił mnie autor książki". Ale co poradzić?

Odkrzyknąć "Schowaj się pod kamieniem na jakieś 200 lat!" :D
Nie będę cytować konkretnych przykładów, ale z opisem trafiłeś w punkt. Taka legenda od razu "sama się przedstawia".

Czasami są to pomysły lub naciski jakiegoś wydziału promocji miasta, konkurs z wydaniem prac laureatów, radosna twórczość dofinansowana. Głównym poblemem wielu takich legend jest to, że sa one bardzo złe pod względem literackim.

A ja jeszcze przypomniałam sobie taki trochę śmieszny przypadek publikacji w sieci. Na swoim blogu pan, który jest historykiem z doktoratem opisał pobliską miejscowość i zrobił zadziwiający błąd. Otóż nie sprawdził rodzaju gramatycznego jej nazwy i w całym, dość długim zresztą opracowaniu pisał "ta" zamiast "ten".

" Głównym poblemem wielu takich legend jest to, że sa one bardzo złe pod względem literackim."

Myślę, że spokojnie można by zebrać garść określeń które muszą się koniecznie pojawić w każdej takiej legendzie :D Coś w stylu "cerę miała jak mleko, usta jak maliny" :D

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 62740.92
ETH 3354.24
USDT 1.00
SBD 2.46