Wiara, wiedza, dwutlenek węgla, taka sytuacja

Riposta do https://steemit.com/polish/@didymos/katolicyzm-wiara-nauka-i-hemoglobina.

Zacznijmy od tego, że Jezus nie założył katolicyzmu. Bynajmniej powyższy fragment tego nie dotyczy (ani żaden inny w Biblii), a ten jest o tym, że faryzeusze chcieli go usidlić słowem na mowie przeciwko Cezarowi w sprawie płacenia podatków. Proszę sprawdzić Mt 22, 15-22.
Wierzymy, że założył Chrześcijaństwo - czyli katolicyzm też: "Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą"[Mt 16]. Oczywiście detale pojawiły się później.

Bynajmniej powyższy fragment tego nie dotyczy (ani żaden inny w Biblii), a ten jest o tym, że faryzeusze chcieli go usidlić słowem na mowie przeciwko Cezarowi w sprawie płacenia podatków. Proszę sprawdzić Mt 22, 15-22
Powyższy fragment pokazuje, że Jezus nie występował przeciwko władzy Cezara i szanował jego władze polityczną - oddzielał religię, którą głosił, od ustroju.
Później @didymos podaje przykłady, które mają świadczyć o tym, że
"wysocy rangą hierarchowie KK (nie?) stronią od polityki i od pieniędzy podatników"
Wypowiadanie opinii i sugestie to nie jest narzucanie ustroju politycznego, ani łączenie polityki z religią. Przedstawiciele KK mają prawo to opinii i dzielenia się nią ze społeczeństwem, mogą nawet przekonywać odbiorców do jakiegoś wyboru i sami też mogą być wyborcami. KK to nie jest obiektywne medium, choćby dlatego, że w skład jego kompetencji wchodzi ocena moralna. Agitacja postaw i działań nie jest równoznaczna z chęcią przejęcia władzy politycznej. KK poucza ale nie zajmuje stanowisk - organem władzy politycznej w Watykanie jest cały czas rząd Włoch.
Konkordat można popierać lub nie, ale jest to legalna umowa, która działa, póki ktoś jej nie zerwie. Zerwanie konkordatu nie grozi wojną, ograniczeniem stosunków handlowych, embargiem - tym wszystkim, co cechuje zrywanie stosunków dyplomatycznych. Władzom kościoła pewnie będzie smutno i z tą konsekwencją będziemy musieli sobie radzić, jakby co.

Autor załatwia temat merytorycznie (?) i pokazuje wyższość katolicyzmu nad islamem argumentując, że pozostałe to religie totalne. Z sensem? No nie wiem...
Nie pozostałe religie, tylko religie totalne - tylko takie wymieniłem, a że nie jest ich tak dużo, to posiłkowałem się też fikcyjną, z gry komputerowej. Nie pokazuję żadnej wyższości, pokazuje, że religie totalne nie są przedmiotem mojego tekstu, ponieważ obejmują więcej dziedzin życia, niż duchowa i moralna. Napisałem, że są archaiczne, ponieważ powielają model porządku społecznego, który stworzono dawno temu, pomimo tego, że później powstało wiele innych koncepcji społecznych. Nie są nowoczesne.
Islam spokojnie możesz przeciwstawić nauce i będzie tak, póki Mułłowie nie uznają ,np, że ziemia ma prawo się kręcić. Religie totalne potrzebują przemian społecznych, kulturowych i cywilizacyjnych, aby mogły wejść w kategorie religii adekwatnych do mojego tekstu. O wyższości lub niższości katolicyzmu wobec innych religii można dopiero zacząć rozmawiać, jeśli by się bardzo chciało.
Posługiwałem się Katolicyzmem, bo jest mi najbliższy, ale to przykład. Buddyzm też by zadziałał, albo Prawosławie, albo Shinto -tylko że wtedy nie posługiwałbym się cytatami biblijnymi. To by się zmieniło.

Eeee?
Proszę rozwinąć pytanie.

Nie ma potrzeby używać stu osiemdziesięciu pięciu trudnych słów.
To prawda

Chyba pomyliłeś Abrahama z Mojżeszem? Abraham (wtedy jeszcze Abram dotarł do ziemi Chananejskiej/Kanaan, Księga rodzaju 12, 5)
Ale potem poszedł, dlatego "patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi". Kanaan (jego część leży w granicach Ziemi Obiecanej) nie był dla Abrahama nową ojczyzną. Nic nie pomyliłem, ale przyznaje że można było mieć takie wrażenie.

Jeżeli obietnica się spełnia to niepewność znika? Bo się rymuje z logika?
Chodziło mi o to, że Abraham nie dostał tego, czego mógł oczekiwać po otrzymaniu obietnic. Założyłem, że wyobrażał sobie efekt swoich starań w inny sposób. Mimo, że zetknął się z Ziemią Obiecaną, to nie został jej władcą,a mógł tak wnioskować. Poza tym przyznaje się do stylistycznych potknięć w swoim tekście i do tendencji do komplikowania wypowiedzi. Nie robię tego chcący.

Dziwny wniosek.
Nie, jest spoko.

Przypominam, że wiara to przeświadczenie o słuszności czegoś; przekonanie o wartości czegoś; przekonanie, że coś się spełni_. Najbardziej przekonują nas rzeczy, które możemy sami sprawdzić. Przykład: chwytasz kamień, podnosisz go na wysokość swojej głowy, a następnie otwierasz dłoń. Kamień spada na ziemię. Powtarzasz tą czynność 10 razy. Na podstawie wcześniejszego doświadczenia wierzysz, że jakbyś to zrobił kolejny raz, skutek byłby identyczny.
Za SJP, wiedza to 1. ogół wiadomości zdobytych dzięki badaniom, uczeniu się itp.; - to opisałeś. Wiara różni się od wiedzy tym, że nie potrzebuje dowodu, by trwać.

Niejaki Augustyn miał problem z logiką, skoro wiara (a więc przekonanie, że coś jest prawdą) jest obarczone zwątpieniem.
Jest obarczona ZAGROŻENIEM zwątpienia, tak jak ścieżka cnoty jest obarczona zagrożeniem grzechu. Trudne czynności są obarczone ryzykiem porażki. Z resztą to już był mój komentarz, mogłem to uwydatnić, przepraszam i nie czepiaj się już biednego św Augustyna

Oj, ciężka sprawa...
Dokładnie to samo mówiłem! Czytasz mi w myślach?

To już jest jak to nazwałeś intelektualna gimnastyka, żeby nie powiedzieć breakdance.
Masz rację, wiara nie musi być logiczna ani empiryczna. Tym się właśnie różni od wiedzy, która wymaga sprawdzalności przez doświadczenie, albo chociaż mocnych dowodów (w przypadku historii i archeologii).

Nie wiem jak na podstawie emocji można być o czymś przekonanym?
Tu pisałem o wierze "czynnej" - relacja z Bogiem może być emocjonalna

Zachęcam do przeczytania https://steemit.com/polish/@didymos/biblia-ksiega-natchniona-przez-boga-czy-opowiesci-z-mchu-i-paproci, gdzie napisałem dwa zdania o tym, że Biblia przechodzi testy bibliograficzne czy historiograficzne wg tych samych zasad co inne starożytne dzieła, a także o badaniach archeologicznych, które nie badają niematerialnego świata. Lornetką nie zobaczysz bakterii, potrzebujesz mikroskopu. Trzeba zatem użyć odpowiedniego narzędzia, aby zobaczyć coś czego nie widać przy pomocy innego.
Nie wątpie że Biblia przechodzi takie testy, ale, dla mnie i dla potrzeb mojego artykułu, ważniejsze od opisów historycznych są opisy relacji z Bogiem, na które nie ma dowodów archeologicznych, nawet mikroskopijnych. W takie relacje można tylko wierzyć, jeśli się nie wierzy, można je sobie tłumaczyć brakiem wiedzy, halucynacją, ufoludkami, czym chcesz.

Gdyby nauka mijała się z wiarą, to kto by wierzył? (mija się na podstawie tego typu dowodów https://steemit.com/polish/@didymos/kiedy-i-jak-powstal-wszechswiat-i-ziemia) Chyba tylko wariaci?
No to udowodnij Boga empirycznie. Jeśli udowodnisz, nie będziesz musiał wierzyć bo będziesz już wiedział. Dlatego wiara znika wraz z pojawieniem się dowodów. Nie jest już potrzebna. Wierzysz dopóki nie wiesz napewno - logika po raz któryś. Nauka mija się z wiarą ponieważ ma inny punkt odniesienia. Wiara i nauka opisują odrębne rzeczywistości. Wiara odnosi się do rzeczy subiektywnych i nadprzyrodzonych, a nauka do materialnych i stara się być obiektywna. Ich obszary się nie zazębiają, a jeśli jakiś element wiary da się opisać naukowo, to wtedy staje się on elementem nauki, bo nie trzeba już w niego wierzyć.

• @glass.wolf posłużył się mniej więcej tyloma skomplikowanymi terminami na 10 cm2 monitora ilu ja używam w ciągu całego roku i musiałem po osiem razy przetwarzać informacje. :-D*
  Toś Ty taki? W ramach przeprosin wklejam zdjęcie uśmiechniętych ludzi - czytałem że lubisz
  

Źródła:

http://www.teologia.pl/m_k/kkk1c05.htm
http://www.intratext.com/IXT/POL0073/_P84.HTM
https://sjp.pl/wiedza
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=259
https://pl.dreamstime.com/zdjęcie-stock-grupa-uśmiechnięci-ludzie-pokazuje-aprobaty-image82130381
https://giphy.com/gifs/whoa-hd-tim-and-eric-xT0xeJpnrWC4XWblEk/links