Bohater Piechowski

in #polish7 years ago

To, co robimy za życia, odbija się echem w wieczności - krzyczał Russel Crowe w roli Maximusa, generała rzymskiej armii tuż przed ostateczną bitwą z Germanami w filmie Riddley'a Scotta, Gladiator. Słowa te idealnie pasują mi do postaci Kazimierza Piechowskiego, który w roku 1942 dokonał rzeczy, która nie przestaje zadziwiać nawet po 75 latach i która z pewnością odbijać będzie się echem jeszcze długo. Być może nawet już na zawsze. A dzień to szczególny, bo 98. letni Bohater Piechowski, jak nazwałem go w tytule, zakończył swoje życie.

piechowski_kazimierz..jpg

Kazimierz Piechowski. Z lewej jako więzień obozu Auschwitz, z prawej jako wolny obywatel Wolnej i Niepodległej Polski

Urodzony bohater


Piechowski urodził się 3 października 1919 roku w Rajkowach. Jednak w zasadzie od samego początku związany jest z Tczewem. Jeszcze przed wojną działa tam w Związku Harcerstwa Polskiego. Gdy wybucha wojna ma zaledwie 20 lat. Razem z kolegą próbuje dostać się do Francji by dołączyć do wojsk generała Sikorskiego. Aresztowani na terenie Węgier przyjaciele aż do czerwca 1940 roku "zaliczają" kilka więzień by ostatecznie, jednym z pierwszych transportów, dostać się do Auschwitz - obozu, który kilka lat później urośnie do rangi największej fabryki śmierci jaką widział świat. Piechowski otrzymuje numer 918.

Wielka ucieczka


Piechowski o swoim pobycie w obozie, w filmie dokumentalnym Auschwitz: The Nazis and the final solution, mówił, że aby przeżyć w takim miejscu trzeba było być silnym i dosłownie odmówić śmierci. Nikt, kto nie miał nadludzkiej woli życia nie był w stanie przeżyć tego piekła. Piechowski tę wolę miał. Tak wielką, że latem 1942 roku stał się bohaterem jednej z najśmielszych ucieczek w całej, niechlubnej historii obozu Auschwitz.

W sobotę 20 czerwca 1942 roku Kazimierz Piechowski wraz z trzema innymi więźniami politycznymi z Polski, w tym swoim kolegą z którym trzy lata wcześniej został aresztowany przy próbie dostania się do Francji, wyszedł z głównego obozu w stronę oddalonego o kilkaset metrów miejsca pracy. Niezauważeni przez nikogo więźniowie weszli do obozowego magazynu w którym SS składowało mundury, broń i amunicję. Trójka zbiegów szybko przebrała się w mundury Esesmanów, wiedząc, że najmniejszy nawet błąd spowoduje ich natychmiastowe rozstrzelanie. Wzięli ze sobą broń, choć nie zamierzali strzelać do Niemców wiedząc jaka kara spotkała by za to ich obozowych współtowarzyszy. Uzgodnili za to, że jeśli zostaną zatrzymani na ostatnim punkcie kontrolnym to, właśnie przy pomocy skradzionej broni, odbiorą sobie życie.

Dzięki temu, że jeden z trójki uciekinierów pracował w warsztacie SS wiedzieli, że w weekend nikogo tam nie ma dlatego udało im się także ukraść samochód. Problemem było jednak to czy strażnicy pozwolą przejechać trzem "esesmanom" bez przepustki i bez jakichkolwiek dokumentów. Będąc 80 metrów od bramy kierujący samochodem zredukował bieg. Coraz wolniej dojeżdżają do szlabanu, który ciągle pozostaje nie podniesiony. Kiedy znajdują się około 15 metrów od szlabanu, który ciągle jeszcze nie został podniesiony w głowie Piechowskiego powstaje myśl o tym, co obiecali sobie zrobić trzej uciekinierzy w przypadki, kiedy nie uda im się przejechać niezatrzymanymi. Dosłownie w tym samym momencie siedzący z tyłu towarzysz uderza go w ramie z paniczną prośbą: "Kazik, zrób coś!"

Piechowski, jak sam relacjonuje, ocknął się wtedy z myślą, że jego koledzy liczą na niego. Niespodziewanie, dojeżdżając już naprawdę blisko punktu kontrolnego wstał i krzyknął po niemiecku:

"Otwieraj ten cholerny szlaban!"

Przestraszony strażnik pośpiesznie wstał, uniósł do góry szlaban po czym... zasalutował uciekającym w mundurach SS Polakom...

Kilka tygodni po ucieczce Polaków, Hoess oraz inni komendanci obozów, otrzymali pismo o skrajnym niezadowoleniu inspektora obozów koncentracyjnych SS. Głównie ze względu na "niedostateczny nadzór". Miało to kluczowe znaczenie w związku z tym co miało nastąpić, a co Niemcy zgrabnie nazwali Ostatecznym Rozwiązaniem.

5a34052759e94_o,size,969x565,q,71,h,fe6930.jpg

Kazimierz Piechowski już po wojnie na terenie obozu w Auschwitz. Źródło: dziennikbaltycki.pl

Po wojnie


Piechowski w filmie dokumentalnym Macieja Pawłowskiego pt. "Uciekinier" mówi, że całe życie ucieka. Najpierw przed Niemcami, potem przed komunistami. Dopiero po 89 roku, kiedy przeszedł na emeryturę, mógł oddać się w pełni swojemu marzeniu, jakim było podróżowanie. Wraz z żoną odwiedził ponad 50 krajów na wszystkich kontynentach świata. Kazimierz Piechowski zmarł w Gdańsku w wieku 98 lat, 15 grudnia 2017 roku. Niech pamieć o Nim nie zaginie..

Wpis w ramach cyklu Historia, czyli (prawie) codziennej dawki z historii technologii i informatyki, ale nie tylko. Moim konikiem jest także historia II WŚ.

Follow me for more: @geekweb

Sort:  

Dziękuję.

Nie ma za co. Historię pana Piechowskiego już znałem. Dziś, kiedy usłyszałem o Jego śmierci uznałem, że warto o Nim wspomnieć. Coś takiego w takich czasach nie zdarza się często. Warto pamiętać o bohaterach. Dobrze, że nie ja jedyny pamiętam.

Super post !!!

Ja poznałem jego historię słuchając kiedyś w radio wywiadu z Katy Carr, która opowiadała o swojej płycie i głównym punktem wywiadu był opis ucieczki pana Piechowskiego.
Płytę pokochałem, historię bohatera zapamiętałem.
Warto uczcić jego postawę choć malutkim wpisem. Pozdrawiam.

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63835.35
ETH 2630.22
USDT 1.00
SBD 2.82