Salwador - kamienista plaża i praca w hostelu.

in #polish6 years ago

Czas opuścić Gwatemalę.

qUcLjvM
Ciężko było opuścić El Castillo i pożegnać się z Jonem i Johanną. Podróżowaliśmy razem przez 11 dni i prawie 900km. Poprosiliśmy ich jeszcze tylko, żeby nas podrzucili do Godinez - wioski obok, żeby nie trzeba było iść te 5 kilometrów. Tutaj się pożegnaliśmy i każdy ruszył w swoją stronę 😊

Do Salwadoru dotarliśmy na wieczór. Udało nam się złapać transport z miasta Gwatemala do Santa Tecla (zaraz obok miasta Salwador). Dzięki temu szybko i bezpiecznie przejechaliśmy przez granice 😊

Jedyny minus, że zakończyliśmy naszą podróż już po zachodzie słońca, więc nie było szansy aby dotrzeć do El Tunco tego samego dnia. Trzeba było znaleźć miejsce do spania. Więc z Wojtkiem ruszyliśmy na obchód po lokalnych kościołach. W jednym z nich była duża impreza. Coś świętowali, ale co - tego nie wiem 😉 Zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi gdzie można się tutaj rozłożyć z namiotami na noc. Ale wszyscy zgodnie mówili, że nigdzie. Próbowaliśmy sugerować aby ktoś zabrał nas do siebie, ale to też się nie udało 😢
Odsyłali nas jedynie do innych kościołów i noclegowni dla bezdomnych. Ale o ile kościoły tutaj są zamykane na noc i nikomu nie wolno w nich zostać, o tyle w noclegowniach nie chcieliśmy zostawać. One są dla na prawdę potrzebujących. Z resztą czułbym się bardzo niekomfortowo w takim miejscu.
Padła decyzja aby znaleźć WIFI. Na mapie znalazłem McDonalda i tam siedzieliśmy aż do zamknięcia, czyli do 23. W między czasie znaleźliśmy kilka parków, które mogłyby się nadawać na nocleg i próbowaliśmy ogarnąć couchsurfing. Niestety hostów w okolicy bardzo, bardzo mało i nikt nie odpowiedział na czas.
Udało się jednak wejść do jednego z parków. Należał on do banku i brama była zamykana na noc, dlatego nikogo w środku nie było i wyglądało to na bezpieczne miejsce 😊
Takie też było i ze spokojem wstaliśmy przed wschodem słońca aby zdążyć wyjść przed otwarciem.

Do El Tunco dojechaliśmy w około godzinę bez najmniejszego problemu. Słyszałem od innych podróżników, że to super miejsce i koniecznie trzeba je odwiedzić. Jak tylko dotarliśmy do plaży, przekonałem się o tym i ja. Cudowny kolor wody, piękne słońce, plaża (co prawda kamienista, ale co tam) i coś takiego w powietrzu, że po prostu chce się tutaj być :)
ruzZvtE
Zostaliśmy na plaży do zachodu słońca i zaraz po nim poznaliśmy lokalną dziewczynę, która okazała się być właścicielką hostelu. Po krótkiej rozmowie zaproponowała nam nocleg u siebie 😊 I tak miała wolne pokoje, a dla niej perspektywa nas śpiących na plaży w namiotach była nie do przyjęcia. Oczywiście zgodziliśmy się 😁
1UrA5CW
Drugiego dnia na głównej ulicy miasteczka spotkałem koleżankę z pracy z Londynu. Aż cieżko mi było uwierzyć w taki zbieg okoliczności! Oczywiście trzeba było takie spotkanie odpowiednio uczcić. Jak łatwo się domyślić, użyliśmy do tego butelki lokalnego rumu 😁
uaOLtVj
Z początkowych 2 dni, które planowaliśmy tutaj zostać wyszło ich całe 14. W między czasie wybraliśmy się też na trekking na wulkan Santa Ana. D7PULTk
To jeden z najbardziej aktywnych wulkanów w okolicy. Ostatnia duża erupcja miała miejsce w 2005 roku wyrzucając kamienie na 1.5km i lawa zniszczyła wszystkie okoliczne wioski. hIWhx7G
Przy okazji z krawędzi krateru był widok na jezioro w kraterze obok. kgjwQoY
Cała wyprawa zajęła nam dwa dni i zaraz po powrocie trzeba było przygotować święta Bożego Narodzenia 😊

Wojtek wpadł na pomysł ugotowania pierogów. Szybko ustaliliśmy listę potrzebnych produktów i 24 grudnia pół dnia spędziliśmy w kuchni na gotowaniu (no dobra, na lepieniu). Wyszły pyszne! 😉 Wszystko dzięki sprawdzonemu przepisowi Wojtka. Jedyna modyfikacja to rozmiar. Zrobiliśmy je dużo większe aby mniej czasu spędzić przy ich lepieniu. Częstowaliśmy nimi całą rodzinę właścicieli hostelu jak i nowo poznanych znajomych w miasteczku.
Każdy zgodnie twierdził, że Polska kuchnia jest bardzo smaczna.
tuHrAbu
Sam pobyt w El Tunco był opłacony pracą w hostelu na zasadzie wolontariatu. Czyli pomagaliśmy w pracach organizacyjnych. Jako, że był to nowo otwarty hostel, było sporo rzeczy do zrobienia. Między innymi malowanie ścian i murów, okresowe sprzątanie basenu i terenu w środku a nawet zrobiliśmy nowy betonowy podjazd 😊 Z tego jestem bardzo dumny, bo nie mieliśmy żadnych narzędzi. Jedynie łopatę, młotek i złamany kilof. Ale dla chcącego nic trudnego 😁
Jak wygląda?
uQzMhxe

Ja w między czasie wkręciłem się do pracy w lokalnym barze. Tylko na jedną noc, ale mimo to bardzo byłem z tego zadowolony. Poznałem dzięki temu masę ludzi. A, że było to podczas pierwszych kilku dni, potem w miasteczku miałem masę znajomych 😁 Dlatego też dużo trudniej było opuścić to miejsce i udać się do Nikaragui.

Niestety trzeba było odpuścić Honduras ze względu na bardzo napiętą sytuację polityczną i godzinę policyjną od 18 do 6 rano. Akurat był okres wyborów i postanowiliśmy nie ryzykować utratę sprzętu na rzecz skorumpowanej policji i wojska i wykupiliśmy przejazd busem prosto do Leon.

Ale Nikaragua to temat na osobny wpis 😉

P. S. W Salwadorze miałem lekki problem z telefonem dlatego zdjęć jest niedużo i nie są najlepszej jakości.


Jeżeli podobają ci się moje przygody to zostaw po sobie upvote, komentarz i pamiętaj aby podzielić się wpisem ze znajomymi 😊

Dodaje mi to motywacji aby tworzyć dalej :😊

Pamiętaj także aby wpaść na moje inne media społecznościowe:

YouTube
Instagram
Facebook

Artur

Sort:  

Odważni jesteście - ja bym w Salwadorze nie zdecydował sie na spanie w krzakach 😃 Wprawdzie jest tam znacznie bezpieczniej niż jak tam byłem po raz pierwszy, ale mimo wszystko to kraj wysokiego ryzyka, choć dotyczy ono głównie miejscowych. Ale łatwo można oberwać rykoszetem.

Też tak słyszeliśmy. Ale cały pobyt nawet cienia zagrożenia nie było. Już w Gwatemali było niebezpieczniej. A w Salwadorze do tego super mili ludzie i łatwy autostop.

Muszę powiedzieć, że sposób lepienia pierogów zasługuje na pochwałę :)

Dziękuję za miłe słowa. Staraliśmy się.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63459.73
ETH 2599.77
USDT 1.00
SBD 2.78