Dziewczyńskość, kobiecość, dojrzałość?

in #polish6 years ago (edited)

Długo nie pisałam, długo mnie tez nie było. Zajęłam się trochę innymi sprawami, trochę inne sprawy zajęły się mną. W najbliższym czasie opublikuję konkretny tekst o kolejnej galerii i kilku dziełach, lecz do rzeczy.
Jako, ze mamy w pewien sposób daną nam wolność wypowiedzi i żyjemy w swoistej wolności XXI wieku, to się wypowiem.
Przeczytałam niedawno tekst pewnej chrześcijańskiej blogerki na temat jej refleksji co do bycia wierzącym, instytucji kościelnej i wielu innych spraw dotyczących bycia w kościele. Bardzo mnie to natchnęło, naszło mnie wiele refleksji dotyczących tego tekstu i nie mogę się z autorką nie zgodzić na postawione pytania i tezy.

Tutaj całość

Szczególnie kilka kwestii najbardziej mnie w nim poruszyło.

Bycie dziewczynką.

Bycie kobietą.

Miałam dobre dzieciństwo, nawet bardzo dobre. Wychowywała mnie głównie nestorka rodu, rodzice pracowali, przeprowadzaliśmy się sporo, jeździliśmy po świecie. Moja babcia zajmowała się mną na różnych płaszczyznach, ale największą wagę przykładała do mojego wychowania jako dziewczynki rezolutnej i inteligentnej, oraz savouir-vivre (wtedy byłam jeszcze bardziej poukładana).
W dzieciństwie również szybko zaczęłam czytac, przyjaźniłam się tez z trochę starszym kuzynostwem, wiec chcąc nie chcąc, musiałam równać w górę.

Miałam swoistą różową fazę, później ewoluowała ona w inne kolory, a jeszcze później w nastoletnim wieku i w różne kolory włosów. Co za tym idzie, rodzice dawali mi pewną wolność w autoekspresji. Ale właśnie ta wolność nie była płytka, gdyż była ona z zasadami.

Dlaczego o tym pisze? A No dlatego, ze przyjęło się, ze dziewczynka ma być cicha, skromna i łagodna. Jak mały kotek, owieczka, czy ptaszek. A gdzie indywidualność, zadziorność i inteligencja?

F890C993-2007-4304-98DD-57B9F6AB139E.jpeg
Młoda panna ubrana w ulubione dżinsy z tatą, początek lat dwutysięcznych

Dżinsy. Resoraki, krótkie włosy i powtarzanie za tatą ciętych ripost. Rysowanie z tatą, czytanie książek z mamą, Brzechwa i Tuwin na pamięć dzięki babci, pianino, jazda konna, wspinaczka po drzewach, zabawa w błocie.

Dlaczego to takie ważne, aby pielęgnować charakter u dziewczynki? Właśnie u dziewczynki. Chcemy, aby chłopcy z natury byli silni, to przecież archetypiczne, a dziewczynki mają być tymi, które piastują dom. Na szczęście żyjemy już w XXI wieku i duża dziewczynka może decydować o sobie. Może być taka, jaka chce.
Dlatego cieszy mnie wzrost zainteresowania pismem z kategorii popularno-naukowej dla dziewczynek, ze dziewczynki są często lepsze od chłopców w ścisłych przedmiotach, idą na równi po medale (nie tylko te olimpijski, e.g. Olga Boznańska). Ze dziewczynki mają szerszy krąg myślenia niż zainteresowanie lalką Barbie, i ze w wieku pięciu lat po opowieściach na dobranoc chcą być rycerzami i walczyć o Narnię, albo latać jak Amelia Earhart. Dobrym przykładem we współczesnej literaturze jest postać Hermiony Granger z Cyklu o Harrym Potterze. A sięgając głębiej, w starych księgach mamy postać Estery. Naprawdę polecam te księgę pod refleksje.

Czytam teraz biografię o Katharine Hepburn, swoją drogą jednej z moich ulubionych aktorek, napisaną przez Scotta Berga. Już w drugim rozdziale rozpoczyna się wątek tego, jak pewien magazyn, który chciał na swoje pięćdziesięciolecie w latach 80. uczcić pięćdziesięcioma najlepszymi osobistościami i chciał doprowadzić do braku kobiecych pozycji na liście, bo kobiety są kobietami i nie za wiele (według argumentacji magazynu) mogą wnieść.... na szczęście po dłuższej walce autora, Katharine znalazła się zasłużenie w tym zestawieniu.

Znam tezy od różnych ludzi, mężczyzn i chłopców, głównie, ze dziewczyna, kobieta jest głównie do tego, aby zajmować się domem, być miłą i dobrze się prezentować. A przepraszam? Nie łatwiej kupić sobie lalkę?

Mam dwadzieścia lat. Lubię filmy disneya, dyskusje o filozofii, dobre wino, jeszcze lepszą sztukę, malować i fotografować, podróże, zadbane paznokcie i cerę, krótkie włosy, drogie perfumy, czekoladę i szminki, to co spontaniczne i lubię życie na całego. Lubię się modlić, śmiać, tańczyć i krzyczeć. Lubię poezje i książki, przy których mogę pomyśleć. Lubię wieczory, samotne wędrówki z psem, klasyczną i nostalgiczną muzykę i często mówię rzeczy w nieodpowiednim momencie. Do dzisiaj uwielbiam dżinsy, zmieniłam tylko ich styl.
I dziękuje rodzicom, ze w żadnym wieku mojego wychowania nie złamali mojego charakteru, ze przy każdych dyskusjach, miałam prawo do wypowiedzi, choc i czasem nie miałam racji, ze mój glos był rownie ważny i ze nauczyli mnie tego, jak walczyć o siebie. I ze to, co mam do przekazania jest ważne. Ze ważna jestem ja, taka jaka jestem.

Dojrzałość? Kiedyś musi przyjść, oby tylko nie zmieniła za bardzo tej młodzieńczej, wyrywczej iskry.

Kobiecość. Niech się tli i wzrasta.

Dziewczyńskość. Niech zostanie na zawsze.

Katharine Hepburn twierdziła, ze grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą. Parafrazując jej powiedzenie, dobre dziewuchy i mogą iść do nieba i tam gdzie chcą.

Sort:  

Super tekst Aga. Oby jak najwięcej tak mądrych Rodziców było na świecie.

Dziś jak słyszę takie opinie mężczyzn, że kobieta ma być grzeczna i skromna, to aż trudno mi w to uwierzyć - mało mam styczności z osobami o takich poglądach. A już szczególnie ze mnie nie udało się zrobić grzecznej dziewczynki. Nie te czasy, już pomijając tu kwestię kobiecości - jak przetrwać w dzisiejszych czasach będąc skromnym? Nie ma szans. Ciągle przecież trzeba o coś walczyć.

I ja też lubię różne rzeczy i wiele dziedzin mnie interesuje. Lubię mieć przed sobą całe spektrum doświadczeń i wrażeń. I wiem, że jest nas takich więcej. :)

Niestety, mądrości się nie da posiać, trzeba ja zdobyć, jak mówi moja babcia, ale za to trzeba mieć twardy tyłek, żeby wyjść do świata, do ludzi, bo tam najwięcej styka się z takimi krzywdzącymi opiniami. Teraz mamy falę feminizmu, idzie ona trochę płytko i trochę nie w tę stronę co trzeba, ale cóż. Żeby dojść do źródła, trzeba iść pod prąd. Mam nadzieje, ze znajdzie się więcej mądrych, silnych i genialnych kobiet, które mają coś więcej do powiedzenia. Trzymaj się w tej Ameryce 💪🏻

Bo z prądem tylko śmieci płyną :P Bardzo mądry tekst, foggy .

Aniu, dziękuje!

bardzo dziewczęce oczy, o silnym spojrzeniu

Dziewczynka żyje swoim marzeniami, kobieta koncentruje się na realizacji tych marzeń w swoim życiu.

To właśnie jest granica, po której przekroczeniu dziewczynka staje się kobietą. Kiedy z "będę" zmienia się na "jestem".

Taka refleksja przyszła mi na myśl czytając Twój tekst, kiedy zastanowiłem się nad życiem kobiet, które znam od dziecka.

Tak, intrygujące stwierdzenie, z którym się zgadzam :)

Czesc. Mam 39 lat, i byc moze wiele wiele wiecej "za soba". Jednak mimo wszystko zgodze się z Toba na calej lini. Rodzice i ich wychowanie kosztaltuje charakter na cale zycie. Cześć ich cech charakteru przejmujemy "genetycznie", czesc hartuje w nas zycie. Wazne zeby zycie traktowac jako "lekcje", i z tej nauki wyciagać własciwe wnioski, uczyc sie na bledach, i nie udawac. Zyć swoim zyciem i być soba, bez wzgledu na wszystko. Ta szczerosć, mimo że wiele razy bedziemy jej załować, ze sie na niej "przejedziemy", w zyciu osobistym, czy zawodowym powoduje ze przyciagamy do siebie ludzi o podobnym usposobieniu, przez co w naszym "Matrixie" jestesmy szczesliwi i zadowoleni.
A poczucie tego ze "Jestem Panem swojego zycia, i decyduje o wszystkim, jest beznenne" Sam mimo prawie 40 na karku, staram sie miec charakter i usposobienie co najwyzej 30 latka, i patrzac na znajomych, czy kolegow czy kolezanki , nawet mlodszych, ale wymeczonych przez "życie" - moge im tylko wspolczuc z tego powodu.
To nie jakas autoreklama, tylko moja filozofia myslenia, akurat w stosunku do $, ale "Be happy" mozesz stosowac na calej plaszczyznie zycia.

https://steemit.com/dochod/@laptopy2005/surwiwal-21-wieku-historia-ktorej-scenariusz-napisalo-zycie-najwazniejsze-miec-plan-poduszka-ktora-uczyni-ze-bedziesz-be-happy
POzdrawiam. M

La vie est belle! A Pan Bóg jest autorem naszych dobrych marzeń.

"Lubię się modlić, śmiać, tańczyć i krzyczeć"
W tym zdaniu jest sedno bycia człowiekiem.

I pic dobre wino!

Czy ja dobrze widzę model lotniskowca w tle tego zdjecia? Jakiego okrętu?

Nie wiem, zapytam papy :)

Mądry tekst jak na dwudziestolatkę :) zgadzam się całkowicie. Podoba mi się zwłaszcza tekst, że ważna jesteś Ty, czy ja czy ktokolwiek inny tacy, jacy jesteśmy. Pozdrawiam :)

Fajny tekst!
Jeśli interesujesz się dziewczynami, to może znasz Marie Sibylle Merian i Halszkę Osmólską? Jeśli nie - polecam je sprawdzić ;)
A poza tym:
Wychowałem się w rodzinie pełnej wyrazistych kobiet, obdarzonych nieprzeciętnym intelektem i silnym charakterem. Odnosiły imponujące sukcesy zawodowe, niektóre prowadziły niemal awanturnicze życie i wszystkie cieszyły się szacunkiem i miłością męskiej, równie niezwykłej części rodziny. Równość płci była dla mnie zupełnie oczywista. Mój dom nie był jakiś super czysty, bo każdy miał coś strasznie ważnego na głowie, ale wszyscy równo się starali, aby jakos wyglądał.W podstawówce nigdy nie patrzyłem na dziewczyny przez jakiś konkretny pryzmat, choć zauważałem, że znacznie lepiej się uczą i szybciej się koncentrują niż chłopaki. Później hormony nauczyły mnie patrzeć na dziewczyny przedmiotowo, choć nie przypuszczam, aby było to zabarwione szowinizmem. Dodatkowo nadal widziałem, że gorzej się uczę od jakiejkolwiek dziewczyny w mojej klasie, co więcej - im to wszystko przychodziło niesamowicie łatwo. Miały czas na imprezy, na jakieś znajomości pozaszkolne, na starsze ekipy. Zacząłem też z nimi wtedy więcej rozmawiać i uderzyła mnie jedna rzecz - kiedy my chcieliśmy być piosenkarzami, one chciały tańczyć w teledyskach. Gdy my interesowaliśmy sie motoryzacją, one chciały miec chłopaka z furą. Trudno tez było spotkać dziołchę, która miała jakieś zaintersowanie czy hobby, któremu by się oddawała, tak jak my, gdy sklejaliśmy modele, czy czytaliśmy o dinozaurach. To było zaskakujące bo, mimo widocznych przewag intelektualnych i socjalnych w tamtych czasach moje koleżanki z nieznanych mi powodów chciały być na drugim miejscu, pełnic rolę supportu. Dziś spora część z nich to matki i żony w cieniu swoich chłopów i dzieci. A ja nadal nie kumam, czemu tak jest. Rozumiem, że rodzice mogli im mega skutecznie indoktrynować takie drugoplanowe role, ale jest w tym jakaś niekonsekwencja. Przecież one, dokładnie tak samo jak ja widziały że lepiej sobie radzą w szkole, że mają więcej czasu i znacznie ciekawsze życie społeczne niż ich męscy rówieśnicy. To nie była żadna wiedza tajemna. Mam wrażenie, że aby tak wytresować człowieka, trzeba by było włożyć w jego socjalizację pierwotną i wtórną jakiś spory i celowy wisiłek no i wątpię, aby drugoplanowa postać wspierająca była szczytem marzeń większości rodziców wobec przyszłości ich córek. Dlaczego tak sie działo (i dzieje ) w takim razie? O co w tym chodzi?
Pozdrawiam

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63281.14
ETH 2674.11
USDT 1.00
SBD 2.79