Raczkowanie po scenie wojowników...
Witajcie ponownie!
Na wstępie chciałbym wytłumaczyć zasady tego pięknego sport, jakim jest kickboxing.
- dozwolone ciosy rękoma: na korpus i głowę,
- dozwolone kopnięcia: w udo (low-kick), w korpus (middle-kick) oraz w głowę (high-kick)
- kategorie wiekowe: kadet, junior, senior (kadeci walczą na matach, a juniorzy i seniorzy na ringu)
- kategorie wagowe, w których brałem udział: -63 kg., -69 kg., -71 kg, -75 kg.
- w amatorskim kickboxingu zawodnicy posiadają ochraniacze na piszczele, krocze, zęby oraz mają kaski i rękawice
Przygodę z zawodami zacząłem jako 14 letni chłopak. Na pierwsze zawody namówił mnie mój trener Łukasz, który widział we mnie potencjał na zawodnika. Stwierdziłem, że potraktuję to jako zabawę, więc nigdy nie myślałem, że mnie to tak wciągnie!
Pierwszymi zawodami były Mistrzostwa Polski Kadetów. Można powiedzieć, że zostałem rzucony na bardzo głęboką wodę. Odbywały się one w Muszynie (tj. 600 km. od Poznania?) w każdym razie stres związany z samą podróżą był ogromny! Nie wiedziałem czego się spodziewać, ale przecież nie mogłem okazywać strachu przed trenerem, który we mnie bardzo mocno wierzył.
Po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce. Byłem sparaliżowany stresem, nic nie mogłem zjeść ani powiedzieć. Przed każdymi zawodami odbywa się ceremonia ważenia zawodników, w celu przypisania ich do odpowiednich kategorii wagowych. Moją była kategoria do 63 kilogramów, co jak na mój wzrost wtedy (ok. 180 cm) było dość mało. Walki startowały od następnego dnia o godzinie 8:00. Wyobraźcie sobie egzamin na prawo jazdy, maturę, sesję, pierwsze spotkanie rodziców waszego partnera/partnerki, to wszystko to nic w porównaniu do stresu jaki wtedy odczuwałem.
Po nieprzespanej nocy udaliśmy się na halę sportową. Okazało się, że w mojej kategorii jest 8 zawodników. Oznaczało to że w drodze po złoto czekały mnie aż 3 walki!
Nie minęło kilka minut spędzonych na ławce trybun, a trener już kazał mi się szykować do pierwszej walki. Cały czas chciałem mu powiedzieć, że nie dam rady, to nie dla mnie, wracajmy do domu..
Rozgrzewka, jak na treningu, akcje które przygotowywaliśmy miesiącami, wszystko szło nie tak jak miało. Nie wiedziałem co się dookoła dzieje. Nic nie pamiętałem. Nagle słyszę głos przez mikrofon: "do niebieskiego narożnika zapraszam zawodnika z klubu OurTeam Poznań", zdębiałem, to był ten moment, mój wojowniczy debiut.
Trzy rundy po dwie minuty każda, wydaje się być bardzo krótko, ale nie wtedy, kiedy jesteś na przeciwko swojego przeciwnika, który wygląda na większego, silniejszego, lepszego, straszniejszego...
Nagle wszystko ucichło, przestałem słyszeć tę całą wrzawę dobiegającą z trybun, nic innego nie widziałem, tylko mojego przeciwnika. Z mojego narożnika słyszałem podpowiedzi od trenera, ale nie wszystko udało mi się wyłapać. Krzyczał: "zejdź na lewo i kopnij na korpus!"
.
.
.
Stało się, wygrałem pierwszą walkę przed czasem! Mój przeciwnik nie był w stanie kontynuować starcia. Moja ręka powędrowała w górę. Cały stres zszedł ze mnie. Potem było dużo łatwiej.
Ostatecznie zawody skończyłem na drugim miejscu podium, z racji iż przed finałem doznałem kontuzji, a przez to, że to były moje pierwsze zawody uznaliśmy, że zdrowie jest najważniejsze i zadowoliliśmy się SREBREM.
Zostałem vice-mistrzem Polski Kadetów.
Mam nadzieję, że spodobała wam się moja opowieść.
Do usłyszenia wkrótce! POZDRAWIAM WAS
Figo.