You are viewing a single comment's thread from:
RE: 74. rocznica wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau
Pełna zgoda hitleryzm i stalinizm to autorytarne i totalitarne systemy. Ale czy jakakolwiek filozofia sama bez walki mogła mu zaradzić to moim zdaniem dosyć wątpliwa teza. Zwłaszcza że przyczyny dojścia do władzy Hitlera i Stalina są dobrze znane. To rozpad państwa, społeczne poczucie niesprawiedliwości (w przypadku Niemiec poczucie niesprawiedliwości narodowej, niesprawiedliwy układ wersalski, w przypadku Rosji niesprawiedliwość klasowa), bieda i głód...
Zwrócenie się ku libertarianizmowi ma stanowić najlepsze zabezpieczenie przed powrotem totalitaryzmu (w tym fragmencie mowa jest o obecnej sytuacji). Być może walka staje się w pewnym momencie ostatnią deską ratunku, ale jest to w takim razie moment, kiedy totalitaryzm już się na dobre zadomowił - czyli wcześniej wolnościowa filozofia przegrała konkurencję w sferze idei.
Traktat wersalski miał miejsce długo po tym, jak liberalizm został w Niemczech odrzucony (co właśnie opisuje krok po kroku Mises w Rządzie wszechmogącym). My w obecnej sytuacji możemy jeszcze promować odpowiednie idee - sytuacja nie jest tak dramatyczna, żeby już teraz rozważać walkę.
Obawiam się, że najlepszym sposobem zabezpieczenia przed totalizmem jest zapewnienie poczucia sprawiedliwości i dobrobytu. Niestety sam libertarianizm na to nie odpowiada, stąd jego różne odmiany od kapitalistycznego do socjalistycznego. Pierwszą jego odmianą mieliśmy do czynienia na początku pojawienia się kapitalizmu. Niestety ten eksperyment nie zakończył się pozytywnie. Wersja socjalistyczna również była testowana choćby jako syndykalizm w Hiszpanii lub obecnie w Rożawie. Niestety oba testy są w stanie wojny.
https://en.wikipedia.org/wiki/Libertarian_socialism
Przykład Europy po II wojnie może wskazywać, że dobrą drogą jest socjaldemokracja. Czyli państwa starającego się zapewnić dobrobyt i poczcie sprawiedliwości społecznej.
Dla jasności - chodzi o kapitalistyczny libertarianizm (tak obecnie domyślnie rozumiane jest to pojęcie w kontekście filozofii politycznej). Nie mieliśmy do czynienia z pełną realizacją tego systemu, choć tam, gdzie zbliżano się do tego ideału, rezultaty (np. dobrobyt) były pozytywne. Nie widzę też żadnych cech tego systemu, które urągałyby poczuciu sprawiedliwości.
Co do socjaldemokracji - trudno mówić o sprawiedliwości tam, gdzie ludzie są wywłaszczani z ogromnej części owoców swojej pracy, a władza może zakazywać lub ingerować w zachowania jednostek oraz ich dobrowolne interakcje, które nie wiążą się z inicjacją agresji. Dobrobyt również jest hamowany przez interwencje państwa w gospodarkę. Jasno tłumaczy to teoria ekonomii. Również historia gospodarcza wskazuje na korelację pomiędzy wyższym dobrobytem a bliższym wolnorynkowemu systemem gospodarczym.
Za to setki prób jego wdrożenia. Od przytoczonego wcześniej pierwszej fazy kapitalizmu. Gdzie po wyjściu z feudalizmu gdzie pracowało się niedużej niż 8 godzin dziennie, we wczesnym kapitalizmie pracowało się średnio 12 godzin, przy znacznym wzroście wydajności, za wynagrodzenie ledwo pozwalającym na egzystencję. Po nowsze jego próby wdrożenia, od Chile przez Argentynę po najnowszą historię i politykę austenity w Grecji, Portugalii... po USA. Zresztą co tu daleko szukać, nie chcę przypominać, czym skończyła się tak zwana złota wolność szlachecka, lub nowsza historia. Plan Balcerowicza.
Socjaldemokracja nikogo z niczego nie wywłaszcza, jakbyś nie zauważył to system demokratyczny. Więc ludzie świadomie wybierają takich formę rządów. Tak jak Einstein pisał wszystko, co mamy pochodzi od społeczeństwa, nie tylko obecnego pokolenia, ale również poprzednich.
Jest jakiś racjonalny powód czemu państwa świadomie miałyby hamować rozwój przez ingerencję w gospodarkę? Myślę, że państwa demokratyczne zakładając, że obywatele głosują racjonalnie, tak by zapewnić przede wszystkim sobie dobrobyt właśnie do tego dążą. Socjaldemokracja ma zapewnić jeszcze dystrybucję dobrobytu na całe społeczeństwo. Historia Europy po II wojnie światowej jest tego najlepszym przykładem, czy USA Roosevelta, czy kraje azjatyckie na czele z Japonią. To wszystko silne demokratyczne państwa.
https://en.wikipedia.org/wiki/Austerity
https://strajk.eu/usa-trump-obnizyl-firmom-podatki-minal-rok-a-inwestycji-nie-ma-budzet-stracil-15-bln-usd/
http://www-users.mat.umk.pl/~fly/copy/albert.html
Austerity
Austerity is a political-economic term referring to policies that aim to reduce government budget deficits through spending cuts, tax increases, or a combination of both. Austerity measures are used by governments that find it difficult to pay their debts. The measures are meant to reduce the budget deficit by bringing government revenues closer to expenditures, which is assumed to make the payment of debt easier. Austerity measures also demonstrate a government's fiscal discipline to creditors and credit rating agencies.
Żaden z wymienionych systemów nie był próbą wprowadzenia libertarianizmu. Jeśli mamy prowadzić merytoryczną dyskusję, trzymajmy się charakterystycznych cech omawianych systemów, a nie bazujmy na skojarzeniach słownych typu: skoro w kontekście danego ustroju lub reformy pada słowo wolność lub kapitalizm, to pewnie mamy do czynienia z libertarianizmem. Często wcale tak nie jest - libertarianizm to spójna całość, która wymaga spełnienia wszystkich warunków zawartych w jego definicji.
Teraz analogia: jeśli przedstawiciele rządu jakiegoś państwa zlecą zamordowanie opozycjonisty, to jeśli panującym tam ustrojem jest monarchia lub dyktatura, to bezspornie jest to morderstwo. Jeśli jednak ten rząd jest demokratyczny, to ten akt nie zmienia się magicznie w samobójstwo owego opozycjonisty. To wciąż jest morderstwo. Podobnie, demokratyczna forma rządu nie powoduje, że wywłaszczenie przestaje być wywłaszczeniem. Co najwyżej można powiedzieć, że ci, którzy głosowali (zazwyczaj mniejszość uprawnionych do głosowania) na partię rządzącą lub daną osobę u władzy, nie są wywłaszczani - ale to również jest bardzo problematyczne, co klarownie wyjaśnił Lysander Spooner w drugim rozdziale Konstytucji bez autorytetu.
Takich powodów może być wiele. Przykładowo, jeśli rządzący zawrą jakiś układ z lobby krajowych producentów zegarków, to mogą wprowadzić cło na zagraniczne zegarki, szkodząc w ten sposób większej grupie konsumentów, a wspierając relatywnie małą grupę lobbystów. Ogólny dobrobyt spada, ale decydenci mogą być zadowoleni z zawartego układu.
Szukanie motywacji jest jednak sprawą drugorzędną (choć zapewne również interesującą i istotną). Jeśli ktoś chce uzasadnić, że ingerencje państwa nie hamują dobrobytu, musi przede wszystkim wskazać błędy w teorii ekonomii, która to omawia. Stojące za daną ingerencją motywacje są przy badaniu samej szkodliwości nieistotne, bo szkodzić można również działaniami opartymi o dobre intencje.
A potrafisz podać jeden przykład gdzie ten system/filozofia się sprawdziła/zadziałała? Na razie Twoja argumentacja opiera się na zmienianiu znaczenia słów. To że nie uznajesz żadnego systemu za libertariański oznacza, że to jest czysta utopia i nigdy takiego systemu nie będzie, bo zawsze da się powiedzieć, że to nie zgadzało się z filozofią.
Mówiłem o próbach wdrożenia teorii, nie czymś, co byłoby zadziałało i doprowadziło do wymienionego przez Ciebie celu. Cóż to że próby poczynione, przynosiły sutek odwrotny do zamierzonego, powinno dawać do myślenia. Jednak mogę odnieść wrażenie, że rozmawiam z osobą zaślepioną utopijną ideą. Anarchia kapitalistyczna nie oznacza, nic co by mogło przynieść społeczeństwu cokolwiek dobrego. Od samego posiadania wolności ludzie nie staną się lepsi, ludzie są różni. Ja mówię o czymś co od dziesiątek lat działa, cóż czasem lepiej czasem gorzej. Bo taka jest natura ludzka, czasem ludzie popełniają błędy. Ale podsumowując przyniosło to krajom dobrobyt, wolność społeczną i osobistą i rozwój z którym nie mieliśmy do czynienia od początków ludzkości. Komfort życia, poczucie bezpieczeństwa, to są fakty. Żyjemy dłużej, lepiej się odżywiamy, mamy lepsze warunki higieniczne, lepszą opiekę medyczną, od dziesiątek lat nie było na terenie Europy zachodniej wojny, każdy człowiek ma swoje prawa. To są jedne z wielu osiągnięć demokracji i socjalizmu. Rzeczy realne. Świat po II wojnie światowej stał się w częściach świata, które umiejętnie połączyły te idee stał się lepszym. Nie mówię że to jest raj, czy świat jest idealny, ale ewoluował w dobrą stronę. Bo taka jest natura ludzka, że człowiek działa lepiej w społeczności niż samodzielnie.
Co do pierwszego pytania pozostaje mi jedynie powtórzyć to, co już wcześniej napisałem:
Wskaż, gdzie zmieniam znaczenie słów. I ważniejsze, przytocz jakieś argumenty za tym, że wymienione przez Ciebie wcześniej przykłady były próbami wdrożenia teorii libertariańskiej. Jak na razie Ty zdajesz się zmieniać znaczenie słów, sugerując m.in., że "złota wolność szlachecka" była próbą wdrożenia myśli politycznej, która powstała dopiero w XX w. (!) To akurat najbardziej absurdalny przykład, ale przywoływanie planu Balcerowicza, Chile, Argentyny, Grecji i Portugalii w kontekście libertarianizmu to również absurd. USA w XIX w. przynajmniej pod wieloma względami zbliżyły się do libertarianizmu, choć znowu pisanie, że próbowano tam wdrożyć nieistniejącą jeszcze filozofię, byłoby anachronizmem. Zanim jednak skrytykujesz jakieś rozwiązania dziewiętnastowiecznych Stanów Zjednoczonych, upewnij się proszę, czy nie są to właśnie elementy niezgodne z libertarianizmem (jak np. niewolnictwo).
To, że jakiegoś systemu jeszcze nie było, nie oznacza, że "to jest czysta utopia i nigdy takiego systemu nie będzie". Temu przeczy po prostu doświadczenie. Każdy system gdzieś musiał zaistnieć pierwszy raz - i ci, którzy powiedzieliby przed tą pierwszą implementacją, że skoro go dotąd nie było, to i nigdy go nie będzie, najzwyczajniej by się mylili.
W drugiej części ostatniego komentarza wymieniłeś wiele sukcesów kapitalizmu, które wskazują na to, jak duży dobrobyt przyniosłaby jego konsekwentna implementacja, jaką proponuje libertarianizm. Zdecydowanie nie zgadzam się, że są to osiągnięcia socjalizmu.
Podlinkowany tu wykres pokazuje, że skokowy wzrost dobrobytu w krajach zachodnich rozpoczął się w XVIII-XIX w., wraz z nastaniem kapitalizmu (dla jasności: nie libertarianizmu!) - kiedy socjalizm nie był tam w żaden sposób wdrażany. Rozwój trwa nadal, ponieważ te kraje wciąż mają gospodarkę rynkową. Przywoływana przez Ciebie socjaldemokracja to przeregulowany i mocno hamowany, ale jednak kapitalizm. Socjalizm, czyli otwarcie lub przynajmniej de facto państwową własność środków produkcji, mieliśmy m.in. w ZSRR, PRL, III Rzeszy, a obecnie zbiera swoje żniwo w Wenezueli, więc o jego "osiągnięciach" chyba nie musimy rozmawiać.
ZSRR, PRL, III Rzesza to z pewnością nie państwa demokratyczne, z socjalizmem to też nie do końca było spójne. Bo to ZSRR to oligarchia komunistyczna, a III Rzesza to państwo faszystowskie. To że jakieś pojecie zostało zdefiniowane w jakimś czasie nie znaczy, że wcześniej jego składowe nie istniały. Więc elementy kapitalizmu istniały w feudalizmie i wcześniej od starożytności. Wczesny kapitalizm to powszechna nędza i wyzysk. PKB to nie dobrobyt. Jak pisałem wcześniej wczesny kapitalizm to średnio 12-godzinny pracy, dramatycznie złe warunki życia większości społeczeństwa, wojny, kolonializm.
Obecnie rozumiana socjaldemokracja to państwo dobrobytu, wyrosłe z państwa opiekuńczego i wcześniejszych koncepcji społecznej gospodarki rynkowej. Wdrażane w Europie i np. Japonii po zakończeniu II wojny światowej. A w USA wcześniej przez np. New Deal Roosevelta. Koncepcja ta nie zaprzecza, że wolny rynek i kapitalizm ma plusy, ale mówi również o jego minusach. Również nie mówi o tym, że państwa zawsze to twory dobre, po prostu świat nie jest czarno-biały. Człowiek jest istotą indywidualną i jego osobiste prawa muszą być szanowane. Jednak żyje w społeczeństwie i trzeba to uwzględnić. Niektóre elementy państwa opiekuńczego istniały przed jego faktycznym wdrożeniem. Przykładowo ubezpieczenia społeczne. Upaństwowienie tej gałęzi rynku miało na celu zwiększenie efektywności tego systemu. Konkurencja wolnorynkowa może doprowadzić do bankructwa ubezpieczyciela — to nie jest tajemnica, że wolny rynek to konkurencja, prowadząca to tego, że podmioty na tym rynku prowadzą "walkę" o rynek która czasem doprowadza do upadku jednego z podmiotów. Czyli pozbawia go efektów jego pracy. Przykładowo ubezpieczenia emerytalne to produkt długo okresowy, podczas którego zdarzają się kryzysy — normalna rzecz w gospodarce wolnorynkowej. Przez co w praktyce wszystkie tego typu eksperymenty jak OFE upadły, choć były testowane w różnych wariantach.
ZUS mimo swoich niedoskonałości w obliczu zmieniającej się demografii jeszcze nigdzie nie upadł. Więc jest przykład, że w niektórych sektorach państwo działa lepiej niż wolny rynek. Takich sektorów jest kilka, w których państwo działa lepiej, kilkadziesiąt, w których działa podobnie. Bardzo dobrą koncepcją jest partnerstwo publiczno-prywatne.
Zanim zacznie się odgórnie wprowadzać jakieś koncepcje, warto sprawdzić ich działanie na mniejszej skali, czasem rozbijając na mniejsze elementy. To, że libertarianizm nie był odgórnie testowany w całości nie znaczy, że jego elementy nie były już wcześniej testowane. Nie próbuj mi wmówić marksizmu, bo o ile Marks zdefiniował dobrze problemy wczesnego kapitalizmu, to jego recepty okazały się tak samo złe choroba. Właściwie wdrożenia jego myśli. Którym socjaldemokracja od początku się sprzeciwiała. Przykładowo polscy socjaliści walczyli z bolszewikami w 1920r. Sprzeciwiali się faszyzmowi Hitlera, w tym wypadku robili to też Niemicy socjaliści — różnych odłamów.
To że kapitalizm i wolny rynek — mówiąc szeroko, liberalizm ma zalety, to fakt. Ale że jest odpowiedzią na każde pytanie, "lekiem na całe zło" to takie samo przegięcie jak uważanie, że Marks odpowiedział na wszystkie bolączki świata. Bo puki co nikomu się to nie udało i dlatego moje poglądy są najbliższe czemuś, co bym określił jako socjaldemokratyczne i liberalne. Czyli każda tych idei osobno ma swoje wady i zalety. Balansowanie między nimi to oczywiście wielka sztuka, nie zawsze się udaje. Czasem trzeba zmieniać proporcje. Ale puki co ludzkość nic lepszego nie wymyśliła, choć próbować trzeba, ale trzeba to robić ostrożnie i bez fanatyzmu — bo fanatyzm z reguły kończy się źle.