You are viewing a single comment's thread from:

RE: People-Pleasing Syndrome - kiedy bycie miłym staje się niebezpieczne.

in #polish6 years ago

Pamiętam jak organizując i koordynując liczne wyjścia o charakterze libacyjno-alkoholowym nie mogłem się odprężyć, bo zastanawiałem się czy wszystkim w otoczeniu jest dobrze. Opisywany syndrom to byłem cały ja w gimnazjum/liceum czy na studiach.

Teraz pisuję gniewne i dosadne spostrzeżenia na forum pracowniczym, które okraszam dodatkowo ironią, mam nadzieję że idącą w pięty. I to jest dobre, bo w minimalnym stopniu przynoszę te emocje do domu.

A więc jest lepiej :)

Naturalnie kwestia dziecięca w tekście mnie zainteresowała. Szczęśliwie mamy z żoną umiejętność "przeżywania się" po sporach, nawet gdy zdarzy się nam na siebie "warknąć" to z momentem zakończenia takiej sytuacji (niekoniecznie ustania przedmiotu sporu, nadal nie zamontowałem tych szafek) zazwyczaj wracamy do zwykłego, serdecznego trybu. Przy czym kiedy mamy jakiś milczący, zacięty moment trwający dłużej, to zauważyłem, że jesteśmy dla młodego jak zwykle serdeczni i pogodni - wykorzystywanie dziecka jako kubeł na rzygi frustracji to coś skrajnie obrzydliwego. Bycie "bogiem" dla takiego ponad rocznego szkraba to jest momentami walka z samym sobą, zwłaszcza w momencie bezsilności przy zapowietrzającym się od płaczu dziecku. Na początku miałem ochotę rozerwać świat na strzępy. Tak ściągniętych wodzy epatowania negatywnymi emocjami nie miałem nigdy w życiu. Ich trzymanie jest ciężkie, ale z czasem chwyt jest lepszy, a satysfakcja z ich utrzymania w okresie szarpania - przemożna. I znowu nauczycielką opanowania i cierpliwości okazała się umiłowana połowica.

Sort:  

Bycie "bogiem" zobowiązuje ;)

Bardzo trudno jest utrzymać emocje na wodzy, wiem coś o tym. Szczególnie przy dzieciach, które potrafią bardzo mocno nas "uruchamiać", co w połączeniu ze zmęczeniem i stresem jest prawdziwym wyzwaniem. Niezależnie od opanowania reakcji dobrze jest później gdzieś te zatrzymane emocje wyrzucić, poczuć je w pełni, żeby się nie zbierały w ciele. Można to zrobić w ćwiczeniach, bieganiu, nawet w sprzątaniu czy zwykłej rozmowie z bliską osobą, podczas której wywalimy naszą frustrację. Stosuję często ćwiczenia Grzegorza Byczka (yt), bardzo proste i do zrobienia w domu. Czasem nawet w pracy szłam do łazienki i na bieżąco wywalałam złość :)

Co do kłótni...
Są domy, w których nikt się nie kłóci (lub są rzadkie, niszczące tornada), gdzie emocje są głęboko ukryte i nikt nie pokazuje prawdziwych uczuć... ale atmosfera jest gęsta, zatruta podskórną niechęcią i fałszem. Tym oddychają i dzieci.

Konflikty i spory są czymś ludzkim, zwyczajnym i jeśli nie nabierają cech toksycznych lub przemocowych, to nie zrobią dziecku krzywdy. Wręcz przeciwnie - patrząc na was uczy się, że można się zezłościć na kogoś, pokłócić się, wygarnąć, a i tak pozostać w serdecznych stosunkach, gdzie na co dzień w domu jest życzliwość i szacunek. Zdrowe wyrażanie złości czy gniewu jest potężnym i bardzo potrzebnym orężem, to te emocje pozwalają dziecku a potem dorosłemu bronić swoich granic.

Zawsze cieszy mnie, gdy to co napiszę skłania innych do własnych przemyśleń i wniosków, dziękuję!

Coin Marketplace

STEEM 0.23
TRX 0.12
JST 0.029
BTC 66188.19
ETH 3564.66
USDT 1.00
SBD 3.14