Postrzelony "Byk" z Kentucky - William "Bull" Nelson - Generałowie Wojny Secesyjnej vol. 5
Wieczorem 29 września 1862 roku dwóch mężczyzn w hallu hotelu w Louisville, Kentucky prowadziło ostrą wymianę zdań. W sumie temperatura rozmowy była na tyle wysoka pomiędzy wielkim, postawnym oficerem o aparycji bizona a jego niższym, brodatym oponentem o kędzierzawej czuprynie, że na twarzy tego drugiego spoczął grzbiet dłoni postawnego rozmówcy. Adresat ciosu patrzył jak sprawca jego zniewagi wchodzi do swojego gabinetu. Obydwaj panowie mieli się spotkać znacznie wcześniej, niż chciałby ten, który wymierzywszy cios, odszedł bez słowa...
Na szerokich wodach Kentucky
William Nelson, urodzony 1824 roku zaczynał karierę w siłach zbrojnych zgodnie z posiadanym nazwiskiem - od Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, w której miejsce w charakterze midshipmana (najniższy stopień podoficerski) wyjednał mu wpływowy kongresmen z Kentucky - Garett Davis. Był rok 1840. Na pokładzie USS Delaware postawny młodzieniec nie miał łatwego życia, ale z godnością znosił surowych, brutalnych i apodyktycznych oficerów. Podczas wojny z Meksykiem 1846-48 brał udział w morskiej części oblężenia Veracruz i bitwie pod Villahermosa (przegranej przez Amerykanów). W przededniu wojny secesyjnej dosłużył się rangi komandora-porucznika, ale jego dalsza kariera wojskowa nie miała być związana z marynarką wojenną.
↑ William "Bull" Nelson (1824-1862) (źródło: Wikipedia)
6 marca 1861 roku drzwi Białego Domu przekroczył ktoś, kogo przybycie nie mogło ujść uwagi osób znajdujących się w budynku. I to nie tylko ze względu na jego sylwetkę - pamiętajmy, że był to czas, kiedy Biały Dom nie był otoczony płotem i oddziałem ochrony - praktycznie każdy obywatel mógł wejść do środka i liczyć na spotkanie z prezydentem. Abraham Lincoln uparcie udzielał audiencji chętnym, pośród których lwią część stanowili tzw. office seekers, czyli zwyczajnie osoby chcące uzyskać federalną posadę, prezydent powiedział kiedyś zrezygnowany odwołując się do swoich farmerskich doświadczeń, że jest "za dużo świń, a za mało sutek" (there's too many pigs for the tits). Toteż wizyta kogoś, kto nie szukał stanowiska, a proponował swoje usługi była miłą odmianą dla tyczkowatego anegdociarza. Nelson był istnym fenomenem - miał zdumiewającą pamięć - potrafił recytować swoje ulubione dzieła literackie strona po stronie, był bystrym mówcą i znakomitym kompanem dla tych, którzy myśleli podobnie jak on, aczkolwiek gdy jego zdanie rozmijało się z opinią rozmówcy potrafił bez żenady stawać się obcesowy i usilnie narzucać swój punkt widzenia. Lincoln był na swój sposób oczarowany niespodziewanym gościem, który mimo postury przypominającej niedźwiedzia poruszał się z lekkością i oferował swoje usługi odnośnie granicznego, niewolniczego stanu, które były na wagę złota dla byłego mieszkańca Springfield, Illinios.
Kentucky ogłosiło neutralność, a stan był niemal równo podzielony między zwolenników Unii i secesji. Stawiało to rząd federalny w kłopotliwej sytuacji - z jednej strony Lincoln zapewniał, że stany które nie podniosą ręki na Unię nie mają się czego obawiać, ale też nie przewidział, że którykolwiek, nie zerwawszy z rządem, będzie chciał się wymówić od służby w celu zachowania kraju i granic sprzed 1860 roku. Zamierzał rozegrać sytuację odnośnie niewolniczych stanów granicznych, do których włączały się także obok Kentucky: Maryland i Missouri tak, aby przede wszystkim nie zniechęcać ich do Północy (o Delaware nie było obaw, niewolnictwo tam wymierało). Bardzo pomogły mu w tym gorące głowy w Charlestonie, Karolina Południowa, gdzie załogi dział pod dowództwem P.G.T. Beauregarda otworzyły ogień przeciwko federalnemu fortowi Sumter. To wydarzenie było zwycięstwem Lincolna - doprowadził do sytuacji, w której to Południe pierwsze wystrzeliło w gniewie.
Nelson został wysłany do Kentucky aby zbadać tamtejsze nastroje i powrócił do Waszyngtonu w maju 1861 roku z planem przerzucenia broni dla ochotników, którzy postanowili nie dopuścić do secesji ich stanu. Sekretarz Wojny w gabinecie Lincolna, Simon Cameron posiadający opinię człowieka, który wykorzystuje swoje polityczne wpływy dla gromadzenia osobistego majątku, a obiegowe powiedzenie stwierdzało, że "jedyną rzeczą jakiej Cameron by nie ukradł to gorący piec", przesłał 5000 starych pruskich muszkietów ulepszonych zamkami kapiszonowymi do Kentucky, co wyraźnie wspomogło lojalistów. Technika wojskowa w dobie wojny secesyjnej szła naprzód niezwykle szybko, zwłaszcza na Północy co i rusz patentowano rozmaite rozwiązania militarne, ale różnica między stosowanym dawniej zamkiem skałkowym a kapiszonowym była kolosalna z punktu widzenia niezawodności. Odpalanie pocisku w starym typie muszkietów odbywało się za pośrednictwem zapalenia prochu podsypywanego na panewkę przez iskrę powstającą w wyniku zderzenia dwóch kawałków krzemu - wilgoć, deszczowa lub wietrzna,powodująca zdmuchnięcie prochu z panewki, pogoda w znacznej mierze ograniczały efektywne stosowanie tego typu mechanizmu. Kapiszon natomiast stanowił niewielki cylinder wypełniony piorunianem rtęci, który uderzany przez kurek eksplodował i doprowadzał do zapłonu prochu w krytym tzw. kominku kapiszonowym, a w efekcie oddania strzału niezależnie od pogody.
Wspólnie z oddziałami z Ohio Nelson wyparł Konfederatów z Kentucky po starciach pod Hazel Green czy West Liberty, zaś końcowym akordem była bitwa z opóźniającymi postępy Federalne oddziałami późniejszego senatora Johna Stuarta Williamsa pod Ivy Mountain 8 listopada 1861 roku. Kentucky przez niespełna rok cieszyło się względnym spokojem, prócz walk partyzanckich, głównie wobec ciężaru operacji wojskowych przeniesionego do Tennessee.
Bycza Czwarta Dywizja
Po skończonej pracy w Kentucky Nelson otrzymał znacznie poważniejszą komendę w Armii Ohio Don Carlosa Buella, w którym na pewno nie płynęła temperamentna latynoska krew pomimo z hiszpańska brzmiącego imienia. W kwietniu 1862 roku ostrożny obywatel Ohio o kamiennej twarzy zmierzał ze swoim oddziałem w stronę Pittsburgh Landing, bazy wojsk Ulyssesa Granta w Tennessee, do której zbliżała się największa dotychczas zgromadzona na Zachodzie armia Konfederacji uwielbianego na Południu weterana wojny z Meksykiem Alberta Sidneya Johnstona. Czas był na wagę złota, a Czwarta Dywizja Nelsona stanęła w Savannah, Tennessee dzień przed atakiem rebeliantów, gdy reszta Armii Ohio nadal była w ruchu i nie zanosiło się na to, by w dniu bitwy wsparła Armię Tennessee Granta. Ale z Savannah do bazy wojsk Unii była jeszcze niespełna 20 km droga i przeprawa parowcami na drugi brzeg rzeki Tennessee.
↑ Humorystyczne przedstawienie zwycięstwa Unii pod Shiloh (źródło: wordpress.com/TheHistoryRat)
Nelson i jego oddział byli na przeciwległym do Pittsburgh Landing brzegu, kiedy pod stromym zboczem po drugiej stronie koryta rzeki zaczęli się gromadzić przerażeni żołnierze Unii, których oddziały zostały rozgromione w pierwszych godzinach żywiołowego konfederackiego ataku. Krzyczeli do podkomendnych Nelsona szykujących się do przekroczenia wody, żeby zaniechali przeprawy, bo klęska jest całkowita. Postawny "Byk", jak go nazywano, skonstatował że było to zachowanie niegodne żołnierzy i był dogłębnie zniesmaczony całym zajściem. Przeprawa doszła do skutku w samą porę, żeby obsadzić Czwartą Dywizją Armii Ohio lewą flankę Unii i wziąć udział w walkach, podczas których jednostka Nelsona sprawiła się nad wyraz przyzwoicie jak na ludzi, którzy nie słyszeli wcześniej strzałów oddanych w gniewie.
Jeszcze w kwietniu 1862 roku oddziały Unii podążały w stronę strategicznego skrzyżowania dróg w Corinth, Tennessee - oblężenie rozpoczęło się pod koniec miesiąca. Konfederaci umiejętnie rozmieścili siły i trwali mimo przewagi 2:1 około miesiąca, kiedy to po porażkach opodal Domu Wdowy Surratt (Widow Surratt House) i Bridge Creek byli zmuszeni wycofać się z miasta pod koniec maja 1862. Nelson miał duży wpływ na dwa zwycięstwa i jako pierwszy wkroczył do miasta, gdzie po krótkim czasie ten fakt został zakwestionowany przez żądnego sławy, próżnego i bombastycznego generała Johna Pope'a (późniejszego architekta federalnej katastrofy pod drugim Bull Run). Obydwaj panowie wdali się w sprzeczkę, którą świadkowie nazwali niegodną.
Kompromitacja pod Richmond
Konfederaci nie mogli przeboleć utraty Corinthu, toteż apodyktyczny i tkwiący we własnym świecie generał *Braxton Bragg pospołu z utalentowanym Kirbym Smithem zaplanowali odciążenie Tennessee poprzez inwazję na Kentucky, rodzimy stan Nelsona. Kampania była pewnym zaskoczeniem dla Unii i pospiesznie organizowano obronę, a Nelson został odkomenderowany do stolicy stanowej - Lexington, by 29 sierpnia stoczyć najbardziej poniżającą bitwę w swojej karierze. Miejsce nazywało się jak rebeliancka stolica i miało być niezwykle szczęśliwe dla zawadiackiego Smitha - brygada Patricka Cleburne'a, który stracił życie w idiotycznym i niepotrzebnym szturmie Franklin, Tennessee ponad dwa lata później, wprost zdmuchnęła z pola bitwy brygadę federalną Mahlona D. Mansona, który dostał się do niewoli, Nelson wprowadził do walki kolejne oddziały lecz nic nie mogło powstrzymać rebelianckiego impetu - kolejna linia obrony wzdłuż granic obozu Unii spełzła na niczym, Nelson przejął dowodzenie osobiście i starał się zebrać niedobitki swoich wojsk w obronie pobliskiego cmentarza - nieskutecznie, co więcej okupił tę próbę raną szyi.
Richmond, Kentucky było jedną z bitew wojny secesyjnej, której straty były ekstremalnie nierówne - Konfederaci stracili 450-750 ludzi, gdy ich przeciwnicy ok. 5,500, w tym 4300 jeńców. Była to rzadkość, która mogła jedynie mieć swoje przyczyny w absolutnym rozgromieniu przeciwnika, co nie zdarzało się na polach bitew wojny 1861-65 nader często. Duma Nelsona była podrażniona, ale nie wiadomo jaki konkretnie wpływ miała sromotna porażka na wydarzenia, jakie miały nadejść.
"Zostałem zwyczajnie zamordowany"
W lecie roku 1862 Jefferson C. Davis był wykończony 21 miesiącami służby, generał Unii pomimo imienia i nazwiska, które z pewnością w dobie rebelii budziły na Północy ironiczny uśmiech przywołując zimnego i nieugiętego prezydenta Południa, wystosował prośbę o 20 dni urlopu. William Rosencrans, przełożony Davisa udzielił mu przepustki, ale sytuacja w Kentucky pogarszała się na tyle w wyniku inwazji Bragga i Smitha, że zagrożone było samo Ohio, toteż Davis zgłosił się samoczynnie do generała Horacio Wrighta, który z kolei polecił mu zameldować się u "Byka" Nelsona po dalsze przydziały.
↑ Jefferson C. Davis (1828-1879)
Davis przybył do Louisville, gdzie stacjonował Nelson 20 września 1862 roku. Obydwaj dżentelmeni musieli wyglądać razem nieco jak Dawid i Goliat - Nelson miał 187 cm wzrostu i ważył, bagatela, 136 kg, gdy jego rozmówca przy wadze 56 kg, mierzył 175 cm. Davis otrzymał polecenie, aby zajął się werbunkiem i uzbrojeniem obywateli Louisville w przygotowaniu do jego obrony przez niechybnym ciosem rebeliantów. Dwa dni później Nelson wezwał swojego świeżo upieczonego podkomendnego celem otrzymania raportu z dotychczas poczynionych postępów. Davis odpowiadał półsłówkami, a samo pytanie o ilość uzbrojonych obywateli miasta spotkało się z odpowiedzią: "Nie wiem". Nelson wpadł w gniew, który szybko przerodził się w furię. Davis, będący regularnym żołnierzem armii w stopniu pułkownika i walczący w wojnie z Meksykiem na lądzie, ani myślał być obiektem gniewu jakiegoś generała z bożej łaski, który co najwyżej mógł się pochwalić karierą w marynarce. Wyszedł z pokoju i przywołał medyka - doktora Irvina, by był świadkiem sceny. Nelsonowi to nie przeszkadzało, generał o aparycji bizona z przekąsem stwierdził, żeby doktor wyraźnie zapamiętał słowa kierowane do Davisa: "Będę Cię traktował tak, jak na to zasłużyłeś. Zawiodłeś mnie i byłeś niegodny zaufania jakim Cię obdarzyłem. Niniejszym zwalniam Cię ze służby w Louisville, pojedziesz do Cincinnati i stawisz się przed Generałem Wrightem". "Nie masz władzy, by mi rozkazywać" odparł Davis, po czym otrzymawszy jeszcze ostrzeżenie, że jeśli nie opuści Louisville przed 9 wieczorem, zostanie przetransportowany przez rzekę Ohio z eskortą żandarmerii, wyszedł z pokoju.
Davis udał się z własnej woli do Cincinnati, lecz szybko wrócił do Louisville, gdy Buell przejął dowodzenie od Nelsona, a potrzeba obecności wysokich rangą oficerów w Kentucky była przemożna. 28 września Davis przestąpił próg Galt House, miejsca gdzie odbyła się sprzeczka z generałem o niedźwiedziej posturze. Nazajutrz pojawił się Nelson, został zauważony przez Davisa i uderzony przezeń na środku hallu żądaniem przeprosin za wydarzenia sprzed tygodnia. "Idź stąd przeklęty kundlu", odparł Nelson, po czym zgnieciona w kulkę karta rejestracyjna hotelu uderzyła go w twarz. Rzucił ją Davis, na którego twarzy w odwecie wylądował ogromny grzbiet ręki Nelsona. Po tym ciosie dowódca Czwartej Dywizji spod Shiloh udał się do swoich spraw, które czekały na niego w gabinecie w głębi korytarza.
Nie minęło dużo czasu, aż otworzyły się drzwi gabinetu i w stronę sylwetki Nelsona stojącego w pokoju padł strzał, który dosięgnął jego klatki piersiowej. Wielki generał miał jeszcze dość siły, żeby wyjść z pomieszczenia do korytarza i wejść po schodach zanim się przewrócił, zaczęli zbierać się obserwatorzy zdarzenia, którzy przenieśli generała do pokoju. Ten rzekł jeszcze: "Poślijcie po duchownego, chcę zostać ochrzczony, zostałem zwyczajnie zamordowany". Pół godziny od feralnego postrzału "Byk" zmarł. Davis, który był teraz winny morderstwa, nie uciekał i został w pobliżu Nelsona, gdy ten konał. Pozostała kwestia wymierzenia sprawiedliwości, część świadków chciała, by Davisa powieszono natychmiast, lecz nie doszło do tego - morderca został zatrzymany w jednym z pokoi, aż będzie wiadomo, co zeń zrobić. W istocie nic nie zrobiono, regulaminowy czas na składanie pozwów w takiej sytuacji (45 dni) minął szybko w związku z kontrofensywą Buella w Kentucky, a Davis po jakimś czasie od zatrzymania wyszedł z pokoju i podjął swoją komendę jakby się nic nie stało. Zobaczył bitwy pod Murfreesboro, Chickamaugą i uczestniczył w sławetnym "Marszu ku morzu" (inwazji Georgii) Williama Tecumseha Shermana, okazał się kompetentnym dowódcą, ale nigdy nie otrzymał awansu powyżej generała brygadiera ochotników ze względu na rozlanie krwi towarzysza broni.
Nelson był wspominany przez prostych żołnierzy jako surowy dowódca, ale potrafił sobie ich zjednać swoją niezłomną postawą i tym, że nie powstrzymywał się przed ruganiem oficerów, którzy nie dość energicznie wykonywali rozkazy. Historia zapamiętała głównie dobrą postawę pod Shiloh, znakomitą w oblężeniu Corinthu i katastrofalną pod Richmond, ale przede wszystkim to, że został zamordowany w gniewie przez człowieka w mundurze tej samej armii.
WOW
tematyka historyczna , mega