You are viewing a single comment's thread from:

RE: Jak Mężczyzna zbudował Cywilizację? (artykuł)

in #polish7 years ago (edited)

Dobra, chyba stać mnie na odrobinę więcej niż mem z South Parku, przygotuj się na lewacką polemikę Kelthuzu!

Kiedy mężczyzna budował ten wspaniały wielki świat katedr, murów, rakiet i drapaczy chmur przez całe 10000 lat nie pytał kobiet o zdanie. Zakładał, że jedyne w czym są dobre i do czego są stworzone to rodzenie dzieci. Jaki jest end-game cywilizacji mężczyzny? Zbudować te mury i rakiety wieże wzdłuż i w poprzek całego wszechświata? A może właśnie to, żeby zbudować świat, który może być bezpieczny, przyjazny, gdzie nie trzeba o nic walczyć, czy wykuwać w pocie przez pokolenia? Całkiem nieźle nam idzie, jakoś wciąż znajdują się wspaniali mężczyźni i kobiety, którzy tworzą roboty, algorytmy i urządzenia, które popychają nas do przodu. Może właśnie taki jest naturalny proces rozwoju cywilizacji na drodze do "raju"? Naprzemienna dominacja pierwiastka męskiego i żeńskiego, tak aby uzyskać w końcu balans?

Ponoć po chińsku kryzys i okazja to jedno słowo i jakkolwiek przejebany i zdewastowany wydawać może się nam obecny świat, tak na pewno jest tu potencjał do stworzenia nowej wizji człowieka i społeczeństwa, bardziej inkluzywnej. To musi boleć. Musi bardzo, bardzo boleć każdego kto traktuje kobiety podrzędnie, każdego kto wyzaje kult siły, męskości i władzy bo pewne wartości się dezaktualizują w obliczu postępu technologicznego i cywilizacyjnego. I ten ból wręcz kapie z tego artykułu.

Z kontekstu artykułu rozumiem też, że masz problem z tym, że kobiety lubią seks. Może warto oddzielić kurewstwo (zdrada/brak lojalności) od zwykłej chęci czerpania przyjemności z seksu (nawet z dowolnie wybraną liczbą i konfiguracją partnerów)?

Pozdrawiam

Sort:  

jak najbardziej. Po dominacji pierwiastka żeńskiego dziś, jutro dominować będzie pierwiastek męski - islamski. Kosztem postępu technologicznego.

To wcale nie jest takie oczywiste, zresztą jak to hamowanie rozwoju miałoby wyglądać? Cała akcja związana z tzw. "islamizacją europy" (bo mam wrażenie, że do tego się odnosisz) wynika z dwóch rzeczy:

  1. Nierówności ekonomiczne ustanowione przez stulecia, Afryka i Azja są drenowane regularnie ze wszystkiego przez rozwinięty zachód, z pewnej perpsketywy świetym prawem każdego ubogiego z tamtych rejonów jest przyjazd tutaj i czerpanie socjali po uszy
  2. Polityka zagraniczna prowadzona przez USA i Izrael mająca na celu destabilizacje bliskiego wschodu i osłabienie Europy.

Islamiści chcący zdobyć Europę to po prostu mit podsycany przez tuby propagandowe każdego komu to na rękę.

Zmiany nie zachodzą liniowo, może się okazać (prawdopodobnie po kolejnym wielkim kryzysie), że nagle świat będzie w stanie wykarmić wszystkie gęby, również te na bliskim wschodzie, technologia i zasoby, które by to umożliwiły są na wyciągnięcie ręki.

  1. Afryka i Azja dostają nieproporcjonalnie wiele zasobów od Zachodu, a nie są drenowane. Fakt.
    Dzięki zachodnim technologiom i medycynie Afryka doświadczyła boomu demograficznego, natomiast jako że mentalnie tkwi w górnej epoce kamienia, używa tych technologii głównie do wzajemnego wyżynania się.
    Świętym prawem Człowieka Zachodu jest jeśli nie rekolonizacja Afryki - to przynajmniej zatrzymanie fali masowej migracji.
  2. Nie ma żadnego dowodu, że USA (a tym bardziej Izrael) prowadzą świadomie taką politykę zagraniczną, mającą na celu "destabilizację Bliskiego Wschodu i osłabienie Europy". Wyczytałeś to na jakimś antysemickim blogu ONRowca?
    Izrael pragnie wyłącznie pokoju z sąsiadami - ma pokój z Egiptem od 1979 i z Jordanią od 1992. Jedynie Syria jest z nim w stanie wojny nieprzerwanie od 1948 r. Powstanie ISIS było niejako na rękę Izraelowi, gdyż destabilizowało reżym Assada, który stanowi wszak egzystencjalne zagrożenie dla Izraela (ISIS nigdy takiego zagrożenia nie stanowiło). Za powstanie ISIS odpowiada, choć nieświadomie, George W. Bush i jego niekompetentna administracja. Więc tylko w tym wymiarze można o coś oskarżać USA, ale zakładanie świadomej polityki "mającej na celu destabilizację", to butna i wynikająca z przeceniania inteligencji i sprytu amerykańskich polityków fantasmagoria.

Islamiści chcą zdobyć Europę, mówią o tym otwarcie od dekad, choć oczywiście pozostałoby to wyłącznie ich mokrym snem, gdyby nie to, że Europa umiera. I nie, nie powiedział tego Korwin - mówi o tym każdy, kto widzi stan mentalny i kulturowy Europy, począwszy od Oriany Fallaci. Ostatnio ukazał się wywiad z niemiecką lewicową wolontariuszką, która zdecydowała się uchylić nieco rąbka, jak to sobie państwo niemieckie cudownie radzi z państwem w państwie, czyli równoległym społeczeństwem islamskim, tworzącym własne struktury mafijne, przekupujące sędziów, prokuratorów i policjantów tego upadłego kraju, by pozwalali islamistom na swobodne działanie i m.in. handel narkotykami, finansujący większość islamskich działań w Europie. To samo odkryto niedawno w USA, gdzie rozległą podziemną sieć przestępczą, opartą na handlu narkotykami, rozwinął Hezbollah, a pozwalała na to administracja Obamy, by nie narażać delikatnych rozmów z Iranem o spowolnieniu programu nuklearnego (co oczywiście jest farsą, Iran buduje bombę i jak tylko ją zdobędzie, zaatakuje Izrael).
A to tylko czubek góry lodowej.

Świat nie jest od wykarmiania gąb. Niby zresztą jak? Magicznie?
To ludzie tworzą zasoby pożywienia poprzez produktywną pracę, i Bliski Wschód jest w stanie się sam wykarmić własną pracą - tylko trzeba zlikwidować reżymy, które uniemożliwiają ludziom produktywną pracę. I zlikwidować pomoc zagraniczną, która te reżymy utrzymuje przy życiu.

Mam nadzieję, że pomogłem.

Od roku żyję na tym zepsutym zachodzie i tego o czym piszesz po prostu nigdzie nie widać. Jeśli działania CIA na bliskim wschodzie nie są dostatecznie udokumentowane, to nie wiem co jest. Bardzo jestem ciekaw natomiast dowodów na te wszystkie przekupstwa i siatki kryminalne bo to jest zwyczajnie sprawa karna dla wymiaru sprawiedliwości (czy wolontariuszka jest gotowa zeznawać w sądzie?) i może warto byłoby dostarczyć takie materiały do stosownych służb, chyba, że one też są już przekupione to wizja tak głębokiej paranoi przerasta już moje zdolności poznawcze.

Nie wiem od czego jest świat, ale ani mi, ani Tobie, ani nikomu innemu decydować, kto i jak może tu żyć, a już sam fakt urodzenia się daje każdemu niezbywalne prawa człowieka. Najwyższy czas, aby wyjść ponad narodowe urojenia, że ktoś tu jest lepszy albo zasługuje na więcej niż inni, bo ma to swoje oparcie tylko i wyłącznie w stuleciach legitymizowanych na wszelkie możliwe sposoby mordów, grabieży i kłamstw. Retoryka, którą stosujesz to ta sama, którą stosują wszystkie po kolei totalitarne reżimy. Ostatecznie wybór "faktów" to tylko kwestia perspektywy jaką przyjmujemy opartej o nasze doświadczenia, życzę tylko miłych doświadczeń.

"Od roku żyję na tym zepsutym zachodzie i tego o czym piszesz po prostu nigdzie nie widać."
Biorąc pod uwagę, że przed chwilą jeszcze nie byłeś świadom dość prostej zależności posiadania wielu partnerów seksualnych i niskiego poczucia własnej wartości (jeśli czytasz to w odwrotnej kolejności, to najpierw rzuć okiem na mój post niżej), to bez urazy, ale chyba można przyjąć, że niekoniecznie dobrze patrzyłeś, bo i też nie do końca wiedziałeś na co masz patrzeć. Nie sądzisz?

"Jeśli działania CIA na bliskim wschodzie nie są dostatecznie udokumentowane, to nie wiem co jest."
Potrzebne źródło.

"Nie wiem od czego jest świat, ale ani mi, ani Tobie, ani nikomu innemu decydować, kto i jak może tu żyć"
Czemu piszesz coś takiego? Przecież to jest udawanie, że Twój rozmówca napisał coś, czego nie napisał. Zawsze tak rozmawiasz z ludźmi?

"już sam fakt urodzenia się daje każdemu niezbywalne prawa człowieka"
Nie fakt urodzenia się, tylko fakt bycia człowiekiem, jeśli już/ Według tego co napisałeś można zabić 9-miesięczny płód, a chyba nie miałeś tego na myśli, co? Co do samych praw człowieka, to jednym takim prawem, którego uniwersalistyczny charakter jest możliwy do obronienia, to prawo do niebycia zabijanym. Inne tzw. "prawa" to mrzonki, których realizacja wymaga użycia rzadkich zasobów, a te nie są wcale przez naturę zagwarantowane, więc nie mogą mieć charakteru uniwersalistycznego.

"Najwyższy czas, aby wyjść ponad narodowe urojenia"
Nikt tu nie mówił o narodach. Na pewno na korzyść dyskusji by wpłynęło, jakbyś starał się bardziej być "tu i teraz", a nie w swoim świecie wyuczonych fraz. Nie można dojść do porozumienia nie słuchając się nawzajem :)

"bo ma to swoje oparcie tylko i wyłącznie w stuleciach legitymizowanych na wszelkie możliwe sposoby mordów, grabieży i kłamstw"
Nie, różnice w iq i niezdolność wykształcenia instytucji konstytuujących państwo prawa w pewnych miejscach na świecie są faktem. Aktualna zła kondycja Afryki wynika właściwie z bezmyślnej, gwałtownej dekolonizacji i pozostawienie tych ludzi na pastwę wojującego, międzynarodowego socjalizmu.

"Retoryka, którą stosujesz to ta sama, którą stosują wszystkie po kolei totalitarne reżimy."
Z tego co się orientuję, to totalitarne reżimy raczej mają tendencję do wzajemnego chwalenia się (dopóki nie narodzi się otwarty konflikt interesów, ale to oczywiste) i wspólnego psioczenia na państwa liberalne, a Kelthuz właśnie nawoływał do zniszczenia reżimów.

"Całkiem nieźle nam idzie, jakoś wciąż znajdują się wspaniali mężczyźni i kobiety, którzy tworzą roboty, algorytmy i urządzenia, które popychają nas do przodu."
Postęp cywilizacyjny nie jest tożsamy z postępem technicznym. Nie idzie nam tak nieźle, skoro nawet dostatnie państwa wydają na świat ludzi nieszczęśliwych.

"Może warto oddzielić kurewstwo (zdrada/brak lojalności) od zwykłej chęci czerpania przyjemności z seksu (nawet z dowolnie wybraną liczbą i konfiguracją partnerów)?"
Jedno i drugie wynika z niskiego poczucia własnej wartości, więc w praktyce co miałby na celu Twój podział? Pokazanie, że jedna forma pogardzania samym sobą jest lepsza od drugiej?

Jeśli chcemy oceniać postęp cywilizacyjny z perspektywy tego jak ta cywilizacja wyglądała w przeszłości to co to za postęp? A ludzie nieszczęśliwi znajdą się zawsze i zawsze byli,. ich obecność ma tylko ma wskazać, jakie wartości jako cywilizacja mamy promować a jakie nie. Być może dostatek nie jest wcale nadrzędną wartością.

Skąd do głowy przyszedł Ci pomysł, że posiadanie wielu partnerów seksualnych ma korzenie w niskim poczuciu wartości? Ponoć libertarianizm zakłada, że jesteśmy właścicielami swoich ciał. Czy to dotyczy tylko mężczyzn? Różnica jest taka, że zdradzając kogoś zwyczajnie ranimy drugą osobą, jesteśmy nieuczciwi i to jest już wielkie NIE, NIE w moim systemie wartości, który zakłada głównie, żeby nie czynić drugiemu co mi niemiłe. Biblia chyba też o tym coś wspomina.

żeby nie czynić drugiemu co mi niemiłe. Biblia chyba też o tym coś wspomina

Wszyscy lewoskrętni mówią o tej tolerancji, wolności obyczajowej itd., a szkoda, że nie zauważają, że konserwatyści również walczą o wolność i szczęście, tylko że dla przyszłych pokoleń, które same obronić się nie mogą, bo jeszcze się nie narodziły. Rozpusta dewaluuje miłość. Brak miłości to rozpad małżeństw. A rozpad małżeństw to dzieci bez autorytetów czyniące nieszczęśliwymi zarówno siebie jak i innych.

Nie wygląda mi to na "postęp cywilizacyjny".

"Jeśli chcemy oceniać postęp cywilizacyjny z perspektywy tego jak ta cywilizacja wyglądała w przeszłości to co to za postęp? "
Postęp to relacja czegoś do czegoś, a nie własność zapodmiotowana w jednym bycie, więc z definicji to porównanie teraźniejszości do przeszłości.

"A ludzie nieszczęśliwi znajdą się zawsze i zawsze byli"
Tak, ale nie zawsze były choroby cywilizacyjne.

"Być może dostatek nie jest wcale nadrzędną wartością."
Przecież dokładnie to napisałem.

"Skąd do głowy przyszedł Ci pomysł, że posiadanie wielu partnerów seksualnych ma korzenie w niskim poczuciu wartości?"
To jest elementarna wiedza psychologiczna. Osoba ze zdrowo zarysowaną osobowością nie jest w stanie wzbudzić w sobie potrzebę intymności z wieloma partnerami w krótkim czasie, wręcz przeciwnie, ma tendencję do pogłębiania jednej wybranej relacji.

"Ponoć libertarianizm zakłada, że jesteśmy właścicielami swoich ciał."
Ponoć zadałeś pytanie o libertarianizm i wyjaśniłem Ci już tą kwestię, więc po co udajesz, że nie masz pojęcia o czym mówisz?

"Czy to dotyczy tylko mężczyzn?"
Zdajesz sobie sprawę, że "bronienie" kobiet tam, gdzie nawet nie ma takiej potrzeby – bo puszczalstwo jest wadą obu stron – nie sprawi, że będziesz dla nich bardziej atrakcyjny? Oczywiście nie zamierzam się z Tobą spierać, że taka była Twoja motywacja. Po prostu pokazuję do czego prowadzi ten sposób rozmawiania. To taka rada, byś odpuścił z taką tanią erystyką, której jako potencjalny rozmówca nie mam zamiaru tolerować. Wkładanie w moje usta czegoś, czego nie powiedziałem, jest najzwyczajniej w świecie chamskie. No ale życzliwie założę, że zrobiłeś to nieświadomie :)

"Różnica jest taka, że zdradzając kogoś zwyczajnie ranimy drugą osobą, jesteśmy nieuczciwi i to jest już wielkie NIE, NIE w moim systemie wartości, który zakłada głównie, żeby nie czynić drugiemu co mi niemiłe. "
Zwróć uwagę na to, co sam napisałeś. Nie należy czynić drugiemu, co TOBIE niemiłe. A jak np. ktoś jest osobą, która doświadczyła w dzieciństwie opuszczenia przez któregoś rodzica, stanowiącego pierwotną figurę przywiązania i wzór wszelkich kolejnych relacji damsko-męskich, to zdecydowanie niemiłe będzie dla tej osoby wchodzenie w bardzo płytkie relacje i psucie ich gdy tylko zaczynają się pogłębiać, ze strachu przed ponownym odegraniem sytuacji pt. "utrata figury przywiązania". Bardziej miłe będzie uświadomienie sobie swojej sytuacji i terapia, niż wchodzenie w przygodne stosunki seksualne, które w przyszłości, z perspektywy osoby już bardziej dojrzałej, będą postrzegane jako wstydliwe błędy.

Jak potrzebujesz innych przykładów, to atrakcyjna dziewczyna, która nie umie powiedzieć "nie", też będzie miała dużo partnerów seksualnych. Osoba, która z jakiegoś powodu czuje otwartą nienawiść do siebie również. Borderlajny też mają dużo takich przypadkowych sytuacji. Niedojrzali chłopcy, wychowani na amerykańskich serialach również dowartościowują się liczbą zaliczonych lasek i nawet się ścigają w tym. Człowiek to jest trochę bardziej niż skomplikowane dzieło sztuki, niż wizja pt. ciało+mózg z obszarami do jedzenia, spania, jebania i nienawidzenia kobiet. To, że popęd jest naturalny, to nie znaczy, że nie należy go kierować racjonalnie.

Jeszcze co do zdrad, to powody zdrad są identyczne z powodami posiadania wielu partnerów gdy nie jest się w związku. Różnią te sytuacje tylko okoliczności no i to, że w związku jednak rzadziej się nawiązuje relacje seksualne z innymi, bo taka zepsuta osoba dowartościowuję się wtedy "byciem w związku".

Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, co napisał fantomen. Do pewnej liczby, gdzie te relacja traci swój dość prosty charakter (bodajże przy kilkunastu to trochę opada, ale ręki sobie nie dam uciąć), prawdziwym jest stwierdzenie, że im więcej partnerów seksualnych przed ślubem, tym więcej rozwodów.

"..."więc z definicji to porównanie teraźniejszości do przyszłości"

Czy nie powinno być "przeszłości" a nie przyszłości?
Aby móc zauważyć postęp/regres, musimy porównać teraźniejszość z przeszłością. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Jeśli się mylę, to rozwiń proszę tę myśl. Chciałbym zrozumieć :)

Tak, przeszłości. Przejęzyczenie. Edytuję, dzięki.

Coin Marketplace

STEEM 0.27
TRX 0.21
JST 0.039
BTC 97020.59
ETH 3712.85
USDT 1.00
SBD 3.89