Aukcja o Dolara - Czyli paradoks wśród paradoksów. Przetestuj go na swoich znajomych!
- Czy słyszeliście kiedykolwiek o tzw "aukcji za dolara"?
To "szatańskie" dzieło zostało stworzone przez ekonomistę Martina Shubik. Głównym celem i zamysłem tego projektu było wykazane faktu, iż racjonalne wybory mogą finalnie doprowadzić do kompletnie irracjonalnych wyników. Brzmi tajemniczo, ale już śpieszę z wyjaśnieniem!
- Never Ending Story - czyli końca nie widać...
Wyobraź sobie, że siedzisz w domu. Jest nudny poniedziałkowy wieczór. Nagle dzwonią znajomi - "Michał! Wpadniemy za 15 minut". Jedno piwo, drugie, trzecie - robi się miło i przyjemnie. Nagle ten "najmądrzejszy" wpada na pomysł - "Chłopaki! A słyszeliście o aukcji za dolara?" No i się zaczyna... Adam kładzie więc dumnie 1 złotówkę na stole - niestety nie posiada przy sobie amerykańskiej waluty, ale zamysł jest ten sam ;)
Wszyscy uczestnicy licytacji mogą przebijać swoje oferty o 1 grosz, a złotówkę wygrywa ten, kto zaoferuje za nią najwięcej. Kruczek jest w tym, że każdy licytujący traci pieniądze przeznaczone na przebicia. Licytacja rusza więc pełną parą... Jedna osoba oferuje 1 grosz, następna 2 grosze, kolejne osoby podbijają dalej aż cena wzrasta do 25... 50... 79... 88 groszy.
W końcu pojawia się oferta 99 groszy. I tutaj kończy się miejsce na racjonalny wybór a pojawia miejsca dla irracjonalnego efektu.
Ten, kto zaoferował taką kwotę, nadal może wyjść na swoje, zgarnąć złotówkę i „zarobić” 1 grosz. Problem ma natomiast ten, kto zaoferował 98 groszy. Jeśli nie przebije oferty, straci wspomnianą kwotę. Jeśli przebije i wygra, nie straci nic – dostanie złotówkę, za którą również zapłaci złotówkę. Rozsądek oczywiście podpowiada, aby dokonać przebicia. Z tego samego założenia wyjdą jednak kolejni licytujący i zabawa może trwać nawet w nieskończoność. Zawsze bowiem będzie tak, że strata spowodowana przebiciem okaże się mniejsza niż ta, jaką trzeba ponieść wycofując się z licytacji. Klasyczny paradoks.
- Czy aukcje groszowe działają podobnie?
Schemat jest podobny, ale jest kilka bardzo istotnych różnic.
Każdy może przystąpić do licytacji w dowolnym momencie – jeśli taka osoba wykaże się sprytem, doświadczeniem, albo będzie mieć po prostu szczęście, przebije ostatnią ofertę, na co nikt więcej nie odpowie. Przekładając to na przykład z 1 złotówką. Licytacja dochodzi do 98 groszy. Nagle dołącza nowy gracz i daje 99 groszy. Wygrywa, a więc jest o jednego centa „do przodu”.
Przebija się jednostkami, a nie kwotą – tak działa to w wielu serwisach internetowych. Uczestnicy licytacji przebijają oferty przy pomocy tzw. BID-ów. Nie ma więc możliwości, aby ktoś przebił ofertę np. o 50 złotych. Cena rośnie zawsze o 1 grosz, a to, ile BID-ów uczestnik musi na to przeznaczyć, zależy od zasad aukcji. Nie jest więc tak, że kupując np. iPhone’a 7 za 120 złotych, licytujący musiał przeznaczyć na aukcję BID-y o wartości 1000 złotych. Mógł mieć „złoty strzał” i wygrać aukcję jednym przebiciem o wartości np. 90 groszy.
Poza tym uczestnicy licytacji mogą na bieżąco obserwować ruchy innych, co pozwala obrać odpowiednią strategię. Naprawdę rzadko zdarza się, aby ludzie „bili się” o jakiś przedmiot od samego początku i przeznaczyli na aukcję taką liczbę BID-ów, których wartość przekraczałaby cenę licytowanego przedmiotu.
Piszcie w komentarzach, czy słyszeliście kiedykolwiek o tego typu "aukcji". A co najciekawsze - czy próbowaliście ją stosować w rzeczywistości?
Poza tym jest tutaj pewna ciekawostka ;) Zakładając, że przegrani licytujący tracą pieniądze, a "właściciel" aukcji zgarnia tą pulę to takowa osoba zawsze wyszłaby na plus. Polecam przetestować to w gronie swoich znajomych - oczywiście nie namawiam do zabierania ich pieniędzy, ale sam efekt może być interesujący!
Źródła:
heretical.com
cosiedziejewnecie.pl
Kiedyś przeprowadziłem taka zabawę wśród swoich pijanych znajomych na UCL. Wygrał Norweg, który za funta ( £1 ) zapłacił £23 (słownie: dwadzieścia trzy funty). Pula oczywiście szła dla mnie
No właśnie, czyli jednak znalazł się ktoś kto eksperymentował z tym na żywym organizmie ;)
W sieci są strony zagrosz i tego typu. Po przeczytaniu zasad nie potrafiłem zrozumieć, jak ludzie mogą tam wydawać pieniądze. Ale to jest po prostu inna forma hazardu, tego też się racjonalnie nie da wytłumaczyć...
Trochę ta teoria mija się z praktyką. Po pierwsze: na aukcjach zawsze się czeka na ruchy innych, jeśli masz zasadę taką, że tracisz pieniadze jesli zalicytujesz, to nie pojawią się żadne oferty aż do końca aukcji. A po drugie... gdzie jest koniec aukcji? Ale sam paradoks fajny :)
Na takich aukcjach każde przebicie oferty przedłuża czas trwania.
Nie slyszałem wcześniej. Może kiedyś przetestuje :D