Co jest nie tak z polityczną poprawnością? - Slavoj Žižek

in #polish6 years ago (edited)

Witajcie! :) Jako że czasu ostatnimi dniami nie mam dużo, postanowiłem na ten moment podzielić się swoim tłumaczeniem ciekawej wypowiedzi na temat politycznej poprawności. Tłumaczenie to nazwałbym odrobinę archiwalnym, bo kilka miesięcy temu dzieliłem się nim na innym portalu. Natomiast uważam je wciąż za aktualne i ciekawe, dlatego uznałem, że obowiązkowo trzeba się tym podzielić.

Jest to tłumaczenie wypowiedzi współczesnego filozofa Slavoja Žižka na temat politycznej poprawności, którą uważa on za "bardziej niebezpieczną formę totalitaryzmu". Žižek pochodzi ze Słowenii i znany jest z... pociągania nosem niczym kokainista oraz nadużywania zwrotu "and so on, and so on". I w swoim tłumaczeniu nie pominąłem żadnego "and so on, and so on", tłumacząc to na "i tak dalej i tak dalej", także forma wypowiedzi może wydawać się chaotyczna, ale taki już styl Žižka ;) Tak bardziej na poważnie, to znany jest z lewicowego odchyłu w swoich poglądach, trochę odwrotnie niż Peterson. Žižek jest też krytykiem kultury, na przykład jego film "The Pervert's Guide to Cinema" w intrygujący sposób analizuje popularne dzieła kinematografii.

Jest to człowiek który podobnie jak Peterson został w pewnym stopniu podchwycony przez "kulturę internetową", tzn. obecny jest w wielu memach, choć nie jest tak bardzo na fali i "modny" jak Peterson. Žižek ostatnio odnosił się do popularności Petersona w swoim artykule. Po publikacji tego artykułu Peterson zaproponował Zizkowi debatę, na którą Zizek się zgodził. Nie wiemy, czy do debaty dojdzie, ale jeśli tak, dla mnie osobiście będzie to bardzo ciekawe wydarzenie!

Pomimo tego, że Žižek jest związany z marksizmem i hegelianizmem, jego poglądy na temat poprawności politycznej wcale nie są takie jak moglibyście się spodziewać w swoich zero jedynkowych podziałach. Udowadniają one tylko, że nie warto dzielić świata biało czarno na "lewicę i prawicę". W każdym razie, przekonajcie się sami, mam nadzieję, że tłumaczenie poniższego filmiku jest przyjemne w odbiorze.

Tłumaczenie postanowiłem oddzielić poziomą linią z góry i dołu oraz mniejszą czcionką i nie używać znacznika ">" do oznaczania cytatów, bo mam wrażenie, że długi tekst w formie cytatu czyta się niewygodnie. Ten szary tekst nie jest miły dla oczu. A więc zaczynajmy:


Oczywiście, nie mam nic przeciwko temu, że twój szef jest dla Ciebie miły i tak dalej. Problem jest wtedy, gdy to nie tylko ukrywa prawdziwą relację sił, ale również czyni ją nawet bardziej "nie do przebicia". Jeśli masz szefa tam na górze, takiego w starym stylu, który krzyczy na Ciebie, brutalnie i w pełni używa swojej władzy, wtedy w pewnym sensie łatwiej jest się zbuntować, niż przy przyjaznym szefie który cię obejmie albo zapyta "jak było ostatniej nocy z twoją dziewczyną", bla bla bla, całe to takie kumplowskie zachowanie. Przy takim szefie protestowanie wydaje się być prawie że niegrzeczne.

Ale dam przykład, starą historię której często używam by wyjaśnić co przez to rozumiem. Wyobraź sobie siebie, albo mnie, jako małego chłopca. Jest niedzielne popołudnie. Mój ojciec chce bym odwiedził babcię. Powiedzmy, że mój ojciec jest tutaj taką tradycyjną władzą/autorytetem. Co by zrobił? Prawdopodobnie powiedział by mi coś w stylu "Nie obchodzi mnie jak się z tym czujesz, to twój obowiązek odwiedzić babcię. Bądź dla niej miły" i tak dalej i tak dalej. Twierdzę, że nie ma w tym nic złego, ponieważ nadal mogę się buntować i tak dalej. To jest jasny rozkaz. Ale co zrobiłby tak zwany postmodernistyczny, nieautorytatywny ojciec? Wiem, bo sam tego doświadczyłem. Powiedziałby coś w stylu "Wiesz jak babcia cię kocha, ale mimo wszystko nie zmuszam cię do odwiedzenia jej. Powinieneś odwiedzić ją tylko jeśli sam swobodnie tak zadecydujesz".

I teraz oczywiście każde dziecko wie, że w tej drugiej wiadomości, pod przykrywką pozornie wolnego wyboru jest znacznie silniejszy nacisk. Bo twój ojciec właściwie nie tylko mówi ci, że musisz odwiedzić babcię, ale jeszcze, że musi ci się to podobać. Wiesz, mówi ci jak masz się z tym czuć. To jest o wiele silniejszy rozkaz. I dla mnie to jest prawie że paradygmat nowoczesnego dozwalającego/"lekkiego" autorytarianizmu. To dlatego formułą totalitarianizmu nie jest - "nie obchodzi mnie co myślisz, po prostu to zrób". To jest tradycyjny autorytarianizm. Natomiast formułą totalitarianizmu jest "wiem lepiej od Ciebie czego naprawdę chcesz, i może wygląda to jakbym cię zmuszał do zrobienia tego, ale tak naprawdę to tylko mówię ci co robić, bo do końca nie wiesz" i tak dalej i tak dalej. Więc w tym znaczeniu tak, jestem tym przerażony.

Jest również inny aspekt tej nowej kultury ekspertów, w której nakaz jest przedstawiany jako neutralny komunikat. Jednym przykładem który lubię, i nie zrozumcie mnie tutaj źle, ja sam nie palę i jestem za karaniem firm tytoniowych i tak dalej, ale jestem głęboko podejrzliwy co do naszej fobii na temat palenia. Nie kupuję tego, że jest ona usprawiedliwiona samą wiedzą naukową, na temat tego jak papierosy szkodzą nam i tak dalej i tak dalej. Bo po pierwsze, większość ludzi którzy sprzeciwiają się paleniu, zwykle jest za legalizacją narkotyków i tak dalej i tak dalej.

[wstawka tłumacza: narkotyki nie szkodza osobom trzecim bezpośrednio tak jak papierosy, ale może mu chodziło o marihuanę, którą też się pali, w każdym razie tutaj widzę trochę słaby argument w tym miejscu, ale mniejsza o to, idźmy dalej :)]

Ale mój główny problem tutaj jest taki: wynaleziono mniej więcej rozwiązanie problemu - e-papierosy, elektroniczne papierosy. I zauważyłem, że teraz duże amerykańskie linie lotnicze zadecydowały o ich zakazaniu. Ciekawe natomiast jest to, z jakiego powodu. Powód nie jest związany z tym, że nie jesteśmy pewni czy one są bezpieczne czy nie. Ogólnie są bezpieczne. Powód natomiast jest taki, że paląc podczas lotu e-papierosa, publicznie pokazujesz swoje uzależnienie i to nie jest dobrym pedagogicznym przykładem dla innych i tak dalej i tak dalej. Dla mnie to jest wyraźny przykład tego jak pewna etyka, która nie jest neutralną etyką zdrowia, ale myślę, że jest etyką "nie nabierz się na to, nie miej zbyt pasjonującego zaangażowania w coś, pozostań w odpowiedniej odległości, kontroluj się" i tak dalej.

I teraz zszokuję was do końca. Myślę, że w takim kontekście nawet rasizm może być dwuznaczny. Kiedyś przeprowadzałem wywiad i zapytano mnie, jak zauważyć rasizm reakcyjny? Wiecie jaka była moja odpowiedź - progresywny rasizm nią był. Wtedy zadający pytanie powiedział "ah, ah, a co masz na myśli?". Oczywiście nie miałem wtedy na myśli rasizmu. Miałem na myśli to o czym zaraz powiem. Oczywiście, że rasistowskie żarty i tak dalej, mogą być ekstremalnie opresywne, upokarzające i tak dalej. Ale myślę, że rozwiązaniem jest stworzenie atmosfery, albo praktykowanie tych żartów w taki sposób, w którym będą funkcjonowały jako drobny obsceniczny kontakt, który ustanawia między nami prawdziwą bliskość. I mówię to z własnych politycznych doświadczeń z przeszłości, z byłej Jugosławii. Pamiętam, gdy byłem młody, gdy spotykałem się z ludźmi z innych byłych jugosławiańskich republik - Serbowie, Chorwaci, Bośniacy i tak dalej. Wszyscy opowiadaliśmy sobie brudne żarty o nas samych, ale niekoniecznie przeciwko sobie wzajemnie. We wspaniały sposób konkurowaliśmy kto będzie w stanie opowiedzieć o sobie bardziej paskudny żart. To były obsceniczne, rasistowskie żarty, ale ich efektem było wspaniałe poczucie dzielenia solidarności w obsceniczności. I mam tutaj kolejny dowód. Kiedy wybuchła wojna domowa w Jugosławii, i były napięcia etniczne. Pierwszymi ofiarami były te żarty, one od razu zniknęły. Bo ludzie to czuli. Na przykład powiedzmy, że odwiedzam inny kraj. Nienawidzę tego politycznie poprawnego szacunku, w stylu "oh, a jakie jest wasze narodowe jedzenie, oh a jakie macie formy kultury", Nie, ja przyjeżdżam i mówię "powiedz mi jakiś brudny kawał o sobie, a wtedy zostaniemy przyjaciółmi". I to działa.

Widzicie więc tą dwuznaczność - z tym mam problem jeśli chodzi o polityczną poprawność. To jest forma samodyscypliny, która nie pozwala ci naprawdę przemóc rasizmu. To jest kontrolowany, uciśnięty rasizm. I tak samo tutaj, opowiem świetną historię, prostą. Zdarzyło mi się to rok temu, w księgarni. Podpisywałem swoją książkę. Podeszło do mnie dwóch czarnych facetów, afroamerykanie, nie lubię tego określenia. Moja czarni przyjaciele też tego nie lubią, z oczywistych powodów, bo to może być nawet bardziej rasistowskie. Ale chodzi o to, że oni poprosili mnie bym podpisał im książkę, i widząc ich nie mogłem się oprzeć przed najgorszą rasistowską uwagą. Gdy oddawałem im książki, powiedziałem "wiecie, nie wiem która jest dla którego z was, by wy czarni jesteście jak żółci, wszyscy wyglądacie tak samo dla mnie". Zaakceptowali mnie i powiedzieli, że mogę im mówić "nigger". Wiesz, kiedy mówią ci to, to znaczy, że jesteście bardzo blisko. W moment to załapali.

Kolejny głupi problem. Na pewnej przemowie był głuchy i niemy facet i prosił, czy może tam być tłumacz na język migowy. I nie mogłem się oprzeć, w środku przemowy, przed 200-300 ludźmi powiedziałem w kierunku tłumacza "a wy co tam robicie?". Chodziło mi o to, że jeśli spojrzysz na gesty tłumacza, to wygląda jak jakieś obsceniczne gesty, sygnały, albo coś takiego. Koleś śmiał się tak bardzo, że zostaliśmy przyjaciółmi. A jakaś stara głupia pani zgłosiła mnie za wyśmiewanie niepełnosprawnych. Czyż nie zauważyła, że się z nim zaprzyjaźniłem?

Ale chwila, oczywiście nie jestem idiotą. Jestem świadom, że to nie oznacza iż powinniśmy chodzić i upokarzać się wzajemnie. To wielka sztuka mieć wyczucie jak to robić. Mówię tylko, że to jest moja hipoteza. Bez takiej drobnej wymiany przyjacielskich obsceniczności nie masz prawdziwego kontaktu z drugą osobą. Pozostaje zimny respekt i tak dalej. Potrzebujemy tego. Potrzebujemy tego by ustanowić prawdziwy kontakt. Tego mi brakuje w politycznej poprawności. I wtedy kończysz z takim szaleństwem jak sytuacja, która nie jest żartem, sprawdzałem u swojego przyjaciela z Australii, to autentyczna sytuacja. Mianowicie w Perth, mieście na zachodnim wybrzeżu Australii opera zabroniła wystawiania "Carmen". Wiecie dlaczego? Bo pierwszy akt dzieje się przed fabryką tytoniu. Nie żartuję. Mówię po prostu, że jest coś bardzo fałszywego w poprawności politycznej. Wiem, poprawność polityczna jest lepsza niż otwarty rasizm, oczywiście. Ale zastanawiam się czy poprawność działa dlatego, że [tu chyba gubi wątek] na przykład nigdy nie kupowałem wszystkich tych permanentnych zamienników poprzednich określeń. Wiesz, czarnuchy stają się negro, negro stają się "czarnymi". Ok, w końcu czarni zostają afroamerykanami. A może, dajmy im zdecydować?

Wiem natomiast, że gdy byłem w Missouli, w Montanie, wszedłem w przyjacielską konwersację z natywnymi amerykanami. Nie cierpieli tego określenia i dali mi piękny przykład. Powiedzieli mi, że natywni amerykanie, czy kulturowi amerykanie jak ty, co za różnica, jesteśmy częścią natury. Powiedzieli mi, że o wiele bardziej wolą określenie Indianie. "Przynajmniej nasza nazwa jest świetnym pomnikiem głupoty białego człowieka który myślał, że jest w Indiach, gdy tutaj przybył". Mieli wspaniały wgląd w to jak wszystkie te new-age'owske bzdury są rasistowskie, w stylu "my biali ludzie technologicznie wykorzystujemy naturę kiedy tubylcy mają dialektyczną relację z naturą, zanim zaczną kopać w ziemii, wydobywać coś, to pytają gór o pozwolenie bla bla bla". Powiedzieli mi, że badania pokazują, że natywni amerykanie, Indianie, zabili wiele więcej bawołów i spalili więcej lasów niż biali ludzie. Chodziło im o to, że najbardziej rasistowską rzeczą jest w protekcjonalnym stylu postawić ich, indian, wyżej, bo są prymitywni, organiczni, żyją z matką naturą. Nie, ich fundamentalnym prawem jest również być złym! Jeśli my możemy być źli, dlaczego oni by nie mogli być i tak dalej. Więc ponownie, nawet z rasizmem, musisz być bardzo precyzyjny by nie zwalczać rasizmu w sposób, który koniec końców reprodukuje, jeśli nie rasizm sam w sobie, to przynajmniej warunki rasizmu.


Co myślicie o takim spojrzeniu na polityczną poprawność? Dla mnie to bardzo trafna krytyka, przedstawiająca najważniejsze problemy z taką poprawnością. Jeśli macie jakieś przemyślenia na temat tej wypowiedzi, zachęcam do komentarzy.

Mam też nadzieję, że wpis był ciekawy, i moje tłumaczenie było przyjemne w odbiorze - zarówno językowo jak i jeśli chodzi o formatowanie tekstu. Dajcie znać czy taka forma cytowania długich fragmentów jest dobra, tzn. mniejszą czcionką, o tak:

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.

Zamiast tagiem ">", o tak:

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.

Sort:  

Tak, Zizek jest specyficzny! :D

Congratulations @ciekawski! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

You got your First payout
Award for the number of comments

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.034
BTC 63688.35
ETH 3125.30
USDT 1.00
SBD 3.97