Wóz Drzymały - Final Fight
Witam Was po raz kolejny w „Wozie Drzymały”. Miejscu poświęconym retro grom z salonów gier, z przełomu lat 80' i 90' ubiegłego wieku. Dzisiaj chciałbym Wam przybliżyć grę wydaną w 1989 roku, która stała się pozycją kultową i obecnie zaliczana jest do klasyki gatunku beat'em up. Grę stworzyła już wtedy dobrze znana firma Capcom, na swój system automatowy CP-S, czyli po prostu Capcom Play System.
Tytuł: | Final Fight |
Producent: | Capcom |
Rok wydania: | 1989 |
Liczba graczy: | 1-2 |
Używanych przycisków: | 2 |
Gra pojawiła się też na domowych platformach do gier. Jednak z powodu ograniczeń sprzętowych prawie żaden z portów nie dorównywał oryginałowi. Najbliżej była wersja dla japońskiego komputera Sharp X68000. Jedyną różnicą była maksymalna ilość przeciwników pojawiających się jednocześnie na ekranie. W wersji automatowej jednocześnie można było obserwować do dziewięciu przeciwników. W wersji X68k było to do siedmiu wrogów naraz.
Wersja dla SNESa była tytułem startowym dla tego systemu. Najpierw w Japonii w 1990 roku, później w USA w 1991 i na końcu w Europie w 1992 roku. Miała wyciętą jedną postać (Guy), nie miała możliwości grania w dwie osoby, oraz usunięty został poziom rozgrywający się w fabryce (industrial area). Znacznie okrojono w niej ilość wrogów pojawiających się na ekranie do maksymalnie trzech jednocześnie. Na automacie postać przechodzi między poziomami rozwalając drzwi itd. Na SNESie tego też zabrakło. Zmieniono ksywki pierwszym dwóm bossom. Na automacie Damnd i Sodom. Na SNESie Trasher i Katana ;) Wózek inwalidzki ostatniego bossa zamieniono na biurowe krzesło na kółkach. Zamieniono też dwóch transwestytów Poison i Roxy na mężczyzn o imieniach Billy i Sid. Usunięto wszystkie odniesienia do alkoholu, czyli zniknęły przedmioty dodające energię takie jak piwo i whiskey. Słowa wypowiadane przez właściciela zniszczonego samochodu po pierwszym bonusie zostały zamienione z „Oh! My God!” na „Oh! My Car!”. Wrogowie o ciemnej karnacji skóry dostali trochę jaśniejsze odcienie. Mimo tych wszystkich zmian i cięć, wersja na SNESa pod względem samej rozgrywki była jedną z bardziej zbliżonych do automatowego oryginału.
Firma US Gold w 1991 roku wypuściła na rynek europejski porty na kilka różnych komputerów takich jak: Amiga, Atari ST, Commodore 64, ZX Spectrum oraz Amstrad CPC. Ogólnie wszystkie te wersje były mocno okaleczone względem automatu i sama rozgrywka była bardzo upośledzona. Te wersje radzę raczej omijać szerokim łukiem. Jako ciekawostkę na temat wersji Amigowej napiszę, że twórca tego portu nie miał żadnego wsparcia ze strony Capcom'u. Musiał sam wypruć grafiki z oryginalnej gry a potem przerobić wszystko tak żeby działało na Amidze. Dlatego właśnie większość portów była w tamtych czasach tak kiepskich. Ich twórcy musieli w zasadzie od zera robić wszystko sami, bez pomocy wydawcy. Nie mieli nawet kodu źródłowego.
Wydana została też wersją na Segę CD, czyli przystawkę do Segi MegaDrive wykorzystującą jako nośnik płyty CD. Ta wersja też jest okrojona pod względem grafiki i samej rozgrywki. W porównaniu do wersji ze SNESa miała prawie wszystko to co w tamtej wersji zostało wycięte. W dalszym ciągu jednak liczba przeciwników znajdujących się jednocześnie na ekranie jest mniejsza niż na automatach oraz combosy Codyego i Guya są znacznie wolniejsze. Dodany został vioce acting do intra i zakończenia. Gra posiada znacznie bardziej dopracowaną ścieżkę dźwiękową. Utwory przygrywające w tle są prze aranżowane i zagrane na „żywych” instrumentach. Jednak w mojej opinii nie specjalnie pasują do gry. Tę wersję warto sprawdzić właśnie dla ścieżki dźwiękowej. Dodano tu też tryb Time Attack. Poison i Roxy nie zostały wymienione, jednak trochę bardziej je ubrano.
W 2001 roku gra wydana została na Gameboya Advance. Wersja ta posiada wszystkie trzy postacie i poziom w fabryce (industrial area), których brakowało w wersji na SNESa. Można też grać w dwie osoby dzięki opcji system link. Dodano rozmowy przed walką z każdym z bossów. Jako możliwe do odblokowania zostały dodane ubranka ze Street Fightera Alpha 3 dla Codyego i Guya. Z ukrytych bonusów dodano jeszcze inne zestawy kolorów dla postaci oraz możliwość grania we dwóch tą samą postacią. Po raz kolejny Poison i Roxy zostały zamienione na Billiego i Sida, jednak Damnd i Sodom zachowali swoje ksywki. Pod względem rozgrywki ta wersja też jest bardzo zbliżona do oryginału i gra się w nią naprawdę przyjemnie.
Tak prezentowałyby się dostępne wersje gry na różne platformy. Tutaj jednak skupię się na tej pierwszej, czyli wersji dla automatów Aracade.
Krótkie streszczenie szczątkowej fabuły. W Metro City rządzonym przez różnego rodzaju grupy przestępcze, zostaje wybrany nowy burmistrz, który planuje przywrócić w mieście spokój i zakończyć rządy gangów. Aby ostudzić trochę zapały nowego włodarza miasta, gang zwący się Mad Gear porywa córkę nowo wybranego burmistrza. Gangsterzy domagają się oddania władzy nad miastem w zamian za jej głowę. Oczywiście władza nie układa się z terrorystami i w związku z tym, burmistrz (Haggar), wraz z facetem jego córki (Cody) i jego kumplem (Guy) ruszają na odsiecz porwanej niewieście. Na drodze stają im hordy członków gangu z obowiązkowym bossem na końcu każdego etapu.
Postaci dostępne w grze, jak już wspomniałem we wstępie są trzy. Każda trochę inna. Guy jest szybkim zawodnikiem ninjitsu, jednak jego ciosy są dość słabe. Cody jest postacią zbalansowaną. Jego prędkość i siła są po prostu średnie. Haggar to typowy tank. Porusza się powoli, jednak kiedy już trafi to mocno. Posiada dodatkowy cios. Kiedy trzymamy wroga, możemy z nim podskoczyć, a naciskając przycisk ataku odwrócić do góry nogami i spadając, usiąść mu na twarz.
Guy jest przyjacielem Cody'ego oraz specjalistą od sztuk walki. Opanował szybkie ataki. Potrafi też jako jedyna postać w grze, odbijać się od ścian. Aby tego dokonać należy skoczyć w kierunku ściany, a kiedy do niej dolecimy należy wychylić gałkę w przeciwnym kierunku i wcisnąć przycisk odpowiedzialny za skok. Chyba najrzadziej wybierana przez graczy postać. Za mała siła, której braku nie nadrabia większa szybkość.
Cody. To właśnie jego laska została porwana. Przyjaciel Guy'a. Także jest specjalistą od sztuk walki, ale raczej w stylu ulicznym. Jego specjalizacją są noże, dlatego jako jedyny potrafi ciąć kilkukrotnie nie wyrzucając go. Nie ma żadnego dodatkowego ataku, jednak jego wyważenie powodowały, że najczęściej gracze wybierali właśnie jego.
Haggar to nowy burmistrz z aspiracjami, oraz przy okazji były mistrz walk ulicznych, specjalizujący się w zapasach. To właśnie o jego córkę całe to zamieszanie. Jako wzorowy ojciec, rusza jej na pomoc. Posiada dodatkowy cios jakim jest „branie pod dupę” o czym pisałem wcześniej. Strasznie wolny, jednak wybierany częściej niż Guy ze względu na ten właśnie dodatkowy cios.
Skoro mamy omówione protagonistów to wypadałoby teraz napisać kilka słów o przeciwnikach. Wrogowie, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć po drodze nie są zbyt zróżnicowani. Występuje ich kilka, może kilkanaście rodzajów. W zasadzie do trzeciej planszy zobaczymy już każdego z przeciwników występujących w grze. Niektórzy to tylko usprawnione wersje słabszych. Jednak są na tyle zróżnicowani, że nie zwraca się na to uwagi. Poza tym pod koniec gry, wyraźnie widać, że twórcom brakowało pomysłów na nowych przeciwników, więc wrzucali starych w zastraszających ilościach i kombinacjach.
W grupie podstawowego mięsa armatniego znajduje się czterech przeciwników. Co ciekawe, występują oni w tych samych kolorach jednak ten sam gość może mieć różnej długości pasek energii. Ich ksywki to Bred, Dug, Jake oraz Simons. Ten ostatni zawsze posiada najdłuższy pasek energii i wydaje się nieco szybszy od pozostałych.
Drugim rodzajem podstawowych przeciwników są Punki. Żadna porządna gra z tego gatunku nie obejdzie się bez przedstawicieli tej subkultury. Nie inaczej jest w tym przypadku. Tutaj jest ich dwóch i są dosyć szybcy z ich comba ciężko jest się wyrwać. Oprócz tego mają chyba najzabawniejsze ksywki z całej plejady przeciwników. Jeden to po prostu J, a drugi Two P.
Kolejnym rodzajem przeciwników są tak zwane „pączki” czyli grubasy biegające i taranujące głową oraz potrafiące przywalić z dyni lub laczka. Jest ich trzy rodzaje. Różnią się prędkością i długością paska energii, a ich ksywki to Bill Bull, G. Oriber i Wong Who.
Następną grupą przeciwników są „ninja”. Ubrani w dziwne stroje i uzbrojeni w noże. Jeden zamiast noży używa koktajli Mołotowa i posiada tyle energii, że naprawdę ciężko jest go nie zabić jednym ciosem. Są to dość uciążliwi przeciwnicy ze względu na to, że potrafią wysoko skakać atakując nożami z powietrza i robią dziwne wślizgi podcinając nas. Oprócz tego potrafią po prostu podejść i nie robiąc sobie nic z naszych ataków wsadzić kosę pod żebro. Jest ich trzech, ale mają tylko dwie ksywki. Czerwony z Mołotowem nazywa się tak samo jak pomarańczowy, czyli Hollywood. Ten ubrany na żółto to ElGado.
Kolejnym rodzajem przeciwników są transwestyci. Skąpo ubrane laseczki uzbrojone w kajdanki. Ciągle skaczą i jeśli znajdują się w polu widzenia ciężko jest je utrzymać po jednej stronie. Jeżeli z nimi walczymy, najlepiej jest ustawić się plecami do jakiejś ściany, Wtedy możemy czuć się w miarę bezpiecznie. Nie polecam jednak chowania się za budki telefoniczne, czy inne kontenery ponieważ potrafią je niszczyć kopniakiem. Posiadają też jeden atak zabierający dość dużo energii (około polowy paska). Poza kolorem włosów różnią się tylko długością paska energii. Roxy jest ruda, a Poison ma fioletowe włosy i dłuższy pasek energii.
Dalej w kolejce ustawiają się postaci nazwane na cześć członków kapeli Guns'n'Roses. Axl i Slash. Są to dość uciążliwi przeciwnicy ponieważ potrafią się znakomicie blokować. Najlepiej jest ich atakować przy użyciu broni, bo tego nie potrafią zablokować. Oprócz tego trzeba uważać na ich ataki, bo każdy z nich zabiera sporo energii.
Ostatnią grupą wrogów są najwięksi i najmocniejsi z nich. Wielcy kudłaci kolesie, którzy potrafią zrobić sporą krzywdę. Biegają i wchodzą klatą. Potrafią nawet wziąć nas „pod dupę” niczym Haggar. Zabierają sporo energii i są dość niebezpieczni. Dwóch z nich występuje tylko raz w grze, w miejscu zwanym „drugim ringiem”. Pierwszy ring to walka z drugim bossem Sodomem. Drugi ring to walka w klatce z Dwoma „Andorasami”. Jeżeli komuś z Was ci kolesie kojarzą się z postacią o imieniu Hugo z trzeciej części Street Fightera to bardzo dobrze, bo to właśnie on. Hugo Andore. Tutaj ich ksywki są jakże oryginalne, Andore, Andore G, Andore J, Andore Jr.
I to już wszyscy przeciwnicy jakim będziemy mieli okazje obić twarze. Oczywiście pozostają jeszcze bossowie. Oni są już bardziej zróżnicowani i oryginalni. W temacie szefów nie ma powtarzalności. Każdy z nich jest inny i posiada inne sztuczki.
Pierwszym z bossów na naszej drodze jest mistrz okolicznych slumsów niejaki Demnd. Wypakowany koksu potrafiący robić salto z kopniakiem i jest tak odważny, że jak tylko straci trochę energii to ucieka za murek i przywołuje pomagierów. Ogólnie raczej prosty przeciwnik. Kiedy ucieka za murek nie należy stać w jednym miejscu gdyż wyskakując zza niego leci z wystawionym kopytem prosto na miejsce, w którym stoimy.
Drugim bossem jest niejaki Sodom. Możemy go spotkać też w Street Fighterach z serii Alpha. Duży samuraj z dziwnym kaskiem, uzbrojony w dwa miecze. Biega taranując głową oraz tnie mieczami. Najlepszym sposobem na niego jest trzymanie go w narożniku ringu, w którym z nim walczymy. Skok kiedy podnosi się z ziemi i łapanie go zanim zdąży coś zrobić. Dwa razy na kolano. Rzut i skok za nim. Powtórz ;) Jeżeli podniesie miecz to najlepiej wytrącić mu go obrotem ponieważ z mieczem jest znacznie niebezpieczniejszy.
Trzecim w kolejności szefem jest policjant. Niejaki Edi E. Nie należy na początku walki za daleko iść w jego stronę, gdyż jeśli to zrobimy od razu wyjdą jego pomagierzy. Najlepiej jest iść powoli w jego stronę, aż pod naszym paskiem energii pojawi się jego pasek. Wtedy najlepiej jest się zatrzymać i poczekać aż podejdzie do nas. Od razu naparzać z pięści przerzucając na lewo. Następnie stanąć sobie nad nim i jak tylko będzie próbował uciec to łapać, dwa kolana i rzut w lewo. Kiedy zostanie mu mniej niż pół paska energii zaczyna biegać szybciej i staje się bardziej niebezpieczny, jednak taktyka powinna zostać cały czas taka sama. Łapać i rzucać w lewo. W czasie tej walki można znaleźć jedno żarcie występujące tylko w tym miejscu. Wyżuta przez policjanta guma do żucia ;) Jeśli od razu na początku walki pójdziesz do końca w prawo to zobaczysz jak Edi ją wypluwa. Dodaje około połowę energii.
Kolejnym szefem jest komandos o imieniu Rolento. Jego też możemy spotkać w serii Street Fighter Alpha. Tutaj zaczynają się już poważne kłopoty. Jest on dość upierdliwy. Szybko biega, skacze, rzuca granatami i atakuje kijem. Nie podam Wam żadnego sposobu na niego, gdyż sam go nie znam. Ważne żeby nie atakować go od frontu i nie skakać na niego od frontu, bo to raczej rzadko się udaje. Na początku lepiej trzymać się po przeciwnej stronie i kiedy zdecyduje się podejść spróbować skoczyć na niego i złapać. Najlepiej jeśli się odbije od ściany, wtedy wystarczy odejść w górę lub w dół po czym złapać jak już wyląduje. Kiedy zostanie mu mniej niż pół paska życia zaczyna świrować i wtedy na prawdę trudno jest go złapać bo porusza się bardzo szybko.
Piątym i przedostatnim już szefem jest niejaki Abigail. Na salonie nazywaliśmy go „ojcem Andorasów” gdyż jest bardzo do nich podobny i posiada podobne ataki, jednak jest od nich znacznie silniejszy. Na niego też nie podam niezawodnego sposobu, jednak warto trzymać się zasady podobnej jak przy policjancie. Najlepiej być po tej samej stronie ekranu co on i schodzić z góry łapiąc go, na kolanko dwa razy i rzut.
Ostatnim bossem jest niejaki Horace Belger. Szef gangu Mad Gear terroryzującego Metro City. Tutaj niestety też nie podam Wam gotowego sposobu. Skubaniec jest bardzo szybki. Strzela z kuszy i ciężko go dopaść. Na początku jeździ na wózku inwalidzkim, jednak najlepiej jest go z niego zrzucić i rozwalić wózek. Najlepszym sposobem jest chyba skakanie na niego z kolanem i staranie się go złapać.
Final Fight został podzielony na sześć plansz. Czego nie trudno się chyba doliczyć po ilości bossów opisanych przed chwilą. Posiada też dwie plansze bonusowe. Pierwsza po drugim bossie Sodomie, polega na zniszczeniu samochodu zaparkowanego na stacji benzynowej. Druga plansza bonusowa znajduje się po czwartym bossie Rolento. Ten bonus polega na rozbiciu jak największej ilości tafli szkła zawieszonych w kilku rzędach.
Pierwsza lokacja to slumsy. Nie wiem dlaczego taka jest pierwsza plansza, skoro do walki staje nawet sam burmistrz (Haggar). Może w slumsach najłatwiej zaczerpnąć informacji dokąd udać się dalej. W każdym razie plansza jest podzielona na trzy niedługie etapy. Rozbijamy się po chodniku, potem wchodzimy do jakiegoś magazynku i wychodzimy z drugiej strony znowu na chodnik.
Druga plansza rozgrywa się w metrze. Zaczynamy na peronie, następnie wsiadamy do pociągu i pacyfikujemy go. Dojeżdżamy do końca linii i dalej idziemy na piechotę po torach, aby dotrzeć do drugiego szefa Sodoma.
Trzecią planszą jest zachodnia strona miasta. Odwiedzimy tutaj bar, stoczymy walkę z dwoma unikatowymi „Andorasami” w klatce oraz wąskimi uliczkami dotrzemy do policjanta pilnującego tej dzielnicy.
Czwarta plansza to fabryka. Czego dokładnie to nie wiem, ale zakładając, że po tej planszy jest bonus polegający na rozbijaniu wiszących tafli szkła, zakładam, że jest to huta szkła. Potem wjeżdżamy windą towarową do góry i spotykamy tam kolejnego bossa, czyli Rolento.
Planszą piątą jest nabrzeże. Zakładając, że pod jej koniec widać Statuę Wolności to jest to nabrzeże nowojorskie. Chociaż oficjalnie nikt tego nie powiedział. Poziom ten jest bardzo długi i należy się tutaj mocno uwijać ponieważ jeśli będziemy się bawić z zabijaniem każdego przeciwnika, może się okazać, że zabraknie nam czasu. Zaczynamy plansze w nocy, a kiedy dochodzimy do jej końca jest już po wschodzie Słońca.
Ostatnią planszą jest Up Town, czyli bogate okolice miasta. Zaczynamy na ulicy, potem docieramy do wieżowca, wjeżdżamy windą na dach. Co ciekawe na dachu rosną palmy. W końcu docieramy do biura samego szefa gangu w celu zlikwidowania go i uwolnienia porwanej przez niego dziewczyny.
Grafika jest całkiem przyjemna dla oka, jednak kreska jaką wszystko jest narysowane nie każdemu się spodoba. Mnie akurat średnio pasuje, jednak to tylko kwestia gustu. Jak na tamte czasy grafika była bardzo ładna. Duże postacie naszych bohaterów oraz przeciwników sprawiają dobre wrażenie. Nawet po 25 latach grafika nie odrzuca i można ją zaakceptować, aczkolwiek może jest to tylko opinia targanego nostalgią człowieka. To już musicie sami ocenić.
Muzyka w grze jest. Na mnie większego wrażenia nie robi. Piszcząco-zawodzące dźwięki, robią co prawda specyficzny klimat, ale jednak znacznie czuć na nich upływ czasu. Co nie znaczy, że nie mogą się podobać. Na pewno znajdzie się wielu, którzy powiedzą, że się nie znam, bo muzyka w Final Fight jest zajebista i pewnie będą mieli rację. Jeżeli komuś nie odpowiada muzyka z wersji Arcade może spróbować zagrać w port Final Fight dla konsoli Sega CD. Tam muzyka jest znacznie bardziej dopracowana.
Na tle muzyki, efekty dźwiękowe wypadają zdecydowanie lepiej. Uderzenia mają specyficzne dźwięki (uwielbiam odgłos trafienia rurą ;) ). Przeciwnicy też wydają czasem jakieś jęknięcia, czy okrzyki. Jednak to wszystko też bardzo ograniczone i niezbyt zróżnicowane.
Co do samej rozgrywki. Do kontroli postaci używamy standardowo gałki, do poruszania się i dwóch przycisków. Jeden odpowiedzialny za atak, drugi za skok. Nie ma zbyt wielu kombinacji. W zasadzie możemy uderzać z pięści i combo zakończyć rzutem lub mocniejszym ciosem. Posiadamy możliwość wykonania kilku ataków z powietrza i to w zasadzie tyle. Nasze postacie nie potrafią biegać, przez co gra jest mniej dynamiczna od pozostałych tego typu tytułów.
Gra posiada niby tylko sześć poziomów. Są jednak one na tyle długie, że aby przejść całą grę potrzeba około godziny czasu, co jak na standardy salonowe jest bardzo dobrym wynikiem. Final Fight jest w mojej opinii grą dość trudną. Nigdy nie udało mi się skończyć jej na jednej „blaszce”, czyli bez dorzucania kredytów i dołączania się. W czasach salonów znałem tylko jednego gościa, który potrafił tę grę przejść całą. Oczywiście robił to bez zgonu i na najtrudniejszych ustawieniach, bo oczywiście tak były ustawiane wszystkie gry w naszym wspaniałym „Wozie Drzymały”.
Z ciekawostek napiszę, że w pirackiej wersji gry brakowało kilku dźwięków, a postać zamiast przechodzić przez wybite drzwi, lub zejść do podziemia, przechodziła przez ściany.
Oprócz gołych pięści nasi bohaterowie mogą używać też trzech rodzajów broni białej.
Nóż. Zwykły kozik. Najlepiej posługuje się nim Cody. Pozostałe postacie mogą podnieść go i rzucić w przeciwnika. Cody jeśli ma przeciwników w zasięgu ręki może ciąć ich nie wyrzucając noża. Za każdym razem kiedy ostrze miga na czerwono oznacza to, że po ataku nóż nie zostanie wyrzucony.
Miecz samurajski. Występują jego dwie wersje, chociaż z wyglądu nie różnią się niczym. Druga wersja nazywa się Muramasa i jest to broń noszona przez drugiego bossa. Broń ta jest przeznaczona głównie na Guya. Dzięki swojej znajomości ninjitsu Guy potrafi ciąć nim z dużą prędkością zabierając więcej energii przeciwnikom.
Tradycyjna rura bardaszana – Kawał stalowej rury. Broń przeznaczona dla Haggara. Dzięki swojej sile potrafi uderzać nią znacznie szybciej i mocniej niż pozostali zawodnicy.
Poza tymi trzema broniami nasi herosi mogą zbierać przedmioty dodające punkty. Jest ich zaskakująco dużo w porównaniu do innych tego typu gier. Chociaż ilość punktów otrzymywana za każdy przedmiot nie różni się zbytnio. Nie będę się jakoś specjalnie nad nimi rozwodził, podam tylko ilość punktów jakie za nie otrzymujemy.
Pierwsza grupa przedmiotów, to te dodające nam 1.ooo punktów. Do tej grupy należą: Napkin, Hat, Radio oraz młotek. Z tym ostatnim związana jest miejska legenda mówiąca, że dzięki niemu możemy łatwiej ominąć blok Axla i Slasha ile w tym prawdy nie wiem.
Druga grupa, w sumie określenie grupa nie bardzo tu pasuje, bo zawiera się w niej tylko jeden przedmiot dodający 1.5oo punktów, którym jest topaz.
Trzecia grupa to przedmioty dodające nam po 3.ooo punktów i należą do niej plik dolarów moneta 10 jenów oraz stylowy damski zegarek.
Kolejna grupa to przedmioty dodające 5.ooo punktów i znajdziemy tutaj naszyjnik z pereł, naszyjnik z opali szmarag oraz pierścionek z rubinem.
Ostatnia grupa to przedmioty dodające aż 1o.ooo punktów. Należą do niej również tylko dwa przedmioty i jest to diament oraz sztabki złota. W przypadku tych dwóch też istniała teoria, że jeśli przed rozwaleniem każdego kontenera będziemy bardzo szybko machać gałką w lewo i prawo i w tym samym czasie naciśniemy przycisk ataku, to zwiększy to szansę na otrzymanie tych przedmiotów. Nie wiem ile w tym prawdy, ale w tamtych czasach wydawało nam się, że to działa.
Poza zdobyczami punktowymi możliwe jest też znalezienie przedmiotów odnawiających energię. Oczywiście jeśli zbierzemy taki przedmiot posiadając pełną energię otrzymamy dodatkowe punkty. Im więcej energii dodaje dany przedmiot, tym więcej punktów dostaniemy za podniesienie go „na czysto”. Rodzajów jedzenia w grze też jest zaskakująco dużo. W sumie nie jest to aż tak istotne, jednak miło jest widzieć różne rodzaje jedzenia. Pogrupuję je również po ilości punktów jakie dodają nam przy pełnej energii. Oczywiście im mniej punktów tym mniej energii taki przedmiot dodaje.
Pierwsza grupa to przedmioty dodające znikome ilości życia. Przeważnie wygląda to tak, że żarcia z tej kategorii dodają tyle energii ile kosztuje nas cios z dwóch przycisków na raz potocznie zwany obrotem. Za zebranie z pełną energią przedmiotów z tej kategorii dostaniemy 1.ooo punktów, a należą do niej: napój gazowany w dwóch rodzajach, guma do żucia, trzy różne gatunki piwa, oraz whiskey.
Druga grupa żarć to takie dodające troszkę większą ilość energii, około 15-20% paska, więc są już w stanie trochę pomóc strudzonemu wojownikowi. Za zjedzenie tych przedmiotów z pełnym paskiem energii otrzymamy 3.ooo punktów. Do tej kategorii należą głównie owoce, czyli ananas, banany, pomarańcza i winogrona. Jest też jeden wyjątek jakim jest zużyta guma do żucia od policjanta, o której pisałem wcześniej.
W następnej grupie znajdują się głównie przedstawiciele fast foodów tacy jak kurczak curry, hot dog, hamburger pizza oraz sushi. Dodają około 40-50% energii więc są to już całkiem dobre żarcia. Za zebranie takiego przedmiotu na czysto dostaniemy 5.ooo punktów.
Ostatnia grupa żarć to oczywiście te najlepsze, dodające najwięcej energii. Tutaj dodają one od 75 do 90% paska energii. Należą do niej golonka, pieczony kurczak oraz stek. Zebranie któregokolwiek z nich z pełnym paskiem energii daje nam 1o.ooo punktów.
Wszystkie powyższe przedmioty znajdujemy w pojemnikach różnej maści. W tej grze z przeciwników nic nie wypada po ich zabiciu więc wszystkie bronie, punkty i jedzenie znajdujemy właśnie w pojemnikach różnego rodzaju. Nie będę się o nich rozpisywał, bo w końcu różnią się tylko wyglądem a ich zastosowanie jest identyczne.
Podsumowując Final Fight to bezsprzecznie klasyka gatunku i gra kultowa. To właśnie do niej porównywane były wszystkie późniejsze produkcje z tego gatunku. Nie jest może jakimś wybitnym dziełem. Jednak w porównaniu do Golden Axe wydanego w tym samym roku przez firmę Sega, Final Fight jest grą idealną. Jeśli ktoś z Was lubi gry z gatunku „chodzonych mordobić”, czyli beat'em up, a nie grał nigdy w Final Fight (w co raczej trudno byłoby mi uwierzyć) to zdecydowanie powinien nadrobić zaległości, bo gra naprawdę jest warta czasu poświęconego na obcowanie z nią.
To tyle na dziś. Na koniec jeszcze nagranie prezentujące rozgrywkę. Nie jestem w tej grze na tyle dobry, aby skończyć ją na jednym kredycie, więc filmik jest tutaj po to, abyście mogli sobie zobaczyć jak gra wygląda. Chyba, że lubicie przechodzić gry na YouTubie :)
Congratulations @ciapo! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
You got your First payout
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP