Mój udział w Wings for Life

in #polish6 years ago

  Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Wings for Life, zabrzmiało to dla mnie bynajmniej dziwnie...biegnę i nie ma mety. Pomyślałem o co chodzi. Zgłębiając temat, dowiedziałem się, że to....meta goni mnie:). Moje sceptyczne nastawienie szybko przeszło w zaciekawienie, a po obejrzeniu pierwszej relacji w 2016 roku, przerodziło się w fascynację. Wtedy zapadła decyzja, ja muszę tam być. Jak to bywa w życiu, w 2017 roku nie mogłem wystartować, ale przyszedł obecny rok. Zapisałem się, miałem miejsce, numer, i jakąś tam formę. Było sporo czasu, aby się przygotować, i uciekać jak najdłużej przed Adamem Małyszem. Formuła biegu...bieg jest imprezą charytatywną, każdy przekazany pieniądz jest przeznaczony w 100% na cel, który jest akurat w danym roku. Bieg odbywa się jednocześnie w kilkunastu państwach, w każdym państwie biegnie kilka tysięcy osób. W bieżącym roku, w Poznaniu wystartowało rekordowo 8 tysięcy osób, a całość zgromadziła ponad 100 tysięcy osób. Wszyscy startują o jednej godzinie, w każdym miejscu na świecie, gdzie bieg się odbywa. 30 minut po starcie wyjeżdża samochód pościgowy, który jedzie ze stałą prędkością 15km/h. Co jakiś czas zwiększając prędkość o 1 km. Kogo minie samochód, ten schodzi z trasy:). W zeszłym roku nasz rodak Bartosz Olszewski biegnąc we Włoszech wykręcił ponad 88 km, i wygrał bieg, wśród osób biegnących. Na trasie dłużej utrzymał się tylko jadący na wózku inwalidzkim 27 letni Aron Anderson. Czy osobom na wózkach inwalidzkich jest łatwiej, czy trudniej, kwestia sporna, ja podziwiam obu. Co jest wyjątkowego w takim biegu. Jak wspomniałem wcześniej jego formuła. Nie biegniesz do mety, a meta goni Ciebie. Niesamowita atmosfera. Jako amator brałem udział w wielu zawodach, ale takiej atmosfery, i takiej adrenaliny nie czułem nigdy wcześniej. Kibice...doping na pierwszych kilometrach, praktycznie na każdym metrze, okrzyki zagrzewające do dalszej walki, i pokonania każdego następnego metra, nawet wtedy, kiedy każdy kolejny krok, to stawanie stopą na palące węgle:). Świadomość, że biegniesz dla tych, którzy nie mogą, że jakąś małą cegiełką kwoty, którą wpłaciłeś, i swoim cierpieniem na dalszych kilometrach:), w jakiś mały sposób im pomożesz. Wings jest biegiem dla każdego. Nie ważne ile przebiegniesz, ważne że tam będziesz. Oczywiście jest rywalizacja wśród startującej elity. Transmisja na żywo, w wielu krajach, to potęguje atmosferę zawodów, mimo wszystko. Ale całość zamyka się w dobrej zabawie, i pomocy innym. Co do organizacji w Poznaniu, ja nie narzekam, choć i takie zdania były wśród uczestników. Logistycznie nie jest łatwo to ogarnąć. 8 tysięcy osób, to spora ilość. Techniczna organizacja zaplecza takiego biegu jest pewnym wyzwaniem. Ale nie o to chodzi. Liczy się cel i udział. I najważniejsze, kiedy jesteś na którymś tam kilometrze, dalej niż się spodziewałeś, i słyszysz sygnał samochodu pościgowego, że jest, już gdzieś blisko za tobą, że zaraz cię dopadnie, a kolega z tyłu w zadyszce wyrzuca z siebie ”to już koniec:)”, co w danym momencie brzmi jak egzekucja:), to nie da się tego, do niczego porównać, odnośnie wcześniejszych imprez biegowych, w których brałem udział. Nie wiem, może jak kiedyś wbiegnę na metę w maratonie (plan jest zrobić to w przyszłym roku), to satysfakcja może będzie większa, i doznam głębszych przeżyć...Adam mi pomachał na prawie 19 kilometrze:)...zakładałem o wiele mniej:)...Jeżeli biegasz jakkolwiek, a nawet nie biegasz (to zacznij, bo to zmienia całe nasze życie in plus)...to zachęcam do udziału w przyszłym roku:)...warto naprawdę pocierpieć dla innych...i dla samego siebie:)...  <html> [url=https://postimages.org/][img][/img][/url]  </html> <html>  [url=https://postimages.org/]free photo hosting[/url] </html> 

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.028
BTC 57292.40
ETH 3073.43
USDT 1.00
SBD 2.32