Ostatnio obejrzane : "Psy 2: Ostatnia krew" (1994) - reż. Władysław Pasikowski
Witam wszystkich Państwa bardzo serdecznie w kolejnym wpisie na moim blogu. Dzisiaj chciałbym się z Państwem podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat filmu "Psy 2 : Ostatnia krew" Władysława Pasikowskiego. Film ten oglądałem przynajmniej kilkanaście razy i na pewno o wiele razy mniej niż część pierwszą. Pierwszy raz kontynuację zobaczyłem stosunkowo dosyć późno, bo grubo po roku 2000. Nie wiem czemu tak się stało, albo może miałem pecha, albo częściej w telewizji puszczali część pierwszą. W każdym razie obejrzałem sobie ten film w zeszły weekend tuż przed pójściem do kina na część trzecią "Psów" i już po seansie w kinie obejrzałem jeszcze raz dwie pierwsze części. Być może zbyt surowo oceniłem ten film przyznając mu "tylko" 7/10 na Filmwebie. To bardzo dobry film, owszem do jedynki nie ma startu, ale jestem skłonny podnieść "Psom 2 i 3" ocenę na 8/10. Części trzeciej dam kredyt zaufania, dopóki nie wyjdzie na "mały ekran" i tez jej podniosę ocenę na 8/10.
Po niebywałym sukcesie "Psów" kwestią czasu było to, że powstanie kontynuacja. Nie oszukujmy się, nikt z ekipy nie podejrzewał, że to będzie film kultowy. Tym bardziej, że pomimo 5 nagród zdobytych podczas Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, krytycy jeździli po tym filmie jak po burej suce. W najgorszych recenzjach złośliwie zarzucano Bogusławowi Lindzie (który jako młody aktor występował w kinie moralnego niepokoju, między innymi u Andrzeja Wajdy), że zszedł na "Psy".
W Hollywood jest taka zasada, że jak jakiś film odniesie sukces, to zwykle niedługo potem powstaje druga część. Jak to się mówi, "trzeba kuć żelazo póki gorące". Zwykle jest tak, że sequele są gorsze od pierwowzorów, może poza paroma wyjątkami, które dorównywały pierwowzorom, a niektóre były lepsze (na przykład "Ojciec chrzestny 2" z 1974 roku, "Imperium kontratakuje" z 1980 roku, "Terminator 2: Dzień sądu" z 1991 roku, czy "Obcy - decydujące starcie" z 1986 roku). Ten sam zabieg chciano przenieść na polski grunt. Po niebywałym sukcesie "Psów" ludzie chcieli, aby powstał sequel, aby "Franz" Maurer wrócił, ale tym razem bez "Ola" (taki suchar). Jak Cezary Pazura wielokrotnie powtarzał na swoim kanale, "Psy 2 : Ostatnia krew" powstały jedynie w celach komercyjnych, aby zarobić tak zwany "hajs", czyli pieniądze. Wśród producentów, czyli ludzi, którzy wyłożyli pieniądze na to przedsięwzięcie byli : Janusz Dorosiewicz (który pracował przy filmie "Psy 3: W imię zasad" - bardzo fajny wywiad przeprowadziła z nim telewizja Canal + przy okazji kręcenia trzeciej części), słynny tenisista Wojciech Fibak i Maciej Nawrocki. Zdjęcia do filmu ruszyły w miarę szybko. "Psy 2: Ostatnia krew" swoją premierę miały 5 kwietnia 1994 roku, czyli prawie półtora roku po premierze części pierwszej. Więc podejrzewam, że zdjęcia mogły być kręcone około pół roku wcześniej, mniej więcej na jesień 1993 roku, ale mogę się mylić. Film był kręcony między innymi w: Warszawie, Łodzi, Radomiu, Częstochowie, Spale, Tomaszowie Mazowieckim, a końcowa scena była kręcona na Hawajach. Szacuje się, że "Psy 2: Ostatnia krew" były najbardziej kasowym filmem Władysława Pasikowskiego. Wtedy w Polsce nie prowadzono czegoś takiego jak statystyki box-office, ale szacuje się, że do kina na ten film mogło pójść nawet milion osób. Niestety film ten nie został doceniony tak jak część pierwsza. Podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 1994 roku otrzymał tylko 2 Złote Lwy. Pierwszy powędrował do Wandy Zeman za Najlepszy montaż, a drugą nagrodę otrzymali Wojciech Fibak, Maciej Nawrocki i Janusz Dorosiewicz dla Najlepszych producentów roku. Ponadto film, podobnie jak część pierwsza, został odrestaurowany cyfrowo w 2012 roku.
Akcja filmu rozgrywa się mniej więcej w 4 lata po wydarzeniach z pierwszych "Psów".
Film otwiera krótka sekwencja, która dzieje się podczas wojny gdzieś w byłej Jugosławii, chyba w Bośni. Film ten wygląda jak nagranie z kasety VHS i z takim czarno- niebieskim filtrem. Widzimy przejeżdżające czołgi, żołnierzy eskortujących ludność cywilną i nagle widzimy uśmiechniętego... Radosława Wolfa (w tej roli oczywiście Artur Żmijewski), czyli handlarza bronią z części pierwszej. Po chwili pokazuje on kamerzyście żeby poszedł za nim i wyciąga zza czołgu... dwie odrąbane ludzkie głowy i się śmieje. Inny żołnierz to widzi (okazuje się, że jest to Sawczuk grany przez znanego rosyjskiego aktora Valerija Priyomykhova), podchodzi do kamery, wyjmuje pistolet, strzela w kamerę i film się urywa.
Następnie mamy słynną krótką scenę w więzieniu i ten mistrzowski monolog przedstawiony przez więźnia Wyrka (w tej roli aktor Sławomir Sulej) o "wyrywaniu chwasta". Jego współwięzień z celi, niejaki Franciszek "Franz" Maurer (grany oczywiście przez Bogusława Lindę) już nie może tego słuchać i mówi, że jutro dokończy. Wyrek mówi, że to niemożliwe, że jutro go nie będzie, po czym do celi wchodzi służba więzienna i wyciągają go... na egzekucję.
Następnie widzimy scenę jak "Franz" Maurer wychodzi po 4 latach z więzienia, a pod bramę przyjeżdża po niego w tym czasie... Waldek "Nowy" Morawiec (w tej roli oczywiście Cezary Pazura), który zaprasza "Franza" do siebie do domu (na wódkę). Okazuje się, że "Franz" wyszedł z więzienia dzięki kaucji zapłaconej przez jego brata z Nowej Zelandii. W tym samym czasie na Okęciu (jak się okazało wujek "Nowego") major Bień (w tej roli oczywiście Aleksander Bednarz), były SB-ek z pierwszej części Wawro (w tej roli Tomasz Dedek - to ten którego mamusia sprząta na Okęciu, a w części pierwszej na stołówce chciał zatrudnić jezuitów do policji politycznej) i jeszcze jeden policjant dokonują zatrzymania Radosława Wolfa, który właśnie przyleciał z Jugosławii wraz z narzeczoną Nadią (w tej roli Magdalena Dandourian). W tej akcji miał uczestniczyć też Waldek Morawiec, ale... coś mu wypadło. Oficjalnie samochód mu nawalił. Wolf zostaje zatrzymany pod zarzutem służenia w armii serbskiej i prowadzenia zaciągu do niej, ale po 48 godzinach zostaje zwolniony.
Następnie Wolf odnajduje "Franza" i proponuje mu małą "robótkę", a mianowicie pomoc w przemycie karabinów AK-47 do Albanii, a być może potem do całej Jugosławii jeśli to wypali, za skromne 300 milionów (obecne 30 tysięcy złotych) na głowę. Wtedy to było trochę kasy. Tylko potrzeba im jeszcze jednego człowieka, Wolf pyta "Franza" czy zna kogoś zaufanego. Zgadnijcie kogo "Franz" werbuje. Oczywiście Waldka "Nowego" Morawca.
W tym samym czasie okazało się, że wujcio... to znaczy major Bień awansuje wyżej, gdzieś na szczebel ministerialny, a do wydziału wracają major Walenda (Jan Machulski) i kapitan Stopczyk (Edward Linde-Lubaszenko) i sielanka Waldzia się kończy, a sam w "nagrodę" zostaje przeniesiony do... drogówki. Wkrótce "Franz" dopada "Nowego" na skrzyżowaniu i proponuje mu wzięcie sobie urlopu, oraz dorobienie sobie na boku, po 300 milionów. Nie mówi, że przy pomocy w przemycie AK-47 do krajów byłej Jugosławii. Przy kolacji ze zleceniodawcą, z rosyjskim "dyplomatą", Panem Sawczukiem (w tej roli wcześniej wspomniany Valerij Priyomykhov) nasi bohaterowie dostają "zaliczkę" w kopertach i wyjeżdżają do Radomia po "kałachy".
W tym czasie Waldek Morawiec gra na dwa fronty. Donosi o każdym kroku "Franza" i Wolfa swojemu wujowi, czyli majorowi Bieniowi. Rozpoczyna się niebezpieczna gra. I to może tyle.
Też nie wiem jak podsumować ten film. Z założenia "Psy 2" miały być lepsze od "jedynki". Miało być w nim więcej akcji, film miał być nakręcony jeszcze bardziej w amerykańskim stylu niż pierwsze "Psy". Czy ten film jest lepszy niż część pierwsza? Pod względem technicznym się nie wypowiem, bo się nie znam na filmach, ja je tylko lubię oglądać. Wielu ludzi uważa, że "Psy 2" nie mają startu do "jedynki". Chociaż ekipa filmowa i aktorska jest praktycznie taka sama, czegoś zabrakło temu filmowi. Scenariusz jest nierówny i chaotyczny, zupełnie jak moje pseudo recenzje. W filmie, pomimo dużej liczby wulgaryzmów, nie ma takich tekstów, które stałyby się kultowe. Niestety niektóre z nich sprawiły, że ten film poszedł w stronę... O właśnie...
Z jedną rzeczą mam problem, a mianowicie... W założeniach zapewne miało to być połączenie dramatu, filmu sensacyjnego i gangsterskiego, nakręconego w amerykańskim stylu. Ale niestety nie wiem czy świadomie, czy nieświadomie wyszła z tego komedia sensacyjna. W tym filmie jest pełno scen, przy których można parsknąć śmiechem pod nosem, albo się roześmiać. Przykładem takich scen są wybuchy gniewu Wolfa, jak na przykład wyżywa się na Waldku Morawcu, mnie zawsze rozśmieszały ich kłótnie, chociaż sytuacja w której się znaleźli nie była wesoła. Ponadto sceny z Walendą i Stopczykiem też mnie rozśmieszają, a zwłaszcza ich hasełka.
Bez wątpienia jedną z moich ulubionych scen w filmie jest sekwencja (również ją poprzedzająca z majorem Walendą i kapitanem Stopczykiem), kiedy postać Waldka Morawca stoi na skrzyżowaniu i kieruje ruchem. Może mało osób o tym wie, ale ta scena była robiona "na żywioł", ona była częściowo improwizowana, gdyż Cezary Pazura trochę pokrzyczał na kierowców ("co jest k... a Sajgon?"). Postawili Cezarego Pazurę w roli policjanta na skrzyżowaniu dwóch największych ulic w Warszawie (Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich) i kierował tam ruchem. Po chwili przychodzi Bogusław Linda i oferuje Waldkowi Morawcowi "fuchę" za 300 milionów.
Jedną z moich ulubionych scen jest spotkanie "Franza" Maurera z majorem Walendą i kapitanem Stopczykiem pod mostem w sprawie zaginięcia akt w policji i ten tekst wygłoszony przez Jana Machulskiego - "ja mu jednak pi..... nę... albo każę zrobić to chłopakom". Scena niewesoła dla byłych przełożonych "Franza", a z drugiej strony komiczna.
Ale chyba moją ulubioną sceną w filmie jest kłótnia pomiędzy Wolfem, a Waldkiem Morawcem, kiedy wracali tym wolkswagenem ogórkiem z Terespola z forsą od rosyjskiej mafii. Wolf wkurwiony prowadzi samochód, a Waldek budzi się skacowany, leżący na torbach z pieniędzmi. To jest najlepszy dialog. Waldek się pyta - "zginęło coś?", a Wolf mu odpowiada -"miałeś k...a pilnować tej forsy, a nie k...a się na niej rżnąć!". Tam pomiędzy nimi "Franz" się śmieje, ale za chwilę nie będzie mu do śmiechu. Po chwili zostają zaatakowani przez rosyjską mafię.
Tutaj chciałbym też zweryfikować swoje zdanie na temat tego filmu. Wcześniej pisałem, że sceny walki i strzelanin w "Psach 2" wyglądają po tylu latach... drętwo, a u młodego widza mogą co najwyżej wywołać uśmiech politowania. Po obejrzeniu tego filmu jeszcze raz... dwukrotnie... uważam, że te sceny aż tak źle nie wyszły. Ale do hollywódzkiego rozmachu jeszcze im daleko. Może to dlatego, że ostatni raz ten film widziałem parę lat temu i wspomnienia się zamazują. To samo mógłbym powiedzieć o akcji. Wcześniej napisałem, że w "Psach 2" jest tak, że pierwsze pół godziny filmu jest ok, potem jest mały zastój i piorunującą jest końcówka. Nie do końca jest tak. Przynajmniej w tej części akcja jest o wiele bardziej wartka niż w "jedynce". Bo wcześniej oglądając "Psy 2" wynudziłem się przy wątku u Jakuszyna w Terespolu. Teraz to mi się nawet dobrze oglądało. Pod koniec filmu jest jeden z bohaterów filmu, podpowiem że spokrewniony z Waldkiem Morawcem (kto czytał uważnie ten wie), któremu "Franz" Maurer powinien strzelić w łeb, tak jak w pierwszej części, "w imię zasad...".
Bardzo mi się podoba muzyka z tego filmu, skomponowana (ponownie) przez Michała Lorenca. Tym razem nie słyszymy głównie tej "Kołysanki" na trąbce, skomponowanej do pierwszej części "Psów". Więcej jest tutaj takich... jazzowych klimatów. Bardzo mi się podoba motyw muzyczny towarzyszący scenie na strzelnicy, gdzie słyszymy kontrabas i trąbkę. Ogólnie cały soundtrack jest świetny i człowiek ma ciarki na plecach, kiedy go słyszy. Nie chcę propagować piractwa, ale na YouTube można posłuchać soundtracku w całości. Jak dla mnie to klasa światowa. Nawet takiego soundtracku nie mogliby się powstydzić najwięksi hollywoodzcy kompozytorzy. Jak dla mnie muzyka z "Psów 2" to jest sztos.
Drugim najmocniejszym elementem filmu jest Artur Żmijewski w roli Radosława Wolfa. W pierwszej części był raczej postacią trzecioplanową, pojawiał się na początku i pod koniec filmu. W części trzeciej też miał swój epizod, ale tamtej postaci było bliżej do ojca Mateusza Żmigrodzkiego. Natomiast w części drugiej "Psów" miał większą rolę, która dała mu przepustkę do dalszej kariery. Kiedy były kręcone "Psy 2" miał on 27 lub 28 lat i uchodził za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów młodego pokolenia. Za to jak zagrał Radosława Wolfa powinien dostać jakąś nagrodę. To jest bandyta, wręcz taki... skurłisyn, postać zła do szpiku kości, podobnie jak major Gross (Janusz Gajos) w pierwszej części. Dla niego najważniejsza jest forsa i nie cofnie się przed niczym aby zarobić na boku, nawet przed chęcią zabójstwa "Franza" Maurera. Sprzedaż karabinów AK-47 na Bałkany? A co tam, niech się pozabijają. War is business, tak myśli Wolf. Podobnie jak "Olo" Żwirski (Marek Kondrat) Radosław Wolf staje się wrogiem "Franza".
Przeciwieństwem Wolfa jest oczywiście postać grana przez Bogusława Lindę. Jeżeli chodzi o postać "Franza" Maurera, to jest ten sam "dobry" "Franz" z pierwszej części, choć taki święty nie jest, jak zapewniał. Po wyjściu z więzienia staje po przeciwnej stronie barykady. Jak sam mówi, "woli być bandytą niż politykiem". Pomimo, że jest byłym oficerem SB, ale ma swoje zasady. Gdzieś tam w połowie filmu przechodzi wewnętrzną przemianę, najprawdopodobniej gdy widzi tę kasetę z Wolfem w Bośni i chce pomóc Waldkowi Morawcowi w ujęciu tej szajki. Niestety sięga ona wyżej niż myśleli, a siedzi w niej po uszy wujcio Waldzia. Tutaj wraca "stary" "Franz", który wyrywa chwasty... w imię zasad.
Jak dla mnie "Psy 2 : Ostatnia krew" to bardzo dobry film, ale "czegoś" mu brakło. Czegoś co miały "Psy". Podnoszę ocenę z 7 na 8/10.
Poprzednią chyba musiałem wystawić po pijaku.
Hi, @bartheek!
You just got a 1.29% upvote from SteemPlus!
To get higher upvotes, earn more SteemPlus Points (SPP). On your Steemit wallet, check your SPP balance and click on "How to earn SPP?" to find out all the ways to earn.
If you're not using SteemPlus yet, please check our last posts in here to see the many ways in which SteemPlus can improve your Steem experience on Steemit and Busy.