Lekarze też ściągają (Tematy Tygodnia #37).

in #polish6 years ago

W szkole, jak to w szkole. Jedni mieli lepsze oceny, drudzy gorsze. Jednak nie ma osoby, która by chociaż raz nie przygotowała ściąg na sprawdzian, test czy egzamin. Wśród nich są przyszli, obecni oraz byli lekarze.

doctor-563428_1920.jpg
Źródło: Pixabay.com

Jak funkcjonuje służba zdrowia, każdy widzi. Ciągłe problemy z dostaniem się do specjalisty, odległe terminy wizyt czy po prostu brak specjalistów sprawia, że o służbie zdrowia mam kiepską opinię i najlepiej unikałbym takich miejsc jak przychodnie czy szpitale.

Coś mnie tknęło. A może sam zostanę lekarzem i postaram się zmienić nastawienie pacjentów do lekarzy? Warto spróbować, przecież uwielbiam Biologię i interesuję się chorobami we współczesnym świecie, a i z Chemii jestem całkiem dobry.

Na Medycynę dostają się nieliczni. Najczęściej decyduje o tym Matura z Biologii i Chemii. Wiadomo, trzeba dobrze sie przygotować, aby napisac ją jak najlepiej. Wielka ilość książek i notatek, godziny nieprzespanych nocy, aby tylko nauczyć się jak najwięciej do najważniejszego egzaminu w życiu. Spróbuję, chcę zostać lekarzem i pomagać innym ludziom.

Nadchodzi Matura, stres niesamowity, od tego zależy moje dalsze życie. Co jeśli się nie uda? Gdzie wtedy pójdę? Przecież nie chcę i nie mam pomysłu by robić coś innego. Co powiedzą rodzice jak nie zdam? Dobra, pełna motywacja i działam. Uff... nie było tak źle... Pytania były trudne, jednak myślę, że odpowiedziałem właściwie. Teraz najdłuższe wakacje w życiu i oczekiwanie na wyniki. Na wakacjach wiadomo - imprezy, wyjazdy... Nawet nie wiem ile alkoholu udało mi sie wypić. Ale na studiach będzie inaczej, tylko nauka i nauka, przecież cel jest jasny.

Stało się! Matura zaliczona! Po 90% z rozszerzonej Biologii, 85% z Chemii! Jest szansa dostać sie na Medycynę. Skadam dokumenty. Po kolejnych nieprzespanych nocach wielkie oczekiwanie na wyniki, kto się dostał a kto odpadł. Nadchodzi dzień ogłoszenia wyników. Z lekką nutką niepewności sprawdzenie listy i? Jest! Przyjęty! Niezwykła radość i duma, że się udało. Telefony do rodziców, znajomych - Będę lekarzem!

Przychodzi czas studiów. Duma i pozytywna energia sprawia, że z przyjemnoscią idę na pierwsze zajęcia. ''Podstawy genetyki'' - pierwsze zajęcia, które okazują się wstępem do tego, co będziemy robić. Wykładowca tłumaczy system oceniania oraz wymagania. Wydaje się, że bedzie dobrze, wystarczy się uczyć. Kolejne zajęcia. Zaczynamy analizę DNA człowieka. Materiału od groma, ale przecież musi być tego dużo, w końcu chodzi tu o nasz organizm. Dochodzą kolejne przedmioty i zaczyna się robić trudniej. Wielu rzeczy przestaję rozumieć, jednak niepotrzebnie byłem wczoraj na imprezie. Głowa mi pęka i nie mam siły nawet myśleć. Wykładowca zapowiedzial test, muszę się dobrze przygotować. Koleżanka zaprosiła na imprezę i z grzecznosci nie odmówię, przecież trzeba mieć znajomości i integrować się. Trudno, nauczę się jutro. Na drugi dzień znowu głowa pęka, nie mam siły na nic a przecież jutro test. Dobra, zrobię ściągę, bo przecież w tak krótkim czasie tego nie ogarnę. Ściąga zrobiona, można iść na test. Uff... ściąga się przydała, choć nie było łatwo sciągnąć. Z testu dostałem 3,5 - nawet dobrze jak na to, że się nie uczyłem. Kolejne imprezy i kolejne kolokwium, no cóż trzeba powtórzyć zadanie i przygotować ''pomoce naukowe''. Super, kolokwium zaliczone na 3, można odetchnać z ulgą. Jednak stres jest zbyt duży żeby znowu się nie uczyć, jednak chęć balowana wygrywa. Zostają tylko wyrzuty sumienia.

Pierwszy semestr za mną. Egzaminy zaliczone, na szczęście, udało się. Tak mi minął cały pierwszy rok. Imprezy i trochę nauki z naciskiem na ''trochę'', bo przecież tak naprawdę mało z zajęć wiem, ale najważniejsze, że rodzice są dumni z syna na Medycynie. Ściąganie opanowałem do perfekcji, dzieki temu miałem więcej czasu dla siebie. Wielu spośród studentów naszego roku odpadło, bo nie dawali sobie rady z nauką. Może faktycznie mam smykałkę do Medycyny, a może tylko szczęście?
W kolejnym roku obiecałem sobie, że wezmę się za siebie, jednak chęć imprezowania wygrała. Już nie umiałem odmówić nikomu żadnego spotkania przy alkoholu. Dodatkowo stwierdziłem, że robiąc ściągi też się uczę i w sumie to mi wystarcza. Najważniejsze, że chodzę na zajęcia, bo niektórzy przez kac odpuszczają.

Tak skończyłem studia - na ściągach. Czy jestem z tego dumny? Ani trochę. Teraz leczę ludzi, którzy mi ufają, mają nadzieję, że zdiagnozuję i wyleczę chorobę, jednak czasem, muszę skonsultować różne przypadki z innimi lekarzami, bo jednak w takim wypadku ściągi w ogóle mi się nie przydają. Powołanie już dawno poszło w zapomnienie a alkohol? Dalej piję, bo muszę, jestem uzależniony, ale nie umiem się od tego uwolnić. Mam tylko szczęście, że udało mi się skończyć studia i pracuję w zawodzie. Rodzice są dumi ze mniebi często chcą, żebym pomagał im oraz ich znajomym. Jedyne co mi dobrze wychodzi to wypisywanie zwolnień lekarskich - pacjenci są bardzo zadowoleni.

Powyższa historia nie jest oparta na faktach a ewentualna zbieżność zaistniałych sytuacji jest przypadkowa.

Opowiadanie napisałem w ramach konkursu #tematygodnia #37 do tematu '' Ściąganie''.

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.13
JST 0.027
BTC 61334.44
ETH 2694.55
USDT 1.00
SBD 2.50